[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ból.Odepchnęłamnie, ominęła.Kiedy była dwa stopnie niżej, a między nami utkwił mróz ca-łej zimy świata, odwróciła się jeszcze. Muszę ci coś powiedzieć.Pojawił sięw moim życiu ktoś inny.Jest dla mnie tym, kim dla ciebie twój król.Ważniejszyniż moje własne życie, ważniejszy niż wszystko inne, co dla mnie drogie.Mówiąctwoimi własnymi słowami: nie można mnie za to winić.Nie wiem, jak wyglądałem, wiem, że odwróciła wzrok, jakby nie mogła znieśćmojego widoku. Dla jego dobra odchodzę  powiedziała. W bezpieczne miejsce. Sikorko, proszę cię.On nie może cię kochać równie mocno jak ja.Nawet na mnie nie spojrzała. Ani twój król nie może cię kochać, jak ja cię.kochałam.Widzisz, mniejważna jest jego miłość do mnie, ważniejsza moja do niego.Musi być w moimżyciu najważniejszy.Potrzebuje tego ode mnie.Zrozum.To nie znaczy, że ty mnienie obchodzisz.Nie mogę przedłożyć miłości do ciebie ponad to, co jest najlepsze448 dla niego. Zeszła jeszcze dwa stopnie. %7łegnaj, Nowy. Ostatnie słowa byłyledwie słyszalne, ale zapadły w moje serce ołowiem.Stałem na schodach, patrzyłem na odchodzącą Sikorkę.I nagle to uczuciebyło zbyt znajome, ból zbyt ostry.Rzuciłem się za nią, chwyciłem ją za ramię,pociągnąłem ją pod schody, w ciemność. Sikorko, proszę, nie odchodz, nie porzucaj mnie! Nic nie powiedziała.Na-wet mi się nie opierała. Co mam ci dać, co powiedzieć, żebyś zrozumiała, kim dla mnie jesteś? Niepozwolę ci odejść. Nie możesz kazać mi zostać. Czułem, że coś się w niej wypaliło.Gniew,duch, wola.Nie umiałem tego nazwać. Proszę. Słowo to raniło, bo Sikorkabłagała. Pozwól mi odejść.Nie doprowadzaj mnie do płaczu.Puściłem jej ramię, ale nie odeszła. Dawno temu  zaczęła ostrożnie  powiedziałam ci, że jesteś podobnydo Brusa.Pokiwałem głową, nie dbając, że w smolistych ciemnościach i tak tego niezobaczy. W pewnym sensie jesteś.W innym nie.Ja decyduję za nas oboje, tak jakkiedyś on zdecydował za siebie i księżnę Cierpliwą.Nie ma dla nas przyszłości.Ktoś inny włada twoim sercem.A przepaść między nami jest zbyt wielka, bypołączył ją most najgorętszej miłości.Wiem, że mnie kochasz, ale twoja miłośćjest.inna od mojej.Ja chciałam, żebyśmy wiedli wspólne życie.Ty chcesz mnietrzymać z dala od swoich spraw.Nie potrafię żyć jako ktoś, do kogo przychodzisz,kiedy akurat nie masz do zrobienia nic ważniejszego: Nie wiem nawet, czym sięwłaściwie zajmujesz, kiedy nie jesteś ze mną.Nigdy mi tego nie powiedziałeś. Lepiej będzie, jeśli nadal nie będziesz wiedziała  stwierdziłem gorzko. Nie mów tak!  syknęła rozzłoszczona. Nie pozwalasz mi o niczymdecydować.Nie wolno ci postanawiać za mnie.Nie masz prawa! Jeśli nie możeszpowiedzieć mi nawet, czym się zajmujesz, jak mam wierzyć, że mnie kochasz? Zabijam ludzi  wyznałem. Dla króla.Jestem skrytobójcą, Sikorko. Nieprawda!  krzyknęła zduszonym głosem.Jej przerażenie było rów-nie wielkie jak pogarda.Czuła, że powiedziałem prawdę.W końcu.Straszna ci-sza wyrosła między nami, kiedy Sikorka czekała, bym się przyznał do kłamstwa,zaprzeczył.W końcu zrobiła to za mnie. Ty skrytobójcą? Pewnego dnia niepotrafiłeś nawet ominąć straży, żeby się przekonać, dlaczego płaczę.Nie miałeśodwagi sprzeciwić się wartownikom! A teraz mam uwierzyć, że zabijasz dla kró-la!  miotały nią gniew i rozpacz. Dlaczego mi to mówisz? Dlaczego akuratteraz? Chcesz zrobić na mnie wrażenie? W takim wypadku powiedziałbym ci dawno temu.I taka była prawda.Milczałem, gdyż bałem się, iż wyjawiając sekret, utracęSikorkę.Miałem rację.449  Kłamstwo  rzekła bardziej do siebie niż do mnie. Kłamstwo, wszystkokłamstwo.Od samego początku.Byłam taka głupia! Jeśli człowiek uderzy cię raz,uderzy znowu, tak mówią ludzie.To samo jest z kłamaniem.Ale ja słuchałami wierzyłam.Jaka byłam głupia!  krzyknęła.Skuliłem się, jakby mnie uderzyła.Wstała, odsunęła się ode mnie. Dziękuję ci, Bastardzie Rycerski  rzekłazimno. Bardzo mi pomogłeś. Odwróciła się ode mnie. Sikorko. Chciałem ją ująć za ramię, ale okręciła się błyskawicznie,uniosła dłoń do ciosu. Nie dotykaj mnie  wysyczała. Nie waż się nigdy więcej mnie dotknąć.Odeszła.Po jakimś czasie przypomniałem sobie, że stoję w ciemnościach pod schodamiprowadzącymi do izdebki Brusa.Zadrżałem, choć nie było mi zimno.Zawszesię obawiałem, że przez kłamstwa stracę Sikorkę, a prawda zniszczyła związek,który dzięki kłamstwom przetrwał ponad rok.Jaka z tego nauka? Bardzo wolnowszedłem po schodach.Zapukałem. Kto tam?  usłyszałem głos Brusa. Ja. Odsunął rygiel, wszedłem do izby. Co robiła tutaj Sikorka? zapytałem, nie zważając, jak mogło to zabrzmieć, nie dbając, że obandażowanytrefniś siedział na stole. Czy potrzebowała pomocy?Brus odchrząknął. Przyszła po jakieś zioła  rzekł niepewnie. Nie mogłem jej pomóc, niemiałem tego, co chciała.Potem zjawił się karzeł i została pomóc mi przy nim. Księżna Cierpliwa i Lamówka mają zioła.Mnóstwo ziół. Tak jej też powiedziałem. Zaczął zbierać opatrunki ze stołu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl