Pokrewne
- Strona Główna
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Edwards Eve Kronik rodu Lacey 02 Demony miłoci
- Moorcock Michael Kronika Czar Sagi o Elryku Tom VII
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- Downum Amanda Kroniki Nekromantki 01 Tonšce Miasto
- Kronika Krola Pana Dom Pedra
- Andrzej Pilipiuk Kroniki Jakuba Wedrowycza(1)
- G.G. Marquez Kronika Zapowiedzianej Smierci (4)
- bedier joseph dzieje tristana i izoldy (3)
- Hogan James P Najazd z przeszlosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- euro2008.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gwion mówiłpewniejszym głosem, zobojętniały na wszystko, co mogło się znim stać.Zaczął, jakby nigdy dotąd nie zastanawiał się nadzłożonością swego postępowania, i bał się tego, co możeznalezć. Nie, zrobiłem, co zrobiłem.Nie usprawiedliwiamtego, co jest niegodziwe.Nie miałem jednak innego wyboru,jak przyjąć mniejszą hańbę i jąznosić.Kazałeś mi odesłać ciałoBledriego do jego żony na pogrzeb i przekazać jej wiadomość,jak zginął.Pomyślałem, że mogę złożyć jej wizytę i przywiezćgo jej osobiście, zamierzając wrócić do niewoli jeśli takmożna nazwać warunki, na jakich przebywam u ciebie, paniemój.Pojechałem do niej do Ceredigionu i pochowaliśmy tamBledriego.Potem rozmawialiśmy o tym, co zrobił Cadwaladr,twój brat, sprowadzając duńską flotę dla wymuszenia swoichpraw.Doszedłem wtedy do wniosku, że najlepiej dla ciebie, dlaniego i dla całego Gwynedd, i dla Walii byłoby, gdybyście wydwaj się pogodzili i razem odesłali Duń-czyków z pustymi rękami do Dublina.Ta myśl nie wyszła odemnie uściślił. Wyszła od mądrego starego człowieka,który przeżył wiele wojen i doszedł do tego wniosku.Byłem ijestem człowiekiem Cadwaladra i nie mogę być nikim innym.Kiedy mi jednak pokazano, że dla jego dobra musi być zawartypokój między braćmi, zrozumiałem to co oni.Wraz z jegostarymi dowódcami zgromadziłem oddział lojalnych wobecniego ludzi, ale z myślą o zgodzie, którą pragnąłem zobaczyć.Izłamałem przyrzeczenie przyznał szorstkim tonem.Powiadam ci otwarcie, że walczyłbym dla niego.PrzeciwDuńczykom z radością.Czego tu szukali, zawierając takiukład? Przeciw tobie, panie mój Owainie, z ciężkim sercem,ale gdyby do tego przyszło, zrobiłbym to.On bowiem jestmoim panem i nie służę nikomu innemu.Nie wróciłem zatemdo Aberu.Przyprowadziłem setkę dobrych wojownikówmyślących tak samo jak ja, żeby przekazać ich Cadwaladrowido wykorzystania wedle woli. I przekonałeś się, że jest w moim obozie powiedziałOwain i uśmiechnął się. Wyglądało na to, że połowa twegoplanu jest już wykonana i pokój między nami zawarty. Taką miałem nadzieję. A czy tak było? Bo rozmawiałeś z nim, czyż nie, Gwionie?Zanim Duńczycy nadeszli od zatoki, zabrali go jako jeńca izostawili ciebie zamiast niego.Czy myślał tak jak ty?Przelotny grymas wykrzywił ciemną twarz Gwiona. Przyszli i zabrali go.Nie wiem nic więcej.Po-wiedziałem ci wszystko i jestem teraz w twoich rękach.Onjest moim władcą i gdybyś mi kazał walczyć po swojej stronie,nadal będę w jego służbie, ale jeśli mi tego zabronisz, maszprawo.Myślałem, że jest oblegany, i moje serce nie mogło tegoznieść.Mimo to, skoro przysiągłem mu wierność, oddałem muteraz nawet swój honor, a dobrze wiem, że tracąc go, jestemskończony.Rób, co uważasz za stosowne. Mówisz mi oto rzekł Owain, przyglądając mu sięuważnie że on ci nie zdążył powiedzieć, jak stoją sprawymiędzy nami? Gdybym ci kazał walczyć po mojej stronie,powiadasz? Ależ mógłbym i miałbym niezgorszegowojownika pod swoim sztandarem, gdybym miał na myśliwalkę, ale póki mogę osiągnąć swój cel bez walki, nie mamtakiego zamiaru.Skąd pomysł, że mógłbym ogłosić atak? Duńczycy porwali twego brata! Gwion zająknął się,nagle zagubiony. Chyba zechcesz go ratować? Nie mam zamiaru oświadczył bez ogródek Owain.Nie kiwnę palcem, by go wydostać z ich rąk. Przecież porwali go, bo zawarł pokój z tobą! Porwali go odparł Owain dla tych dwóch tysięcymarek, które im obiecał, jeśli przybędą mnie zmusić do zwrotujego utraconych ziem. To nieważne, nieważne, co mają przeciw niemu, chociaż tonie może być wszystko! Jest twoim bratem w rękach wroga!Jego życie jest zagrożone! Nie możesz go tak zostawić! Nie grozi mu nawet najmniejsza krzywda, je-śli zapłaci, co jest winien.Będą go pieścić jak własne dzieckoi wypuszczą bez zadraśnięcia, kiedy już załadują bydło, towaryi sprzęty o obiecanej wartości.Nie chcą wojny tak samo jak ja,zakładając, że dostaną swoją należność.Wiedzą też, że jeślizabiją lub okaleczą mego brata, będą mieli do czynienia zemną.Duńczycy i ja rozumiemy się wzajemnie.Alewyprowadzać moich ludzi w pole, żeby go wyciągnąć z bagna,w którym ugrzązł? Nie! Ani męża, ani miecza, ani łuku! Nie mogę w to uwierzyć! powiedział zdumiony Gwion. Powiedz mu, Cuhelynie, jak wygląda ten spór [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Gwion mówiłpewniejszym głosem, zobojętniały na wszystko, co mogło się znim stać.Zaczął, jakby nigdy dotąd nie zastanawiał się nadzłożonością swego postępowania, i bał się tego, co możeznalezć. Nie, zrobiłem, co zrobiłem.Nie usprawiedliwiamtego, co jest niegodziwe.Nie miałem jednak innego wyboru,jak przyjąć mniejszą hańbę i jąznosić.Kazałeś mi odesłać ciałoBledriego do jego żony na pogrzeb i przekazać jej wiadomość,jak zginął.Pomyślałem, że mogę złożyć jej wizytę i przywiezćgo jej osobiście, zamierzając wrócić do niewoli jeśli takmożna nazwać warunki, na jakich przebywam u ciebie, paniemój.Pojechałem do niej do Ceredigionu i pochowaliśmy tamBledriego.Potem rozmawialiśmy o tym, co zrobił Cadwaladr,twój brat, sprowadzając duńską flotę dla wymuszenia swoichpraw.Doszedłem wtedy do wniosku, że najlepiej dla ciebie, dlaniego i dla całego Gwynedd, i dla Walii byłoby, gdybyście wydwaj się pogodzili i razem odesłali Duń-czyków z pustymi rękami do Dublina.Ta myśl nie wyszła odemnie uściślił. Wyszła od mądrego starego człowieka,który przeżył wiele wojen i doszedł do tego wniosku.Byłem ijestem człowiekiem Cadwaladra i nie mogę być nikim innym.Kiedy mi jednak pokazano, że dla jego dobra musi być zawartypokój między braćmi, zrozumiałem to co oni.Wraz z jegostarymi dowódcami zgromadziłem oddział lojalnych wobecniego ludzi, ale z myślą o zgodzie, którą pragnąłem zobaczyć.Izłamałem przyrzeczenie przyznał szorstkim tonem.Powiadam ci otwarcie, że walczyłbym dla niego.PrzeciwDuńczykom z radością.Czego tu szukali, zawierając takiukład? Przeciw tobie, panie mój Owainie, z ciężkim sercem,ale gdyby do tego przyszło, zrobiłbym to.On bowiem jestmoim panem i nie służę nikomu innemu.Nie wróciłem zatemdo Aberu.Przyprowadziłem setkę dobrych wojownikówmyślących tak samo jak ja, żeby przekazać ich Cadwaladrowido wykorzystania wedle woli. I przekonałeś się, że jest w moim obozie powiedziałOwain i uśmiechnął się. Wyglądało na to, że połowa twegoplanu jest już wykonana i pokój między nami zawarty. Taką miałem nadzieję. A czy tak było? Bo rozmawiałeś z nim, czyż nie, Gwionie?Zanim Duńczycy nadeszli od zatoki, zabrali go jako jeńca izostawili ciebie zamiast niego.Czy myślał tak jak ty?Przelotny grymas wykrzywił ciemną twarz Gwiona. Przyszli i zabrali go.Nie wiem nic więcej.Po-wiedziałem ci wszystko i jestem teraz w twoich rękach.Onjest moim władcą i gdybyś mi kazał walczyć po swojej stronie,nadal będę w jego służbie, ale jeśli mi tego zabronisz, maszprawo.Myślałem, że jest oblegany, i moje serce nie mogło tegoznieść.Mimo to, skoro przysiągłem mu wierność, oddałem muteraz nawet swój honor, a dobrze wiem, że tracąc go, jestemskończony.Rób, co uważasz za stosowne. Mówisz mi oto rzekł Owain, przyglądając mu sięuważnie że on ci nie zdążył powiedzieć, jak stoją sprawymiędzy nami? Gdybym ci kazał walczyć po mojej stronie,powiadasz? Ależ mógłbym i miałbym niezgorszegowojownika pod swoim sztandarem, gdybym miał na myśliwalkę, ale póki mogę osiągnąć swój cel bez walki, nie mamtakiego zamiaru.Skąd pomysł, że mógłbym ogłosić atak? Duńczycy porwali twego brata! Gwion zająknął się,nagle zagubiony. Chyba zechcesz go ratować? Nie mam zamiaru oświadczył bez ogródek Owain.Nie kiwnę palcem, by go wydostać z ich rąk. Przecież porwali go, bo zawarł pokój z tobą! Porwali go odparł Owain dla tych dwóch tysięcymarek, które im obiecał, jeśli przybędą mnie zmusić do zwrotujego utraconych ziem. To nieważne, nieważne, co mają przeciw niemu, chociaż tonie może być wszystko! Jest twoim bratem w rękach wroga!Jego życie jest zagrożone! Nie możesz go tak zostawić! Nie grozi mu nawet najmniejsza krzywda, je-śli zapłaci, co jest winien.Będą go pieścić jak własne dzieckoi wypuszczą bez zadraśnięcia, kiedy już załadują bydło, towaryi sprzęty o obiecanej wartości.Nie chcą wojny tak samo jak ja,zakładając, że dostaną swoją należność.Wiedzą też, że jeślizabiją lub okaleczą mego brata, będą mieli do czynienia zemną.Duńczycy i ja rozumiemy się wzajemnie.Alewyprowadzać moich ludzi w pole, żeby go wyciągnąć z bagna,w którym ugrzązł? Nie! Ani męża, ani miecza, ani łuku! Nie mogę w to uwierzyć! powiedział zdumiony Gwion. Powiedz mu, Cuhelynie, jak wygląda ten spór [ Pobierz całość w formacie PDF ]