Pokrewne
- Strona Główna
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielewska Wiekszy kawalek swiata
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- J. Chmielewska Florencja, corka
- J.Chmielewska Skarby
- Dav
- Anonim PieÂśń o Rolandzie
- Demond Bagley List Vivero (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- metta16.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gigantyczne dekoracje zasĺaniaĺy caĺkowicie widok na dolinĹ i mieszczćce siĹ za nimi kulisy.Dwóch niezwykle utalentowanych elektryków tkwiĺo w sĺupoĺazach na dwóch najbližszych sĺupach telegraficznych, gdzie zamontowane byĺy reflektory, i zrĹcznie zmieniaĺo barwĹ i natĹženie ×wiateĺ za pomocć róžnokolorowej bibuĺki.Kurtyna, wykonana wedĺug projektu Janusza w postaci nietypowo wysokich prawanów, szybko rozstawianych przez przejĹtych swym zadaniem harcerzy, prawie caĺkowicie speĺniaĺa swoje zadanie.Innymi sĺowy wszystko graĺo.Naczelny inžynier, zorientowawszy siĹ w trakcie przejazdu przez miasteczko, iž w pensjonacie nie zastanie nikogo, zatrzymaĺ samochód powyžej rynku i udaĺ siĹ na przedstawienie.Trafiĺ akurat na przej×cie z podmytć deskć.Sĺužba porzćdkowa z chwilć rozpoczĹcia sztuki przestaĺa peĺniŹ swoje obowićzki i naczelny inžynier, który usiĺowaĺ zachowywaŹ siĹ cicho i nie zwracaŹ na siebie uwagi, z gĺuchym hukiem runćĺ w dóĺ, wprost na bĹben orkiestry.Obruszone nogami wielu osób deski miĹkko uginaĺy siĹ pod nim zwiĹkszajćc po×lizg, wokóĺ rozlegĺy siĹ okrzyki zaskoczenia i przestrachu, naczelny inžynier, zježdžajćc, zmieniĺ pozycjĹ, wylćdowaĺ gĺowć ku przodowi i na zakoĄczenie jego podróžy trafiony znienacka bĹben wydaĺ z siebie grzmićcy, ponury ton.Przewodniczćcy Rady Narodowej w póĺ sĺowa przerwaĺ skandaliczne propozycje gnĹbienia klasy robotniczej, a Barbarze i Lesiowi zabrakĺotchu.- O rany, co tam siĹ staĺo? - zaniepokoiĺ siĹ Karolek, czekajćcy za kulisami swojej kolejki wraz z Januszem i czĹ×cić personelu pegieeru.- Jakie× zamieszanie w orkiestrze - zaraportowaĺ Janusz, przytykajćc oko do szpary w ×cianie zamkowej komnaty.- Kto× chyba zleciaĺ z góry czy co?.Czekaj.Rany boskie, to Zbyszek!!! - Jest Zbyszek?! - Zainteresowaĺ siĹ Karolek gwaĺtownie i odepchnćĺ Janusza od szpary.- Dlaczego on wali w bĹben?! - zdenerwowaĺ siĹ odepchniĹty Janusz.- Nawet je×li ma astralon, to niech nie przerywa przedstawienia!.Naczelny inžynier, usiĺujćc siĹ podnie׏, trafiĺ w bĹben jeszcze ĺokciem i kolanem, wywoĺujćc kilka nastĹpnych, potĹžnych dŽwiĹków.Pomoc najbližej siedzćcych widzów umožliwiĺa mu wreszcie przyjĹcie pozycji pionowej.Oszoĺomiony nieco swoim nieprzewidzianym wystĹpem po×piesznie wycofaĺ siĹ ku górze, w miejsce, gdzie nie siĹgaĺo juž ×wiatĺo reflektora, i usiadĺ w przej×ciu, tuž powyžej zdradzieckiej deski.- GodzinĹ dziennie wiĹcej pracy! - zagrzmiaĺ weterynarz, nie baczćc, iž jego rozmówca nie skoĄczyĺ poprzedniego zdania.Przewodniczćcy Rady Narodowej jednakže wykuĺ siĹ roli tak, jak nigdy niczego nie nauczyĺ siĹ w szkole, i odruchowo udzieliĺ teraz odpowiedzi zgodnej z tekstem sztuki.Instruktor K$o, który juž zaczćĺ oblewaŹ siĹ zimnym potem, odetchnćĺ z ulgć, niejaki brak sensu w wypowiedziach aktorów umknćĺ uwadze przejĹtych wypadkiem widzów i przedstawienie potoczyĺo siĹ dalej bezprzeszkód.- Jest Zbyszek - wyszeptaĺ gorćczkowo Lesio do Barbary, nie przerywajćc skĺadania pocaĺunków na jej dĺoni.- Caĺe miasto zauwažyĺo - mruknĹĺa Barbara i odebraĺa mu dĺoĄ.- Nudzisz mnie, hrabio.- Pani jeste× tak zachwycajćcć - rzekĺ Lesio žarliwie i znów znižyĺ gĺos.- íeby chociaž daĺ jaki× znak, czy ma ten astralon.- Musi mieŹ.Bez astralonu by nie przyjechaĺ.PomiĹdzy opornć arystokratkć i natrĹtnym hrabić daĺo siĹ zauwažyŹ jakie× dziwne porozumienie, caĺkowicie niezgodne z tre×cić wypowiedzi.Zainteresowanie widzów wzrosĺo.- Trzeba go tu jako× ×cićgnćŹ - mówiĺ równocze×nie Janusz do Karolka.- IdŽ po niego! PrzyprowadŽ go tu, bo inaczej szlag nas wszystkich trafi ze zdenerwowania! Ja zaraz wychodzĹ na tĹ cholernć scenĹ.Uwaga widzów, siedzćcych na samej górze, w pobližu ruchliwej deski, ulegĺa niejakiemu rozproszeniu.Za swoimi plecami ujrzeli ciemnć postaŹ, skradajćcć siĹ wĹžowym ruchem.PostaŹ dotarĺa až do przej×cia, przykucnĹĺa i zaczĹĺa dziwnie psykaŹ.Dialog hrabiego z arystokratkć straciĺ na žywo×ci, tak dama jak i wielbiciel przestali nagle interesowaŹ siĹ sobć wzajemnie, a za to zgodnie i z niezwykĺym natĹženiem jĹli wpatrywaŹ siĹ w ciemnć górĹ widowni.Pierwsze rzĹdy widzów zaczĹĺy siĹ odwracaŹ i w chwili kiedy Karolkowi udaĺo siĹ wreszcie zniknćŹ w ciemno×ciach wraz z naczelnym inžynierem, juž caĺy amfiteatr siedziaĺ tyĺem do sceny, instruktor K$o przemy×liwaĺ o samobójstwie, a przewodniczćcy Rady Narodowej byĺ bliski autentycznej apopleksji.Na ukazujćcego siĹproletariusza rzucili siĹ zgodnie nie tylko zakochana arystokratka, ale takže niechĹtny mu hrabia.Szmer gorćczkowych sĺów dobiegĺ až do orkiestry.- Ma astralon? - spytaĺa szeptem Barbara.- Cholera wie - odszepnćĺ proletariusz.- Karol po niego poszedĺ.- Córko moja, oddal siĹ! - zaryczaĺ przewodniczćcy Rady Narodowej z doskonale odegranym zdenerwowaniem i rozpaczć.Wedĺug tekstu jednakže oddaliŹ siĹ musiaĺ hrabia.Proletariusz i arystokratka okazywali nerwowe roztargnienie.- Musimy siĹ jako× porozumieŹ - szeptaĺ póĺgĹbkiem Janusz, nie reagujćc na obelžywe okrzyki kapitalisty.- Može w przerwie.Porozumienie byĺo utrudnione, ustawicznie bowiem kto× z zespoĺu zmuszony byĺ przebywaŹ na scenie.Naczelny inžynier posĺužyĺ za bazĹ, przekazujćcć wiadomo×ci za kulisami.Zgĺoszono propozycje i w czasie przerwy miĹdzy drugim a trzecim aktem plany zostaĺy uzgodnione ostatecznie.- Wszyscy ci, którzy ginć, mogć wyj׏ wcze×niej - powiedziaĺ Janusz.- Tylko ja muszĹ zostaŹ do koĄca jak idiota.Karol, ciebie szlag trafia zaraz po hrabim, od razu po ×mierci przebierajcie siĹ i leŹcie pod ratusz.Ja siĹ bĹdĹ kĺaniaĺ možliwie dĺugo.- Zatrzymaj przewodniczćcego - powiedziaĺa Barbara.- Przez caĺy czas trzymaj go za rĹkĹ, to nawet dobrze wyjdzie.Ja ucieknĹ natychmiast po samobójstwie.- Nie mamy garbów i cićžy - zaniepokoiĺ siĹ Karolek.- Zbyszek przywiezie.Masz tu klucze.Wszystko przygotowane ležy w pracowni.- I zjedŽ trochĹ nižej.Tam z tyĺu, ponižej ratusza, w stronĹko×cioĺa, jest takie podwórze i dookoĺa komórki.Zostaw tam wszystko, bardzo dobre miejsce do przebierania.Ko×cielny ma blisko do okna i tylko sprzćtaczka bĹdzie musiaĺa oblecieŹ ratusz w koĺo.- Gdzie Bobek? - zainteresowaĺ siĹ naczelny inžynier.- Siedzi na widowni.Uparĺ siĹ obejrzeŹ przedstawienie.- Može go wywoĺaŹ? On wie, gdzie co jest.- DosyŹ juž byĺo zamieszania, nie robimy wiĹcej! - JedŽ juž, jak rany Boga, bo nie zdćžysz! Najlepsza chwila dzisiaj, w ogóle jedyna okazja, baĺagan bĹdzie až do pojutrza!.Dzwonek zawezwaĺ artystów na scenĹ [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Gigantyczne dekoracje zasĺaniaĺy caĺkowicie widok na dolinĹ i mieszczćce siĹ za nimi kulisy.Dwóch niezwykle utalentowanych elektryków tkwiĺo w sĺupoĺazach na dwóch najbližszych sĺupach telegraficznych, gdzie zamontowane byĺy reflektory, i zrĹcznie zmieniaĺo barwĹ i natĹženie ×wiateĺ za pomocć róžnokolorowej bibuĺki.Kurtyna, wykonana wedĺug projektu Janusza w postaci nietypowo wysokich prawanów, szybko rozstawianych przez przejĹtych swym zadaniem harcerzy, prawie caĺkowicie speĺniaĺa swoje zadanie.Innymi sĺowy wszystko graĺo.Naczelny inžynier, zorientowawszy siĹ w trakcie przejazdu przez miasteczko, iž w pensjonacie nie zastanie nikogo, zatrzymaĺ samochód powyžej rynku i udaĺ siĹ na przedstawienie.Trafiĺ akurat na przej×cie z podmytć deskć.Sĺužba porzćdkowa z chwilć rozpoczĹcia sztuki przestaĺa peĺniŹ swoje obowićzki i naczelny inžynier, który usiĺowaĺ zachowywaŹ siĹ cicho i nie zwracaŹ na siebie uwagi, z gĺuchym hukiem runćĺ w dóĺ, wprost na bĹben orkiestry.Obruszone nogami wielu osób deski miĹkko uginaĺy siĹ pod nim zwiĹkszajćc po×lizg, wokóĺ rozlegĺy siĹ okrzyki zaskoczenia i przestrachu, naczelny inžynier, zježdžajćc, zmieniĺ pozycjĹ, wylćdowaĺ gĺowć ku przodowi i na zakoĄczenie jego podróžy trafiony znienacka bĹben wydaĺ z siebie grzmićcy, ponury ton.Przewodniczćcy Rady Narodowej w póĺ sĺowa przerwaĺ skandaliczne propozycje gnĹbienia klasy robotniczej, a Barbarze i Lesiowi zabrakĺotchu.- O rany, co tam siĹ staĺo? - zaniepokoiĺ siĹ Karolek, czekajćcy za kulisami swojej kolejki wraz z Januszem i czĹ×cić personelu pegieeru.- Jakie× zamieszanie w orkiestrze - zaraportowaĺ Janusz, przytykajćc oko do szpary w ×cianie zamkowej komnaty.- Kto× chyba zleciaĺ z góry czy co?.Czekaj.Rany boskie, to Zbyszek!!! - Jest Zbyszek?! - Zainteresowaĺ siĹ Karolek gwaĺtownie i odepchnćĺ Janusza od szpary.- Dlaczego on wali w bĹben?! - zdenerwowaĺ siĹ odepchniĹty Janusz.- Nawet je×li ma astralon, to niech nie przerywa przedstawienia!.Naczelny inžynier, usiĺujćc siĹ podnie׏, trafiĺ w bĹben jeszcze ĺokciem i kolanem, wywoĺujćc kilka nastĹpnych, potĹžnych dŽwiĹków.Pomoc najbližej siedzćcych widzów umožliwiĺa mu wreszcie przyjĹcie pozycji pionowej.Oszoĺomiony nieco swoim nieprzewidzianym wystĹpem po×piesznie wycofaĺ siĹ ku górze, w miejsce, gdzie nie siĹgaĺo juž ×wiatĺo reflektora, i usiadĺ w przej×ciu, tuž powyžej zdradzieckiej deski.- GodzinĹ dziennie wiĹcej pracy! - zagrzmiaĺ weterynarz, nie baczćc, iž jego rozmówca nie skoĄczyĺ poprzedniego zdania.Przewodniczćcy Rady Narodowej jednakže wykuĺ siĹ roli tak, jak nigdy niczego nie nauczyĺ siĹ w szkole, i odruchowo udzieliĺ teraz odpowiedzi zgodnej z tekstem sztuki.Instruktor K$o, który juž zaczćĺ oblewaŹ siĹ zimnym potem, odetchnćĺ z ulgć, niejaki brak sensu w wypowiedziach aktorów umknćĺ uwadze przejĹtych wypadkiem widzów i przedstawienie potoczyĺo siĹ dalej bezprzeszkód.- Jest Zbyszek - wyszeptaĺ gorćczkowo Lesio do Barbary, nie przerywajćc skĺadania pocaĺunków na jej dĺoni.- Caĺe miasto zauwažyĺo - mruknĹĺa Barbara i odebraĺa mu dĺoĄ.- Nudzisz mnie, hrabio.- Pani jeste× tak zachwycajćcć - rzekĺ Lesio žarliwie i znów znižyĺ gĺos.- íeby chociaž daĺ jaki× znak, czy ma ten astralon.- Musi mieŹ.Bez astralonu by nie przyjechaĺ.PomiĹdzy opornć arystokratkć i natrĹtnym hrabić daĺo siĹ zauwažyŹ jakie× dziwne porozumienie, caĺkowicie niezgodne z tre×cić wypowiedzi.Zainteresowanie widzów wzrosĺo.- Trzeba go tu jako× ×cićgnćŹ - mówiĺ równocze×nie Janusz do Karolka.- IdŽ po niego! PrzyprowadŽ go tu, bo inaczej szlag nas wszystkich trafi ze zdenerwowania! Ja zaraz wychodzĹ na tĹ cholernć scenĹ.Uwaga widzów, siedzćcych na samej górze, w pobližu ruchliwej deski, ulegĺa niejakiemu rozproszeniu.Za swoimi plecami ujrzeli ciemnć postaŹ, skradajćcć siĹ wĹžowym ruchem.PostaŹ dotarĺa až do przej×cia, przykucnĹĺa i zaczĹĺa dziwnie psykaŹ.Dialog hrabiego z arystokratkć straciĺ na žywo×ci, tak dama jak i wielbiciel przestali nagle interesowaŹ siĹ sobć wzajemnie, a za to zgodnie i z niezwykĺym natĹženiem jĹli wpatrywaŹ siĹ w ciemnć górĹ widowni.Pierwsze rzĹdy widzów zaczĹĺy siĹ odwracaŹ i w chwili kiedy Karolkowi udaĺo siĹ wreszcie zniknćŹ w ciemno×ciach wraz z naczelnym inžynierem, juž caĺy amfiteatr siedziaĺ tyĺem do sceny, instruktor K$o przemy×liwaĺ o samobójstwie, a przewodniczćcy Rady Narodowej byĺ bliski autentycznej apopleksji.Na ukazujćcego siĹproletariusza rzucili siĹ zgodnie nie tylko zakochana arystokratka, ale takže niechĹtny mu hrabia.Szmer gorćczkowych sĺów dobiegĺ až do orkiestry.- Ma astralon? - spytaĺa szeptem Barbara.- Cholera wie - odszepnćĺ proletariusz.- Karol po niego poszedĺ.- Córko moja, oddal siĹ! - zaryczaĺ przewodniczćcy Rady Narodowej z doskonale odegranym zdenerwowaniem i rozpaczć.Wedĺug tekstu jednakže oddaliŹ siĹ musiaĺ hrabia.Proletariusz i arystokratka okazywali nerwowe roztargnienie.- Musimy siĹ jako× porozumieŹ - szeptaĺ póĺgĹbkiem Janusz, nie reagujćc na obelžywe okrzyki kapitalisty.- Može w przerwie.Porozumienie byĺo utrudnione, ustawicznie bowiem kto× z zespoĺu zmuszony byĺ przebywaŹ na scenie.Naczelny inžynier posĺužyĺ za bazĹ, przekazujćcć wiadomo×ci za kulisami.Zgĺoszono propozycje i w czasie przerwy miĹdzy drugim a trzecim aktem plany zostaĺy uzgodnione ostatecznie.- Wszyscy ci, którzy ginć, mogć wyj׏ wcze×niej - powiedziaĺ Janusz.- Tylko ja muszĹ zostaŹ do koĄca jak idiota.Karol, ciebie szlag trafia zaraz po hrabim, od razu po ×mierci przebierajcie siĹ i leŹcie pod ratusz.Ja siĹ bĹdĹ kĺaniaĺ možliwie dĺugo.- Zatrzymaj przewodniczćcego - powiedziaĺa Barbara.- Przez caĺy czas trzymaj go za rĹkĹ, to nawet dobrze wyjdzie.Ja ucieknĹ natychmiast po samobójstwie.- Nie mamy garbów i cićžy - zaniepokoiĺ siĹ Karolek.- Zbyszek przywiezie.Masz tu klucze.Wszystko przygotowane ležy w pracowni.- I zjedŽ trochĹ nižej.Tam z tyĺu, ponižej ratusza, w stronĹko×cioĺa, jest takie podwórze i dookoĺa komórki.Zostaw tam wszystko, bardzo dobre miejsce do przebierania.Ko×cielny ma blisko do okna i tylko sprzćtaczka bĹdzie musiaĺa oblecieŹ ratusz w koĺo.- Gdzie Bobek? - zainteresowaĺ siĹ naczelny inžynier.- Siedzi na widowni.Uparĺ siĹ obejrzeŹ przedstawienie.- Može go wywoĺaŹ? On wie, gdzie co jest.- DosyŹ juž byĺo zamieszania, nie robimy wiĹcej! - JedŽ juž, jak rany Boga, bo nie zdćžysz! Najlepsza chwila dzisiaj, w ogóle jedyna okazja, baĺagan bĹdzie až do pojutrza!.Dzwonek zawezwaĺ artystów na scenĹ [ Pobierz całość w formacie PDF ]