[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.a potem różne rysunki wyobrażają, co jest szczęściem.Otóż teraz, mówię, szczęściem jest zobaczyć łóżko.Tak, jesteście rzeczywiście chorzy, mówi kobieta i za jakiś czas przynosi mi czajnik gorącej herbaty, a na tacy całą kolekcję różnych konfitur i cukierków.Pyta mnie, jakiej jestem narodowości.Jak chłopi na całym świecie zaczynają rozmowę od rozważań na temat plonów, a Anglicy wszelką wymia­nę zdań od dyskusji na temat pogody, tak w Imperium pierwszym krokiem w nawiązaniu kontaktu między ludźmi jest wzajemne ustalenie swojej narodowości.Od tego bowiem będzie bardzo wiele zależało.W większości wypadków kryteria są jasne i czytel­ne.Oto Rosjanin, oto Kazach, oto Tatar, oto Uzbek.Ale jest duży procent obywateli tego państwa, którym autoidentyfikacja sprawia poważne trudności, którzy — inaczej mówiąc — nie czują się cząstką żadnego na­rodu.Oto przykład mojego znajomego, Rusłana, inży­niera z Czelabińska.Jego dziadek był Rosjaninem, babka — Gruzinką.Ich syn, a ojciec Rusłana, zdecy­dował, że będzie Gruzinem.Ożenił się z Tatarką.Z miłości do matki Rusłan uznał się za Tatara.W czasie studiów w Omsku ożenił się z koleżanką — Uzbeczką.Mają teraz syna — Mutara.Jakiej narodowości jest Mutar?Czasem te drzewa genealogiczne są jeszcze bardziej zawiłe i skomplikowane, tak że wielu nie czuje się związanymi z jakąkolwiek narodowością.To jest wła­śnie ów homo sovieticus — nie ze względu na typ świadomości czy postawę, ale dlatego, że jego jedy­nym wyznacznikiem społecznym była przynależność do państwa sowieckiego.Po upadku tego państwa lu­dzie ci poszukują dziś nowej identyfikacji (ci, którzy się nad tym w ogóle zastanawiają).Ów etniczny homo sovieticus jest produktem histo­rii ZSRR, której znaczną część wypełniają nieustanne, intensywne i masowe migracje, przemieszczenia, prze­siedlenia i wędrówki ludności.Ruch ten zaczyna się w XIX wieku zasiedlaniem i zsyłkami na Syberię oraz ekspansją kolonialną w Azji, ale przybiera na sile dopiero po roku 1917.Miliony ludzi tracą dach nad gło­wą i zapełniają drogi.Jedni wracają z frontów pierw­szej wojny światowej, inni ruszają na fronty wielkiej wojny domowej.Głód 1921 roku zmusza następne miliony do wędrówek w poszukiwaniu kawałka chle­ba.Dzieci, którym wojna i rewolucja zabrały rodziców, owe miliony nieszczęsnych bezprizornych tworzą kru­cjaty głodowe, które przemierzają kraj we wszystkich kierunkach.A potem rzesze robotników w poszukiwa­niu pracy i chleba jadą na Ural i w inne zakątki kraju, gdzie można zatrudnić się przy budowie fabryk, hut, kopalń, zapór wodnych.Przez ponad czterdzieści lat dziesiątki milionów ludzi odbywają swoje męczeńskie podróże do niezliczonych łagrów i więzień rozsianych po całym terytorium mocarstwa.Wybucha druga wojna światowa i następne potoki ludzkie przemieszczają się we wszystkich kierunkach, razem z liniami fron­tów.W tym samym czasie, na zapleczu tych frontów, Beria kieruje deportacją w głąb Kazachstanu i na Sy­berię Polaków i Greków, Niemców i Kałmuków.W rezultacie całe narody znalazły się na obcych sobie ziemiach, w nieznanym otoczeniu, w biedzie i głodzie.Jednym z celów tych operacji było stworzenie człowie­ka wykorzenionego, wyrwanego ze swojej kultury, ze swojego otoczenia i pejzażu, a tym samym bar­dziej bezbronnego i posłusznego wobec nakazów re­żimu.A do tego obrazu nieustannych i masowych wędró­wek ludów — najczęściej przymusowych — dodajmy bardziej już dobrowolne dziesiątki „zaciągów komsomolskich", multum migracji odbywających się pod ha­słami: „ojczyzna potrzebuje metalu", „zaorać ugory", „pokonać tajgę" itd.Pamiętajmy też o falach uchodźców, jakie ruszają po każdym konflikcie etnicznym i rozlewają się po kraju.I dziś tysiące ludzi nadal koczują na lotniskach, na dworcach, w barakach, w slumsach i pod namiotami.Duch i atmosfera koczownictwa są tu ciągle obecne i żywe, a czastuszka, którą można często usłyszeć, brzmi: Moim adresem nie jest numer domu ani nazwa ulicy, ani nazwa miasta, moim adresem jest Związek Radziecki.A jednak, mimo tych wielkich i nieprzerwanych mi­gracji, mimo trwającego od pokoleń przemieszania ras, raczę} podobieństwo i uniformizm typów ludzkich niż ich różnorodność i kontrast przykuwają uwagę tych, którzy po raz pierwszy zetkną się z mieszkańcami Im­perium:„Ci ludzie wydawali się być wszyscy tacy sami.Za­równo mężczyźni i kobiety noszą ten sam rodzaj kurt­ki, w sposób oczywisty ciepłej, i te same robocze, wysokie buty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl