[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Założyłam pasujące do niej spodnie.Następnie usiadłam poturecku na łóżku i zanurzyłam rękę w szufladzie nocnej szafki, wyciągając z niejczekoladowy batonik.Rozrywając opakowanie, wbiłam w niego zęby iwestchnąwszy z rozkoszy, napawałam się jego czekoladowym smakiem. Czasami ludzie potrafią zrobić coś dobrze, a jeśli już to robią - to w wielkim stylu,odparłam przyglądając się obiektowi mojego zachwytu.Menolly wzruszyła ramionami. Sama nie mogę tego stwierdzić, przynajmniej nie teraz.Ale pamiętam czasy, gdymatka przywiozła z jednej ze swoich podróży na Ziemię torbę czekoladowych jajek.Były to.nie pamiętam już teraz.Camille dopiero co rozpoczęła szkolenie w służbieMatki Księżyca.Pamiętam że były smaczne, ale zbyt słodkie.  Dla mnie nic nie jest zbyt słodkie, stwierdziłam biorąc kolejny kęs czekolady.Niemasz zamiaru się poddawać, co? Z Chasem?Pokręciła głową. Musisz z nim porozmawiać i ustalić zasady. Myślałam że nie dawałaś nam żadnych szans? odparłam spojrzawszy ponuro nawzór na kołdrze.Zaczęłam żałować że zamiast róż i bluszczu, nie wybrałam czegoś zmałpami, czegoś co by mnie rozśmieszało. Nadal tak uważam, ale to nie znaczy że możesz to tak zostawić.Wstała. Cokolwiek się wydarzy, jestem tu dla ciebie.Ale nie stawiaj mnie w cieniu, kotku.Kocham cię i zależy mi na tobie.Nawet jeśli czasami jestem upierdliwa.Pocałowała mnie w czoło i ruszyła w stronę drzwi.Zatrzymując się jeszcze i zerkającprzez ramię, dodała: nawiasem mówiąc, podczas gdy ty i Camille udacie się doKrainy Wróżek, ja postaram się - o ile to możliwe - znalezć zabawkę lub dwie dlaMaggie.Chciałabym aby poprzez zabawę odkrywała świat przyrody.To ważne abypoznała oba nasze światy.Skinęłam, uśmiechając się.Menolly odgrywała dla Maggie rolę matki, podążając śladami naszej własnej mamy.Ale gdybym jej to powiedziała, z pewnością jedynie by prychnęła.Skończyłamczekoladę i zgasiłam światło, wsunąwszy się pod kołdrę.W końcu gdzieś wokolicach północy zmorzył mnie sen; wyczerpana zasnęłam.Stałam z Camille, Morio, smokiem i Iris przed wejściem do portalu w Hydegar Park.Jednym z tych który samoistnie się otworzył kilka miesięcy temu.Na szczęściemieścił się w parku, gdzie wszystko rosło dziko.Miejsce to nie było uczęszczane, apilnował go stary i potężny elf wysłany tu przez królową Asterię.Mirela spędzała dni w przebraniu kloszarda aby nie zwracać na siebie uwagi.W nocynakładała na portal magiczną pieczęć która jednak nie działała długo, ponieważenergia portalu z czasem ją wchłaniała.Rankiem nadal tu była, obserwując portal iupewniając się czy nie przedostał się przez niego ktoś niepożądany. W przypadku gdyby tak się stało, miała przy sobie telefon komórkowy z naszyminumerami telefonów.W razie problemów zjawialiśmy się na miejscu w mniej niżpięć minut.Portal prowadził prosto do Darkynwyrd, ciemnych lasów i sąsiadujących z nimikrain.Gdyby któremuś z ich mieszkańców udało się przedostać tutaj, spowodował byniewyobrażalne spustoszenie; konsekwencje tego byłyby wręcz katastrofalne.W tym tkwił cały problem z goblinami, trollami i wieloma innymi.Wszyscy oni sializamęt.Kobiety nie były dużo lepsze od mężczyzn.Te które zdarzyło mi się spotkać,były zdecydowanie złe.Camille pomachała Mireli. Jesteśmy gotowi.Widziałaś dziś kogoś?Elfica pokręciła głową. %7ładnego ruchu.z wyjątkiem ptaków, dziwnie dzisiaj cicho.Można bypowiedzieć, że zbliża się burza.W powietrzu pachnie wyładowaniami i piorunami.Wnaszym kierunku napływają ciężkie czarne chmury.Iris usiadła obok niej na ławce. Masz absolutną rację, potwierdziła.Czuję je odkąd wstałam dziś rano.Camille,jeśli tylko zamkniesz oczy i się skoncentrujesz, również powinnaś być w stanie jewyczuć.Zdecydowaliśmy że Talon-Haltija dołączy do naszej wyprawy, ponieważ byłaekspertem w dziedzinie roślin.Bez najmniejszego trudu powinna wytropić Phirpanteris.Maggie była ukryta bezpiecznie w legowisku Menolly, ponadtopozostawiliśmy na straży Rozuriala.Vanzira wysłaliśmy aby się rozejrzał.To nie także mu nie ufaliśmy.Po prostu woleliśmy zachować ostrożność.Elfica wskazała na dwa drzewa stanowiące wejście do portalu.Czasami portalepowstawały między stojących kamieniami, innym razem strzegły ich wielkie głazy.W Hydegar Park, jednym z drzew był dąb drugim cedr.Oba były niemymistrażnikami i opiekunami portalu.Czułam jak były czujne, obserwując nas i chłonącwszystko co się wokół nich dzieje.Jednakże w porównaniu z naszymi lasami, te tutajbyły ciche, czasami ponure i wypełnione żalem skierowanym ku rasie która wyrżnęłarozlegle obszary leśne. Płynąca pomiędzy pniami energia była żywa i tętniąca nowym życiem.Portalpozostawał uśpiony.Nikt wiedział jak długo ale co najmniej przez tysiąc lat,następnie kilka tygodni temu obudził się do życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl