Pokrewne
- Strona Główna
- Dolega Mostowicz Tadeusz Znachor. Profesor Wilczur
- dołęga mostowicz tadeusz pamiętnik pani hanki
- dołęga mostowicz tadeusz doktor murek zredukowany
- King Stephen TO
- § Fowles John Mag
- Bahdaj Adam Trzecia granica
- 'Prawo Turystyczne' R.Walczak
- Chłopi tom 2 W.S.Reymont
- M. Weis, T. Hickman Smoki jesiennego zmierzchu
- Graves Robert Biała Bogini
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zsz5.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oni was rzeczywiście wzięli za Obcych - Lara roześmiała się szczerze.- Prawdę mówiąc, gdyby mieli rację, to narobilibyście nam sporych kłopotów.Przecież to była jawna agresja - dodała z doskonale udanym strachem.Widać było, że odpowiedź na to pytanie miała przygotowaną zawczasu.- I to wasze milczenie - westchnęła Anna z wyrzutem, robiąc wrażenie jakby zupełnie zapomniała o niedawnej rywalizacji z Larą.- Wybaczcie, my już od dawna nie latamy w kosmos.Co najwyżej na Marsa czy Wenus, gdzie istnieją ziemskie kolonie.Mamy tak napięty bilans energetyczny, że łączność jest prowadzona raz w tygodniu i tylko w uzasadnionych wypadkach.- Zauważyliśmy, że Układ jest pusty - Pet powiedział to z żalem.- Za naszych czasów ruch był tak gęsty, że czasami na lądowanie czekało się po parę godzin.- Minęło trzy tysiące lat - przypomniała Lara.- Co to jest? - zapytała nagle Anna, wskazując na wielokolorową galaretę podaną na przezroczystym półmisku.- Bardzo smaczna - dodała, biorąc sobie drugą porcję potrawy.- Róża Wiatrów - odpowiedziała Lara, bynajmniej nie zdziwiona nagłą zmianą tematu.- Nie pytajcie mnie, z czego to się składa, bo nie wiem dodała z przepraszającym uśmiechem.- Czemu Róża Wiatrów? - zapytał Pet.- W czasach, kiedy częściej lataliśmy w kosmos bardzo podobnie wyglądał ekran wskazujący położenie w przestrzeni.- Naprawdę świetne - powtórzyła Anna.- Radzę ci spróbować - dodała wskazując na gusty talerz Peta.- Skoro obie mi to polecacie.- odparł tonem pełnym galanterii i nałożył sobie sporą ilość owej galarety.- Rzeczywiście - stwierdził po chwili - ma bardzo oryginalny smak.- Myślę, że powinniście powiedzieć trochę o sobie Lara wyraźnie nie dawała się zwieść dygresjom kulinarnym.- Wiemy, że mieliście awarię silników - dodała - a co było potem?Pet przybrał żałosną minę i pozwolił sobie na chwilę zadumy.- To tragiczna historia - rzekł powoli, z trudem zmuszając się do mówienia.Anna przestała jeść swoją Różę Wiatrów i odsunęła gwałtownie talerz.- Tylko my przeżyliśmy - wyznała drewnianym głosem.- Wszyscy zginęli.Wszyscy! - dodała i oczy jej zaszkliły się niebezpiecznie.- Wybacz! - interweniował w tym momencie Pet.- To dla nas bardzo ciężkie wspomnienia.Przez całą trasę powrotną udało nam się nie myśleć o zmarłych.Teraz ty znowu przywołałaś nasze wspomnienia.Lara patrzyła na nich z nie ukrywanym współczuciem.Nawet wydawało się, że i Anna zyskała w jej oczach odrobinę zrozumienia.- To wy mi wybaczcie! - odezwała się wreszcie z zakłopotaniem.- Nie powinnam was tak brutalnie wciągać we wspomnienia.- Powiecie mi o tym, jak trochę się oswoicie z Ziemią.- To byli wspaniali ludzie - powiedziała Anna z głębokim przekonaniem, jakby wcale nie słyszała ostatniego zdania Lary.Pet spojrzał na nią ze zrozumieniem i w milczeniu ujął jej dłoń, leżącą bezwładnie na stole.Odwzajemniła mu ucisk i uśmiechnęła się do niego niezręcznie.W jej oczach robiło się coraz bardziej mokro i Pet zaczął się obawiać, że zaraz naprawdę się rozpłacze.- I tak musimy przez to przejść - rzekł miękko, wciąż trzymając dłoń Anny.- Chociażby ze względu na ich pamięć - dodał uroczyście.- Wybaczcie! Za duże tempo, jak na mnie - Anna wyswobodziła swoją dłoń i uśmiechając się przepraszająco, poprawiła włosy w nerwowym i absolutnie niepotrzebnym geście.- Mieliśmy awarię zespołów sterujących silnikami - zaczął Pet.- Straciliśmy nad nimi kontrolę przy pełnym ciągu.Przez dwa lata lecieliśmy z trzykrotnym przyspieszeniem.Dopiero Jeni, nasz dowódca, zaryzykował i wszedł do głównego stosu, aby ręcznie zablokować dopływ energii do silników.W godzinę później umarł.W tym czasie leżeliśmy w większości w hibernatorach, czekając na wyniki kolejnych prób naprawy zniszczonych zespołów.Po obudzeniu okazało się, że lecimy w zupełnie innym kierunku niż zamierzaliśmy.Wtedy postanowiliśmy ustalić dwuletnie dyżury trzyosobowe, w czasie których dyżurni mieli zająć się głównie naprawą zespołów sterujących i aktualizacją mapy nieba.Po prawie trzystu latach znaleźliśmy się na skraju Plejad.Na Ziemi upłynęło ponad tysiąc pięćset lat.Piętnaście wieków.- Teraz już trzydzieści - sprostowała Anna.- Hildor też zginął? - zapytała nagle Lara.- Hildor? - Anna potrząsnęła ze zdziwieniem głową.- Przecież on nie leciał z nami.- To staruszek wybrał się jednak w kosmos? zainteresował się Pet [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Oni was rzeczywiście wzięli za Obcych - Lara roześmiała się szczerze.- Prawdę mówiąc, gdyby mieli rację, to narobilibyście nam sporych kłopotów.Przecież to była jawna agresja - dodała z doskonale udanym strachem.Widać było, że odpowiedź na to pytanie miała przygotowaną zawczasu.- I to wasze milczenie - westchnęła Anna z wyrzutem, robiąc wrażenie jakby zupełnie zapomniała o niedawnej rywalizacji z Larą.- Wybaczcie, my już od dawna nie latamy w kosmos.Co najwyżej na Marsa czy Wenus, gdzie istnieją ziemskie kolonie.Mamy tak napięty bilans energetyczny, że łączność jest prowadzona raz w tygodniu i tylko w uzasadnionych wypadkach.- Zauważyliśmy, że Układ jest pusty - Pet powiedział to z żalem.- Za naszych czasów ruch był tak gęsty, że czasami na lądowanie czekało się po parę godzin.- Minęło trzy tysiące lat - przypomniała Lara.- Co to jest? - zapytała nagle Anna, wskazując na wielokolorową galaretę podaną na przezroczystym półmisku.- Bardzo smaczna - dodała, biorąc sobie drugą porcję potrawy.- Róża Wiatrów - odpowiedziała Lara, bynajmniej nie zdziwiona nagłą zmianą tematu.- Nie pytajcie mnie, z czego to się składa, bo nie wiem dodała z przepraszającym uśmiechem.- Czemu Róża Wiatrów? - zapytał Pet.- W czasach, kiedy częściej lataliśmy w kosmos bardzo podobnie wyglądał ekran wskazujący położenie w przestrzeni.- Naprawdę świetne - powtórzyła Anna.- Radzę ci spróbować - dodała wskazując na gusty talerz Peta.- Skoro obie mi to polecacie.- odparł tonem pełnym galanterii i nałożył sobie sporą ilość owej galarety.- Rzeczywiście - stwierdził po chwili - ma bardzo oryginalny smak.- Myślę, że powinniście powiedzieć trochę o sobie Lara wyraźnie nie dawała się zwieść dygresjom kulinarnym.- Wiemy, że mieliście awarię silników - dodała - a co było potem?Pet przybrał żałosną minę i pozwolił sobie na chwilę zadumy.- To tragiczna historia - rzekł powoli, z trudem zmuszając się do mówienia.Anna przestała jeść swoją Różę Wiatrów i odsunęła gwałtownie talerz.- Tylko my przeżyliśmy - wyznała drewnianym głosem.- Wszyscy zginęli.Wszyscy! - dodała i oczy jej zaszkliły się niebezpiecznie.- Wybacz! - interweniował w tym momencie Pet.- To dla nas bardzo ciężkie wspomnienia.Przez całą trasę powrotną udało nam się nie myśleć o zmarłych.Teraz ty znowu przywołałaś nasze wspomnienia.Lara patrzyła na nich z nie ukrywanym współczuciem.Nawet wydawało się, że i Anna zyskała w jej oczach odrobinę zrozumienia.- To wy mi wybaczcie! - odezwała się wreszcie z zakłopotaniem.- Nie powinnam was tak brutalnie wciągać we wspomnienia.- Powiecie mi o tym, jak trochę się oswoicie z Ziemią.- To byli wspaniali ludzie - powiedziała Anna z głębokim przekonaniem, jakby wcale nie słyszała ostatniego zdania Lary.Pet spojrzał na nią ze zrozumieniem i w milczeniu ujął jej dłoń, leżącą bezwładnie na stole.Odwzajemniła mu ucisk i uśmiechnęła się do niego niezręcznie.W jej oczach robiło się coraz bardziej mokro i Pet zaczął się obawiać, że zaraz naprawdę się rozpłacze.- I tak musimy przez to przejść - rzekł miękko, wciąż trzymając dłoń Anny.- Chociażby ze względu na ich pamięć - dodał uroczyście.- Wybaczcie! Za duże tempo, jak na mnie - Anna wyswobodziła swoją dłoń i uśmiechając się przepraszająco, poprawiła włosy w nerwowym i absolutnie niepotrzebnym geście.- Mieliśmy awarię zespołów sterujących silnikami - zaczął Pet.- Straciliśmy nad nimi kontrolę przy pełnym ciągu.Przez dwa lata lecieliśmy z trzykrotnym przyspieszeniem.Dopiero Jeni, nasz dowódca, zaryzykował i wszedł do głównego stosu, aby ręcznie zablokować dopływ energii do silników.W godzinę później umarł.W tym czasie leżeliśmy w większości w hibernatorach, czekając na wyniki kolejnych prób naprawy zniszczonych zespołów.Po obudzeniu okazało się, że lecimy w zupełnie innym kierunku niż zamierzaliśmy.Wtedy postanowiliśmy ustalić dwuletnie dyżury trzyosobowe, w czasie których dyżurni mieli zająć się głównie naprawą zespołów sterujących i aktualizacją mapy nieba.Po prawie trzystu latach znaleźliśmy się na skraju Plejad.Na Ziemi upłynęło ponad tysiąc pięćset lat.Piętnaście wieków.- Teraz już trzydzieści - sprostowała Anna.- Hildor też zginął? - zapytała nagle Lara.- Hildor? - Anna potrząsnęła ze zdziwieniem głową.- Przecież on nie leciał z nami.- To staruszek wybrał się jednak w kosmos? zainteresował się Pet [ Pobierz całość w formacie PDF ]