[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ojcze mój  rzekł  słuchajcie, bo się wam wynurzę jak na spowiedzi.Dusza moja po-trzebuje tego.Więzienie, największa męczarnia dla człowieka, ma też swe błogosławieństwa;zasiewa ono w nas myśli, które wśród burzliwego życia nie przyszły.Doświadczyłem ja tego.Z niewoli wróciłem innym.Westchnął ciężko. Dopóki żył stryj mój, Pobożny, jemu zwierzać się mogłem  teraz nie mam nikogo, apotrzebuję rady i pociechy.Tak jak u nas dziś jest, nie może być dłużej.Spojrzyjcie, co sięstało od podziału Krzywousta, od czasu jakeśmy koronę Ottonowską stracili.65 Na szczętyrozpada się ta ziemia, a Brandeburczyki, Czechy, cesarstwo, dzicz wszelka bezkarnie w niąchciwymi pazury sięgają.Giniemy, ojcze mój, giniemy! A jestże w mocy ludzkiej radzić na to?  odparł kanclerz. Choć pokusić się o to potrzeba  mówił książę. Korona polska od Rzymu była zawisłąi jemu, nie cesarstwu, hołdowała.Rzym zbawić nas może, wracając utraconą koronę i władzęjedną.Rzym silny jest.Ksiądz Wincenty popatrzał nań zdumiony.63Agenda (łac.)  książka zawierająca przepisy wykonywania obrzędów kościelnych.64.gdy cesarz Otto pielgrzymował do Gniezna. cesarz Otto uczynił ślub, że przejdzie do grobu św.Wojcie-cha pieszo 7 mil; była to odległość między Poznaniem a Gnieznem.Bolesław rozkazał wyciąć drogę w puszczy iwysłał ją na całej długości suknem.65Od czasu jakeśmy koronę Ottonowską stracili. Otto III i papież Gerbert-Sylwester II chcieli utworzyć związek wolnych narodów pod przewodnictwem Rzymu, w którym nie byłoby ani zwycięzców, ani zwycię-żonych.Chrobry na Wschodzie przez zjednoczenie wszystkich Słowian miał odegrać wybitną rolę.PozyskanieChrobrego, znanego z dzielności, było właściwie celem przybycia Ottona do Gniezna, do grobu św.Wojciecha,wielkiego apostoła Słowian, a swego przyjaciela.W czasie uroczystości w katedrze Otto włożył nawet na skro-nie Chrobrego własną koronę, uznając go tym samym za równorzędnego władcę.Otto III był jedynym cesarzemniemieckim, który interesy chrześcijaństwa przełożył nad interesy cesarstwa.62  Gdybyśmy mieli arcybiskupa w Gnieznie, jechałbym pewnie do niego, z nim radzić otym, jemu się zwierzyć.Zjednoczę w ręku całą Polskę Wielką, po Mszczuju wezmę Pomorze,po Leszku spodziewam się dostać Krakowa i Sandomierza.Dlaczegóż bym królem się niemiał nazwać i wszystkich książąt pomniejszych stać się głową? Korona Chrobrego u was leżywe skarbcu ze Szczerbcem.W Gnieznie koronować się mogę.Ona mi da siłę, da potęgę, coten nieład ukróci.Mówił Przemysław, z uniesieniem podnosząc głos i ręce, zapał ten odbił się powoli na ser-cu kanclerza.Myśl wielka, śmiała, zuchwała uderzyła go, ale zdała mu się czymś niepowści-gnionym, marzeniem snów więziennych.Sprzeciwiać się jednak nie śmiał.Patrzał na księcia,nie znajdując słowa ani na potwierdzenie, ani na naganę.Przemko z oczów mu to czytał. Prawda  rzekł  księże Wincenty, zdaje ci się to szaleństwem, że ja świeżo z niewolipuszczony, oddawszy Wieluń, straciwszy z tego, co miałem, śmiem sobie taką przyszłośćwróżyć? Ale ja czuję, że gdybym miał na stolicy biskupiej w Gnieznie męża, co by mnie pod-pierał, a szedł ze mną, dosięgnąłbym tego, czego pragnę, odżywiłbym martwą Chrobregokoronę!Ksiądz Wincenty zdobył się na odpowiedz w końcu: Wasza Miłość wiesz, że kapituła gnieznieńska osierocona jest od dawna.Wybrano Wło-ścibora kanonika, którego w Rzymie potwierdzić nie chciano. Włościbora ja nie znam z czego innego  rzekł Przemko  tylko, że mąż jest pobożny.Tuzaś, ojcze mój, pobożności trzeba, ale jej nie dość.Sama ona do tego wysokiego dostojeństwanie starczy.Arcybiskup gnieznieński jest dziś u nas jedynym panem i władcą nad ziemiaminaszymi, a widzicie, że i ten, przy całej mocy, jaką ma z Rzymu, nie może nic.Biskupów muwiężą, księży uciskają, klątwy nie starczą.Dwu nas tu powinno być, jak tam za Zachodziepapież i cesarz, u nas arcybiskup i król. Miłościwy Panie  odezwał się z małym uśmieszkiem ksiądz Wincenty  byleby ci nasipanowie w lepszej zgodzie żyli niż tamci, bo tam cesarze papieżów więżą, a papieże ich zrzu-cają.Książę, nie odpowiadając, jechał w myślach pogrążony.Widać było, że też same snuł da-lej. Włościbor  powtórzył  mąż pobożny, ale nam potrzeba dzielnego. Gdy Bóg najłaskawszy ujrzy, że taki nam potrzebnym jest  dodał Wincenty  wierzciemi, da go nam cudem, jak nieraz dawał stolicy swej ludzi, co wczoraj zdawali się wątli i mali,a na niej rośli i olbrzymieli.Książę, ledwie dając dokończyć, mówił dalej: Mój ojcze, mój ojcze, lękam się, abyście mnie fałszywie nie zrozumieli! Zda się wammoże z tego, com rzekł, że ja dla siebie korony pożądam, dla dogodzenia dumie mojej?Obejrzał się ku niemu. Sądząc tak, omyliłbyś się.Chcę korony tej dla ziemi mojej więcej niż dla siebie.Gdy-bym ją dostał, widzicie, że nie mam jej zostawić komu, ani bym mógł ją tak silną i wielkąuczynić, jak bym pragnął.Ale pod tą koroną zestrzeliłyby się wszystkie promienie staregokrólestwa, dziś rozpierzchłe.Królestwa, które jest teraz trupem zjedzonym przez robaki, amogłoby być światłością wielką!Kanclerz słuchał pilnie i nasłuchać się nie mógł, tak nowym to było z ust Przemysława,który rzadko dawniej o poważniejszych mówił sprawach, a pańskiego tyle tylko w nim wi-dział, iż naśladując Ottokara czeskiego, świetnie i wspaniale występować lubił, co mu za złepoczytywano, bo małe księstwo nie starczyło na przepych, jakim się otaczał.Inny, nowyPrzemysław stał przed nim, któremu nie dowierzał jeszcze, czy mu się w oczach nie odmieni.Jechali tak coraz dalej, a książę pytał Wincentego, czyby znużonym nie był [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl