[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No cóż, Towarzysze nie mylą się nigdy.Niewiele lat będzie was dzielić, gdy Elspeth będzie potrzebny prawdziwy przyjaciel, gdy już uda ci się poskromić bachora.A wracając do tego, że nie pasujesz: moja droga, ona, jak dotąd, była pieszczoszkiem dworzan i przyda się jej spora doza wiejskiego, zdrowego rozsądku.O, tak - i siarczys­tych, wiejskich klapsów, jeśli do tego dojdzie! I na przy­szłość: gdybym onegdaj miała kogoś, komu mogłabym się bez skrępowania zwierzać.poplotkować.myślę, że nigdy bym nie poślubiła jej ojca - westchnęła.- Wy.jej ojca.wy jesteście Królową? - z przera­żeniem w oczach Talia zerwała się na nogi i Królowa musiała zdrowo się wysilić, by stłumić uśmiech na widok tych oznak najgłębszej konsternacji.- Cały czas brudziłam Królową? Byłaby przypadła do jej stóp, tylko że Królowa jej w tym przeszkodziła, stanowczo nalegając, by siadła obok niej.- Talio, moja droga, Królowa jest monarchinią tylko w Komnacie Tronowej - odparła.- Wszędzie indziej je­stem po prostu zwykłym Heroldem.Jestem też matką, która bardzo potrzebuje twojej pomocy.Coś, gdzieś namieszałam i nie potrafię tego naprawić.To, czego byłam świadkiem zaledwie godzinę temu, świadczy, że ty to potrafisz, pomimo tak niedojrzałego wieku.Miała nadzieję, że dziecko wyczyta błaganie w jej oczach.- Nikt nie może cię do tego zmusić.Jeśli w swojej ucz­ciwości stwierdzisz, że nie czujesz się na siłach sprostać za­daniu bycia Osobistym Heroldem dla kobiety, która mogłaby być twoją matką i jej rozpieszczonego potworka, znajdziemy dla ciebie jakieś miejsce, gdzie będziesz szczęśliwa.Muszę powiedzieć, że ja nie podjęłabym się tego na żadnych wa­runkach.Możesz odmówić i wtedy ponownie wyślemy Ro­lana w drogę.Ale.myślę, że osądził ciebie właściwie, do­konując Wyboru.Czy będziesz Heroldem, Talio - i to Osobistym Heroldem Królowej?Talia przełknęła głośno ślinę, wciąż nie do końca przeko­nana, czy przypadkiem nie padła ofiarą jakiejś straszliwej pomyłki.Otworzyła usta, zamierzając powiedzieć “nie”, lecz raz jeszcze zdradziło ją jej serce.- Tak! - usłyszała własne słowa.- Och, tak! Królowa westchnęła, jakby ogromny ciężar spadł z jej barków.- Dzięki ci, Talio.Zaufaj mi, nie będziesz samotnie się z tym borykać zbyt długo - zbyt wiele musisz się jeszcze nauczyć; będzie wielu ochoczych i znających się na rzeczy pomocników.Najważniejsze, byś zaprzyjaźniła się z Elspeth i została jej przewodnikiem.Może i stawiam swoim Herol­dom zadania trudne, ale staram się, by nie były niemożliwe - jej twarz rozpromienił uśmiech pełen ulgi.- O czym mam ci jeszcze opowiedzieć?- Czy mogłabym.- Przełknęła ślinę, by pozbyć się ściskania w gardle.- Czy mogłabym widywać się z Rola­nem - od czasu do czasu?- Widywać się z nim? Jasne Niebiosa, on jest teraz two­im Towarzyszem.Jeśli zechcesz, możesz spać razem z nim w stajni!- Naprawdę, mogłabym? On jest mój? Czy to wszystko dzieje się naprawdę?Zbyt przypominało to bajkę.Talia spodziewała się, że lada chwila przebudzi się we własnym łóżku, na poddaszu rodzin­nego dworu - to nie mogła być prawda, to musiał być sen.A jednak, czy w śnie czułaby twardą krawędź krzesła wpija­jącą się w jej nogę? A więc to nie był sen.Poczuła ulgę, lecz raptem ogarnęło ją uniesienie, od którego aż zawróciło jej się w głowie.Miała zostać Heroldem! Prawdziwym Heroldem- takim jak Vanyel, Tancerz Cieni i wszyscy inni bohate­rowie opowieści i legend! A do tego nie pierwszym lepszym Heroldem, lecz najwyższym rangą Heroldem w całym Kró­lestwie.Lepiej o tym przez chwilę nie myśleć.Zbyt wiele tego było, by to całkowicie objąć rozumem.Podniosła oczy, by spojrzeć na Królową, zaniechawszy wyniesionej z Grodu powściągliwości, pozwalając sobie bez skrępowania okazać, jak jest szczęśliwa.- Tak, Talio.To jest najprawdziwsza rzeczywistość.- W oczach Królowej pojawiło się rozbawienie na widok czy­stej radości odbijającej się na twarzy dziewczynki.Talia była tak opanowana, że z łatwością można by zapomnieć, że skoń­czyła zaledwie trzynaście lat.Jednak w chwili takiej jak ta zamieniła się w nie posiadające się z radości dziecko.Nie­trudno będzie otoczyć ją opieką.Nagle Talia znów zmieniła się w miniaturkę dorosłego człowieka.- Od kiedy mam zacząć? Co muszę zrobić?- Zaczynasz od zaraz - Królowa pociągnęła za dzwo­nek wiszący za plecami, by wezwać Dziekana Kolegium, niecierpliwie czekającego na wynik tej rozmowy - gdy tyl­ko Dziekan Elcarth tu się zjawi.On pomoże ci na początku w Kolegium.A odnośnie do twoich obowiązków: ucz się, Talio.I - jej oczy patrzyły bardzo rzeczowo - proszę, ucz się tak szybko, jak tylko potrafisz.Ja.my.potrzebujemy ciebie bardziej, niż możesz to sobie wyobrazić.czwartyNa wezwanie Królowej odpowiedziano natychmiast.Ta­lia zupełnie nie wiedziała, czego się może spodziewać, jednak rzuciwszy zaledwie okiem na drobniutkiego człowie­czka w Bieli Heroldów, którego Królowa przedstawiła jako Dziekana Kolegium Heroldów, poczuła wielką ulgę.Dziekan Elcarth był żwawym staruszkiem, o źdźbło jedynie wyższym od Talii.Na jego widok niepokój, który zawsze ogarniał ją w obecności mężczyzn, zniknął bez śladu.Dziekan tak bardzo przypominał śnieżnego strzyżyka - z dokładnie taką samą czapą siwych włosów jak czub owego ptaka - że nie moż­na się go było bać.- A więc - zaczął, lekko przekrzywiając głowę na bok i mierząc Talię badawczo spojrzeniem pełnych mądrości oczu - oto nasz nowy Herold-Uczeń.Myślę, że nam się uda, dziecko - i jako pierwszy muszę w tym miejscu zastrzec, że nie mylę się nigdy - zachichotał.W odpowiedzi Talia zdobyła się na ostrożny uśmiech.- Ha! Za twoim przyzwoleniem, Selenay.- dodał z lekkim skinieniem w stronę Królowej.- Zostawiam ją w twoich doświadczonych rękach - odparła Królowa.- Znakomicie.Chodźmy, panienko.Pozwolisz, że cię po wszystkim oprowadzę.Może nawet uda nam się znaleźć kogoś, kto pomoże ci urządzić się u nas.Poprowadził ją wyłożonym boazerią korytarzem.Talia po­słusznie szła tuż obok niego.Cieszyła się, że jest niemal tak niski jak ona, w przeciwnym razie przenigdy nie dotrzyma­łaby mu kroku.Maszerował tak żwawo, że, by nie zostać w tyle, musiała stawiać dwa kroki na jego jeden.Mimo wszy­stko nie spuszczała z niego oczu, obserwując uważnie.Zbyt wiele spotkało ją w życiu obrzydliwych niespodzianek, nie życzyła sobie kolejnej, zwłaszcza tutaj, gdzie była samotna pomiędzy obcymi.Pochwycił jej czujne, rzucane ukradkiem spojrzenia i za­pamiętał to sobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl