[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.To znaczy tak.To znaczy nie, dobrze się czuję, ale nie wiem, co się stało.Drzwi zastałam otwarte.Nie wiem, co się dzieje w środku.- Jak to.Ależ to trzeba sprawdzić! Boi się pani wejść? Może ja wejdę.?W pierwszej chwili Elunia chętnie przyjęła propozycję, ale zaraz w następnej ruszyła ją przyzwoitość.- O Boże, ale jeśli panu się coś stanie, zadręczą mnie wyrzuty sumienia! Jeśli on tam jeszcze jest.Sąsiad posiadał normalne męskie cechy.W obliczu młodej i pięknej kobiety musiał wykazać się odwagą, bodaj nawet bezrozumną.Delikatnie odsunął Elunię na bok, wkroczył do przedpokoju, wymacał kontakt i zapalił światło.Elunia zajrzała mu przez ramię.W przedpokoju nie działo się nic, było pusto, żaden podstępny bandzior nie czaił się w kącie.Mimo to Elunia znieruchomiała ponownie.- Tu chyba wszystko w porządku? - powiedział sąsiad, przechodząc dalej.- Pozwoli pani, że rzucę okiem, a pani sprawdzi, czy nic nie zginęło.Do żadnego sprawdzania Elunia nie była zdolna.Trwała w osłupieniu na progu przedpokoju, nie pojmując, co widzi.Skąd się wziął na wieszaku płaszcz w jaskrawą kratę i skąd się w ogóle wziął wieszak, jakiego nigdy nie miała? Gdzie się podziało lustro i stoliczek pod nim? I to coś brezentowe.wiszący pojemnik na buty, w życiu czegoś takiego nie posiadała! Na litość boską, co się stało z jej przedpokojem?!- O, cholera.! - krzyknął nagle zdławionym głosem sąsiad, zaglądający do sypialni.Elunia pojęła, że taryfy ulgowej nie będzie.Coś tu się przytrafiło przerażającego i nie do pojęcia, musi się ruszyć, nie może sobie pozwalać na długotrwałą skamieniałość, mijającą łagodnie.Później się zastanowi nad osobliwą metamorfozą przedpokoju, teraz trzeba koniecznie zajrzeć do sypialni, gdzie zapewne objawił się jakiś kataklizm.Zmobilizowała się z całej siły i uczyniła kilka kroków.W sypialni sąsiad klęczał nad czymś zupełnie potwornym.Elunia doznała wrażenia, że na podłodze leży strzęp człowieka, jednostka ludzka poszarpana na drobne kawałki i zakrwawiona straszliwie.Kobieta, widać było jasne włosy.- Ona żyje - powiedział sąsiad, podnosząc się pośpiesznie.- Rany boskie, co tu się działo.?! Pogotowie, gdzie pani ma telefon?!Tym razem Elunia musiała dodatkowo przemóc omdlałość wewnętrzną.Zrobiło jej się trochę niedobrze.- Nie wiem - odparła niewyraźnie i z szalonym wysiłkiem.- Ja w ogóle nic nie rozumiem, to nie jest moje mieszkanie.Ktoś tu wszystko przemeblował.- To się później sprawdzi.Telefon! Jeśli u pani nie ma, zadzwonię od siebie! Tę dziewczynę trzeba ratować, może jeszcze się uda! To jest pani Gulster, ona tu mieszka.Nagle umilkł i wpatrzył się w Elunię.Dość gwałtownie dotarło do niego, że coś tu jest okropnie nie w porządku, skąd tu Elunia, znajdują się wszak w mieszkaniu pani Gulster, którą z widzenia zna doskonale, trochę nawet osobiście, mieszkają na tym samym piętrze i często spotykają isię przelotnie, Elunia zaś, też mu znana.Rany boskie, przecież ona mieszka piętro niżej!Od tego odkrycia nieco zbaraniał i miał trudności z zamknięciem ust po ostatnich słowach.Na szczęście jednak w tym samym momencie Elunia odzyskała ludzkie właściwości.- To nie jest moje mieszkanie - oznajmiła z rozpaczliwą determinacją.- Nie rozumiem, jak tu trafiłam, ale to już wszystko jedno.Chyba jestem na szóstym piętrze.Telefon.zaraz, gdzie ona może.W salonie.?Z dzikim przypływem energii zostawiła oniemiałego sąsiada w sypialni i runęła do oświetlonego już salonu.Telefon z miejsca wpadł jej w oko.Wypukując numer pogotowia, wezwała chwilowego sprzymierzeńca.- Panie sąsiedzie, niech pan im powie, bo ja nie wiem, co jej jest.- Policję trzeba.- zawyrokował niemrawo sąsiad i wziął od niej słuchawkę.- Tak, ciężko pobita, ale żyje, wyczułem puls.Bardzo krwawi, twarz uszkodzona.Podaję adres.Po odłożeniu słuchawki obydwoje z Elunia przez chwilę odzyskiwali równowagę.Sąsiad z zawodu był prawnikiem, pracował w notariacie, od razu pojawiły mu się przed oczami komplikacje prawne, bo skąd właściwie wzięli się razem w cudzym mieszkaniu i o co, na litość boską, mogą zostać posądzeni? Elunia już zrozumiała, że udało jej się pomylić piętra i czystym przypadkiem trafić na nieszczęście sąsiadki.Też ją znała z widzenia, była to młoda, piękna kobieta, tym w jej pamięci zapisana, że często zmieniała kolor włosów.Ostatnio, już dość długo, była blondynką, w zeszłym roku miała rude.- Co do policji, ma pan rację - powiedziała z troską.- Znam jednego policjanta i mam przy sobie jego numer.Zadzwonić od razu?Jej gorliwa skłonność do kontaktu z władzą sąsiadowi sprawiła wielką ulgę.Najwidoczniej ten dziwoląg, który im się przytrafił, nie miał podłoża przestępczego, uczciwe zeznania nie groziły okropnymi konsekwencjami i nie musieli ich między sobą uzgadniać.Z uwagą wysłuchał krótkiego komunikatu, jakim Elunia uszczęśliwiła Bieżana i miejsce niepokoju zajęła w nim ciekawość.Siedem minut oczekiwania na pogotowie wystarczyło, żeby sprawa została wyjaśniona.Ze skruchą Elunia wyznała, iż wróciła do domu bardzo zamyślona i zaabsorbowana różnymi kłopotami i z pewnością w windzie przycisnęła niewłaściwy guzik.Jej mieszkanie znajduje się niżej, w tym samym pionie i drzwi umieszczone są dokładnie jedne nad drugimi, była święcie przekonana, że trafiła do siebie i na widok szpary ogarnęła ją zgroza.Nie wiedziała, co zrobić, i na tę chwilę akurat pan sąsiad nadjechał.Gdyby obie, poszkodowana pani Gulster i Elunia, nie były takie ładne, sąsiad zapewne przekląłby się w żywe kamienie za głupi wybór chwili powrotu do domu.Miał jednakże do czynienia z wysoce atrakcyjnymi kobietami, chociaż jedną w nie najlepszym stanie, uspokoił się zatem ostatecznie i z zapałem wyraził zgodę na rozmowę z gliniarzem, który tu lada chwila przybędzie.Pogotowie przyjechało i zabrało ofiarę, udzielając skąpych informacji.Fakt, pani Gulster wygląda na ciężko pobitą, twarz pocięto jej brzytwą, bez chirurga plastycznego tu się nie obejdzie, ale żyje i wyjdzie z tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl