[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po sprawdzeniu wiadomości, czy nie kryje pułapki, Altra miał ją zabrać i osobiście przekazać królowej oraz Synowi Słońca na zebraniu Wielkiej Rady, jakby nawiązanie kontaktu z Tremane'em było jego pomysłem.Solaris nie będzie kwestionować motywów postępowania ognistego ko­ta bardziej, niż uczyniłaby to Selenay w stosunku do Towarzysza.W dodatku posłańca Vkandisa na pewno nie mogła oskarżyć o przekroczenie kompetencji!Miało to być ostatnie spotkanie z Solaris na pewien czas.W końcu udało się jej przekonać pozostałych członków Rady, że ufa Karalowi i że Karal nigdy nie będzie mówił ani działał niezgodnie z jej wolą - a jeśli członkowie Rady mają problemy z przyjęciem jej woli, jest to zupełnie inna historia i można sobie z nią poradzić poprzez negocjacje.Mimo że wciąż wielu z nich wyraźnie uważało Karala za zbyt młodego na takie stanowisko, jednak ci sami ludzie byli przekonani, iż właśnie z powodu swojej młodości Karal nie odważy się działać niezgodnie z roz­kazami.Zatem teoretycznie na następne kilka tygodni lub miesięcy był to ostatni raz, kiedy Solaris siedziała obok Selenay.Teore­tycznie.Karal miał wrażenie, że kiedy tylko pojawi się Altra, plany gwałtownie się zmienią.Członkowie Wielkiej Rady zajęli miejsca, rozpoczęło się zebranie i wszystko wydawało się iść utartym trybem, z wyjąt­kiem tego, że dłonie i stopy Karala zesztywniały z zimna.Obrady toczyły się jak zwykle do chwili, kiedy Selenay zapytała, czy są nowe sprawy do omówienia.Oczywiście w tym momencie pokazał się Altra.Po prostu się pojawił, położył tubę z wiadomością przed Solaris i Selenay, po czym zniknął.To Selenay podniosła i otworzyła tubę, ale obie pochyliły się nad wyjętym z niej zwiniętym listem.Karal na pamięć wiedział, co jest tam napisane.“Do królowej Selenay, Wysokiej Kapłanki Solaris, oraz członków sojuszu.Wielki Książę Tremane, dowódca byłych oddziałów Imperium Hardorneńskich Sił Pacyfikacyjnych, działając jako lord Shonaru oraz przywódca połączonych armii Imperium i Hardornu, pozdrawia was.Tremane pragnie poinformo­wać, że jego stosunki z Imperium i cesarzem zostały nieod­wołalnie zerwane.W interesie obu stron leży rozpoczęcie rozmów na temat rozejmu, które będą przygotowaniem do dalszych rozmów, sięgających, ale nie ograniczających się, do umocnienia sojuszu pomiędzy wszystkimi naszymi ludami.W tym celu prosi o odpowiedź dotyczącą możliwości rozejmu oraz rozpoczęcia negocjacji.”List był podpisany i opieczętowany osobistą pieczęcią księcia Tremane'a, nie pieczęcią Imperium - subtelność, która rozba­wiła Altrę.List napisano po hardorneńsku; jego przeczytanie nie zajęło wiele czasu, chociaż powtórzono je po karsycku, w języku Im­perium i po valdemarsku.Tremane musiał przeszukać całe mia­sto, zanim znalazł kogoś, kto znał karsycki - może kupca albo kapłana.Był to kolejny miły gest - pomimo straszliwej grama­tyki.Solaris i Selenay przeczytały go z ustami mocno zaciśnięty­mi.Selenay bez słowa przekazała pismo Darenowi, a książę przeczytał je głośno.I, jak przewidywał Karal, rozpętała się burza.Mężczyźni i kobiety skoczyli na równe nogi, a każdy z nich domagał się, by wysłuchano go natychmiast.Początkowo, jak zwykle na zebraniach rady, było wiele hałasu i przekrzykiwania się, zwłaszcza ze strony tych, którzy mieli najmniej do powie­dzenia.Solaris milczała złowróżbnie, co czyniło Karala nerwo­wym.Siedziała obok Selenay w absolutnym bezruchu, jak statua.Karal znał tę pozę; przyjmowała ją tylko wtedy, kiedy była naj­bardziej formalna, występowała jako Syn Słońca, Sokół Światła, Obrońca Wiernych.Milczała, chociaż Jarim z nawiązką nadrabiał jej milczenie aż do chwili, kiedy Lo'isha, Zaprzysiężony szaman, po prostu położył dłoń na jego rękawie i popatrzył na niego.Wtedy Jarim nagle usiadł i nie odezwał się przez resztę spotkania.Solaris w końcu złagodniała nieco, ale przez cały czas rzucała na Karala podejrzliwe spojrzenia, co przyprawiało go o jeszcze większe zdenerwowanie.Mógł poradzić sobie z Synem Słońca; nie był pewien, czy zdoła poradzić sobie z rozwścieczoną Solaris, skoncentrowaną na złości z osobistych powodów.Pilnie robił notatki, jak się dało, unikającjej wzroku.Zebranie zakończyło się, kiedy w końcu Selenay wstała i oświadczyła:- To zbyt ważna wiadomość, aby podejmować decyzję pod wpływem chwili.Kończę zebranie, by wszyscy mieli sposobność przemyśleć zalety i wady tej propozycji.Zbierzemy się jutro, więc przygotujcie się, by zaprezentować swoje zdanie.Z tymi słowami skinęła na Darena i oboje wyszli z sali, co oznaczało, iż cokolwiek się stanie, nie będzie już oficjalne.Zamieszanie skończyło się nagle.Karal szybko zebrał swoje przybory i uciekł, podczas gdy reszta członków rady wciąż się spierała.Jednak zauważył, że Solaris również wyszła tymi samy­mi drzwiami co Selenay.Miał tylko nadzieję, że spędzi długi czas na rozmowie z władczynią Valdemaru.Przy odrobinie szczęścia zdoła się wymknąć z pałacu do “Róży Wiatrów”, zanim przypo­mni sobie o swych podejrzeniach i przyśle kogoś po niego.Jednak tego dnia szczęście mu nie dopisało.Solaris czekała na niego w komnacie, siedząc na sofie tak sztywno, jakby był to tron.- Zamknij drzwi, Karalu - rozkazała, kiedy wstrząśnięty stał w progu.Tępo posłuchał i odwrócił się do niej.Czuł się tak, jakby zamienił się w kamień, niezdolny odprężyć mięśni pod jej spojrzeniem.- Stoisz za tym, a przynajmniej wiedziałeś, co robi Altra, nawet nie próbuj zaprzeczać - powiedziała sztywno, kiedy Karal opierał się o drzwi i czuł, że kolana pod nim drżą, a żołądek zwija się w supeł.- Altra to twój ognisty kot i nie ośmieliłby się uczynić czegoś tak bezczelnego, gdybyś ty o tym nie wiedział.W jakiś sposób przekonałeś go, że to dobry pomysł.Z tego, co mówiła Selenay, ty i tych dwoje cudzoziemców od pewnego czasu zamykaliście się na jakieś obserwacje i poszukiwania.Nie potrzebuję zaklęcia, by pokazało mi prawdę albo by poskładać w całość oczywiste fakty.Karal przełknął i skinął głową, tym jednym gestem przyzna­jąc się do wszystkiego.I tak nie mógłby przemówić, gdyż gardło miał zbyt ściśnięte.Solaris wstała, krzyżując ramiona i mrużąc oczy, po czym podeszła do niego - w każdym jej ruchu przejawiał się gniew.Takiej Solaris obawiał się najbardziej - Solaris rozgniewanej.- Ten człowiek rozkazał zabić kapłana Ulricha - twojego mistrza, mojego przyjaciela i czarnego kapłana Vkandisa! Jak mogło ci przyjść do głowy nawiązywanie z nim kontaktu? Jakie znalazłeś powody, by się do niego zwrócić?Po dwóch próbach Karal w końcu zdobył się na odpowiedź.- Ponieważ.musiałem, Światłości - odrzekł słabo.- Ponieważ nie było wyboru.Wtedy Solaris użyła całej swej zadziwiającej inteligencji i równie zadziwiającej złości, by przesłuchać Karala - a było to przesłuchanie równie bezlitosne, co wyczerpujące.Karal odpo­wiadał najlepiej, jak potrafił, ale po następnych dwóch markach na świecy - i po zakończeniu przesłuchania - drżał, spocony i słaby.Kiedy chciała, Solaris potrafiła być bardzo brutalna - bez podniesienia ręki czy głosu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl