[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cała ta ruchliwa metropolia wszechświata, wypełniona kłębiącym się i obojętnymtłumem przyprawiała go o uczucie przerazliwej samotności i nicości. Chyba lepiej zostawię to tobie, doktorku.Barr rzekł swym zwykłym, opanowanym głosem: Próbowałem to wytłumaczyć, ale wiem, że trzeba to zobaczyć na własneoczy, żeby uwierzyć.Wiesz, ilu ludzi stara się codziennie o audiencję u imperato-ra? Około miliona.A wiesz iłują uzyskuje? Około dziesięciu.Będziemy musieli58 przejść przez różne urzędy, a to trudna droga.Ale niestety nie stać nas na to, żebyzaprotegował nas ktoś z arystokracji. Mamy prawie sto tysięcy. Tyle wziąłby jeden par Imperium, a trzeba przynajmniej trzech lub czte-rech, żeby się dostać do imperatora.To samo może załatwić pięćdziesięciu głów-nych komisarzy i wyższych urzędników, ale być może każdy z nich wezmie tylkosto.Rozmawiać z nimi będę ja.Po pierwsze, nie zrozumieliby cię ze względu natwój akcent, a po drugie nie znasz łapowniczej etykiety Imperium.To prawdziwasztuka, zapewniam cię.Ach!Trzecia strona  Nowin Imperium zawierała to, czego szukał.Podał gazetęDeversowi.Devers czytał powoli.Nie rozumiał poszczególnych słów, ale zrozumiał ca-łość.Podniósł głowę.W oczach miał niepokój.Uderzył ze zdenerwowaniem dło-nią w gazetę. Myślisz, że to prawda? W pewnym stopniu  odparł Barr spokojnie. Jest mało prawdopodobne,żeby flota Fundacji została zniszczona.Jeśli stosują zwykłe metody przekazywa-nia doniesień z linii frontu, to prawdopodobnie pisali już o tym wiele razy.Znaczyto jednak, że Riose wygrał kolejną bitwę, co zresztą nietrudno było przewidzieć.Pisze tu, że zdobył Loris.To stołeczna planeta Królestwa Loris? Tak  rzekł posępnie Devers. Raczej tego, co było Królestwem Loris.Stamtąd nie ma nawet dwudziestu parseków do Fundacji.Musimy działać szybko,doktorku.Barr wzruszył ramionami. Nie na Trantorze.Jeśli będziesz się spieszył, to jak nic znajdziesz się namuszce miotacza. Ile czasu to zajmie? Miesiąc, jeśli szczęście będzie nam sprzyjać.Miesiąc i nasze sto tysięcykredytów.jeśli to wystarczy.A i to tylko wtedy, jeśli imperatorowi nie przyj-dzie tymczasem do głowy podróż do Letnich Planet, gdzie nie przyjmuje żadnychpetentów. Ale Fundacja..będzie sama dbała o siebie, jak dotąd.No, teraz pomyślmy o obiedzie.Jestem głodny.A potem będziemy mieli wolny wieczór i będziemy mogli się tro-chę rozejrzeć po planecie.Widzisz, to jedyna okazja, bo nie zobaczysz już nigdyTrantora ani żadnego podobnego do niego świata.Krajowy Komisarz Prowincji Zewnętrznych bezradnie rozłożył swe grube tecei zmierzył ich wzrokiem krótkowidza. Niestety, panowie, imperator jest niedysponowany.Naprawdę nie ma sen-su, żebym mówił w tej sprawie ze swoim przełożonym.Jego Wysokość Imperatorjuż od tygodnia nie przyjmuje nikogo.59  Nas przyjmie  rzekł Barr pewnym siebie głosem. Wystarczy, żebyśmysię zobaczyli z kimś z biura Tajnego Sekretarza. To niemożliwe  powiedział z naciskiem komisarz. To mnie możekosztować posadę.Gdybyście, panowie, przedstawili trochę jaśniej charakter wa-szej sprawy.Musicie zrozumieć, że chcę wam pomóc, ale muszę mieć coś bar-dziej konkretnego, coś, co mógłbym przedstawić swemu szefowi na dowód, żewarto tę sprawę przekazać wyżej. Gdyby sprawa, z którą przychodzę  rzekł Barr przymilnie  była tegorodzaju, że nie musiałbym się z nią zwracać do najwyżej postawionych osób, tonie zabiegałbym o audiencję u Jego Wysokości Imperatora.Chciałbym zauważyć,że jeśli Jego Wysokość Imperator doceni wagę naszej sprawy, a gwarantuję, że takbędzie, to może być pan pewien odpowiedniej nagrody za udzielenie nam pomocy. Tak, ale. komisarz urwał i wzruszył ramionami. To ryzykowne  dokończył za niego Barr. Naturalnie, nikt nie ryzy-kuje za darmo.To dla nas wielki zaszczyt prosić pana, ale i tak jesteśmy bardzowdzięczni za uprzejmość, którą pan wykazał dając nam okazję wyjaśnienia naczym polega nasza sprawa.Gdyby zechciał pan przyjąć od nas drobny upominekw dowód wdzięczności.Devers jęknął w głębi duszy.Przez ostatni miesiąc słyszał już to dwadzieściarazy, z nieznacznymi tylko zmianami.I jak zwykle, Barr szybkim, ukradkowymruchem podał zwitek banknotów.Ale tym razem zakończenie było inne.Zazwy-czaj banknoty znikały równie szybko, jak się pojawiały  teraz pozostały nawidoku.Komisarz zaczął je wolno liczyć, dokładnie oglądając każdy.W jego głosie zaszła subtelna zmiana: Gwarantowane przez Tajnego Sekretarza, oho! Dobry pieniądz! Wracając do przedmiotu. zaczął delikatnie Barr. Zaraz, chwileczkę  przerwał komisarz. Wrócimy, ale powoli.Ja na-prawdę chcę wiedzieć, jaki możecie mieć interes.To nowiutkie pieniądze, nieużywane.Musicie mieć ich niezły zapas, bo uderzyło mnie, że przede mną roz-mawialiście już z innymi urzędnikami.No, śmiało, o co chodzi? Nie rozumiem do czego pan zmierza  rzekł Barr. Na przykład, można by dowieść, że przebywacie na Trantorze nielegalnie,gdyż dowód tożsamości i przepustka pańskiego milczącego przyjaciela są fałszy-we.On nie jest poddanym imperatora. Stanowczo temu zaprzeczam. To, że pan zaprzecza, nie ma żadnego znaczenia  rzekł bezceremonialniekomisarz. Urzędnik, który złożył podpis na jego dokumentach za sumę stukredytów, przyznał się, pod odpowiednim naciskiem i wiemy o was więcej, niżsię spodziewacie. Jeśli chce pan nam dać do zrozumienia, że suma, którą panu wręczyliśmynie wystarcza ! w obliczu ryzyka.60 Komisarz uśmiechnął się. Przeciwnie, jest więcej niż wystarczająca  od-sunął pieniądze na bok. Wracając do tego, co mówiłem.Sam imperator za-interesował się wami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl