[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dżawid zapewnia mnie, że jego ludzie bez problemu mogą zatroszczyć się o Alię.Nie liczę lady Jessiki jako Atrydy.Kto jesz­cze pozostaje?- Landsraad i KHOAM zaczepią się tam, gdzie zobaczą zyski - powiedziała.- Ale co z Fremenami?- Utopimy ich w religii Muad'Diba!- Łatwiej powiedzieć niż zrobić, mój drogi Tyekaniku.- Wiem - powiedział.- Wróciliśmy do naszej starej polemiki.- Ród Corrinów dokonywał gorszych rzeczy, by zdobyć władzę - rzekła.- Ale żeby przyjąć tę.tę religię Mahdiego!- Mój syn cię szanuje.- Księżno, wyglądam dnia, w którym ród Corrinów powróci na swe prawowite miejsce u władzy.Podobnie każdy pozostały sardaukar tu, na Salusa.Ale jeżeli ty.- Tyekanik! To jest Salusa Secundus.Nie możesz popaść w lenistwo, które tak się rozpanoszyło w naszym Imperium.Pełne nazwisko, kompletny tytuł, zważanie na każdy szczegół: te cechy zroszą piasek Arrakis krwią Atrydów.Każdy szczegół, Tyekanik!Wiedziała, co robi, atakując.Była to część chytrości, której się nauczyła od swej siostry, Irulany.Czuła jednak, że jakby traci grunt pod nogami.- Słyszysz mnie, Tyekanik?- Tak, księżno.- Chcę, byś przyjął religię Muad'Diba - powiedziała.- Księżno, przeszedłbym dla ciebie przez ogień, ale.- To rozkaz, Tyekanik.Przełknął, wlepił wzrok w ekran.Tygrysy laza skończyły posiłek i leżały teraz na piasku, dopełniając toalety - liżąc długimi języka­mi przednie łapy.- Rozkaz, Tyekanik.Rozumiesz?- Słyszę i jestem posłuszny, księżno.- Jego głos nie zmienił tonu.Westchnęła.- Ooch, gdyby żył mój ojciec!- Tak, księżno.- Nie przedrzeźniaj mnie, Tyekanik.Wiem, jakie to dla ciebie przykre.Ale jeżeli staniesz się przykładem.- Może z niego nie skorzystać, księżno.- Skorzysta.- Wskazała na ekran.- Wydaje mi się, że ten tam, levenbrech, może być kłopotliwy.- Kłopotliwy? W jaki sposób?- Jak wielu ludzi wie cokolwiek o tygrysach?- Levenbrech, ich treser.pilot, który je transportuje, ty, pani, i oczywiście.- Pstryknął we własną pierś.- A co z tymi, którzy je kupili?- Nie wiedzą o niczym.Czego się obawiasz, księżno?- Mój syn jest, no.wrażliwy.- Sardaukar nie zdradza tajemnic - powiedział.- Ani trup.Sięgnęła naprzód i wcisnęła czerwony klawisz pod świecącym ekranem.Tygrysy natychmiast podniosły łby.Wstały i spojrzały na zbo­cze, na levenbrecha.Poruszając się w jednym rytmie, odwróciły się i rozpoczęły nierówny bieg w górę zbocza.Nie sprawiając zrazu wrażenia zaniepokojonego, levenbrech wcisnął klawisz na konsoli.Ruszał się powoli, ale w miarę jak koty kontynuowały sprint w jego stronę, stał się bardziej nerwowy.Na­ciskał klawisz coraz mocniej.W jego rysach pojawiła się przeraża­jąca świadomość bliskiej śmierci i dłoń sięgnęła po roboczy nóż u pasa.Wykonał ten gest zbyt późno.Skośnie opadające pazury uderzyły go w klatkę piersiową i rozciągnęły na ziemi.Gdy upadł, drugi tygrys schwycił jego kark w paszczę i potrząsnął nią.Kręgo­słup levenbrecha trzasnął.- Zważanie na szczegóły - powiedziała księżna.Odwróciła się i zesztywniała, widząc, że Tyekanik wyciągnął nóż.Wyciągnął go jednak ku niej rękojeścią do przodu.- Być może zechcesz użyć mojego noża, by zwrócić uwagę na kolejny szczegół - powiedział.- Włóż go z powrotem i nie zachowuj się jak idiota! - wybuchnęła.- Czasami, Tyekanik, prowokujesz mnie, żebym.- To był dobry człowiek, księżno.Jeden z moich najlepszych.- Jeden z moich najlepszych! - poprawiła.Wykonał głęboki, drżący wdech, wsadził nóż do pochwy.- A co z pilotem?- Ulegnie wypadkowi - powiedziała.- Doradzisz mu najwyższą ostrożność, gdy z powrotem przywiezie nam tygrysy.I, oczywiście, gdy dostarczy zwierzątka ludziom Dżawida, którzy zajmą się ich dalszym transportem.- Spojrzała na nóż.- To rozkaz, księżno?- Tak.- Czy powinienem wtedy nadziać się na nóż, czy ty, moja pani, zadbasz o ten, hmm, szczegół?Wensicja przemówiła z fałszywym spokojem:- Tyekanik, gdybym nie była zupełnie pewna, że nadziałbyś się na nóż na mój rozkaz, nie stałbyś tu obok mnie.uzbrojony.Przełknął, spojrzał na ekran.Tygrysy pożywiały się raz jeszcze.Nie chciała patrzeć na tę scenę, wciąż obserwując Tyekanika.Wreszcie odezwała się:- Powiesz handlarzom, żeby nie przyprowadzali nam więcej dzieci według podanego rysopisu.- Jak rozkażesz, księżno.- Nie mów do mnie takim tonem, Tyekanik.- Tak, księżno.Jej usta ściągnęły się w linię prostą.Potem rzekła:- Czy mamy w zapasie jeszcze jakieś kostiumy?- Sześć kompletów szat wraz z filtrfrakami i butami przeciwpiaskowymi, wszystkie z wyszytymi insygniami Atrydów.- Tkaniny tak bogate jak ta.? - Skinęła w stronę ekranu.- Godne królewskiego rodu, księżno.- Zważanie na szczegóły - powiedziała.- Stroje zostaną prze­słane na Arrakis jako dar dla naszych królewskich kuzynów.Poda­runek od mojego syna, rozumiesz, Tyekanik?- W zupełności, księżno.- Niech napisze odpowiednią notę.Powinna mówić, że przesyła te skromne szaty jako dowód oddania dla rodu Atrydów, czy coś w tym stylu.- A okazja?- Musi się znaleźć jakieś święto czy urodziny, Tyekanik.Pozo­stawiam to tobie.Ufam ci, mój przyjacielu.Popatrzył na nią uważnie w milczeniu.Jej twarz spochmurniała.- Musisz o tym wiedzieć.Komu więcej mogłabym ufać od czasu śmierci mego męża?Wzruszył ramionami, myśląc, jak bardzo upodabniała się do pająka.Nawiązywanie z nią bliższych stosunków nie przyniosłoby pożytku.Podejrzewał, że to właśnie zrobił levenbrech.- I, Tyekanik - powiedziała - jest jeszcze jeden szczegół.- Tak, księżno?- Mój syn został wyszkolony do władania.Nadejdzie czas, gdy sam będzie musiał chwycić w dłonie miecz.Będziesz wiedział, kie­dy owa chwila nadejdzie.Chcę być o tym poinformowana natych­miast.- Odchyliła się, spoglądając poufale w jego twarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl