Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006
- Anonim PieÂśń o Rolandzie
- Templariusze 1 Rycerze Czerni i Bieli Whyte Jack
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oh-seriously.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy możesz pracować tak dalej równie dobrze?- Dam z siebie wszystko.- W takim razie myślę, że plaga nie zabierze ze sobą nikogo więcej.Jak widziałaś, w tym przypadku powiodło się nam całkiem nieźle.Staruszka już w niewielkim stopniu przypominała chorą osobę.Opuchlizna szczęk zmniejszyła się niemal o połowę.Bezspornie i gorączka zaczęła opadać.Widząc to, Talia poczuła się ogromnie podniesiona na duchu.Po raz pierwszy od bardzo dawna udało jej się zrobić coś właściwie.Kiedy uporali się ze wszystkimi leżącymi w chacie, Uzdrowicielka poleciła Talii odpocząć.Dziewczyna, przypomniawszy sobie, że wchodząc do środka dostrzegła obok ogniska juki złożone przez Krisa w stos, poszperała w nich przez chwilę i wydobyła nieco suszonego mięsa i owoców.Jednak przekonała się, że apetyt wcale jej nie dopisuje i nie ma ochoty nawet na jeden kęs.A więc, zamiast jeść, siadła na ziemi zgarbiona, ze skrzyżowanymi nogami, tyłem do paleniska i, przymknąwszy powieki, zaczęła wchłaniać plecami bijące od ognia ciepło.Była zbyt otępiała ze zmęczenia, by cokolwiek odczuwać, i tak wdzięczna za chwilę wytchnienia, że pragnęła jedynie napawać się ciszą, jaka zapanowała w jej myślach.- Niemądra dziewczyno! Niczego nie nauczyłaś się o twoim Darze w tym waszym Kolegium?Zaskoczona Talia otworzyła oczy.Ujrzała stojącą nad sobą Kerithwyn z parującym kubkiem w jednej i jakąś sztabką w drugiej dłoni.- Doskonale powinnaś wiedzieć o tym, że jeśli nie uzupełnisz utraconej energii, nikomu się na nic nie przydasz! - wepchnęła Talii w ręce obie rzeczy.- Wiem, że nie jesteś głodna, ale pomimo wszystko - jedz! Uporaj się z tym, a potem znajdź swojego przyjaciela i zmuś go, by także coś zjadł i się przespał.Wygląda, że od tygodnia nie robił ani jednego, ani drugiego.Nie obawiaj się, kiedy będziecie mi potrzebni, odnajdę was.I nie zapomnijcie, by niczego nie brakowało i waszym Towarzyszom!Okazało się, że były to sprasowane razem w sztabkę suszone owoce, orzechy i miód.W innych okolicznościach Talia mogłaby uznać je za nieznośnie słodkie, teraz jednakże, po pierwszym zjedzonym z przymusu kęsie, zyskały na smaku tak niepomiernie, że dalsze poszły już gładko; stwierdziwszy, że w kubku znajduje się napar podawany przez Krisa ofiarom epidemii, oszczędziła kawałeczek, by na końcu usunąć z ust obrzydliwy smak.Najpierw odnalazła Rolana.Kris rozsiodłał go, okrył derkami i zaprowadził do stajni przy oberży.Zostawił w jego zasięgu paszę i wodę, jednak nie miał już czasu, by bardziej się o niego zatroszczyć.Talia wyczesała Rolana zgrzebłem i troskliwie wyczyściła, myśląc z ulgą, że Towarzysze są istotami inteligentnymi, i same dbają o to, by ochłonąć i wrócić do formy.Nie ulegało wątpliwości, że Rolan był znużony - po raz pierwszy, od kiedy go poznała - i głodny, lecz poza tym bieg nie odbił się w żaden sposób na jego zdrowiu, Otuliła go starannie derkami przed mrozem i poszła rozejrzeć się za zapasami.Potem dosypała suszonych owoców do słodkiej paszy i umieściła ją tak, by z łatwością mógł jej dosięgnąć, a następnie przygotowała kociołek gorącej owsianki, którą Rolan natychmiast łapczywie wysiorbał, kiedy już ochłonął na tyle, by móc jeść.Choć była bardzo zmęczona, uświadomiła sobie, że powinna sprawdzić, jak się miewa Tantris.Towarzysz Krisa zarżał radośnie na jej widok i błagalnie zadzwonił pustym wiadrem na ziarno.Roześmiała się - ile to czasu upłynęło od chwili, kiedy to po raz ostatni się śmiała - nie brakowało mu siana i nie umarłby z głodu, jednak bezspornie domagał się, by i jego poczęstować tak jak Rolana.Wyświadczyła mu tę przysługę, podczas gdy on z wdzięcznością trącał ją swymi chrapami.Wypuszczone na obszerny wybieg, gdzie i po tygodniu nie zabrakłoby dla nich paszy, chirra, czuły się znakomicie.Zmieniła im wodę i udała się na poszukiwanie Krisa.Nie musiała go długo przekonywać, iż powinien położyć się na legowisku, które dla niego rozłożyła obok paleniska.Zasnął, nie zdążywszy nawet dojeść otrzymanych od niej racji.Ostrożnie wyjęła mu je z rąk, odstawiając tak, by mógł je z łatwością dosięgnąć po przebudzeniu, a potem sama zajęła się tym, od czego go odciągnęła.Harowali w troje do późna w nocy jak niewolnicy, przełykając w pośpiechu jedzenie i zapadając na chwilę w drzemkę, gdy wydawało się, że nikomu nie jest potrzebna natychmiastowa pomoc.Najosobliwszym było to, że krucha Kerithwyn okazywała najmniejsze oznaki znużenia; była niewiarygodnie wytrzymała i niestrudzona.Często strofowała ich, by nieco odpoczęli, choć sama najrzadziej stosowała się do własnych rad.Cała trójka była krańcowo wyczerpana.Chwiali się na nogach, kiedy rozległo się tak długo oczekiwane przez nich bębnienie kopyt o bramę, ogłaszające przybycie dwóch Uzdrowicieli w eskorcie Heroldów.Oboje nowo przybyli - wielki, włochaty jak niedźwiedź Uzdrowiciel i wyglądająca tak młodo dziewczyna, że niedawno dopiero musiała otrzymać swe Zielone szaty - nie ociągając się, zastąpili Kerithwyn, która, znalazłszy dla siebie skrawek płaskiego miejsca i kilka kocy, natychmiast zapadła w sen.Doświadczeni w pomaganiu Uzdrowicielom Heroldowie odesłali Talię i Krisa, by spędzili w swych legowiskach, pierwszą od chwili przybycia tutaj, spokojną noc.Następny dzień zastał ich wszystkich na nogach przy robocie.Posilając się i śpiąc na zmianę, doprowadzili do tego, że kilku z chorych wydobrzało na tyle, by im pomóc w opiece nad współziomkami.Wtedy to Kerithwyn łagodnie, lecz stanowczo powiedziała Krisowi, by ruszyli w dalszą drogę.- Nie jesteście nam już dłużej potrzebni - stwierdziła z naciskiem.- Nasi Heroldowie mogą rozstrzygnąć wszelkie spory.Wieści i nowe prawa docierają do nas raz na miesiąc, świetnie poradzimy sobie z przekazaniem raportów.Chcę, byście znaleźli się jak najdalej stąd, zanim któreś z was dotknie plaga.- Ale.- zaprotestował Kris.- Jazda stąd! - krzyknęła do niego.- Miałam już z plagą do czynienia sześć razy, to jest siódmy.Nie zaniedbujecie waszych obowiązków.Loris i Herold Pelsin zostaną tutaj aż do Śródzimia.Mieszkańcy tej mieściny nie będą was potrzebować! A teraz, jazda!Kris pozbierał swoje rzeczy, wziął nieco świeżej żywności dla uzupełnienia suchych zapasów - przy takim mrozie, długo miała zachować świeżość - i zostawił przybyłym Heroldom zebrane dotąd raporty, by je odesłali do stolicy.Jednak Talia nie wywinęła się tak łatwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Czy możesz pracować tak dalej równie dobrze?- Dam z siebie wszystko.- W takim razie myślę, że plaga nie zabierze ze sobą nikogo więcej.Jak widziałaś, w tym przypadku powiodło się nam całkiem nieźle.Staruszka już w niewielkim stopniu przypominała chorą osobę.Opuchlizna szczęk zmniejszyła się niemal o połowę.Bezspornie i gorączka zaczęła opadać.Widząc to, Talia poczuła się ogromnie podniesiona na duchu.Po raz pierwszy od bardzo dawna udało jej się zrobić coś właściwie.Kiedy uporali się ze wszystkimi leżącymi w chacie, Uzdrowicielka poleciła Talii odpocząć.Dziewczyna, przypomniawszy sobie, że wchodząc do środka dostrzegła obok ogniska juki złożone przez Krisa w stos, poszperała w nich przez chwilę i wydobyła nieco suszonego mięsa i owoców.Jednak przekonała się, że apetyt wcale jej nie dopisuje i nie ma ochoty nawet na jeden kęs.A więc, zamiast jeść, siadła na ziemi zgarbiona, ze skrzyżowanymi nogami, tyłem do paleniska i, przymknąwszy powieki, zaczęła wchłaniać plecami bijące od ognia ciepło.Była zbyt otępiała ze zmęczenia, by cokolwiek odczuwać, i tak wdzięczna za chwilę wytchnienia, że pragnęła jedynie napawać się ciszą, jaka zapanowała w jej myślach.- Niemądra dziewczyno! Niczego nie nauczyłaś się o twoim Darze w tym waszym Kolegium?Zaskoczona Talia otworzyła oczy.Ujrzała stojącą nad sobą Kerithwyn z parującym kubkiem w jednej i jakąś sztabką w drugiej dłoni.- Doskonale powinnaś wiedzieć o tym, że jeśli nie uzupełnisz utraconej energii, nikomu się na nic nie przydasz! - wepchnęła Talii w ręce obie rzeczy.- Wiem, że nie jesteś głodna, ale pomimo wszystko - jedz! Uporaj się z tym, a potem znajdź swojego przyjaciela i zmuś go, by także coś zjadł i się przespał.Wygląda, że od tygodnia nie robił ani jednego, ani drugiego.Nie obawiaj się, kiedy będziecie mi potrzebni, odnajdę was.I nie zapomnijcie, by niczego nie brakowało i waszym Towarzyszom!Okazało się, że były to sprasowane razem w sztabkę suszone owoce, orzechy i miód.W innych okolicznościach Talia mogłaby uznać je za nieznośnie słodkie, teraz jednakże, po pierwszym zjedzonym z przymusu kęsie, zyskały na smaku tak niepomiernie, że dalsze poszły już gładko; stwierdziwszy, że w kubku znajduje się napar podawany przez Krisa ofiarom epidemii, oszczędziła kawałeczek, by na końcu usunąć z ust obrzydliwy smak.Najpierw odnalazła Rolana.Kris rozsiodłał go, okrył derkami i zaprowadził do stajni przy oberży.Zostawił w jego zasięgu paszę i wodę, jednak nie miał już czasu, by bardziej się o niego zatroszczyć.Talia wyczesała Rolana zgrzebłem i troskliwie wyczyściła, myśląc z ulgą, że Towarzysze są istotami inteligentnymi, i same dbają o to, by ochłonąć i wrócić do formy.Nie ulegało wątpliwości, że Rolan był znużony - po raz pierwszy, od kiedy go poznała - i głodny, lecz poza tym bieg nie odbił się w żaden sposób na jego zdrowiu, Otuliła go starannie derkami przed mrozem i poszła rozejrzeć się za zapasami.Potem dosypała suszonych owoców do słodkiej paszy i umieściła ją tak, by z łatwością mógł jej dosięgnąć, a następnie przygotowała kociołek gorącej owsianki, którą Rolan natychmiast łapczywie wysiorbał, kiedy już ochłonął na tyle, by móc jeść.Choć była bardzo zmęczona, uświadomiła sobie, że powinna sprawdzić, jak się miewa Tantris.Towarzysz Krisa zarżał radośnie na jej widok i błagalnie zadzwonił pustym wiadrem na ziarno.Roześmiała się - ile to czasu upłynęło od chwili, kiedy to po raz ostatni się śmiała - nie brakowało mu siana i nie umarłby z głodu, jednak bezspornie domagał się, by i jego poczęstować tak jak Rolana.Wyświadczyła mu tę przysługę, podczas gdy on z wdzięcznością trącał ją swymi chrapami.Wypuszczone na obszerny wybieg, gdzie i po tygodniu nie zabrakłoby dla nich paszy, chirra, czuły się znakomicie.Zmieniła im wodę i udała się na poszukiwanie Krisa.Nie musiała go długo przekonywać, iż powinien położyć się na legowisku, które dla niego rozłożyła obok paleniska.Zasnął, nie zdążywszy nawet dojeść otrzymanych od niej racji.Ostrożnie wyjęła mu je z rąk, odstawiając tak, by mógł je z łatwością dosięgnąć po przebudzeniu, a potem sama zajęła się tym, od czego go odciągnęła.Harowali w troje do późna w nocy jak niewolnicy, przełykając w pośpiechu jedzenie i zapadając na chwilę w drzemkę, gdy wydawało się, że nikomu nie jest potrzebna natychmiastowa pomoc.Najosobliwszym było to, że krucha Kerithwyn okazywała najmniejsze oznaki znużenia; była niewiarygodnie wytrzymała i niestrudzona.Często strofowała ich, by nieco odpoczęli, choć sama najrzadziej stosowała się do własnych rad.Cała trójka była krańcowo wyczerpana.Chwiali się na nogach, kiedy rozległo się tak długo oczekiwane przez nich bębnienie kopyt o bramę, ogłaszające przybycie dwóch Uzdrowicieli w eskorcie Heroldów.Oboje nowo przybyli - wielki, włochaty jak niedźwiedź Uzdrowiciel i wyglądająca tak młodo dziewczyna, że niedawno dopiero musiała otrzymać swe Zielone szaty - nie ociągając się, zastąpili Kerithwyn, która, znalazłszy dla siebie skrawek płaskiego miejsca i kilka kocy, natychmiast zapadła w sen.Doświadczeni w pomaganiu Uzdrowicielom Heroldowie odesłali Talię i Krisa, by spędzili w swych legowiskach, pierwszą od chwili przybycia tutaj, spokojną noc.Następny dzień zastał ich wszystkich na nogach przy robocie.Posilając się i śpiąc na zmianę, doprowadzili do tego, że kilku z chorych wydobrzało na tyle, by im pomóc w opiece nad współziomkami.Wtedy to Kerithwyn łagodnie, lecz stanowczo powiedziała Krisowi, by ruszyli w dalszą drogę.- Nie jesteście nam już dłużej potrzebni - stwierdziła z naciskiem.- Nasi Heroldowie mogą rozstrzygnąć wszelkie spory.Wieści i nowe prawa docierają do nas raz na miesiąc, świetnie poradzimy sobie z przekazaniem raportów.Chcę, byście znaleźli się jak najdalej stąd, zanim któreś z was dotknie plaga.- Ale.- zaprotestował Kris.- Jazda stąd! - krzyknęła do niego.- Miałam już z plagą do czynienia sześć razy, to jest siódmy.Nie zaniedbujecie waszych obowiązków.Loris i Herold Pelsin zostaną tutaj aż do Śródzimia.Mieszkańcy tej mieściny nie będą was potrzebować! A teraz, jazda!Kris pozbierał swoje rzeczy, wziął nieco świeżej żywności dla uzupełnienia suchych zapasów - przy takim mrozie, długo miała zachować świeżość - i zostawił przybyłym Heroldom zebrane dotąd raporty, by je odesłali do stolicy.Jednak Talia nie wywinęła się tak łatwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]