Pokrewne
- Strona Główna
- Diabel z wiezienia dluznikow Antonia Hodgston
- Antoni Macierewicz Raport o dzialaniach WSI
- George Sand Grzech pana Antoniego
- Slonimski Antoni Gwalt na Melpomenie
- Wstęp do filozofii Antoni B. Stępień
- Antoni Pawlak Akt Personalny
- Czechow Antoni Trzy siostry (2)
- Jonathan Nasaw Dziewczyny, których pożądał
- Kres Feliks W Serce Gor
- Umberto Eco Imie Rozy (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pustapelnia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego ogorzała, tryskająca zdrowiem twarz, wy-smagana porywami groznego tornada, spalona słońcem, miała w sobie obok beztroskiego,życzliwego uśmiechu, coś z majestatycznej powagi legendarnych już dzisiaj wodzów krwio-żerczych Pawnisów, Siuksów, Komanczów czy Arikarów.Rozumne spojrzenie stalowychoczu tego młodego cowboy a wyrażało stanowczość i nieugiętość żelaznej woli, nie znoszącejsprzeciwu ani wahania.i gdyby nie ten życzliwy beztroski uśmiech, jaki w tej chwili miał dlaAnity wydawałby się raczej groznym jastrzębiem stepowym, który nie licząc się z własnymisiłami, uderza na każdą napotkaną ofiarę.A jednak ten tak pozornie śmiały i jakby stworzony wyłącznie do rozkazywania, Jack, te-raz, jak to Anita stwierdziła z zadowoleniem, stał jakiś zażenowany, nie mogąc zdobyć się natyle odwagi, aby słowami wyrazić to wszystko, co czuł od owej pamiętnej godziny spotkaniasamotnej dziewczyny, zagubionej w bezkresnych obszarach stepowych równi.Pierwotnybeztroski uśmiech, jakim powitał Anitę, zgasł momentalnie, ustępując miejsca widocznemuwyraznie zafrasowaniu.62Anita teraz dopiero dostrzegła, że Jack oparty jedną ręką na karku konia, w drugiej, zwie-szonej w dół, trzyma olbrzymi bukiet cudnych pąsowych kwiatów.Mdłe aksamitne płatkiwielkości dłoni skrzyły się jeszcze ostatnimi kroplami rosy, której nie zdołał strząsnąć lekkibieg konia, a długie, lancetowate liście wydawały z każdym poruszeniem, suchy szelest, choćich soczysta, nasycona zieleń świadczyła, że pełne są świeżych, żywotnych soków.Dziewczyna jakiś czas nie mogła oderwać wzroku od tego wspaniałego bukietu, aż dopierogłos Jacka wytrącił ją z niemego zachwytu. To dla ciebie, Miss. rzekł, podnosząc olbrzymią wiązankę kwiecia. Wiedziałem, żeblade kobiety kochają się w kwiatach.To tyle, co biedny cowboy może ofiarować swej do-brej wróżce.prócz serca. dodał i spuścił głowę, nie wiedzieć, czy bojąc się śmiałości wy-powiedzianych słów, czy też nadmiar rozpierających mu serce uczuć sprowadził na nowo,obce mu dawniej, onieśmielenie. Przyjmij Miss. rzekł po chwili, widząc wahanie Anity, a jego niski melodyjny glosbrzmiał najgorętszą, prośbą. Zaniesiemy to Arice odpowiedziała wzruszona, ale zarazem dziwnie zaniepokojonadziewczyna, spoglądając w ciemne, stalowe oczy cowboy a. Ona biedna, zapracowana.Napewno lubi kwiaty. dodała.Ale te słowa ubodły dumnego Jacka prosto w serce.Jego czerstwa ogorzała twarz przy-oblekła się nagle trupią bladością, a w oczach zamigotały mu gniewnie przebłyski. Nie, Miss! rzekł teraz, podnosząc hardo głowę. Potomkowi rodu potężnego wodzadzielnych Pawnisów wolno dzielić namiot z dziewczyną niskiego pochodzenia, wolno odbie-rać jej pieszczoty, bez ujmy dla honoru, ale nie wolno bezkarnie oddać jej serca.A kwiatten, spójrz tylko, jest odwiecznym symbolem miłości.Każdy jak gdyby żywą krwią na-brzmiały płatek, to serce, a pod nim ostra, wąska lanca grubego liścia, która albo odpadnie,nim kwiat straci swą świeżość lub też przebije serce na wylot.To dla ciebie te kwiaty, Miss,a ty je oszczędz albo ubrocz zdradzieckie lance w świeżej, rozpulsowanej krwi serca!.Jack umilkł i, dysząc ciężko, swym bystrym wzrokiem wpatrywał się w twarz Anity, jakbypragnąc wyczytać w niej to wszystko co kryje się w duszy ukochanej dziewczyny. Odpowiedz, Miss.Indyjskie prawo krótkie!. przerwał znów ciążącą im ciszę, bylebyjak najprędzej zrzucić z piersi ten przygniatający go ciężar.Ale wobec tale stanowczego, a przede wszystkim jasnego postanowienia sprawy, w Anicieodezwała się nagle kobieca chytrość.Z jednej strony nie chciała zrażać do siebie jedynegożyczliwego człowieka, na którego pomoc jedynie liczyła, z drugiej znów nie mogła przecieżdawać mu najmniejszej nadziei.W wyniku krótkiego zastanowienia, obrała drogę okrężna,postanawiając grać na zwłokę. Dziwne macie zwyczaje rzekła z lekkim uśmiechem, siląc się ma swobodę, pomimo żeserce poczęło jej bić niespokojnie. Dlaczego podarowany kwiat musi zaraz być wykładni-kiem uczuć?.Są to już przestarzałe formy i pan, panie Jack u, jako człowiek najbardziej cy-wilizowany, pośród tych na wpół dzikich plemion powinien mieć inne poglądy na te sprawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Jego ogorzała, tryskająca zdrowiem twarz, wy-smagana porywami groznego tornada, spalona słońcem, miała w sobie obok beztroskiego,życzliwego uśmiechu, coś z majestatycznej powagi legendarnych już dzisiaj wodzów krwio-żerczych Pawnisów, Siuksów, Komanczów czy Arikarów.Rozumne spojrzenie stalowychoczu tego młodego cowboy a wyrażało stanowczość i nieugiętość żelaznej woli, nie znoszącejsprzeciwu ani wahania.i gdyby nie ten życzliwy beztroski uśmiech, jaki w tej chwili miał dlaAnity wydawałby się raczej groznym jastrzębiem stepowym, który nie licząc się z własnymisiłami, uderza na każdą napotkaną ofiarę.A jednak ten tak pozornie śmiały i jakby stworzony wyłącznie do rozkazywania, Jack, te-raz, jak to Anita stwierdziła z zadowoleniem, stał jakiś zażenowany, nie mogąc zdobyć się natyle odwagi, aby słowami wyrazić to wszystko, co czuł od owej pamiętnej godziny spotkaniasamotnej dziewczyny, zagubionej w bezkresnych obszarach stepowych równi.Pierwotnybeztroski uśmiech, jakim powitał Anitę, zgasł momentalnie, ustępując miejsca widocznemuwyraznie zafrasowaniu.62Anita teraz dopiero dostrzegła, że Jack oparty jedną ręką na karku konia, w drugiej, zwie-szonej w dół, trzyma olbrzymi bukiet cudnych pąsowych kwiatów.Mdłe aksamitne płatkiwielkości dłoni skrzyły się jeszcze ostatnimi kroplami rosy, której nie zdołał strząsnąć lekkibieg konia, a długie, lancetowate liście wydawały z każdym poruszeniem, suchy szelest, choćich soczysta, nasycona zieleń świadczyła, że pełne są świeżych, żywotnych soków.Dziewczyna jakiś czas nie mogła oderwać wzroku od tego wspaniałego bukietu, aż dopierogłos Jacka wytrącił ją z niemego zachwytu. To dla ciebie, Miss. rzekł, podnosząc olbrzymią wiązankę kwiecia. Wiedziałem, żeblade kobiety kochają się w kwiatach.To tyle, co biedny cowboy może ofiarować swej do-brej wróżce.prócz serca. dodał i spuścił głowę, nie wiedzieć, czy bojąc się śmiałości wy-powiedzianych słów, czy też nadmiar rozpierających mu serce uczuć sprowadził na nowo,obce mu dawniej, onieśmielenie. Przyjmij Miss. rzekł po chwili, widząc wahanie Anity, a jego niski melodyjny glosbrzmiał najgorętszą, prośbą. Zaniesiemy to Arice odpowiedziała wzruszona, ale zarazem dziwnie zaniepokojonadziewczyna, spoglądając w ciemne, stalowe oczy cowboy a. Ona biedna, zapracowana.Napewno lubi kwiaty. dodała.Ale te słowa ubodły dumnego Jacka prosto w serce.Jego czerstwa ogorzała twarz przy-oblekła się nagle trupią bladością, a w oczach zamigotały mu gniewnie przebłyski. Nie, Miss! rzekł teraz, podnosząc hardo głowę. Potomkowi rodu potężnego wodzadzielnych Pawnisów wolno dzielić namiot z dziewczyną niskiego pochodzenia, wolno odbie-rać jej pieszczoty, bez ujmy dla honoru, ale nie wolno bezkarnie oddać jej serca.A kwiatten, spójrz tylko, jest odwiecznym symbolem miłości.Każdy jak gdyby żywą krwią na-brzmiały płatek, to serce, a pod nim ostra, wąska lanca grubego liścia, która albo odpadnie,nim kwiat straci swą świeżość lub też przebije serce na wylot.To dla ciebie te kwiaty, Miss,a ty je oszczędz albo ubrocz zdradzieckie lance w świeżej, rozpulsowanej krwi serca!.Jack umilkł i, dysząc ciężko, swym bystrym wzrokiem wpatrywał się w twarz Anity, jakbypragnąc wyczytać w niej to wszystko co kryje się w duszy ukochanej dziewczyny. Odpowiedz, Miss.Indyjskie prawo krótkie!. przerwał znów ciążącą im ciszę, bylebyjak najprędzej zrzucić z piersi ten przygniatający go ciężar.Ale wobec tale stanowczego, a przede wszystkim jasnego postanowienia sprawy, w Anicieodezwała się nagle kobieca chytrość.Z jednej strony nie chciała zrażać do siebie jedynegożyczliwego człowieka, na którego pomoc jedynie liczyła, z drugiej znów nie mogła przecieżdawać mu najmniejszej nadziei.W wyniku krótkiego zastanowienia, obrała drogę okrężna,postanawiając grać na zwłokę. Dziwne macie zwyczaje rzekła z lekkim uśmiechem, siląc się ma swobodę, pomimo żeserce poczęło jej bić niespokojnie. Dlaczego podarowany kwiat musi zaraz być wykładni-kiem uczuć?.Są to już przestarzałe formy i pan, panie Jack u, jako człowiek najbardziej cy-wilizowany, pośród tych na wpół dzikich plemion powinien mieć inne poglądy na te sprawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]