[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na pukanie do drzwi Leszek mocnym, pewnym, może nawet wyzywającym głosem odpo-wiedział: Proszę wejść!Już przed paru minutami uprzedziły go o przybyciu rodziców światła reflektorów.Wie-dział, że to oni.Ale nie wiedział, z czym tu przyjdą.Toteż zerwał się i stanął przed Marysią, jakbychcąc ją zasłonić przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.Twarz mu się ściągnęła i przybladła.Zacisnął zęby, gdyż usta miał pełne słów ostrych, gwałtownych, bezlitosnych.I czekał.Drzwi otworzyły się.Weszli.Trwało to może sekundę, gdy tak zatrzymali się przy progu,lecz już ich zrozumiał.Na twarzy ojca był dobry, cichy uśmiech, oczy matki były zaczerwie-nione od łez, a usta jej drgały. Synku mój!  szepnęła prawie bezdzwięcznie.Rzucił się jej do rąk i zaczął je całowaćporywczo. Mamo! Mamo!.W tych dwóch stłumionych wzruszeniem okrzykach zawarło się wszystko:i ból, i wyrzuty, i nadzieja, i żal, prośba o przebaczenie i przebaczenie samo.Całe dziejecierpień obojga, walk wewnętrznych, wzajemnych oskarżeń i dojmujących trosk, okrutnychpostanowień i najtkliwszych rozczuleń, zamknęły się w tych dwóch słowach: synku, mamo,w tych wyrazach, którymi pisane są najtrwalsze traktaty, najbardziej niewzruszalne przymie-rza, najświętsze konkordaty.Padli sobie w objęcia, już nic nie mówiąc, już nic nie myśląc, już niczego nie pragnąc pozatym jednym, by to, co w nich odżyło tak olśniewającą prawdą, już nigdy nie uległo najmniej-szemu przyćmieniu.Pani Czyńska ochłonęła pierwsza i odezwała się ciepło: Pozwól, Leszku, niechże poznam twoją przyszłą żonę. Mamo! Przyjrzyj się tej najbardziej kochanej dziewczynie na świecie.Kochanej jeszczenie tak mocno, jak na to zasługuje.Marysia stała z opuszczonymi oczami, zmieszana i onieśmielona. My z ojcem  powiedziała pani Eleonora  dodamy nasze uczucia do twoich, synu, a wówczasmoże jakoś się to zrównoważy.Zbliżyła się do Marysi, objęła ją i pocałowała serdecznie. Jesteś śliczna, moje dziecko, a wierzę, że twoja młoda duszyczka jest równie piękna.Mam nadzieję, że zaprzyjaznimy się i że nie zechcesz uważać mnie za swoją rywalkę, chociażobie kochamy jednego chłopca.Zaśmiała się i pogłaskała zarumienione policzki dziewczyny. Spójrz na mnie, chcę popatrzeć w twoje oczy, by sprawdzić, czy bardzogo kochasz. Och, jak bardzo, proszę pani!  cicho powiedziała Marysia.134  Nie jestem dla ciebie, drogie dziecko, panią.Chcę być twoją matką.Marysia pochyliłasię i przywarła ustami do rąk tej wyniosłej damy, która tak niedawno była dla niej obcą, su-rową panią, grozną i niedosięgalną, a którą teraz miała prawo nazywać matką. Pozwółże i mnie  pan Czyński wyciągnął do Marysi obie ręce  bympodziękował ci za szczęście naszego syna. To ja dzięki niemu jestem szczęśliwa!  uśmiechnęła się wreszcie niecoośmielona Marysia. Spójrzcie tylko, jaka ona piękna!  zawołał z egzaltacją Leszek, którydotychczas przyglądał się całej scenie w jakimś radosnym osłupieniu. Winszuję ci, chłopcze!  poklepał go po ramieniu ojciec. Jest czego, prawda?  Leszek zarozumiale potrząsnął głową. Ale wy jej jeszcze nieznacie.Gdy ją poznacie tak jak ja, zobaczycie, że to prawdziwy klejnot, że to jest wprostucieleśniony cud! Leszku!  zaśmiała się Marysia. Jak ci nie wstyd tak kłamać! Po takie) reklamie pań-stwo będą doszukiwali się we mnie bodaj czegokolwiek najej uzasadnienie.Tym przykrzejsze będzie rozczarowanie, gdy się okaże, że jestem prostą igłupiutką dziewczyną. Twoja skromność  przerwała pani Czyńska  jest już dużą zaletą. To nie jest skromność, proszę pani. Marysia potrząsnęła głową. Proszę nie myśleć, żeja nie zdaję sobie sprawy z tego, czym jestem i jak bardzo trudno mi będzie, ile wysiłku, iletrudu będzie mnie kosztowało przynajmniej o tyle zbliżyć się do poziomu i Leszka, i państwa,i ich świata, by w nim nie razić i nie zawstydzać Leszka moimi brakami wykształcenia i wy-chowania.Przyznaję się otwarcie, że boję się tego, że nie wiem, czy temu podołam.A jeżeliodważyłam się na to, jeżeli pomimo wszystko zdecydowałam się na wszelkie możliwe.za-wody.na upokorzenia.to tylko dlatego, że tak bardzo go kocham.Mówiła szybko, nie patrząc na nich, a jej przyśpieszony oddech świadczył, że wypowiadanajgłębiej nurtujące ją myśli.Leszek powiódł triumfującym wzrokiem po twarzach rodziców, jakby mówił: Widzicie, jaką wybrałem dziewczynę?! I jeżeli jestem dziś taka szczęśliwa i taka dumna, że mam zostać jego żoną  ciągnęłaMarysia  to bynajmniej nie dlatego, że każda uboga dziewczyna sklepowa marzy o wyjściuza mąż za bogatego i wytwornego mężczyznę.Wprawdzie cieszę się, że on, znając tyle świet-nych panien dorównujących mu i majątkiem, i pozycją, wybrał mnie, nikomu niepotrzebnąsierotę, ale jestem szczęśliwa i dumna tylko dlatego, że to właśnie on, najszlachetniejszy inajlepszy człowiek, jakiego znam.Pani Czyńska przygarnęła ją do siebie.  Rozumiemy cię, kochane dziecko.I tym bardziej gotowiśmy cię zapewnić, że potrafili-śmy już ocenić uczciwość twoich intencji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl