[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cóż, siła zależy od liczebności.- Wskazała na górę.Moon spojrzała na nich z wahaniem i pokręciłagłową.- Muszę pójść sama.Muszę pokazać rodowi Goodventure, że przybywam w pokorze i bez buty.niema innego sposobu.I tak trudno mi będzie skłonić ich do słuchania, a co dopiero.- Urwała, opuściłagłowę; znowu spojrzała na ich twarze; twarze pozaziemskie.Dla Capelli Goodventure były to obliczajeszcze bardziej wrogie niż jej własne.Sama dawno już przestała dostrzegać w ich wyglądzie cokolwiekniezwykłego, teraz jednak z nagłą wyrazistością dostrzegła, jak by się wyróżniali wśród zgromadzonychna wyżynie, przywiązanych do tradycji Letniaków.- Poczekajcie, aż sprowadzę ją tu do was.i Silky.-Zerknęła na wodę.- Sama nie będziesz tam bezpieczna - sprzeciwiła się Jerusha z troską wynikającą z lat spędzonychna strzeżeniu pleców Królowej.- Tammis i Ariele pójdą ze mną.- Moon wskazała na swe dzieci.- Będziemy bezpieczni.Niezbytchętnie widziani, lecz bezpieczni.Capella Goodventure nienawidzi wszystkiego, co popieram, tu jednakchodzi o cześć i honor jej rodu.Dopilnuje, by nic mi się nie stało.Jerusha zerknęła na Miroe, który nie wyraził sprzeciwu, i niechętnie kiwnęła głową.Moon zaczęła zdejmować warstwy peleryn i swetrów, które podczas rejsu zapewniały jej ciepło.- Sprowadzę tu Capellę, jak tylko zdołam najszybciej.- Zawołała stojących przy relingu Ariele iTammisa.Zrezygnowani podeszli do niej, ubrani tak jak matka w tradycyjne świąteczne stroje Letniaków -luzne lniane koszule i spodnie ufarbowane w odcienie zieleni, ozdobione muszelkami i haftami.Tammissprawiał wrażenie nieobecnego, lecz gotowego; Ariele po porzuceniu Silky znowu się zasępiła.%7ładne znich nie chciało przyjść, ale w końcu musieli.Oczy Moon wypełnił widniejący za nimi obraz twarzynieobecnego Sparksa.Gdy dowiedziała się o Hegemonii i odkryciu napędu gwiezdnego, minęło wiele dni, nim przekazała tenowiny komuś innemu.Do tego czasu poruszała się jakby poza rzeczywistością, nieustannie rozważającskutki znanej jej, lecz niemożliwej do wyjawienia tajemnicy, zastanawiając, co musi z nią zrobić.czekającna znak od umysłu sybilli, lecz ten nigdy nie nadszedł.Wreszcie zawiadomiła Radę o tym, czego się dowiedziała, i co to oznacza dla Tiamat.Powiedziała imteż, że wszelkie siły i możliwości Kolegium postanowiła skupić na szukaniu sposobów ochrony merów.Wiadomości zostały przywitane ze zgrozą i niewiarą, a potem wywołały reakcje, które przewidywała ioczekiwała z lękiem.W oczach zbyt wielu Zimaków, a nawet wykorzystujących technikę Letniaków,dostrzegła blask pragnienia powrotu przeszłości - życia w złotej klatce, kiedy to Hegemonia troszczyła sięo spełnianie wszystkich ich pragnień, a jedyną wymierną za to ceną była woda życia.Niektórzy z nowych przemysłowców, a także kilka sybilli, sprzeciwiali się porzuceniu wysiłkówzmierzających do podniesienia stopnia rozwoju technicznego.Twierdzili, że należy w tym kierunku zrobićwszystko, co tylko możliwe.wszystkie siły skierować na produkcję broni.Z miejsca odrzuciła tę propozycję, na podstawie danych od Jerushy wiedziała, iż w ten sposóbstworzyliby jedynie oręż do zniszczenia siebie.Nie mogła jednak odsłonić Radzie powodów, dla którychprzetrwanie merów było warunkiem ocalenia Tiamat, a nawet Hegemonii; dla których ich bronienie było ważniejsze od wszystkiego innego.tak samo jak nie mogła wyjaśnić mężowi, dlaczego BZ Gundhalinupragnie wrócić na jej planetę i ochronić ją przed własnymi rodakami.Nie mogła już polegać na ludziach, na których zawsze się opierała.Dlatego postanowiła zwrócić się opomoc i sojusz do tradycyjnie myślących Letniaków; potrzebowała ich wiedzy o morzu i merach.Musiałajednak w tym celu przezwyciężyć większą nawet niechęć i opór niż w przypadku mieszkańców miasta,będących zawsze jej główną siłą.Oznaczało to również, że musi w jakiś sposób zakończyć długotrwałąwrogość między sobą a rodem Goodventure.Spierała się ze Sparksem o każdą stronę swej decyzji, choć wiedziała, że ma swoje powody, byrównie silnie jak ona pragnąć bronić merów.Odmówił dokonania jakichkolwiek zmian w ich planachpostępu, mimo iż w ciągu szesnastu lat równie wiele czasu spędził na badaniu merów, co na ichwspólnym wznoszeniu zrębów nowej Tiamat.Powody jego gniewu i nieugiętości były, pomimo wszystkichgorzkich słów, jakie między nimi padły, tak samo jasne dla niej, jak i dla niego.%7ładne jednak nie odważyłosię odsłonić prawdy, która mogła ich uwolnić.lub sprawić, że nigdy już nie spojrzeliby sobie w oczy.Gdy poprosiła go, by wybrał się z nią na spotkanie z Capella Goodventure, nie zgodził się naopuszczenie miasta.Westchnęła, wróciła do terazniejszości ze swymi wspomnieniami i obawami, opanowała je [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl