[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakże odległe były czasy wyprawwojennych i jakże wszyscy się z tego cieszyli!Od czasu mianowania na komendanta twierdzy generał przeobraził sięstopniowo w celnika.Jego ludzie kontrolowali towary przybywające z dalekiego południa i obciążali je opłatami obliczanymi na podstawie tabelopracowanych przez Ministerstwo Gospodarki i Ministerstwo Finansów.Kwatera główna była wypełniona po sufit dokumentami, ale komendantwolał zmagać się ze stosami akt niż z groznymi wojownikami nubijskimi.Za kilka minut miał wejść na pokład szybkiej barki, by skontrolowaćstan umocnień od strony Nilu.Jak codziennie będzie rozkoszował sięsłodyczą wietrzyku i napełni oczy pięknem brzegów i urwisk.A jakże tunie pomyśleć o smakowitym posiłku dzielonym z pewną wdową, którastopniowo wydobywała się z odmętów rozpaczy.Odgłos pospiesznych kroków sprawił, że komendant aż podskoczył.Stanął przed nim zadyszany ordynans.- Pilna wiadomość, panie.- Kto ją dostarczył?- Oddział patrolujący Pustynię Nubijską.- Kopalnie złota?- Tak jest.- Co doniósł posłaniec?- %7łe sprawa jest bardzo poważna.Inaczej mówiąc, nie może być mowy o tym, żeby zwinąć papirus,odłożyć go do szafy i zapomnieć o nim na kilka dni.Generał zerwałpieczęć, rozwinął dokument i ze zdumieniem przebiegł go wzrokiem.- To.to niemożliwe!- To prawda, panie.Posłaniec zda ci szerszą relację.- Jak mogło dojść do czegoś takiego.? Zbuntowani Nubijczycyzaatakowali konwój wojskowy przewożący złoto do Egiptu!48.Księżyc był od niedawna w nowiu.Ramzes miał obnażony tors, a poza tym był ubrany jedynie w perukę istarodawną spódniczkę, jaką nosili faraonowie Starego Państwa.Królowamiała na sobie długą i obcisłą białą suknię.Podczas uroczystościrozpoczęcia budowy Ramesseum, świątyni milionów lat, była wcieleniembogini Seszet, miała więc na głowie zamiast korony siedmioramiennągwiazdę.Ramzes przypomniał sobie pobyt wśród ociosywaczy kamieni wkamieniołomach Dżebel Szelija, gdzie pracował jak wszyscy z młotem idłutem w ręku.Zamierzał wtedy zostać członkiem cechu kamieniarzy, aleojciec wyrwał go z tych mrzonek.Królewskim małżonkom towarzyszyło trzydziestu rytualistów zeświątyni w Karnaku, a na ich czele wielki kapłan Nebu, drugi prorok Doki iczwarty - Bachen.Od jutra dwaj architekci przystąpią do pracy ze swoimizespołami.Pięć hektarów! Taki teren miała zajmować zaplanowana przez Ramzesaświątynia milionów lat.Poza samym sanktuarium będzie tu pałac i licznebudynki pomocnicze, w tym biblioteka i składy.Oczywiście przewidzianoteż ogród.To święte miasto, niezależne pod względem gospodarczym,będzie poświęcone kultowi nadprzyrodzonej mocy zamieszkującejjestestwo faraona. Oszołomiony rozmachem tego planu Bachen nie chciał nawet myśleć otrudnościach, jakie go czekają, i skupił się na czynnościach wykonywanychprzez królewskich małżonków.Po wyznaczeniu narożników przyszłejbudowli król i królowa, posługując się długim młotkiem, wbili paliki inapięli na nich sznur, wypowiadając przy tym imię Imhotepa,budowniczego pierwszej piramidy i wzoru wszystkich architektów.Następnie faraon wykopał motyką rowek pod fundament i ułożył w nimmałe sztabki srebra i złota, miniaturowe narzędzia i amulety.Potemzasypał je piaskiem, zakrywając przed spojrzeniami.Ramzes pewną ręką, pomagając sobie dzwignią, przetoczył na właściwemiejsce kamień węgielny, a następnie uformował pierwszą cegłę.Z tegoaktu stwórczego zrodzą się posady i mury i plafony świątyni.Nadeszłachwila oczyszczenia.Ramzes obszedł całe święte miejsce, rozrzucającgrudki kadzidła, którego hieroglificzna nazwa sonter oznaczała to, co dajeboskość.Bachen postawił drewniane drzwi, makietę przyszłej monumentalnejbramy budowli.Poświęcając drzwi, król rozchylił wargi swojej świątynimilionów lat i tchnął w nią życie.Odtąd zamieszkuje ją Słowo.Dwanaścierazy uderzył w drzwi białą maczugą  oświecającą , wzywając bóstwa.Oświetlił lampą sanktuarium, w którym zamieszka to, co niewidzialne.Na koniec wypowiedział starodawną formułę, oświadczając, że niezbuduje tego pomnika dla siebie i że ofiaruje go prawdziwemu władcy,Zasadzie, początkowi i końcowi wszystkich świątyń w Egipcie.Bachen miał uczucie, że przeżywa prawdziwy cud.To, co odbywało siętutaj na oczach gromadki uprzywilejowanych, przekraczało ludzkązdolność rozumienia.Na tej nagiej jeszcze ziemi, która już teraz należy dobogów, zaczęła się przejawiać moc ka.- Stela podwalinowa jest gotowa - oznajmił Doki.- Osadzić ją! - rozkazał król.Rzezbiarz opłacony przez Dokiego przyniósł niewielki, pokrytyhieroglifami kamień.Tekst uświęcał na wieki obszar Ramesseum, które jużnigdy nie wróci do świata świeckiego.Magia znaków przeobrażała ziemięw niebo.Podszedł Setau z nie zapisanym papirusem i czarką wypełnioną świeżorozpuszczonym atramentem.Doki drgnął, gdyż nie przewidywanoobecności tego nieokrzesanego osobnika.Setau przepisał na papirus tekst w liniach poziomych, z prawa na lewo, apotem odczytał na głos:- Niechaj zamkną się wszystkie żywe usta, które przemawiałybyprzeciwko faraonowi, wypowiadając niegodziwe słowa albo mające zamiarwypowiedzieć je przeciwko niemu za dnia lub nocą.Niechaj ta świątyniamilionów lat będzie magicznym murem chroniącym istotę królewską iodpierającym zło.Z czoła Dokiego spływał wielkimi kroplami pot.Nikt nie uprzedził go otym magicznym wystąpieniu, które nie mogło na szczęście odmienić bieguwydarzeń wedle jego, Dokiego, planu.Setau podał rozwinięty papirus Ramzesowi.Król przyłożył swojąpieczęć i złożył papirus u stóp steli, gdzie zostanie zakopany.Zwracając spojrzenie na hieroglify, król powoływał je do istnienia.Nagle odwrócił się.- Kto wyrył te hieroglify?W pytaniu, które padło z ust faraona, można było wyczuć wzbierającygniew.Wystąpił rzezbiarz.- Ja, wasza wysokość.- Kto dał ci tekst, który miałeś wyryć w kamieniu?- Sam wielki kapłan Amona, wasza wysokość.Rzezbiarz padł na twarz - z szacunku dla króla i by uniknąć jegowściekłego spojrzenia.Tradycyjna inskrypcja mówiąca o założeniu świątyni milionów latzostała zmieniona i zniekształcona, unicestwiając tym samym działanieochronne.Tak zatem Nebu sprzymierzył się z siłami mroków i zaprzedał sięwrogom faraona! Zdradził Ramzesa! Król miał ochotę roztrzaskać mugłowę młotkiem, ale jakaś dziwna energia, dobywająca się z uświęconejziemi, rozprowadziła dobroczynne ciepło po jego drzewie życia, po stosiepacierzowym.W sercu otworzyła się brama, która odmieniła sposóbpatrzenia.Nie, gwałt nie zda się tu na nic.A nieznaczny ruch ręką, jakizrobiła Nefertari, utwierdził go w tym sądzie.- Wstań, rzezbiarzu.Mężczyzna zrobił, co mu kazano.- Podejdz do wielkiego kapłana i przyprowadz go do mnie.Doki tryumfował.Wszystko przebiegało zgodnie z planem, zapewnieniastarca okażą się mętne i daremne.Spotka go straszliwa kara z ręki króla, ajemu, Dokiemu, przypadnie godność wielkiego kapłana.Tym razem faraonskorzysta z usług człowieka doświadczonego i oswojonego ze świątynnąhierarchią.Rzezbiarz dobrze opanował swoją lekcję.Zatrzymał się przed starcem,który trzymał w prawej dłoni pozłacaną laskę i miał na palcu wskazującymzłoty pierścień, dwa symbole związane z funkcją wielkiego kapłanaAmona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl