[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Wpadła do morza! — w westchnieniu ulgi Stinara zabrzmiała triumfalna nuta.Ramoth też to widziała, powiedział Golanth do swojego jeźdźca stłumionym głosem.Wtedy właśnie F’lessan przypomniał sobie słowa Erragona, że Władcy Weyru Benden obserwują zjawisko razem z Wansorem na ekranie w sali konferencyjnej.To wcale nie było dobrze, że kometa nie trafiła w jedną z wulkanicznych wysepek.Taka masa wpadająca w otwarte morze spowoduje mnóstwo kłopotów.Będzie fala uderzeniowa, prawda? Za ile minut? Ile szkód narobi? Czy Lądowisko jest wystarczająco daleko? Zatoka Monako leży na poziomie morza.Zaleje ją aż do linii wzgórz a to jest dość daleko i teren stale wnosi się do góry.Próbował przypomnieć sobie wszystkie potrzebne informacje, których uczył się dawno temu.Zaczął przywoływać w myśli całe zdania, akapity i nieważne szczegóły.W trzewiach z każdą sekundą narastał zimny strach.Popatrzył na ekran, gdzie kipiała olbrzymia, czerwonobrązowa chmura, zasłaniając szczegóły.Powinni wiedzieć, co tam się dzieje na morzu, pomyślał spiżowy jeździec.Jest coś takiego…Nagle wszyscy w sali odzyskali zmysły i mowę.Gdyby ludzie naokoło przestali jazgotać na temat tego, co widzieli, mógłby spokojnie pomyśleć.Gdzie jest Tai? Może ona będzie wiedziała.Powinna tu być.T’gellan też.Południowe wybrzeże nie uniknie skutków upadku ciała tak olbrzymiego, pędzącego z taką szybkością!Nagle zmienił się obraz na ekranie; zniknęła podczerwień i pojawiła się nowa perspektywa, odległa od miejsca zderzenia.Teraz pędziła po nim wyraźna fala, czarny mur wody, szybszy niż płaskie chmury kotłujące się na niebie.Na marginesach pojawiły się kolejne dane.F’lessan zamrugał, nie mogąc odczytać dramatycznych komunikatów.Wpatrywał się w ekran.Yoko optymalizowała jakość transmisji i teraz obraz cofał się, mijając obły kształt jednej z porośniętych deszczowym lasem wysepek na północ od miejsca zderzenia.Wysepka płonęła! Płonęła? Pamięć podrzuciła F’lessanowi informację, że temperatura ogona komety powodowała samozapłony w obrębie zbliżenia.— Ale mamy szczęście — mruknął ktoś z tłumu.— Nie trafił w ląd.— Nie, nie mamy szczęścia! — przerwał mu brutalnie F’lessan, obserwując jak rozszerza się czarny wał wody.— Ta wyspa płonie! — A potem wskazał na mapę widniejącą w prawym rogu ekranu: — Ta na południu prawdopodobnie też płonie.A spójrzcie na przerwę między nimi! Przez nią wleje się morze, wirując, ominie je, wstanie fala i ruszy na południowe wybrzeże jak wodna ściana… — przerwał, nie mogąc przypomnieć sobie odpowiedniego słowa.— Tsunami!Cichy, przerażony głos Tai za jego plecami w ciszy panujące w pomieszczeniu podrzucił określenie, które F’lessan na próżno próbował sobie przypomnieć.Stała pod ścianą, razem z T’gellanem i Mirrim.Nawet nie widział jak weszli.Przerażona i zafascynowana dziewczyna szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w monitor.Odległa chmura rozproszyła się na boki i ku niebu, a potem nastąpiła reakcja morza, które wysłało z głębin złowróżbne fale we wszystkich kierunkach.Nagle coś wyrosło nad pokrytą dżunglą wyspą; kamera oddaliła się, by pokazać dalszy plan.Wyspa znalazła się pod wodą! Na powierzchnię wypłynęły liczne morskie śmieci: olbrzymie, rozrośnięte drzewa, niektóre po trzydzieści metrów drugie, unosiły się po powierzchni morza jak wraki statków; będą tak skakać po falach, aż wreszcie wylądują gdzieś na plaży.Czarny krąg wciąż się rozszerzał, kierując się na zachód.Na wschód zresztą też, uświadomił sobie F’lessan, choć chmury zasłaniały mu widok.Sprawdził to na ekranie radaru.Miał rację, kręgi wędrowały na wschód i na południe, prosto na bezbronne równiny.Prawdopodobnie dotrą aż do Hakowatych Wysp, a już na pewno wpadną w te wszystkie urocze zatoczki na wybrzeżu Monako, do samej Zatoki Monako, do Portu, zniszczą ruchliwą stocznię, hangary, nabrzeże i domy.A Warownia nad Zatoczką? Czy osłoni ją Przylądek Kahrain?— To właśnie robi tsunami ze wszystkim, co mu stanie na drodze — powiedział, wskazując na morskie śmieci i na wstrząsające zniknięcie dwóch całkiem sporych wysp.Fala lodowatego strachu przeszyła go aż do kości.Gwałtownym ruchem polecił Tai, by do niego podeszła.— Tsunami? — w głosie Mirrim brzmiało zaskoczenie, niewiara, lęk i uraza.Uniosła dłoń, by zatrzymać Tai, ale F’lessan rzucił jej ostre spojrzenie, przywołując jednocześnie jeźdźczynię zielonej.— Sądziłem, że tsunami powstaje po trzęsieniach ziemi na morzu — powiedział wstrząśnięty T’gellan.— Jego przyczyną może być również upadek z nieba czegoś bardzo gorącego i ciężkiego — objaśnił go Erragon tonem, który sugerował, że wolałby tego nie mówić.— Tak jak ta kometa! — wskazał na złowróżbne odczyty na ekranie.F’lessan potrząsnął głową, nie mogąc pogodzić się z tak niewyobrażalnymi wielkościami jak masa siedemnastu milionów ton i wygenerowana energia zderzenia o mocy dwudziestu dziewięciu i siedmiu dziesiątych exadżula.To dopiero były typowo ezoteryczne sformułowania Assigi.Niemal z ulgą zaobserwował, że Erragonowi i Stinarowi również ciężko przychodzi umieszczenie tych wielkości w kontekście Pernu.— Co to wszystko oznacza? — spytała Mirrim, pobladła pod opalenizną [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl