[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Esme roześmiała się i nieco odsunęła od niego. Wszyscy jesteśmy o dziesięć lat starsi  powiedziała lekko. Ty nie.Nigdy nie byłaś równie piękna.Jako staremu przyjacielowi chyba wolno mi to powiedzieć? Może zmienisz zdanie za dnia  w tym świetle każdy wygląda korzystnie.Selwynie, mam jużprawie trzydzieści lat, wiesz? A ja dorobiłem się kilku siwych włosów na głowie szepnął. Wiedziałem o tym, ale miałemnadzieję, że nikt nie zauważy.Niestety, Leo rozwiał me złudzenia.To nagle dorastające młodszerodzeństwo jest nieznośne.A ty pewnie zaraz powiesz, że Maleńka też dorosła. Maleńka ma osiemnaście lat i kawalera  uśmiechnęła się Esme. I ostrzegam cię  życzy sobie,aby zwracano się do niej: Lauro.Nastała chwila milczenia, po czym Esme zaproponowała:39  Przespacerujmy się tą drogą przez bukowy las, do starej bramy przy dróżce.Wyszłam z domu, bopomyślałam, że na świeżym powietrzu przejdzie mi ból głowy.Muszę jeszcze pomóc przy kolacji, więcprzydałby mi się teraz mały spacer.Przemierzyli powoli trawnik i wstąpili na swą ulubioną dróżkę prowadzącą ku dalekiej, świetlistejlinii lasu.Grant czuł się jak we wspaniałym śnie, z którego nie chciał się obudzić.Szli przez pola zalanetajemniczym, księżycowym blaskiem w kierunku starej bramy.Echo gwaru i śmiechów zamierałopowoli, a w końcu znikło zupełnie w przeogromnej, wszechogarniającej ciszy nocy.Przez chwilę milczeli.Ona patrzyła gdzieś w dal, on podziwiał cudownie wygiętą linię jej karku ibogactwo włosów.Jakże dziewicza, niemal święta była w tej chwili! W obliczu jej uroku Torn St.Clairwydał mu się świętokradcą.W końcu Esme przerwała milczenie. Miło, że znów tu jesteś  powiedziała szczerze. Tak niewielu starych przyjaciół mi zostało, takwiele dzieci dorosło.Czasem nie poznaję świata, w którym żyję, tak się zmienił.Wiesz, to bardzo niemiłeuczucie.A ty sprawiłeś, że znów poczułam się na swoim miejscu.Tak bardzo nie chciałam być sama dziświeczorem.Będę ogromnie tęskniła za Alice   teraz została nas trójka: mama, Maleńka i ja.Naszarodzina tak strasznie się zmniejszyła! Mama, Maleńka i ty!?  Selwynowi zakręciło się w głowie. Jak to, a co z Tomem?Natychmiast zrozumiał, że powinien był ugryzć się w język, gdyż pytanie było idiotyczne.Esmespojrzała na niego niebotycznie zdziwiona.Selwyn pamiętał, że w świetle słońca jej oczy przypominającienie wczesnego wieczoru  stają się tajemniczo niebieskie.Teraz jednak były zupełnie ciemne, głębokiei patrzyły z czułością. Tom?  spytała zakłopotana. Masz na myśli Toma St.Claira? Oczywiście jest tu ze swoją żoną.Nie widziałeś jej? Piękna kobieta w bladoróżowej sukience.Kiedyś nazywała się Lil Meredith.ZnałeśLil? Jedna z Meredithówien z miasteczka Uxbridge.Selwyn zapamiętał ten moment na całe życie.Jego zdziwienie było tak wielkie, że gdyby nie złapałsię prędko jednej z belek bramy, niewątpliwie upadłby i stoczył niechlubnie do rowu przy drodze.Wszystkie niespodzianka tego wieczoru zbladły przy tym, co usłyszał przed chwilą.Przekonany, że wjęzyku angielskim nie istnieją słowa mogące oddać jego zaskoczenie i stan uczuć, nie próbował ich nawetszukać.Po prostu oparł się o bramę i wyrzekł najprostsze zdanie, jakie przyszło mu do głowy: Myślałem, że jesteś żoną Toma. Myślałeś, że jestem jego żoną?  powtórzyła Esme powoli. Myślałeś tak przez wszystkie te lata,Selwynie Grant? Tak.Tak właśnie była.Czemu tu się dziwić? Byłaś jego narzeczoną, gdy wyjeżdżałem.Wiedziałemo tym od twojej siostry, Jenny.A pózniej dostałem list, w którym Bertha nadmieniła, że Tom się ożenił.Nie napisała z kim, ale przecież miałem prawo sądzić, że z tobą! Och. na poły westchnienie, na poły jęk długo gromadzonego i skrywanego bólu wyrwał się z jejust. To bardzo śmieszna pomyłka.Tom i ja byliśmy zaręczeni, ale to była sprawa między dziewczyną ichłopakiem, a nie między kobietą i mężczyzną.Po jakimś czasie stwierdziliśmy, iż popełniliśmy błąd, ato co uważaliśmy początkowo za miłość, było po prostu przelotną fascynacją.Rozstaliśmy się tuż przedtwym odjazdem.Wszystkie moje starsze siostry wiedziały o tym, ale o Jenny nawet nie pomyślałyśmy,traktowałyśmy ją jak dziecko.I cały czas uważałeś, że jestem żoną Toma? To naprawdę śmieszne! Zmieszne? Ależ to jest tragiczne! Słuchaj, Esme, nie chcę więcej pomyłek.Jeśli sprawy takwyglądają, to muszę coś ci powiedzieć.Kocham cię  i kochałem zawsze od chwili, gdy cię poznałem.Odszedłem, bo nie mogłem patrzeć spokojnie, jak poślubiasz innego.I nie wracałem tak długo z tegosamego powodu.Esme, powiedz, czy nie jest za pózno? Czy kiedykolwiek zależało ci na mnie? Tak  odpowiedziała z trudem. A czy ciągle jeszcze ci na mnie zależy?Oparła głowę na jego szerokiej piersi. Tak  szepnęła. W takim razie wracamy i zaraz bierzemyślub  oznajmił radośnie.Esme podniosła głowę i zdziwionymi oczyma wpatrywała się w jego twarz. Zlub?  spytałaniedowierzająco. Tak, ślub.Straciliśmy już dziesięć lat i nie będziemy tracić ani minuty więcej.Powtarzam: niebędziemy. Selwyn! To niemożliwe!40  Już dawno wykreśliłem ten zwrot z mojego słownika.Spójrz na to bez uprzedzeń, a zobaczysz, żenasz ślub to najprostsza rzecz pod słońcem! Wesele przygotowane, goście zaproszeni, pastor pod ręką, aniczyje zezwolenie nie jest nam, na szczęście, potrzebne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl