[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W myśli i w nadzieibędę żoną twoją lub.nie dotkniesz mnie, bo strzałem sobie odbiorę życie.Król cofnął się krok.- Dobrze więc - rzekł - chcesz tego, mieć będziesz.Anna krzyknęła radośnie.- Reszta jest niczym przy tym - odezwała się głosem, w którym brzmiało szczęście.- Muszę miećrozwód z Hoymem.- Jutro każę go w konsystorzu podpisać - pospiesznie dodał król.- Cóż więcej? - Z mej strony więcej nie mam nic - przyklękając przed królem, złamanym głosem odezwała się Anna -dla mnie tego dosyć.- Ale nie dość dla króla, dla mnie - podchwycił August porywając ją w objęcia, z których zsuwając sięna ziemię Anna się uwolniła.- Najjaśniejszy Panie! - krzyknęła - wierzę twojemu słowu królewskiemu, lecz nim się dam dotknąćsiebie, muszą pęknąć okowy, co mnie wiążą: rozwód musi być ogłoszony, przyrzeczenie twe podpisane.Jestem żoną Hoyma, przysięgłam mu wierność i dochowam jej.August milcząc w rękę ją pocałował.- Czyń, co ci się podoba, co cię uspokoi.jam twój niewolnik, tyś pani moja!! Dzisiaj przyjeżdżaHoym.rozstań się z nim.jutro pałac dla ciebie gotować każę: sto tysięcy talarów rocznie i całe mojedwa królestwa u nóg twoich, a z nimi ja.Anna widząc go klęczącego u nóg, z lekka pocałowała wczoło i odskoczyła.- Do jutra!- Mam wyjść? - spytał August.- Do jutra - podała mu rękę.Król posłuszny wstał, pocałował ją i skierował się ku drzwiom wzdychając.Na posadzce sali kupa złotarozrzucona została.Tejże nocy hrabia Hoym powrócił, pobiegł do drzwi żony i zastał je zamknięte;powiedziano mu, iż pani spała, była chora i budzić się zakazała.W przedłużonej nad wolę swą i potrzebę podróży hrabia coraz mocniej niecierpliwił się i niepokoił ożonę.Miał wprawdzie swoich zauszników, którzy mu regularnie codziennie donosili o każdym jejwidomym kroku i ruchu, lecz ze wzmianek o odwłe83 dzinach i przejażdżkach, w których zawsze prawiei siostra jego, pani Vitzthum, udział brała, nic bardzo zdrożnego wnosić nie mógł.Czuł pomimo to, iżintryga zawiązana rosła i plątała się, coraz silniej grożąc jego pożyciu małżeńskiemu, ale do kogo miałsię udać, aby się o to upomnieć? U góry stał król, a króla lękał się Hoym nad wyraz wszelki, bo golepiej znał nad innych.Jego pozorna słodycz, dobroć, łagodność nie łudziły go wcale.Los swegodobroczyńcy Beichlinga miał ciągle na oczach.Największą rękojmią dlań był charakter żony, jej duma imiłość dobrej sławy.Przybywając do Drezna nie wiedział o niczym więcej nad to, co mu usłużni jego szpiegowie donosili: wsamym mieście od ludzi dworu niewiele się spodziewał dowiedzieć.Godzina była spózniona, a choć nazamku król biesiadował jeszcze, Hoym się już tam dostać nie kusił, pojechał więc do domu i drzwi żonyznalazłszy zamknięte sam udał się na spoczynek po podróży.Nazajutrz rano obiegli go urzędnicy odakcyz, król przysłał, aby się stawił na zamku, tak że nie widząc się z Anną wyruszyć musiał.Nadzwyczaj słodko i uprzejmie przyjął go król uścisnąwszy (był to znak jak najgorszy).Wymawiał munawet, że się tak długo w podróży zabawił, chociaż sam starał się o to, aby była przedłużoną: udał, żewcale o tym nie wiedział.Hoym z zadziwieniem spojrzał królowi w oczy.Nie mówiły nic.- Masz nieprzyjaciół na dworze, to rzecz oczywista - szepnął August uderzając go po ramieniu - chcianocię od mojego boku oddalić, ale nie lękaj się, masz też we mnie silniejszego nad nich przyjaciela, a tenkrzywdy ci nigdy uczynić nie da.Hoym podziękował za łaskę pańską.W rozmowie o akcyzie i skarbiekról stąpnął na niedostatek pieniędzy.- Hoym kochany, na wszelki sposób musisz się mi ich starać, potrzebuję ogromnie wiele.Było około południa, gdy z tej audiencji, która mu wiele dała do myślenia, do domu powrócił.Zaledwiesię za nim drzwi gabinetu zamknęły, gdy drugie od sali się otwarły i Anna, ubrana czarno, jaśniejącapięknością, spokojna i poważna, weszła drzwi te zamykając na klucz za sobą.Hoym podbiegł ku niej żywo, przyjęła go chłodno i z daleka trzymając.- Czekałam na was, panie hrabio - rzekła głosem swobod nym - przychodzę mu podziękować zawszystko dobre, jakie- gom od niego doświadczała, i zapewnić, że wspomnienie o tym zachowam na zawsze, ale zarazem muszę mu wyznać, iż mał żeństwo nasze, na wzajemnej sympatii nie oparte, niedając ani dla was, ani dla mnie rękojmi szczęścia, zmierza do rozłączenia się; kilka lat ciężkiej próbynie dozwalają lepiej wróżyć na przy szłość.Trzeba się rozstać, panie hrabio.Znasz mnie pan, iż jestemotwartą i lubię postępować jawnie.Jego Królewska Mość uczyniił mi zaszczyt, iż oświadczył się zprzyjaznią dla mnie, godzien jest, bym jej nie odtrąciła.Kocham go i postanowiłam być posłuszną.Zdradzać jednak w.pana nie mogę i nie chcę, przychodzę żądać rozwodu, który honor waszego imieniaocali.Nie możemy postępować inaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl