Pokrewne
- Strona Główna
- Makuszynski Kornel Dziewiec kochanek kawalera Dorn
- Prevost Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux
- Chmielewska Wiekszy kawalek swiata
- Lackey Mercedes Strzaly Krolowej (2)
- Murrell Taylor The Divided Family in Civil War America By Amy (2009)
- Helena Katz Cold Cases, Famous Unsolved Mysteries, Crimes, and Disappearances in America (2010)
- Asimov Isaac Fundacja i Imperium
- Foster Alan Dean Tran ky ky Misja do Moulokinu
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (2)
- COBIT wytyczne zarządzania
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dmn.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.BRUNON %7łyć jeszcze będą, dobra kobieto, długie lata ciesząc się szczęściem wnuczek&postaramy się o to, nieprawdaż?& będziemy ich pielęgnować.(na stronie) Zadrgała wemnie jakaś struna, dotychczas nie poruszana.SCENA IXPOPRZEDZAJCY; IZYDORA wchodzi z lewej strony, przystrojona nieco ze staroświecka,ale bez szarży.IZYDORA (z progu) Doroto, co tu robisz?& Nie masz swojego zajęcia?& Idz stąd.DOROTA (do siebie) No pójdę, pójdę& o jej!& Niepotrzebnam tu już teraz& Co miałamzrobić, to zrobiłam.(odchodzi na prawo)BRUNON (na stronie) Któż to być może? Za młoda na babkę, a na siostrę znowu za stara&ale oczywiście to owa trzecia.IZYDORA (która stała u progu, dopóki Dorota nie odeszła, teraz zbliża się) Z panem hrabiąZciborzyckim mam przyjemność mówić?BRUNON Tak jest, pani.IZYDORA Jestem siostrą nieboszczki matki tej, o którą dziś oświadczył nam się pański ku-zyn, pan Tolicki& czy panu wiadomo o tym?BRUNON (żywo) A! Pani jesteś jej ciotką& zatem i panny Róży także?IZYDORA No, naturalnie& ale skądże panu przyszło mówić o pannie Róży?BRUNON Wytłumaczę to, ale przede wszystkim pozwól pani dobrodziejka ucałować tę rącz-kę i przeprosić za mój strój niestosowny.228IZYDORA O! (na stronie) Jakiś do rzeczy człowiek.BRUNON Bo to bynajmniej nie wizyta, na którą się dopiero zbieram& Dzisiejszą bytnośćmoją spowodował jedynie przypadek.(na stronie) Co tu powiedzieć& (głośno) Znalazłszysię w pobliżu w jednej z moich wiosek graniczących z państwem&IZYDORA Ależ żadna z pańskich wiosek nie graniczy z nami.BRUNON W takim razie zle mnie objaśniono.IZYDORA Wsie przytykające do pańskich posiadłości były naszymi, ale dawno już są w in-nych rękach.BRUNON A ja już myślałem o kompromisie z państwem z powody pewnej małej wątpliwo-ści, co do granic& i dlatego nie mogłem się oprzeć pokusie skorzystania ze sposobności ijakkolwiek z przekroczeniem form&IZYDORA O, mój panie, przestaliśmy przywiązywać wagę do tak błahych przekroczeń.Los,znęcając się nad nami, nauczył nas cenić najlżejszy objaw przychylności i współczucia,chociażby nawet niezgodny z etykietą& dosyć dla nas, jeżeli możemy w nim widzieć do-wód serca.BRUNON O! Pani, z mej strony możecie go być pewni.IZYDORA Siadajże pan.(siada)BRUNON (siadając także, do siebie) Jakaś zacna matrona& Jak mnie się teraz wszystko po-doba w tym domu.IZYDORA Więc panu hrabiemu wiadomym było staranie się pana Stefana o rękę Karolci?BRUNON Tak jest, pani.IZYDORA I nie masz pan nic przeciwko jego wyborowi?BRUNON Mogę mu tylko powinszować& naturalnie nie mówię tu o osobie panny Karoliny,której nie znam, lubo nie wątpię, że tak wielkie przywiązanie mogły wzbudzić tylko praw-dziwe przymioty serca i duszy& ale już to samo przemawia za nim, że, nie powodując sięinteresami materialnymi, szukał żony w domu, cieszącym się tak zasłużoną czcią, w rodzi-nie, otoczonej aureolą poświęceń i męczeństwa.IZYDORA Więc panu wiadomo&BRUNON Przez jakie koleje przechodziliście państwo? Tak jest, pani, chociaż na nieszczę-ście od niedawna dopiero.IZYDORA A! Więc temu zapewne przypisać możemy wieści, które nas dochodziły o niechę-ci, jaką pan okazywałeś z początku względem zamiarów pana Stefana?229BRUNON (żywo) Nie wierz pani temu ani słówka& Zresztą chociażby było w tym cokol-wiek prawdy, pani wiesz, że większa jest radość w niebie z jednego nawróconego, niżdziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych.IZYDORA To prawda.BRUNON (na stronie) Ach! Teraz ja bym im nieba przychylił.IZYDORA Mówiliśmy o moich siostrzenicach& Wychowałam je prawie od niemowlęctwa,bo Rózia była przy piersi, a starsza zaledwie chodzić zaczynała, gdy moja siostra, a ichmatka, wywiezioną została wraz z mężem na wygnanie& gdzie też grób znalazła.BRUNON (ze współczuciem) Smutne, smutne dzieje& wyobrażam sobie boleść rodziny.IZYDORA Trafiało mi się za mąż& nie poszłam, bo uważałam za obowiązek oddać się zu-pełnie sierotom, tym biednym ofiarom poświęcenia się dla ojczyzny& Pojmujesz panwięc, czym one są dla mnie, dla nas wszystkich.BRUNON O! Pani, któż by tego nie rozumiał.(całuje jej rękę; wstając, na stronie) I to bry-lant& Tu, widzę, same brylanty& zaczynam być w obawie, czym jest ich godzien.(gło-śno) Wszak będę mógł mieć szczęście zobaczenia pana Radomira i jego czcigodnej mał-żonki&IZYDORA Jeżeli panu nie spieszy się z odjazdem, bo śpią w tej chwili.BRUNON Skoro już przełamałem pierwsze lody i zyskałem rozgrzeszenie z powodu mojejtoalety, nie darowałbym sobie, gdybym pominął sposobność złożenia im mego uszanowa-nia& Zresztą, pilno mi przecie poznać przyszłą moją kuzynkę& no, i jej siostrę!IZYDORA O! to dziecko jeszcze.BRUNON (żywo) Jak to? Nie miałbym jej zobaczyć?IZYDORA Nie stracisz pan nic na tym.BRUNON (jak wyżej) O! Nie róbże mi, pani, tej przykrości& Niechże przy pierwszej bytno-ści przynajmniej prośba moja będzie wysłuchaną.IZYDORA Nie, nie, już niech pan daruje, ale na to nie pozwolę! (na stronie) Dziewczynieprzewróciłoby się w głowie do reszty.(głośno) Już ja wiem, dlaczego.BRUNON Będę apelował do dziadunia.230SCENA XPOPRZEDZAJCY, RADOMIR.RADOMIR (wchodząc z lewej strony) Cóż to za apelacja do mnie, panie dobrodzieju?IZYDORA (do ucha, prowadząc go do fotela) Nie pozwalajże jegomość, żeby Rózia wycho-dziła do niego.RADOMIR (nie dosłyszawszy) Ha?IZYDORA (jak wyżej) Trzeba być ostrożnym.RADOMIR Ostrożnym?& Wy ze mną jak z dzieckiem; myślicie, że już kroku zrobić nie po-trafię bez czyjej pomocy.(Izydora rusza niecierpliwie ramionami)BRUNON Niechże pani dobrodziejka raczy przedstawić mnie dziaduniowi.IZYDORA (przedstawiając) Pan hrabia Zciborzycki& krewny pana Stefana.RADOMIR A witajże nam, witaj, nowy sąsiedzie.(Brunon całuje go w ramię) Dziadka nie-boszczyka znałem, panie dobrodzieju, bardzo dobrze& chociaż przerwały się nasze sto-sunki, gdy po trzydziestym pierwszym zamieszkał w Poznańskiem& No, siadajże pan.IZYDORA (na stronie) Muszę sprowadzić tamtych, żeby się starowina nie wygadał z czymniepotrzebnym.(odchodzi na lewo)BRUNON A! Panowieście się znali?RADOMIR Nawet byliśmy kiedyś w wielkiej przyjazni, zwyczajnie, zażyłość obozowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.BRUNON %7łyć jeszcze będą, dobra kobieto, długie lata ciesząc się szczęściem wnuczek&postaramy się o to, nieprawdaż?& będziemy ich pielęgnować.(na stronie) Zadrgała wemnie jakaś struna, dotychczas nie poruszana.SCENA IXPOPRZEDZAJCY; IZYDORA wchodzi z lewej strony, przystrojona nieco ze staroświecka,ale bez szarży.IZYDORA (z progu) Doroto, co tu robisz?& Nie masz swojego zajęcia?& Idz stąd.DOROTA (do siebie) No pójdę, pójdę& o jej!& Niepotrzebnam tu już teraz& Co miałamzrobić, to zrobiłam.(odchodzi na prawo)BRUNON (na stronie) Któż to być może? Za młoda na babkę, a na siostrę znowu za stara&ale oczywiście to owa trzecia.IZYDORA (która stała u progu, dopóki Dorota nie odeszła, teraz zbliża się) Z panem hrabiąZciborzyckim mam przyjemność mówić?BRUNON Tak jest, pani.IZYDORA Jestem siostrą nieboszczki matki tej, o którą dziś oświadczył nam się pański ku-zyn, pan Tolicki& czy panu wiadomo o tym?BRUNON (żywo) A! Pani jesteś jej ciotką& zatem i panny Róży także?IZYDORA No, naturalnie& ale skądże panu przyszło mówić o pannie Róży?BRUNON Wytłumaczę to, ale przede wszystkim pozwól pani dobrodziejka ucałować tę rącz-kę i przeprosić za mój strój niestosowny.228IZYDORA O! (na stronie) Jakiś do rzeczy człowiek.BRUNON Bo to bynajmniej nie wizyta, na którą się dopiero zbieram& Dzisiejszą bytnośćmoją spowodował jedynie przypadek.(na stronie) Co tu powiedzieć& (głośno) Znalazłszysię w pobliżu w jednej z moich wiosek graniczących z państwem&IZYDORA Ależ żadna z pańskich wiosek nie graniczy z nami.BRUNON W takim razie zle mnie objaśniono.IZYDORA Wsie przytykające do pańskich posiadłości były naszymi, ale dawno już są w in-nych rękach.BRUNON A ja już myślałem o kompromisie z państwem z powody pewnej małej wątpliwo-ści, co do granic& i dlatego nie mogłem się oprzeć pokusie skorzystania ze sposobności ijakkolwiek z przekroczeniem form&IZYDORA O, mój panie, przestaliśmy przywiązywać wagę do tak błahych przekroczeń.Los,znęcając się nad nami, nauczył nas cenić najlżejszy objaw przychylności i współczucia,chociażby nawet niezgodny z etykietą& dosyć dla nas, jeżeli możemy w nim widzieć do-wód serca.BRUNON O! Pani, z mej strony możecie go być pewni.IZYDORA Siadajże pan.(siada)BRUNON (siadając także, do siebie) Jakaś zacna matrona& Jak mnie się teraz wszystko po-doba w tym domu.IZYDORA Więc panu hrabiemu wiadomym było staranie się pana Stefana o rękę Karolci?BRUNON Tak jest, pani.IZYDORA I nie masz pan nic przeciwko jego wyborowi?BRUNON Mogę mu tylko powinszować& naturalnie nie mówię tu o osobie panny Karoliny,której nie znam, lubo nie wątpię, że tak wielkie przywiązanie mogły wzbudzić tylko praw-dziwe przymioty serca i duszy& ale już to samo przemawia za nim, że, nie powodując sięinteresami materialnymi, szukał żony w domu, cieszącym się tak zasłużoną czcią, w rodzi-nie, otoczonej aureolą poświęceń i męczeństwa.IZYDORA Więc panu wiadomo&BRUNON Przez jakie koleje przechodziliście państwo? Tak jest, pani, chociaż na nieszczę-ście od niedawna dopiero.IZYDORA A! Więc temu zapewne przypisać możemy wieści, które nas dochodziły o niechę-ci, jaką pan okazywałeś z początku względem zamiarów pana Stefana?229BRUNON (żywo) Nie wierz pani temu ani słówka& Zresztą chociażby było w tym cokol-wiek prawdy, pani wiesz, że większa jest radość w niebie z jednego nawróconego, niżdziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych.IZYDORA To prawda.BRUNON (na stronie) Ach! Teraz ja bym im nieba przychylił.IZYDORA Mówiliśmy o moich siostrzenicach& Wychowałam je prawie od niemowlęctwa,bo Rózia była przy piersi, a starsza zaledwie chodzić zaczynała, gdy moja siostra, a ichmatka, wywiezioną została wraz z mężem na wygnanie& gdzie też grób znalazła.BRUNON (ze współczuciem) Smutne, smutne dzieje& wyobrażam sobie boleść rodziny.IZYDORA Trafiało mi się za mąż& nie poszłam, bo uważałam za obowiązek oddać się zu-pełnie sierotom, tym biednym ofiarom poświęcenia się dla ojczyzny& Pojmujesz panwięc, czym one są dla mnie, dla nas wszystkich.BRUNON O! Pani, któż by tego nie rozumiał.(całuje jej rękę; wstając, na stronie) I to bry-lant& Tu, widzę, same brylanty& zaczynam być w obawie, czym jest ich godzien.(gło-śno) Wszak będę mógł mieć szczęście zobaczenia pana Radomira i jego czcigodnej mał-żonki&IZYDORA Jeżeli panu nie spieszy się z odjazdem, bo śpią w tej chwili.BRUNON Skoro już przełamałem pierwsze lody i zyskałem rozgrzeszenie z powodu mojejtoalety, nie darowałbym sobie, gdybym pominął sposobność złożenia im mego uszanowa-nia& Zresztą, pilno mi przecie poznać przyszłą moją kuzynkę& no, i jej siostrę!IZYDORA O! to dziecko jeszcze.BRUNON (żywo) Jak to? Nie miałbym jej zobaczyć?IZYDORA Nie stracisz pan nic na tym.BRUNON (jak wyżej) O! Nie róbże mi, pani, tej przykrości& Niechże przy pierwszej bytno-ści przynajmniej prośba moja będzie wysłuchaną.IZYDORA Nie, nie, już niech pan daruje, ale na to nie pozwolę! (na stronie) Dziewczynieprzewróciłoby się w głowie do reszty.(głośno) Już ja wiem, dlaczego.BRUNON Będę apelował do dziadunia.230SCENA XPOPRZEDZAJCY, RADOMIR.RADOMIR (wchodząc z lewej strony) Cóż to za apelacja do mnie, panie dobrodzieju?IZYDORA (do ucha, prowadząc go do fotela) Nie pozwalajże jegomość, żeby Rózia wycho-dziła do niego.RADOMIR (nie dosłyszawszy) Ha?IZYDORA (jak wyżej) Trzeba być ostrożnym.RADOMIR Ostrożnym?& Wy ze mną jak z dzieckiem; myślicie, że już kroku zrobić nie po-trafię bez czyjej pomocy.(Izydora rusza niecierpliwie ramionami)BRUNON Niechże pani dobrodziejka raczy przedstawić mnie dziaduniowi.IZYDORA (przedstawiając) Pan hrabia Zciborzycki& krewny pana Stefana.RADOMIR A witajże nam, witaj, nowy sąsiedzie.(Brunon całuje go w ramię) Dziadka nie-boszczyka znałem, panie dobrodzieju, bardzo dobrze& chociaż przerwały się nasze sto-sunki, gdy po trzydziestym pierwszym zamieszkał w Poznańskiem& No, siadajże pan.IZYDORA (na stronie) Muszę sprowadzić tamtych, żeby się starowina nie wygadał z czymniepotrzebnym.(odchodzi na lewo)BRUNON A! Panowieście się znali?RADOMIR Nawet byliśmy kiedyś w wielkiej przyjazni, zwyczajnie, zażyłość obozowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]