Pokrewne
- Strona Główna
- LOGISTYKA JAKO KONCEPCJA ZINTEGROWANEGO ZARZĽDZANIA Tomasz Kochański
- Tomasz Olszakowski Pan Samochodzik i Arka Noego
- Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i zaginiony pociag
- Komentarz do księgi o przyczynach. Tomasz z Akwinu
- Kolodziejczak Tomasz Kolory sztandarow
- Lis Tomasz Co z ta Polska.BLACK
- Lis Tomasz Co z ta Polska.WHITE
- Tomasz Mann Czarodziejska góra
- Kunzru Hari Impresjonista (2)
- Edgar Wallace The Ringer
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zsz5.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zarobkiszmuglerów, przy całym ich ryzyku, w małym nawet stopniu nie dorównywały zyskomskupujących od nich towar sklepikarzy.Ci ostatni wyzyskiwali szmuglerów, tak jakoszukiwali swoich „kartkowych" klientów.Czesław Madajczyk dzieli szmuglerów warszawskich na trzy grupy:[.] pierwsza przewoŜąca towar na własne potrzeby domowe (do 40 kg) najczęściejmetodą „obandaŜowywania się" słoniną czy innymi artykułami Ŝywnościowymi;druga, mniej liczna, nastawiona juŜ na handel (100-200 kg) przewoziła w skrytkachparowozowych i wagonowych znajdujących się pod podłogami i za ślepymi ściankami;trzecią stanowiły „rekiny szmuglu", ci rozporządzali znaczną gotówką i przewozilitowar do Warszawy całymi wagonami.[.] Najlepiej zarabiali wielcy pośrednicy,handlujący do spółki z Niemcami.Nieraz na tej drodze powstawały fantastycznekariery majątkowe2.Nim powrócimy do zarobków i zysków szmuglerów, parę jeszcze słów o ichpracy.Szmuglerzy byli mieszkańcami bądź samej Warszawy, bądź okolic pod-miejskich.Ci pierwsi wyprawiali się z Warszawy po zakup towarów albobezpośrednio na wieś, albo teŜ do małych miasteczek, gdzie zaopatrywali się wtowar u pośredników, którzy zajmowali się skupem Ŝywności u chłopów.Przeciętnie owe szmuglerskie wyprawy lub - jak je wówczas nazywano — raj-zy, odbywały się 2-3 razy w tygodniu.Sprytniejsi udawali się na wieś wioząc zsobą artykuły przemysłowe, głównie odzieŜ, bieliznę i obuwie.Handel miał w222tym wypadku charakter wymienny, bez obrotu gotówkowego.W Warszawieistniało zresztą specjalne targowisko (była nim tzw.Wolówka), gdziezajmowano się przede wszystkim kupowaniem uŜywanej odzieŜy z przezna-czeniem dla wiejskiego odbiorcy.Zdarzało się, Ŝe warszawiakowi udało się otrzymać słoninę czy mięsobezpośrednio z ręki szmuglera.SprzedaŜ Ŝywności wymagała jednak zazwy-czaj posiadania szerokiego kręgu znajomych oraz warunków zapewniającychukrycie transakcji.Dysponowali tymi warunkami właściciele sklepów czykramów targowych, rzadko zaś sami szmuglerzy.Nie trzeba dodawać, Ŝełańcuszek pośrednictwa przyczyniał się do zwyŜki cen.Wspomnieliśmy wyŜej o szmuglerach - mieszkańcach podwarszawskichokolic.Ludzie ci niekiedy kilka razy w tygodniu przyjeŜdŜali do Warszawy,aby tu sprzedać kupione wcześniej u znajomych chłopów towary.To oniwłaśnie, przemieszani w tłumie z wracającymi ze szmuglerskich wyprawwarszawiakami, naraŜeni byli na obławy urządzane na warszawskich dwor-cach.W Warszawie, podobnie jak w innych miastach - pisze Wacław Jastrzębowski - zkaŜdego przychodzącego pociągu wysiadało kilkaset osób z tobołami Ŝywnościowymi,inni wysiedli juŜ na stacjach podmiejskich i dalej transportowali swój towar piechotą,kolejami dojazdowymi lub tramwajem, inni korzystali z transportu Ŝeglugowego naWiśle, jeszcze inni uŜywali samochodów cięŜarowych, naleŜących do przedsiębiorstwkoncesjonowanych lub wojska [.] Okresy ostrzejszych łapanek i konfiskat na kolejachoznaczały natychmiast zwyŜkę cen Ŝywności, natomiast w okresach większej toleran-cyjności [.] ceny wydatnie spadały3.Opis jednej z takich właśnie obław na szmuglerów znajdziemy w dziennikuStanisława Srokowskiego (zapis z 11-18 II 1941):Bytem świadkiem [.] lapaniny w piątek 14 lutego na dworcu Gdańskim.Spędzonoludzi do wielkiej poczekalni dworca i tam wszystką Ŝywność im odebrano, kaŜąc jeszczepłacić po 10 zł kary.Nie obyło się bez bicia, a nawet strzelaniny z rewolwerów wkierunku tych, co uciekali na przełaj.Niemcy odebraną Ŝywność zabierali na auta iwywozili.Gdym wracał pociągiem do Legionowa, nie ustawało ani na chwilęopowiadanie ludzi, co komu zabrano.Straty od 50 do 100 zł.Szlaki szmuglerskie pokrywały się w zasadzie z liniami kolejek dojazdo-wych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Zarobkiszmuglerów, przy całym ich ryzyku, w małym nawet stopniu nie dorównywały zyskomskupujących od nich towar sklepikarzy.Ci ostatni wyzyskiwali szmuglerów, tak jakoszukiwali swoich „kartkowych" klientów.Czesław Madajczyk dzieli szmuglerów warszawskich na trzy grupy:[.] pierwsza przewoŜąca towar na własne potrzeby domowe (do 40 kg) najczęściejmetodą „obandaŜowywania się" słoniną czy innymi artykułami Ŝywnościowymi;druga, mniej liczna, nastawiona juŜ na handel (100-200 kg) przewoziła w skrytkachparowozowych i wagonowych znajdujących się pod podłogami i za ślepymi ściankami;trzecią stanowiły „rekiny szmuglu", ci rozporządzali znaczną gotówką i przewozilitowar do Warszawy całymi wagonami.[.] Najlepiej zarabiali wielcy pośrednicy,handlujący do spółki z Niemcami.Nieraz na tej drodze powstawały fantastycznekariery majątkowe2.Nim powrócimy do zarobków i zysków szmuglerów, parę jeszcze słów o ichpracy.Szmuglerzy byli mieszkańcami bądź samej Warszawy, bądź okolic pod-miejskich.Ci pierwsi wyprawiali się z Warszawy po zakup towarów albobezpośrednio na wieś, albo teŜ do małych miasteczek, gdzie zaopatrywali się wtowar u pośredników, którzy zajmowali się skupem Ŝywności u chłopów.Przeciętnie owe szmuglerskie wyprawy lub - jak je wówczas nazywano — raj-zy, odbywały się 2-3 razy w tygodniu.Sprytniejsi udawali się na wieś wioząc zsobą artykuły przemysłowe, głównie odzieŜ, bieliznę i obuwie.Handel miał w222tym wypadku charakter wymienny, bez obrotu gotówkowego.W Warszawieistniało zresztą specjalne targowisko (była nim tzw.Wolówka), gdziezajmowano się przede wszystkim kupowaniem uŜywanej odzieŜy z przezna-czeniem dla wiejskiego odbiorcy.Zdarzało się, Ŝe warszawiakowi udało się otrzymać słoninę czy mięsobezpośrednio z ręki szmuglera.SprzedaŜ Ŝywności wymagała jednak zazwy-czaj posiadania szerokiego kręgu znajomych oraz warunków zapewniającychukrycie transakcji.Dysponowali tymi warunkami właściciele sklepów czykramów targowych, rzadko zaś sami szmuglerzy.Nie trzeba dodawać, Ŝełańcuszek pośrednictwa przyczyniał się do zwyŜki cen.Wspomnieliśmy wyŜej o szmuglerach - mieszkańcach podwarszawskichokolic.Ludzie ci niekiedy kilka razy w tygodniu przyjeŜdŜali do Warszawy,aby tu sprzedać kupione wcześniej u znajomych chłopów towary.To oniwłaśnie, przemieszani w tłumie z wracającymi ze szmuglerskich wyprawwarszawiakami, naraŜeni byli na obławy urządzane na warszawskich dwor-cach.W Warszawie, podobnie jak w innych miastach - pisze Wacław Jastrzębowski - zkaŜdego przychodzącego pociągu wysiadało kilkaset osób z tobołami Ŝywnościowymi,inni wysiedli juŜ na stacjach podmiejskich i dalej transportowali swój towar piechotą,kolejami dojazdowymi lub tramwajem, inni korzystali z transportu Ŝeglugowego naWiśle, jeszcze inni uŜywali samochodów cięŜarowych, naleŜących do przedsiębiorstwkoncesjonowanych lub wojska [.] Okresy ostrzejszych łapanek i konfiskat na kolejachoznaczały natychmiast zwyŜkę cen Ŝywności, natomiast w okresach większej toleran-cyjności [.] ceny wydatnie spadały3.Opis jednej z takich właśnie obław na szmuglerów znajdziemy w dziennikuStanisława Srokowskiego (zapis z 11-18 II 1941):Bytem świadkiem [.] lapaniny w piątek 14 lutego na dworcu Gdańskim.Spędzonoludzi do wielkiej poczekalni dworca i tam wszystką Ŝywność im odebrano, kaŜąc jeszczepłacić po 10 zł kary.Nie obyło się bez bicia, a nawet strzelaniny z rewolwerów wkierunku tych, co uciekali na przełaj.Niemcy odebraną Ŝywność zabierali na auta iwywozili.Gdym wracał pociągiem do Legionowa, nie ustawało ani na chwilęopowiadanie ludzi, co komu zabrano.Straty od 50 do 100 zł.Szlaki szmuglerskie pokrywały się w zasadzie z liniami kolejek dojazdo-wych [ Pobierz całość w formacie PDF ]