[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mamy natomiast jasności co do tego, jakie zna­czenie należy przypisać historiom, w których nie istniejemy.Taki po­gląd na kwantową grawitację byłby znacznie bardziej zadowalający, gdyby za pomocą sumy po historiach udało się pokazać, że rzeczywisty wszechświat nie jest po prostu jedną z wielu możliwych historii, lecz jedną z bardzo prawdopodobnych.Aby to zrobić, musimy obliczyć su­mę po historiach dla wszystkich możliwych czasoprzestrzeni euklide­sowych nie mających brzegów.Łatwo przekonać się, że z propozycji “wszechświata bez brzegów" wynika znikomo małe prawdopodobieństwo znalezienia wszechświata ewoluującego zgodnie z zupełnie przypadkowo wybraną historią.Ist­nieje jednak szczególna rodzina historii o wiele bardziej prawdopodob­nych niż inne.Te historie można sobie wyobrazić jak powierzchnię Ziemi, na której odległość od bieguna północnego reprezentuje urojony czas, zaś promień okręgu równo oddalonego od bieguna reprezentuje wielkość przestrzeni.Wszechświat zaczyna swą historię na biegunie północnym jako pojedynczy punkt.W miarę jak posuwamy się na po-łudnie, równoleżniki stają się coraz większe, co oznacza, iż wszechświat rozszerza się wraz ze wzrostem czasu urojonego (rys.24).Największy rozmiar osiąga wszechświat na równiku, następnie zaczyna się kurczyć, aż staje się punktem po dotarciu do bieguna południowego.Mimo, że wszechświat -ma zerowy promień na biegunach, punkty te nie są osob­liwe, podobnie jak nie ma nic osobliwego na ziemskich biegunach.Prawa nauki są w nich spełnione, podobnie jak na biegunie północnym i południowym.Historia wszechświata w czasie rzeczywistym wyglądałaby zupełnie inaczej.Około 10 lub 20 miliardów lat temu wszechświat miałby mi­nimalny promień, równy maksymalnemu promieniowi przestrzeni w hi­storii oglądanej w czasie urojonym.Następnie wszechświat rozszerzałby się podobnie jak w modelach chaotycznej inflacji Lindego (lecz teraz nie trzeba by zakładać, że wszechświat został stworzony w stanie po­zwalającym na inflację).Wszechświat rozszerzałby się do bardzo du­żych rozmiarów, a następnie skurczył ponownie w coś, co wygląda jak osobliwość w czasie rzeczywistym.Zatem w pewnym sensie jesteśmy skazani, nawet jeśli trzymalibyśmy się z dala od czarnych dziur.Osob­liwości moglibyśmy uniknąć wyłącznie wtedy, gdybyśmy oglądali świat w czasie urojonym.Jeżeli wszechświat rzeczywiście znajduje się w takim stanie kwan­towym, to nie ma żadnych osobliwości w jego historii przebiegającejw urojonym czasie.Może się zatem wydawać, iż te wyniki całkowicie zaprzeczają rezultatom moich wcześniejszych prac.Jednak, jak już wspomniałem, rzeczywiste znaczenie twierdzeń o osobliwościach po­lega na wskazaniu, iż pole grawitacyjne musi stać się tak silne, że efekty kwantowo-grawitacyjne nie mogą być pominięte.To z kolei do­prowadziło do koncepcji wszechświata skończonego w urojonym czasie, lecz pozbawionego brzegów i osobliwości.Jeśli jednak powrócimy do rzeczywistego czasu, w jakim żyjemy, osobliwości pojawią się znowu.Nieszczęsny astronauta wpadłszy do czarnej dziury, nie może więc unik­nąć fatalnego końca, mógłby uniknąć osobliwości tylko wówczas, gdy­by żył w czasie urojonym.Sugerowałoby to, że tak zwany czas urojony jest naprawdę rzeczy­wisty, a to, co dziś uważamy za czas rzeczywisty, stanowi jedynie wy­twór naszej wyobraźni.W rzeczywistym czasie wszechświat zaczyna się i kończy osobliwościami będącymi brzegami czasoprzestrzeni, w któ­rych załamują się wszelkie prawa fizyki.Natomiast w urojonym czasie nie ma żadnych osobliwości ani brzegów.Być może zatem czas urojony jest bardziej podstawowy, a to, co nazywamy czasem rzeczywistym, jest tylko koncepcją wymyśloną do opisu wszechświata.Zgodnie z podejściem opisanym w rozdziale pierwszym, teoria nau­kowa to tylko matematyczny model służący do opisu naszych obser­wacji i istniejący wyłącznie w naszych umysłach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl