[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do tego pistolety, pałki policyjne oraz puszki z gazempieprzowym, a oprócz tego rzeczy na pozór niepotrzebne: częściradia porozrzucane po podłodze, stara drewniana szafa, taborety obite skórą, kufer pełen połamanych plastikowych zabawek.Nadrugim końcu pokoju znajdują się następne pancerne drzwi,pomalowane na wiśniowy kolor. Chodz. Julian łapie mnie mocno za łokieć i ciągnie wtamtą stronę. Nie. Wyrywam mu się.Nie wiemy, gdzie jesteśmy.Niemamy pojęcia, jak długo potrwa nasza ucieczka. Tutaj jestjedzenie.Broń.Musimy się zaopatrzyć.Julian już ma coś powiedzieć, kiedy z korytarza dobiegają naskrzyki, a potem dudnienie kroków.Najwyrazniej strażnikwszczął alarm. Musimy się ukryć. Chłopak ciągnie mnie w stronę szafy.Wchodzimy do środka i zamykam za sobą drzwi.Zmierdzi tumysimi odchodami i pleśnią, a do tego jest tak ciasno, żepraktycznie muszę usiąść na Julianie.Kładę plecak na kolanach.Moje plecy przylegają do jego piersi, czuję, jak unosi sięoddechem.Mimo wszystko cieszę się, że ze mną jest.Nie jestempewna, czy samej udałoby mi się dotrzeć choćby do tego punktu.Zamek brzęczy znowu i drzwi od magazynu z hukiemuderzają o ścianę.Wzdrygam się mimowolnie, a ręce Julianaodnajdują moje ramiona i chłopak uściskiem dodaje mi otuchy.208 Cholera jasna!  To chrapliwy głos albinosa.Z jego słówbije wściekłość i agresja. Jak to się stało, do diabła? Jakim cudem. Nie mogli uciec za daleko.Nie znają kodu. No to gdzie, do cholery, są? To w końcu tylko dwójkasmarkaczy. Może ukryli się w jednym z pokoi  mówi ten drugi, niealbinos.Inny głos  tym razem kobiety, pewnie wykolczykowa-nej włącza się do rozmowy. Briggs je sprawdza.Dziewczyna zaatakowała i związałaMatta.Ma nóż. Cholera. Teraz już na pewno są w tunelu  dodaje tamta. Mattmusiał im podać kod. Powiedział, że dał? A myślisz, że by powiedział? Dobra, posłuchajcie. Znowu albinos.Pewnie on tu jestszefem. Ring, razem z Briggsem przetrząśniesz celę.Myprzeszukamy wejścia do tuneli.Ty, Nick, sprawdzisz wschodniąstronę.My z Donem pójdziemy na zachód.PowiedzcieBriggsowi i Forestowi, że północ jest ich, a ja znajdę kogoś, ktozajmie się południem.Notuję w myślach imiona i liczę: a więc mamy do czynienia zco najmniej siedmiorgiem Hien.Nie spodziewałam się aż tylu. Chcę mieć tych gówniarzy z powrotem za godzinę  mówi albinos. Nie stracę pieniędzy z takiego powodu, jasne? Niedlatego, że ktoś nawalił tuż przed wypłatą.Wypłata.Na peryferiach mojej świadomości majaczy jakaśmyśl, ale gdy próbuję się na niej skupić, rozmywa209się we mgle.Jeśli nie chodzi o kwestię okupu, to jakiegorodzaju wypłaty spodziewali się nasi porywacze? Możezakładali, że Julian puści farbę, że zdradzi kody, które są impotrzebne, by dostać się do jego domu.Ale to by było trudniejszei bardziej niebezpieczne od zwykłego włamania, a do tego Hienydziałają zwykle w inny sposób.Oni nie planują.Oni palą,terroryzują i biorą.I wciąż nie wiem, gdzie w tym wszystkim jest moje miejsce.Teraz słychać, jak ktoś coś przekłada, rozlega się odgłosładowanej broni i trzask mocowanych pasków.I właśnie w tymmomencie strach wraca do mnie ze zdwojoną siłą.Uświadamiamsobie, że po drugiej stronie cienkich drzwi ze sklejki znajdują siętrzy Hieny z arsenałem godnym armii.Przez chwilę wydaje misię, że zaraz zemdleję.Tak tu ciasno i gorąco.Koszulkę mam całąmokrą od potu.Nigdy nie uda nam się stąd uciec.Nie mamyszans.To niemożliwe.Zamykam oczy i przypomina mi się Alex, jak wtedy namotorze przyciskałam swoje ciało do jego i miałam dokładnie tęsamą pewność. Znowu słyszę albinosa: Spotkamy się tu za godzinę.A teraz idzcie szukać tychgówniarzy i macie mi ich przynieść podanych na tacy,zrozumiano?  Kroki kierują się w stronę przeciwnego kąta.Zatem wiśniowe drzwi muszą prowadzić do tuneli.Słychać, jakktoś je otwiera, a potem zamyka.Wreszcie następuje cisza.Julian i ja przez chwilę siedzimy nieruchomo.Gdy wreszcieośmielam się poruszyć, chłopak mnie powstrzymuje.210 Zaczekaj  szepcze. Jeszcze chwila, dla pewności.Teraz, gdy głosy ucichły i nic mnie nie rozprasza, w za-kłopotanie wprawia mnie świadomość ciepła jego skóry ioddechu łaskoczącego mój kark.Wreszcie staje się to nie dozniesienia. Wystarczy  stwierdzam. Możemy już wyjść.Wychodzimy z szafy ostrożnie, w razie gdyby gdzieśw okolicy kręciły się inne Hieny. Co teraz?  pyta mnie Julian cicho. Szukają nas w tu-nelach. Musimy zaryzykować.To jedyna droga wyjścia.Julianodwraca wzrok i nie dyskutuje dłużej. Pakujmy rzeczy  mówię.Chłopak podchodzi do jednej z półek i zaczyna grzebać wstercie ubrań.Rzuca mi podkoszulek.  Masz.Powinien pasować.Mnie samej udaje się znalezć parę czystych dżinsów,sportowy stanik i białe skarpetki.Przebieram się szybko za szafą.Mimo że wciąż jestem brudna i spocona, cudownie jest założyćczyste ubranie.Julian znajduje również dla siebie parę dżinsów.Są na niego nieco za duże, więc zawiązuje je w pasie kablemzamiast paska.Wpychamy do mojego plecaka batony muesli iwodę, a także dwie latarki, kilka paczek orzechów i suszonemięso.Natrafiam na półkę z apteczką i wkładam do plecakamaść, bandaże i chusteczki antybakteryjne.Julian obserwujemnie bez słowa.Kiedy nasze oczy się spotykają, nie mampojęcia, co myśli.Pod apteczką znajduje się półka, na której stoi tylko jednodrewniane pudełko.Zaciekawiona przykucam i unoszę wieczko.Oddech więznie mi w gardle.211Dowody tożsamości.Pudełko wypełnione jest setkamidowodów, związanych gumką recepturką.Jest tam również stosidentyfikatorów AWD, połyskujących w ciemności. Julian, spójrz na to.Chłopak staje obok mnie i obserwuje bez słowa, jakprzeglądam laminowane karty: mnóstwo twarzy, danych,mnóstwo tożsamości. Chodz  mówi po chwili. Czas na nas.Wyciągam pospiesznie ze stosu kilka kart, starając sięwybierać dziewczyny, które wyglądają mniej więcej na mójwiek, po czym związuję dowody gumką i wkładam do kieszeni.Biorę również identyfikatory AWD.Mogą się kiedyś przydać.Wreszcie czas na broń.Są jej całe skrzynie: stare karabinyrzucone na kupę, pokryte kurzem, które wyglądają jak plątaninagęstych cierni, poręczne i dobrze naoliwione pistolety, ciężkiepałki i pudełka amunicji.Podaję Julianowi pistolet,sprawdziwszy wcześniej, czy jest naładowany, a do plecakawrzucam pudełko nabojów. Nigdy wcześniej nie strzelałem z broni palnej  mówiJulian, trzymając go ostrożnie, jak gdyby się bał, że wybuchniemu w ręce. A ty? Kilka razy  odpowiadam.Chłopak przygryza wargę. Ty go wez  mówi, więc wsuwam broń do plecaka,chociaż wolałabym nie być tak obciążona.Noże zaś są przydatne nie tylko do obrony.Wyszukuję nóżsprężynowy i wsuwam go pod pasek sportowego stanika.Julianbierze jeden dla siebie i wsadza go do kieszeni. Gotowa?  pyta mnie, gdy już zarzuciłam plecak naramiona.212Właśnie wtedy niepokój majaczący do tej pory na peryferiachumysłu narasta i uderza we mnie z całą siłą.To wszystko bardzo mi się nie podoba.To jest zbyt dobrze zorganizowane.Za dużo tupomieszczeń, za dużo broni, za duży porządek. Oni muszą mieć wsparcie  stwierdzam, gdy ta myślwreszcie klaruje mi się w głowie. Hieny nigdy nie zrobiłybytego same [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl