[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doprawdy nie mogę się doczekać dnia, kiedy poznam trzeciego z was, Perrina.Rand pokręcił głową.A zatem Matowi wcale nie udało się uciec, nadal przyciągał go drugi ta'veren.A może to Wzór go przytrzymał, a także fakt, że on sam był ta'veren.Tak czy siak, podejrzewał, że przyjaciel nie jest specjalnie szczęśliwy w da­nej chwili.Mat nie opanował udzielonej mu lekcji.Próbujesz uciekać, a Wzór i tak przywiedzie cię z powrotem, często bru­talnie; biegniesz w kierunku, w którym tka cię Koło i czasami zyskujesz odrobinę kontroli nad własnym życiem.Czasami.Jak masz szczęście, to jest jej więcej niż byś się.spodziewał, przynajmniej na jakiś czas.Ale miał sprawy bardziej naglące niźli Mat albo Shaido, teraz, kiedy Couladin nie żył.Rzut oka w stronę otworu wejścia powiedział mu, że słońce stoi już wysoko, ale poza tym zobaczył tylko dwie Panny, które przycupnęły na zewnątrz, z włóczniami ułożonymi na kola­nach.Był nieprzytomny przez całą noc i większą część poran­ka, a Sammael albo nie próbował go odnaleźć, albo mu się to nie udało.Pilnował, by nazywać go tym imieniem, nawet tylko dla własnego użytku, mimo że w zakamarku umysłu dryfowało te­raz inne.Tel Janin Aellinsar.Żadna historia nie zarejestrowała tego imienia, nie dałoby się go odnaleźć w żadnym zakamarku biblioteki 'Car Valon; Moiraine powiedziała mu wszystko, co Aes Sedai wiedziały o Przeklętych i było to niewiele więcej ponad to, co przekazywano sobie w wioskowych opowieściach.Nawet Asmodean zawsze nazywał go Sammaelem, nieważne, że z innego powodu.Na długo przed końcem Wojny z Cieniem, Przeklęci przyjęli imiona nadane im przez ludzi, niczym sym­bole ponownych narodzin w Cieniu.Asmodean na brzmie­nie swego prawdziwego imienia - Joar Addam Nessosin ­wzdrygał się i twierdził, że zapomniał imiona pozostałych pod­czas trzech tysięcy lat.Być może nie istniał żaden realny powód, by ukrywać to; co się działo we wnętrzu jego głowy - może była to jedynie próba zaprzeczania przed samym sobą, jak jest naprawdę ­ale miał pozostać Sammael-człowiek.I jako Sammael miał za­płacić odpowiednio za każdą Pannę, którą zabił.Za wszystkie Panny; którym Rand nie był w stanie zapewnić bezpieczeństwa.Skrzywił się przy podejmowaniu tego postanowienia.Zro­bił początek, odsyłając Weiramona z powrotem do Łzy ­z wolą Światłości tylko on i Weiramon wiedzieli, ile się z tym wiązało - ale nie mógł puścić się w pościg za Sammaelem, niezależnie.od tego, czego chciał albo co poprzysiągł.Jeszcze nie.Najpierw trzeba dopatrzyć różnych spraw tu, w Cairhien.Aviendha mogła uważać, że on nie.rozumie ji'e'toh i być może rzeczywiście go nie rozumiał, ale wiedział, co to jest obowią­zek, a obowiązek wiązał go z Cairhien.Poza tym zawsze ist­niały sposoby, by go połączyć ze sprawą Weiramona.Usiadł i, starając się nie ujawniać, jaki to wysiłek, nakrył się najprzyzwoiciej jak mógł kocem, zastanawiając się jednocześnie, gdzie się podziało jego odzienie; nie widział nic prócz butów, które stały za Aviendhą.Ona pewnie wiedziała.Być może roze­brali go gai'shain, ale równie dobrze mogła to być ona.- Muszę się udać do miasta.Natael, każ osiodłać i przy­prowadzić Jeade'ena.- Jutro, być może - oznajmiła stanowczo Aviendha, chwytając Asmodeana za rękaw, kiedy ten zaczął podnosić się z miejsca.- Moiraine Sedai powiedziała, że będziesz teraz musiał odpoczywać przez.- Dzisiaj, Aviendha.I koniec.Nie rozumiem, dlaczego nie ma ta Meilana, o ile przeżył, ale zamierzam go odszukać.Natael, mój koń ?Przybrała upartą minę, ale Asmodean wyrwał rękę, wygła­dził zmięty aksamit i powiedział:- Meilan był tutaj, a także inni.- Miał się o tym nie dowiedzieć.- zaczęła gniewnie AviEndha, po czym zacisnęła usta, zamiast dokończyć.- On musi odpocząć.A więc Mądre uważały, że mogą ukrywać przed nim różne rzeczy.No cóż, nie jest taki słaby, jak im się zdaje.Próbował wstać, przyciskając koc do ciała i musiał udać, że tylko zmienia pozycję, kiedy nogi odmówiły posłuszeństwa.Może jednak mają rację, rzeczywiście jest słaby.Nie zamierzał jednak do­puścić, by to go powstrzymało.- W grobie odpocznę - rzucił i zaraz tego pożałował, gdy Aviendha wzdrygnęła się tak, jakby ją uderzył.Nie, ona nie wzdrygnęłaby się przed ciosem.To podtrzymanie go przy życiu było dla niej ważne ze względu na Aielów i tego typu pogróżka wyrządziła jej więcej krzywdy niż pięść.- Opo­wiedz mi o Milanie, Natael.Aviendha boczyła się nadal w milczeniu, aczkolwiek gdyby spojrzenia miały z tym cokolwiek wspólnego, Asmodean zmie­niłby się w słup, a i on sam pewnie też [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl