[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiał też opłacić królewskiego nadzorcę Crumsteada, który przyszedł naprzedstawienie i po łapówkę.Właściwie nie można tego było nazwać dotknięciem.Można było nawetuznać to za przypadek.Reszta dziewcząt z pewnością nic nie zauważyła, bo choćstały blisko, cały czas przyglądały się widowni, wymieniając uwagi, których dawnojuż przestała słuchać.Ale to był przecież Tom Shaughnessy, z całym jego zamiłowaniem dodramatycznych napięć i wyboru odpowiedniego momentu.Wiedziała, że ten dotykbył celowy.To była wyrazna wiadomość.Ulotna chwila tylko dla nich dwojga,milczące porozumienie: Pragnę cię.Radość i szalone pożądanie walczyły w niej z gniewem i lekiem przed siłąnamiętności.Dławiły ją też niechęć i bunt, bo nie chciała uczuciowego zamętu,kiedy wszystko w jej życiu ułożyło się, tak sensownie jak choreografia w tańcu, iwreszcie wiedziała, jakie kolejne kroki powinna wykonać.Ale Tom Shaughnessy, dając jej te lustra, pozytywkę i ulotne pieszczoty,zalecał się do niej subtelnie, co kłóciło się z jego zwykłym, zachowaniem.Udałomu się w ten sposób wkraść poza mur jej rozsądku, przeniknąć przezeń tak, jakwoda wsiąka w suchą ziemię, omijając wszelkie przeszkody.Przeszkody, któremiały właściwie stanowić wyzwanie.Po chwili poprawiła sama siebie.On się doniej nie zalecał.On ją uwodził.Cale jego zachowanie o tym mówiło.On nie tyka tancerek, przypomniała sobie słowa Rose.Dla Toma teatr byłwszystkim.Postępował rozsądnie.Zręcznie wykorzystywał swój urok,jednocześnie utrzymując odpowiedni dystans do tancerek, świadom, że musi byćdelikatny i taktowny, aby wszyscy dobrze się czuli, a teatralne życie toczyło się bezzakłóceń.Sylvie zdawała sobie sprawę, jak ważny jest dla niego teatr i zespółludzi, z którymi pracuje.Nagle uświadomiła sobie, że te subtelne zatory mówią, jak poważnieją traktuje.Zwiadomość, co to oznacza, na chwilę zaparła jej dech w piersiach.Często miała wrażenie, że zaloty Etienne'a są takie oficjalne, bo ich wynik,jego zdaniem, jest przesądzony.Tu miała wybór.Chociaż z początku była wściekła na Toma, że dał jej ten wybór, terazuznała, że jest to najwspanialszy z jego prezentów.Pod koniec wieczoru Sylvie, ponownie odziana w muślin, z różem napoliczkach i włosami uczesanymi w układny kok, patrzyła, jak dziewczętarozchodzą się do domów, i machała im na pożegnanie.Pomachała również doPoego, który stał przy drzwiach.W odpowiedzi uniósł rękę zakończoną, hakiem.Kiedy wszyscy wyszli, odwróciła się, poszukała zapalonej świecy i ruszyłapo schodach do pokoju.Zanim to zrobiła, sprawdziła, czy na końcu ciemnegokorytarza przypadkiem nie pali się światło, ale drzwi do biura Toma byłyzamknięte i wyglądało na to, że w środku też jest ciemno.Wieczór był długi i hałaśliwy.Toma zapraszano na różne imprezy - słyszałato, kiedy witał gości przy wejściu do teatru i kiedy się z nimi żegnał.Nierazproponowano spotkanie w Aksamitnej Rękawiczce.Prawie każdej nocy&Poszła na górę do siebie.Rozpuściła włosy i wyszczotkowała je starannie.Zdjęła suknię, odpięta pończoszki, zwinęła je i wzięła koszulę nocną, by ją nasiebie narzucić.Na chwilę zatrzymała się i spojrzała na swoje odbicie w lustrze.Pomyślała ochoreografii w życiu, o lustrach i o pozytywce.Tam, na najwyższym piętrze tego teatrzyku leżał dumny, przystojny mężczyzna, który jej pragnął.Swymi drobnymiprezentami udowodnił też, że ją zna.Te drobiazgi powiedziały jej o nim o wielewięcej, niż się spodziewał.Odłożyła koszulę nocną na łóżko i ponownie narzuciła suknię.Zdjęła płaszczz wieszaka i otuliła się nim.Potem znów wzięła świecę do ręki.Dopiero, gdy usłyszał skrzypienie schodów i lekkie kroki kierujące się dojego pokoju, przyznał sam przed sobą, że czekał na nią już od wielu dni.Leżał, nieśpiąc przez całe noce, pełen nadziei, pragnąc tego spotkania.Każdy z jegozmysłów był napięty do ostateczności.Odrzucał wszystkie zaproszenia, prowadziłdelikatną kampanię uwodzicielską, tak nietypową dla niego, że czuł się zirytowanyi nieomalże rozbawiony.Nigdy nie pragnął niczego aż tak bardzo.Nigdy nieodczuwał tak wielkiej niepewności, czy dostanie to, czego pragnął.Usiadł na łóżku, zapalił lampę i pokoik zalało ciepłe światło.Do licha, ręcemu się trzęsły.Serce tłukło się w piersi jak oszalałe.Najpierw zobaczył, jak blask jej świecy drga na ścianach, potem pojawił sięjej cień, a potem ona sama.Była otulona płaszczem, spod którego wyglądałdelikatny muślin.Rozpuszczone włosy wyglądały jak ciemna jedwabista chmura, lśniąca wrywalizującym ze sobą blasku świecy i lampy.Z trudem oddychał.Kiedyzobaczyła, że w jego pokoju świeci się lampa, drżącymi rękoma uniosła świecę izdmuchnęła płomyk.Nie był w stanie powiedzieć ani słowa.W milczeniu patrzył, jak zrzuca z siebie płaszcz.Przez muślinową suknięwidział zarys jej silnego ciała, długie nogi i szczupłą talię.W milczeniuobserwował, jak zwyczajnie chwyta fałdy sukni i - o mój Boże! - zdejmuje ją przezgłowę.Widok jej nagiego ciała wywołał w nim głęboki wstrząs.Zaparło mu dech w piersiach.Zaczęła starannie składać ubranie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl