Pokrewne
- Strona Główna
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Long Julie Anne Siostry Holt 02 Urocza i nieznona
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 01
- Stephen King Zielona Mila (3)
- Lincoln Child Eden
- Steel Danielle Klejnoty
- Za garsc czerwoncow Forys, Robert
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniadka.keep
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Są już w zasięgu wzroku, odparł Carenath w tym samym momencie, gdy żona powiedziała:- Faranth mówi, że są już w zasięgu wzroku.- Wskazała północny wschód.- Polenth mówi, że polowanie się udało.Dużo mięsa! - Dziewczyna uśmiechnęła się przelotnie i Sean doszedł do wniosku, że prawie mu przebaczyła.Oczywiście, gdy Dave i jeźdźcy z jego skrzydła usłyszeli nowiny, zdumienie zapanowało na nowo i rozległy się pełne zazdrości gratulacje.- A wiec dobrze - powiedział Connell, wchodząc na karton, by wszyscy go słyszeli.- To właśnie zrobimy.Teleportujemy się do zatoki Kahrain.Znamy ją z powietrza równie dobrze jak Lądowisko.To będzie idealny sprawdzian.Carenath nalega, żeby to on powiedział innym smokom, dokąd lecieć, ale wolałbym, żebyście tym razem sami je poinformowali o naszym celu.Uważam, że powinno to nam wejść w krew, podobnie jak solidne zapinanie uprzęży i sprawdzanie, co znajduje się w okolicy nad głową.- Uśmiechnął się szeroko.- A co im powiemy? - zapytał Dave, wskazując palcem pomoc.- Emily odleciała, żeby dołączyć do admirała.Pol i Bay mieli wrócić pierwszym ślizgaczem.- Sean urwał i rzucił Sorce przeciągłe spojrzenie.Dziewczyna aprobująco skinęła głową.- Sądzę, że na jakiś czas powinniśmy zachować to dla siebie.Pokażemy im dopiero końcowy produkt, gotowe do walki smoki! Można wysłać ognistą jaszczurkę w nieznaną okolicę, tylko na podstawie zdjęcia, ale z pewnością nie ryzykowałbym posyłania Carenatha w miejsce, w którym sam nigdy nie byłem.- Connell wziął głęboki oddech.Wśród słuchaczy rozległ się szmer potwierdzenia.- Desi powiedział, że mamy polecieć na Seminolę wzdłuż wybrzeża.To da nam czas, żeby przećwiczyć teleportację z miejsca, w którym jesteśmy, do miejsca, w którym niedawno byliśmy.W ten sposób będziemy dokładnie wiedzieć, jak dostać się na którąkolwiek z głównych działek, kiedy trzeba będzie walczyć nad nimi z Nićmi.- Tak, ale smoki jeszcze nie zioną ogniem - przypomniał Peter Semling.- Wzdłuż całego wybrzeża są skały zawierające fosfmę.Wszyscy widzieliśmy, jak smoczki przeżuwają kamienie.To będzie najłatwiejsza część całej operacji - stwierdził Sean lekceważąco.- Przenikanie z jednego miejsca do drugiego to jedno - zaczął powoli Jerry.- Już to robiliśmy.Lecimy stąd - pokazał wskazujący palec lewej ręki - dotąd.- Wyprostował palec prawej ręki.- I smoki wykonują całą robotę.Ale unikanie Nici albo ślizgaczy.- Urwał.- Duluth wyprowadził Marca z równowagi.Chłopak spanikował.- Connell tłumaczył z pewnością siebie.- Mówię szczerze, Jerry, to pomiędzy wystraszyło mnie i założę się, że pozostali też się wystraszyli.Ale teraz, kiedy już to znamy, możemy się przystosować.Opracujemy awaryjne uniki.- Sean wyciągnął nóż zza cholewy i się pochylił.- Większość z nas latała ślizgaczami lub skuterami podczas Opadów, więc wiemy, jak to świństwo leci.w większości przypadków.- Narysował w popiele serię drugich, pochyłych kresek.- Jeździec widzi, że znajduje się na kolizyjnym kursie z Nicią.tutaj - ostrzem noża wygrzebał punkt - i myśli o miejscu poza kolizyjnym kursem.- Przeskoczył do następnego punktu.- Będziemy musieli opracować taką taktykę.To wymaga dobrego refleksu.Widzieliśmy, jak ogniste jaszczurki cały czas pojawiają się i znikają, kiedy walczą z Nićmi u boku ekip naziemnych.Jeśli one potrafią to robić, to smoki tym bardziej!Stwory zabulgotały w odpowiedzi, jak gdyby przyjmując wyzwanie, a Sean uśmiechnął się szeroko.- Mam rację? - zwrócił się do jeźdźców.- Masz rację! - odpowiedzieli wszyscy entuzjastycznie, potrząsając pięściami na znak pełnej determinacji.- No i dobrze.- Connell wstał, złączył dłonie ze słyszalnym klaśnięciem.Z jego ramion podniósł się pył.- Załadujmy, co trzeba, i teleportujmy się z powrotem do Kahrainu.- A co jeśli ktoś nas zobaczy, Sean? - zapytała Tarrie niespokojnie.- Co zobaczy? Latające donki, robiące dokładnie to, do czego je zaprojektowano? - odparł chłopak sarkastycznie.- Niestety - oznajmił Paul zmartwionym pilotom.- Nie zdołamy chronić tak wielkich obszarów za pomocą zdziesiątkowanego sprzętu.- Do diabła, admirale - powiedział Drakę Bonneau, marszcząc twarz.- Podobno zasilaczy miało wystarczyć na pięćdziesiąt lat.- Owszem.- Joel Lillienkamp ponownie zerwał się na nogi.- W normalnych warunkach.A warunków, w jakich były wykorzystywane, w żaden sposób nie można nazwać normalnymi, nie mówiąc już o konserwacji.I nie oskarżaj Fulmara Stone’a ani jego ekipy.Nie sądzę, żeby w ciągu ostatnich kilku miesięcy choć raz porządnie się wyspali.Najlepszy mechanik na świecie nie może sprawić, żeby ślizgacz działał przy naładowanym do połowy albo źle naładowanym zasilaczu.- Joel rozejrzał się zacietrzewiony, po czym usiadł tak gwałtownie, aż krzesło zakołysało się na kamiennej podłodze.- Czyli musimy otoczyć pieczołowitą opieką te ślizgacze i skutery, które nam zostały, bo inaczej za rok nie zostaną nam żadne maszyny latające? - zapytał Drakę.Przez chwilę panowała cisza.- Zgadza się, Drakę - odparł w końcu admirał.- Wypalcie trawy wokół swoich domostw, zbierzcie plony, które udało się wyhodować, utrzymujcie działki w czystości.i dziękujcie komu tylko chcecie, że mamy kultury hydroponiczne.- Gdzie są te smoki? Było ich osiemnaście - odezwała się Chaila.- Siedemnaście - poprawił ją Ongola.- Marco Galliani zginął w Kahrainie, razem z brązowym Duluthem.- Przepraszam, zapomniałam - mruknęła Chaila.- Ale gdzie są pozostałe? Sądziłam, że one mają przejąć rolę maszyn, gdy te zawiodą.- Lecą tu z Kahrainu - odparł Paul.- No i? - podpowiedziała Chaila wyczekująco.- Smoki nie skończyły jeszcze roku - stwierdził Paul.- Według Wind Blossom - wyczuł subtelną dezaprobatę wśród zebranych na dźwięk tego imienia - Pola i Bay, osiągną dojrzałość i będą w pełni.funkcjonalne dopiero za dwa, trzy miesiące.- Za dwa, trzy miesiące! - zawołał ktoś z goryczą.- W tym czasie będziemy mieli osiemnaście lub dwadzieścia nie powstrzymywanych Opadów!Fulmar wstał, zwracając się twarzą w stronę tylnej ściany komory.- Za trzy miesiące będziemy mieli trzy całkowicie sprawne ślizgacze.- Słyszałem, że wylęgło się więcej tych stworzeń - odezwał się Drakę.- Czy to prawda, admirale?- Tak, to prawda.- Czy będzie z nich jakiś pożytek?- To sześć dodatkowych smoków - odparł Paul z większym entuzjazmem, niż naprawdę odczuwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Są już w zasięgu wzroku, odparł Carenath w tym samym momencie, gdy żona powiedziała:- Faranth mówi, że są już w zasięgu wzroku.- Wskazała północny wschód.- Polenth mówi, że polowanie się udało.Dużo mięsa! - Dziewczyna uśmiechnęła się przelotnie i Sean doszedł do wniosku, że prawie mu przebaczyła.Oczywiście, gdy Dave i jeźdźcy z jego skrzydła usłyszeli nowiny, zdumienie zapanowało na nowo i rozległy się pełne zazdrości gratulacje.- A wiec dobrze - powiedział Connell, wchodząc na karton, by wszyscy go słyszeli.- To właśnie zrobimy.Teleportujemy się do zatoki Kahrain.Znamy ją z powietrza równie dobrze jak Lądowisko.To będzie idealny sprawdzian.Carenath nalega, żeby to on powiedział innym smokom, dokąd lecieć, ale wolałbym, żebyście tym razem sami je poinformowali o naszym celu.Uważam, że powinno to nam wejść w krew, podobnie jak solidne zapinanie uprzęży i sprawdzanie, co znajduje się w okolicy nad głową.- Uśmiechnął się szeroko.- A co im powiemy? - zapytał Dave, wskazując palcem pomoc.- Emily odleciała, żeby dołączyć do admirała.Pol i Bay mieli wrócić pierwszym ślizgaczem.- Sean urwał i rzucił Sorce przeciągłe spojrzenie.Dziewczyna aprobująco skinęła głową.- Sądzę, że na jakiś czas powinniśmy zachować to dla siebie.Pokażemy im dopiero końcowy produkt, gotowe do walki smoki! Można wysłać ognistą jaszczurkę w nieznaną okolicę, tylko na podstawie zdjęcia, ale z pewnością nie ryzykowałbym posyłania Carenatha w miejsce, w którym sam nigdy nie byłem.- Connell wziął głęboki oddech.Wśród słuchaczy rozległ się szmer potwierdzenia.- Desi powiedział, że mamy polecieć na Seminolę wzdłuż wybrzeża.To da nam czas, żeby przećwiczyć teleportację z miejsca, w którym jesteśmy, do miejsca, w którym niedawno byliśmy.W ten sposób będziemy dokładnie wiedzieć, jak dostać się na którąkolwiek z głównych działek, kiedy trzeba będzie walczyć nad nimi z Nićmi.- Tak, ale smoki jeszcze nie zioną ogniem - przypomniał Peter Semling.- Wzdłuż całego wybrzeża są skały zawierające fosfmę.Wszyscy widzieliśmy, jak smoczki przeżuwają kamienie.To będzie najłatwiejsza część całej operacji - stwierdził Sean lekceważąco.- Przenikanie z jednego miejsca do drugiego to jedno - zaczął powoli Jerry.- Już to robiliśmy.Lecimy stąd - pokazał wskazujący palec lewej ręki - dotąd.- Wyprostował palec prawej ręki.- I smoki wykonują całą robotę.Ale unikanie Nici albo ślizgaczy.- Urwał.- Duluth wyprowadził Marca z równowagi.Chłopak spanikował.- Connell tłumaczył z pewnością siebie.- Mówię szczerze, Jerry, to pomiędzy wystraszyło mnie i założę się, że pozostali też się wystraszyli.Ale teraz, kiedy już to znamy, możemy się przystosować.Opracujemy awaryjne uniki.- Sean wyciągnął nóż zza cholewy i się pochylił.- Większość z nas latała ślizgaczami lub skuterami podczas Opadów, więc wiemy, jak to świństwo leci.w większości przypadków.- Narysował w popiele serię drugich, pochyłych kresek.- Jeździec widzi, że znajduje się na kolizyjnym kursie z Nicią.tutaj - ostrzem noża wygrzebał punkt - i myśli o miejscu poza kolizyjnym kursem.- Przeskoczył do następnego punktu.- Będziemy musieli opracować taką taktykę.To wymaga dobrego refleksu.Widzieliśmy, jak ogniste jaszczurki cały czas pojawiają się i znikają, kiedy walczą z Nićmi u boku ekip naziemnych.Jeśli one potrafią to robić, to smoki tym bardziej!Stwory zabulgotały w odpowiedzi, jak gdyby przyjmując wyzwanie, a Sean uśmiechnął się szeroko.- Mam rację? - zwrócił się do jeźdźców.- Masz rację! - odpowiedzieli wszyscy entuzjastycznie, potrząsając pięściami na znak pełnej determinacji.- No i dobrze.- Connell wstał, złączył dłonie ze słyszalnym klaśnięciem.Z jego ramion podniósł się pył.- Załadujmy, co trzeba, i teleportujmy się z powrotem do Kahrainu.- A co jeśli ktoś nas zobaczy, Sean? - zapytała Tarrie niespokojnie.- Co zobaczy? Latające donki, robiące dokładnie to, do czego je zaprojektowano? - odparł chłopak sarkastycznie.- Niestety - oznajmił Paul zmartwionym pilotom.- Nie zdołamy chronić tak wielkich obszarów za pomocą zdziesiątkowanego sprzętu.- Do diabła, admirale - powiedział Drakę Bonneau, marszcząc twarz.- Podobno zasilaczy miało wystarczyć na pięćdziesiąt lat.- Owszem.- Joel Lillienkamp ponownie zerwał się na nogi.- W normalnych warunkach.A warunków, w jakich były wykorzystywane, w żaden sposób nie można nazwać normalnymi, nie mówiąc już o konserwacji.I nie oskarżaj Fulmara Stone’a ani jego ekipy.Nie sądzę, żeby w ciągu ostatnich kilku miesięcy choć raz porządnie się wyspali.Najlepszy mechanik na świecie nie może sprawić, żeby ślizgacz działał przy naładowanym do połowy albo źle naładowanym zasilaczu.- Joel rozejrzał się zacietrzewiony, po czym usiadł tak gwałtownie, aż krzesło zakołysało się na kamiennej podłodze.- Czyli musimy otoczyć pieczołowitą opieką te ślizgacze i skutery, które nam zostały, bo inaczej za rok nie zostaną nam żadne maszyny latające? - zapytał Drakę.Przez chwilę panowała cisza.- Zgadza się, Drakę - odparł w końcu admirał.- Wypalcie trawy wokół swoich domostw, zbierzcie plony, które udało się wyhodować, utrzymujcie działki w czystości.i dziękujcie komu tylko chcecie, że mamy kultury hydroponiczne.- Gdzie są te smoki? Było ich osiemnaście - odezwała się Chaila.- Siedemnaście - poprawił ją Ongola.- Marco Galliani zginął w Kahrainie, razem z brązowym Duluthem.- Przepraszam, zapomniałam - mruknęła Chaila.- Ale gdzie są pozostałe? Sądziłam, że one mają przejąć rolę maszyn, gdy te zawiodą.- Lecą tu z Kahrainu - odparł Paul.- No i? - podpowiedziała Chaila wyczekująco.- Smoki nie skończyły jeszcze roku - stwierdził Paul.- Według Wind Blossom - wyczuł subtelną dezaprobatę wśród zebranych na dźwięk tego imienia - Pola i Bay, osiągną dojrzałość i będą w pełni.funkcjonalne dopiero za dwa, trzy miesiące.- Za dwa, trzy miesiące! - zawołał ktoś z goryczą.- W tym czasie będziemy mieli osiemnaście lub dwadzieścia nie powstrzymywanych Opadów!Fulmar wstał, zwracając się twarzą w stronę tylnej ściany komory.- Za trzy miesiące będziemy mieli trzy całkowicie sprawne ślizgacze.- Słyszałem, że wylęgło się więcej tych stworzeń - odezwał się Drakę.- Czy to prawda, admirale?- Tak, to prawda.- Czy będzie z nich jakiś pożytek?- To sześć dodatkowych smoków - odparł Paul z większym entuzjazmem, niż naprawdę odczuwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]