[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pojedynki odbywane incognito po mniejszych miastach, ober-żach i zajazdach nie wchodziły oczywiście w rachubę.Była to mieszanina zniewieściałości i nieokiełznanej odwagi.W czasie odwiedzin rzadkich i krótkich ojczystego kraju zabawiałsię zatargami z rodziną Sapiehów i łowami.Ale wówczas leśniczo-wie musieli mu wyszukiwać niedzwiedzice z małymi, jako bardziejniebezpieczne i zaciekłe, na które szedł zbrojny tylko oszczepem.Zresztą nudził się w kraju i jako się rzekło, zjeżdżał niechętnie,najczęściej czasu wojny; wielkim męstwem odznaczył się podBeresteczkiem, Mohylewem, Smoleńskiem.Wojna była jego ży-wiołem, chociaż umysł bystry i giętki zarówno się do intryg i dodyplomatycznych wybiegów nadawał.W tych umiał być cierpliwy i wytrwały, daleko wytrwalszy niżw  amorach , których długi szereg dopełniał historii jego życia.Książę na dworach, na których przebywał, był postrachem mężówmających piękne żony.Zapewne dlatego sam nie był dotąd żona-ty, chociaż zarówno wysokie urodzenie; jak nieprzebrana niemalfortuna czyniły z niego jedną z najbardziej pożądanych partyjw Europie.Swatali go sami królestwo francuscy, Maria Ludwikapolska, książę Oranii i wuj elektor brandenburski, ale on wolałdotąd swoją swobodę.- Wiana nie potrzebuję - mawiał cynicznie - a innych uciech i takmi nie brak.W ten sposób doszedł trzydziestu pięciu lat wieku.Kmicic, stojąc w progu, przypatrywał się tedy z ciekawością jegotwarzy, którą odbijało zwierciadło, a on rozczesywał w zamyśleniuwłosy grzywki nad czołem, na koniec, gdy pan Andrzej krząknąłraz i drugi, rzekł nie odwracając głowy:431 Henryk Sienkiewicz- A kto tam? Czy nie posłaniec od księcia wojewody?- Nie posłaniec, ale od księcia wojewody! - odrzekł panAndrzej.Wówczas książę odwrócił głowę, a spostrzegłszy świetnego mło-dzieńca poznał, że nie ze zwykłym sługą ma do czynienia.- Wybaczaj waćpan, panie kawalerze - rzekł uprzejmie - bo wi-dzę, żem się co do szarży osoby omylił.Ale wszakże twarz waćpanami znana, choć sobie nazwiska nie mogę przypomnieć.Waść jesteśdworzaninem księcia hetmana?- Nazywam się Kmicic - odpowiedział pan Andrzej - a dworzani-nem nie jestem, jeno pułkownikiem, od czasu jakem księciu hetma-nowi własną chorągiew przyprowadził.- Kmicic! - zawołał książę- ten sam Kmicic, sławny z ostatniej wojny, który Chowańskiegopodchodził, a pózniej na własną rękę niezgorzej sobie radził?.Toż ja siła o waćpanu słyszałem!To rzekłszy książę począł uważniej i z pewnym upodobaniemspoglądać na pana Andrzeja, bo z tego, co o nim słyszał, miał go zaczłeka własnego pokroju.- Siadaj, panie kawalerze - rzekł.- Rad cię bliżej poznam.A cotam słychać w Kiejdanach?- Oto jest list księcia hetmana - odrzekł Kmicic.Pokojowi skończywszy zapinać książęce buty wyszli, a książęzłamał pieczęć i począł czytać.Po chwili na twarzy jego odbiła sięnuda i zniechęcenie.Rzucił list przed lustro i rzekł:- Nic nowego! Radzi mi książę wojewoda, abym się do Prus,do Tylży albo Taurogów przeniósł, co jak waść widzisz, czynięwłaśnie.Ma foi! Nie rozumiem pana brata.Donosi mi, że elektorw margrabstwie i że się do Prus przez Szwedów przebrać nie może,a pisze jednocześnie, iż aż mu włosy na głowie powstają, że się z nimde succursu ani de receptu nie znoszę.A jakże to ja mam czynić?Jeśli się kurfirst przez Szwedów nie może przebrać, to jakże się mój432 Potop t.1posłaniec przebierze? Na Podlasiu siedziałem, bom nie miał nicinnego do roboty.Powiem ci, mój kawalerze, żem się nudził jak dia-beł na pokucie.Niedzwiedzie, co były blisko Tykocina, wykłułem;białogłowy tamtejsze kożuchami cuchną, którego zapachu nozdrzamoje znieść nie mogą.Ale!.Rozumieszże ty, panie kawalerze,po francusku albo po niemiecku?- Rozumiem po niemiecku - rzekł Kmicic.- To chwała Bogu!.Będę mówił po niemiecku, bo mi od waszejmowy wargi pierzchną.To rzekłszy książę wysunął dolną wargę i począł dotykać jej zlekka palcami, jakby chcąc przekonać się, czy nie opierzchła lub niepopękała; następnie spojrzał w lustro i mówił dalej:- Doszły mnie posłuchy, że koło Aukowa jakiś szlachcicSkrzetuski ma żonę cudnej urody.Daleko to!.Ale jednak posłałemludzi, żeby mi ją porwali i przywiezli.Tymczasem, czy uwierzysz,panie Kmicic, nie znaleziono jej w domu!- Szczęście to - rzekł pan Andrzej - bo to żona zacnego kawalera,sławnego zbarażczyka, któren ze Zbaraża przez wszystką potęgęChmielnickiego się przedarł.- Męża oblegano w Zbarażu, a ja bym żonę oblegał w Tykocinie.Czy myślisz waćpan żeby się tak samo zacięcie broniła?- Wasza książęca mość rady wojennej byś przy takim oblężeniunie potrzebował, niechże się i bez mojej opinii obejdzie - odrzekłszorstko pan Andrzej.- Prawda! szkoda o tym mówić - odrzekł książę.- Wracam dosprawy: czy waćpan masz jeszcze jakie listy?- Do waszej książęcej mości co miałem, to oddałem, a oprócztego mam do króla szwedzkiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl