[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nie o to mi chodziło.Zaczekaj.Patrzyła, jak odrzuca przykrycie i wstaje, plecami do niej.Byłnagi, blask gwiazd przenikający przez zasłony padał na jego plecy.Było to swego rodzaju złudzenie optyczne, delikatne punkciki światłatańczące na atletycznej sylwetce.Widziała łopatki i kręgosłup, mięśniekrzyża, gdzie naciągnęła się skóra, gdy pochylił się po spodnie odpiżamy.I, oczywiście, najwspanialsze pośladki i nogi…Kiedy włożył spodnie, odwrócił się do niej; pięknie wyrzeźbionaklatka piersiowa i ramiona widoczne były w półmroku, wytatuowanysmok był lekko przyćmiony, ale niezmiennie obecny.– Teraz możesz się ze mną położyć.– Uśmiechnął się.–Myślałem, że może cię trochę denerwować, jeśli nie będę miał nic nasobie.Julia przewróciła oczami.Nie lubiła, kiedy się z niej śmiał, aledostrzegła, o co mu chodziło.(A raczej nie dostrzegła, lecz zrozumiała).– Chodź tutaj – szepnął, sięgając ramieniem i przyciągając ją dosiebie, tak że kiedy się położyli, jej głowa naturalnie spoczęła na jego piersi.– Nastawiłem budzik, żeby pójść zajrzeć do ciebie.Zadzwoniłbyza piętnaście minut.Jak twoja kostka?– Boli.– Wzięłaś te pigułki, które ci zostawiłem?– Tak.Jeszcze nie podziałały.Gabriel przesunął się ostrożnie, żeby móc dosięgnąć jej dłoni, iczule przycisnął palce Julii do swoich warg.– Moja mała wojowniczka.– Pogłaskał ją po włosach, pieszczącfale opuszkami palców.– Nie mogłaś spać?– Miałam koszmarne sny.– Chcesz o tym porozmawiać?– Nie.Przycisnął ją mocniej, tylko po to, żeby pokazać, że ją słyszy i żegdyby zmieniła zdanie, wysłucha jej.– Możesz mnie pocałować? – spytała.– Myślałem, że po tym, co się stało, nie będziesz chciała, żebymcię dotykał.Przechyliła głowę tak, żeby móc dotknąć wargami jego ust,kończąc tym samym tę rozmowę.Usta Gabriela były miękkie i delikatne, ledwo się poruszały podjej wargami.Czuł, że jej usta wciąż są obolałe, i w myślach przeklął za to Simona.Ale Julia nie zamierzała na tym poprzestać.Chciała gopochłonąć, pozwolić, by ogarnął ją jego płomień, żeby on byłwszystkim, o czym byłaby w stanie myśleć, co byłaby w stanie czuć.Otworzyła usta i przesunęła językiem po jego dolnej wardze,rozkoszując się jej słodyczą.Wsunęła język do jego ust, przesuwającnim po jego języku, tańcząc dookoła niego.Palce Gabriela zacisnęłysię na jej włosach, delikatnie odchylając głowę.Teraz to jego językprzejął kontrolę, wdzierając się do jej ust i je pieszcząc.Julia zaczęła mruczeć z czystej rozkoszy, płynącej z tejniespiesznej namiętności.Kiedy go całowała, nie potrafiła myśleć oniczym innym.Swoją zranioną kostkę trzymała daleko, by ją chronić,za to jej ręce odnalazły jego włosy, ciągnąc je i skręcając.Gabriel jęknął, ale nie przestawał.Poczuła, jak jego ciało zaczynasztywnieć, napierając na jej obnażone udo.Przesunął ręką po jej boku,zatrzymując się na krągłości piersi, a potem wędrując po żebrach ibiodrze.Podobało mu się, jak podkoszulek i szorty Rachel układają sięna figurze Julianny, oblepiając jej krągłości i odsłaniając znaczne partie jasnej skóry na ramionach i nad piersiami.Była piękna, nawet wpółmroku.Nagle znalazła się na plecach, podczas gdy on pochylał sięnad nią, opierając swój ciężar na przedramionach.Jego kolano znalazłosię między jej nogami, rozsunęła je bez oporu.Pragnęła więcej.Potrzebowała więcej.Oddychała z trudem inierówno, nie chciała puścić jego włosów, zbliżając swoje usta do jegoust.Gabriel odpowiedział, głaszcząc długimi palcami jej piersi przeztkaninę, przyciskając tylko na tyle, by zadrżała i zapragnęła więcej, ale nie dość, by zaspokoić jej pragnienia.Potem się odsunął, opierając sięna jednym łokciu, z zamkniętymi oczami.To była jej chwila.Nawet otym nie myśląc, chwyciła brzeg koszulki i spróbowała ją zdjąć.Dłoń Gabriela spoczęła na jej ręce i powstrzymała ruch.Pocałował ją i po chwili drażnili się nawzajem językami, dyszeliciepłym i wilgotnym oddechem.Uwolniła dłonie z jego uścisku, kiedysię poruszył, by pogłaskać jej udo; owijając sobie jej nogę wokółbiodra, przyciskał się do niej mocniej.Skoro miała już wolne ręce, nicnie mogło jej powstrzymać od ściągnięcia koszulki.Znowu znalazłabrzeg i pociągnęła, wijąc się i wiercąc pod jego nagim torsem.Obie dłonie Gabriela zacisnęły się na jej dłoniach.– Julianno – wydyszał z trudem.– Czy możesz… proszę…przestać.– Podniósł się i ukląkł obok niej, usiłując złapać oddech [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl