[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy Maureen mówiła, jak należy podawać wafle? Z topionym masłem i syropem klonowym oraz mnóstwem chrupiącego boczku.a do tego sok owocowy i kawa.Sok powinien być lodowaty, reszta gorąca.- Trzy minuty, kochasiu.Miałem właśnie odpowiedzieć, gdy ta niematerialna ściana znowu się otworzyła i do środka wszedł rabin Ezra.Wszedł.Wspierał się na kulach, ale szedł na dwóch nogach.Uśmiechnął się do mnie i pomachał jedną z kul.- Doktorze Ames! Świetnie, że się pan obudził!- Miło mi pana widzieć, reb Ezra.Pani Teeno, proszę zamówić wszystko dla trzech osób.- Już to zrobiłam.Do tego wędzony łosoś, obwarzanki i dżem truskawkowy.To był przyjemny posiłek, mimo wszystkich pytań, które mnie dręczyły.Jedzenie było bomba, a ja byłem głodny.Minerva i Ezra - i Teena - stanowili miłe towarzystwo.Ścigając syrop ostatnim kawałkiem mojego pierwszego wafla, zapytałem:- Rebe Ezra, czy widział pan dziś Hazel? Moją żonę.Spodziewałem się, że przyjdzie.Wydało mi się, że się zawahał.Teena udzieliła odpowiedzi.- Hazel przyjdzie później.Nie może tu tkwić, czekając, aż się przebudzisz.Ma inne zajęcia.I innych mężczyzn.- Teeno, przestań mnie wnerwiać, nie ożenię się z tobą, nawet jeśli Hazel i Jock się zgodzą.- Chcesz się założyć? Jak mnie rzucisz, ty żłobie, wypędzę cię z tej planety.Nie dostaniesz ani kęska jedzenia, drzwi nie będą się przed tobą otwierać, odświeżacze będą cię parzyć, a psy gryźć.I będziesz miał świąd.- Siostro.- Oj, Minnie.Minerva zwróciła się do mnie:- Nie pozwól, by moja siostra cię dręczyła, pułkowniku.Dokucza innym, bo potrzeba jej towarzystwa i chce być w centrum uwagi.Ale to etyczny komputer.Można na niej w pełni polegać.- Jestem pewien, że tak jest, Minervo.Nie może jednak liczyć na to, że po tym, jak będzie mi dokuczać i grozić, stanę przed sędzią, kapłanem czy kim tam i obiecam jej miłość, szacunek i posłuszeństwo.Nie jestem zresztą pewien, czy chcę być jej posłuszny.- Nie będziesz musiał obiecywać posłuszeństwa, ptaszku - odparł głos komputera.- Wyszkolę cię później.Tylko najprostsze rzeczy.Do nogi.Aport.Siad.Leżeć.Na grzbiet.Zdechł pies.Nie oczekuję od mężczyzny niczego skomplikowanego.To znaczy poza obowiązkami ogiera.W tej sprawie jednak twoja reputacja dotarła tu przed tobą.- Co chcesz przez to powiedzieć? - Zrzuciłem serwetkę na podłogę.- To koniec! Nie będzie ślubu!- Mój przyjacielu Richardzie.- Hę? Słucham, rebe.- Niech się pan nie przejmuje Teeną.Oświadczyła się już mnie, panu, ojcu Hendrikowi, Choy-Mu i niewątpliwie wielu innym.Jej ambicją jest uczynić z Kleopatry hetkę-pętelkę.- I z Ninon de Lenclos, Rangy Lii, Marii Antoniny, Rachab, Battleship Kate, Messaliny i kogo tam jeszcze.Będę mistrzynią nimfomanek wieloświata, piękną jak grzech i absolutnie nieodpartą.Mężczyźni będą toczyć o mnie pojedynki, zabijać się u mego progu i pisać ody do mojego małego palca.Kobiety będą mdleć, usłyszawszy mój głos.Każdy mężczyzna, kobieta i dziecko będzie mnie czcić z daleka i będę kochać z bliska tak wielu z nich, ilu zdołam.A więc nie chcesz zostać moim panem młodym, co? Co za wstrętne, niegodziwe, złe, cuchnące, absolutnie samolubne oświadczenie.Rozgniewane tłumy rozszarpią cię na strzępy i wypiją twoją krew.- Pani Teeno, nie wypada tak mówić przy stole.Jemy.- Ty zacząłeś.Spróbowałem przypomnieć sobie tę wymianę zdań.Czy rzeczywiście zacząłem? Nie, doprawdy, ona.Reb Ezra przemówił do mnie scenicznym szeptem:- Niech się pan podda.Z nią nie sposób wygrać.Wiem o tym.- Pani Teeno, przepraszam, że zacząłem.Nie powinienem tego robić.To było niegrzeczne.- Och, wszystko w porządku.- W głosie komputera zabrzmiało ciepłe zadowolenie.- Nie musisz mnie nazywać “panią Teeną”.Tutaj mało kto używa tytułów.Jeśli powiesz do Minervy “doktor Long”, rozejrzy się wkoło, żeby zobaczyć, kto za nią stoi.- W porządku, Teeno.Mów do mnie “Richard” [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl