[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie zrozum mnie zle dodała. Bardzo mnie bierze ten zapach gliniarzy. Jak to jest, że wszyscy znają Herona Jonesa?  zapytał Michael,ignorując jej odpowiedz. Bo jest sławny. To dlaczego nigdy o nim nie słyszałem?Ze śmiechem odrzuciła głowę do tyłu. Heron Jones ma największego ptaszka na uwięzi.Przynosi go tu trzyrazy w tygodniu i pokazuje w ustronnym miejscu.Każdy, kto chce skorzy-stać z jego usług, musi zabulić.Ale ty, złotko, nie wyglądasz na takiego, copotrzebuje usług facetów.Michael wyciągnął fotografię Rity  nie tę, którą znalazł pośród jejbrudnej bielizny, lecz zdjęcie portretowe, zrobione przez niego podczas ichmiodowego miesiąca. Widziałaś tu kiedyś tę kobietę?  zapytał.Barmanka wzięła fotkę i przez chwilę się w nią wpatrywała. Wiesz, złotko, szczerze mówiąc, nie pamiętam ich wszystkich, chybaże są takie jak Heron i mogą zaproponować coś niezwykłego.Rozejrzyj siędookoła.przychodzą, wychodzą, kogo to obchodzi? Więc jej nie poznajesz?  Może się tu kręciła. Jak dawno temu? To twoja dziewczyna? Była żona. Może parę miesięcy temu, nie jestem pewna.Pokazał jej zdjęcie mężczyzny. To jest Heron Jones? O, złotko, mogą cię przymknąć za noszenie przy sobie czegoś takiego. Spojrzała na fotografię i zaczęła chichotać. Tak, to Heron, bez dwóchzdań.Ma monstrualny aparat.Natura dobrze go wyposażyła, nie możnapowiedzieć. Jest tu dzisiaj? Możesz go złapać w prywatnym pokoju.Mówię ci, jest na co popa-trzeć.Wzdłuż baru sunęła ku niemu ze zdecydowanym wyrazem twarzy jakaśkobieta.Dotarła wreszcie do celu. Wybieram ciebie  oznajmiła, opierając staranie wymanikiurowanądłoń na jego ramieniu. Co takiego?  spytał, cofając się odruchowo. Dziś wieczór.Ty, ja.bardzo seksowne przeżycie  wymruczała. Jestem na zwolnieniu warunkowym  powiedział, podnosząc się zeswego stołka.Zmieszała się. Co? To bardzo skomplikowane.Lepiej podłap sobie kogoś innego.Quincy zaparkował przed klubem Erotica, zastanawiając się, w co tymrazem wpuścił go Michael.Amber nie była zachwycona.Właśnie zaczynalisię do siebie czulić przy akompaniamencie Luthera Vandrossa na stereo, gdyzadzwonił. Muszę lecieć  oświadczył Quincy żonie, odłożywszy słuchawkę. A to dlaczego?  spytała Amber.  Bo Michael mnie potrzebuje. Czy on niczego nie może zrobić samodzielnie? Ależ kochanie  Quincy starał się mówić tonem możliwie najbardziejprzekonującym. Michael to stary kumpel.Zaginął jego dzieciak.Okażmu troszkę zrozumienia.A gdyby zaginęło któreś z naszych smarkaczy?Amber była uległym stworzeniem, dała się więc przekonać.Quincy pocałował ją i wyszedł.A teraz stał przed tą ohydną speluną.Dupek przy wejściu nie chciał go wpuścić, dopóki nie wręczył mu trzy-dziestu dolarów gotówką.Trzydzieści cholernych dolców! Miał nadzieję, żeprzynajmniej za tę forsę Mike zapewni mu niezapomniane wrażenia.Gdy już dostał się do środka, poszedł prosto do baru, lecz nie znalazł tamMike'a.Zwrócił się do amazonki w czarnej skórze, która wydawała drinki: Czy ktoś zostawił dla mnie wiadomość? Brunetka, blondynka? Facet.Taki przystojniak. Cholera  mruknęła. Ty też jesteś gliną?Jak to się dzieje, że zawsze rozpoznają Michaela? Gdzie on jest?  zapytał. W toalecie. Dzięki.Wkroczył do kibla akurat wtedy, gdy Michael zaciągał zamek w spo-dniach. Ależ to zapluta nora!  jęknął Quincy. Co jest grane? Znalazłem parę zdjęć i notatkę.Rita zapisała nazwę tego klubu inazwisko faceta.Mam przeczucie, że gdzieś tu jest. Ty i te twoje przeczucia.zawsze są z tego kłopoty  powiedziałQuincy, potrząsając głową. Muszę odnalezć moje dziecko, Q. Wiem. Rita się w coś wpakowała.Nie chcę, żeby Bella w tym uczestniczyła. Więc po co tu siedzimy? Czekamy, aż Heron Jones skończy. Co skończy?  Załatwiać kolejkę babek.To jest seks-klub.Quincy gwizdnął przeciągle. Jezu! Gdyby Amber się o tym dowiedziała, chybaby oszalała. Nie dowie się, jeśli zatrzymasz to przy sobie. Nie mamy przed sobą sekretów. Może już czas zacząć.Quincy zmarszczył nos. Więc kim jest Heron Jones?  zapytał. Męską kurwą? Coś w tym rodzaju.Klub płaci mu za występy na miejscu.Obsługujewszystkie kobiety, które mogą zapłacić sto dolców za przyjemność z nim. To jakiś superman? Tak jakby. I musimy tu kiblować, póki nie skończy swoich  występów ? Właśnie. Do diabła, Mike, z tobą nigdy nie ma lekko.Gdy Heron Jones wyłonił się wreszcie z tylnego wyjścia, było już popółnocy.Michael i Quincy czekali na parkingu.Wykorzystując zaskoczenie,dopadli go z obu stron. Powinniśmy pogadać  powiedział Michael.Heron zlustrował ich wzrokiem, zastanawiając się, czy dać nogę, czy teżlepiej nie ryzykować.Ale nie miał żadnych szans.Byłem pewien, że togliniarze, wyglądali na tych skurwieli.Wyprostował się i postanowił graćniewiniątko. Panowie, nie wiem, w co mnie chcecie wrobić, ale ja tego nie zrobi-łem, jasne? Mam was na karku za każdym razem, gdy obrabują kogoś wokolicy.Jednak teraz jestem czysty.Pierdolę, żeby zarobić na życie.czegojeszcze chcecie? Może podejdziemy tam, do światła  rzekł Michael, chwytając go zaramię i popychając w kierunku latarni. Czego się mnie czepiacie?  burczał Heron, bezskutecznie usiłującstrząsnąć z siebie rękę Michaela. Nie narozrabiałem.Spytajcie, kogo chcecie.Michael przysunął mu do twarzy jedno ze zdjęć znalezionych w miesz-kaniu Rity. Znasz tę kobietę?  zapytał.Heron rzucił na nie okiem. Po ciemku wszystkie wyglądają tak samo. Spójrz jeszcze raz  powiedział Michael z grozbą w głosie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl