[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko nagie, kamienne ściany.– Trzeba otworzyć grobowiec – powiedział Josip, przyglądając się kamiennej trumnie.– Tylko, że tu nie ma miejsca złączenia.Margot pochyliła się z pochodnią w dłoni.Faktycznie.Grobowce były zwykle niczym innym jak skrzyniami nakrytymi wiekiem, tutaj kamień tworzył jedną całość.– Skujemy – westchnęła.– Tylko ostrożnie, bo może w środku jest coś cennego.– A jeśli nie ma? – Otton szarpnął ją tak silnie za ramię, że o mało nie upadła.– Gdzie te skarby, o których tyle opowiadałaś? – Margot poznała, że jej towarzysz jest wściekły jak nigdy dotąd.– I co z tego, że nie ma skarbów? – zapytała cichym, uspokajającym głosem.– Człowiek, który nam zlecił zadanie, zapłaci czy tak, czy tak – dodała, ale wcale nie była pewna własnych słów.– Za co zapłaci? – warknął Otton.– Za to, że wykuję na tych kamieniach napis „Tu byłem.Otton”?!– Pewnie za to, co jest w grobowcu.Powiedział: „zabierzcie wszystko, co znajdziecie”.– Może tak, może nie.– Oczy Ottona nadal wpatrywały się w nią, jak oczy węża zapatrzone w królika.– Módl się, suko, żeby było tam coś poza starymi kośćmi.– A może tu jest tajne przejście? – Machnął pochodnią Josip.– Gdzieś.w ścianach.– Nie ma – odparł Severin.– A w każdym razie nie ma na mapach.Otton i Josip znowu podnieśli oskardy.Otton zamachnął się, ale nie uderzył w płytę grobowca.Okręcił się na pięcie i wypuścił uderzenie prosto w ramię Margot.Nie ostrzem, lecz obuchem, ale to wystarczyło, by zwalić dziewczynę z nóg.Josip Nochal z sapnięciem wylądował jej kolanami na piersiach.Wrzasnęła, gdyż zdawało się, że cios zgruchotał jej żebra.Obróciła głowę i zobaczyła, że Severin przygląda się wszystkiemu bez emocji, a przerażona Trishia cofnęła się pod ścianę.– Spokojnie, suko – wysyczał Otton.– Jeszcze cię nie zabijemy.Wyciągnął sznur i związał jej dłonie na plecach oraz owiązał kostki.Obszukał ją, zabrał nóż i gwiazdki i odrzucił znalezioną broń pod ścianę.– W ogóle mnie nie zabijecie – powiedziała Margot najspokojniejszym tonem, na jaki mogła się zdobyć.– Bo wtedy nici z wypłaty.Otton nic nie odpowiedział, tylko chwycił znowu oskard w dłonie i huknął ostrzem w pokrywę grobowca.Josip wypuścił następny cios.To była dużo łatwiejsza praca niż walka z potężnie umocnionym murem prowadzącym do komnaty.Kamień rychło uległ i część pokrywy zapadła się.– Coś tu błyszczy – wrzasnął Otton i nachylił się nad grobowcem.Sięgnął do trumny dłońmi i nagle wrzasnął.Zachwiał się, odtoczył do tyłu i padł na kamienie, uderzając głową w posadzkę.– Stara, dobra pułapka – mruknął Severin, patrząc prosto w twarz Ottona, który łapczywie próbował zaczerpnąć tchu.Zbliżył pochodnię, by w jej blasku lepiej widzieć umierającego towarzysza.– Tak myślałem.Wstrząsy rozbiły szklane ampułki z trucizną.Trzeba było odczekać, głupcze, zanim zacząłeś tam grzebać.– Pięć króliczków bawiło się świetnie,Lecz głód je wygnał z podwórka.Chwilkę nad życiem swym podumały,A potem została ich czwórka – wyrecytował Josip Nochal z głupawym uśmieszkiem na twarzy.Równo z jego ostatnimi słowami Otton zarzęził, kopnął w posadzkę obcasami butów i skonał.– Czy ktoś mógłby nas rozwiązać? – zapytała Margot chłodno, wyraźnie patrząc w stronę Severina.Szlachcic pokręcił głową.– Na razie darujmy sobie rozwiązywanie kogokolwiek – odparł uprzejmie, ale stanowczo.– Jesteś zbyt niebezpieczna, moja droga, by odwracać się do ciebie plecami, kiedy masz wolne ręce.– Będziesz więc nas związane wlókł przez resztę drogi? – Margot pozwoliła sobie, by w jej głosie słychać było wyraźne szyderstwo.– Zobaczymy – mruknął Severin.Zdjął z ramion płaszcz i zaczepił go o ostrze oskarda.Uchwycił trzonek i zamachał materią nad otwartym grobowcem, starając się jednocześnie odchylić jak najdalej głowę.Margot ujrzała również, że wstrzymał oddech.– Powinno być już bezpiecznie, ale jeszcze zaczekamy – westchnął.Trishia podczołgała się w stronę Margot i oparła głowę na jej ramieniu.Złodziejka pocałowała ją w skroń, na której pulsowała prześwitująca przez jasną skórę niebieska żyłka.– Jakież to wzruszające – rzekł Severin tonem bez wyrazu.– Josip, sprawdź grobowiec – rozkazał.– A to czemu ja? – warknął Nochal.– Niegłupim.– Bo jeśli ja umrę, umrzecie wszyscy – przypomniał Severin.– Tyle, że z pragnienia i głodu umiera się ciężej i dłużej niż od trucizny.– Dobra – odparł po długiej, długiej chwili Josip Nochal.– Ale jeszcze trochę zaczekajmy.Kiedy w końcu bardzo ostrożnie zbliżył się do grobowca i zamachał nad nim pochodnią, jego zniekształcona twarz ściągnęła się w grymasie gniewu.Obrócił się gwałtownie.– Nic – warknął.– Nic, kurwa, nic! Tylko kości.Severin, widząc, że trucizna już się ulotniła, również podszedł do kamiennej trumny.Długo wpatrywał się w jej wnętrze.– Pomyśl, Josip – powiedział łagodnie.– Czy żeby chronić „nic”, budowano by pułapki? Żelazne drzwi? Zakładano srebrne pieczęcie? Zostawiano flakony z trucizną? Tu coś jest, tylko my nie możemy tego na razie znaleźć.Ale znajdziemy.– Trza by ściany przepatrzyć – burknął po chwili, nieco uspokojony, Nochal.Severin nałożył na prawą dłoń rękawicę, wyjął zza pasa sztylet i, przyświecając sobie pochodnią, zaczął gmerać ostrzem w znajdujących się w grobowcu szczątkach.– Aha – powiedział nagle.– Patrz.– Skinął na Josipa.Stary złodziej zbliżył się nieufnie.– Zamek – rzekł w końcu.– No to zaraz się za niego biorę.– W jego głosie pojawił się jeśli nie entuzjazm, to przynajmniej satysfakcja, iż oto pojawia się coś konkretnego do roboty, coś, na czym on sam zna się najlepiej.– Człowiek, który nas wynajął, kazał, byśmy zabrali wszystko, co znajdziemy – odezwała się Margot.– Myślicie, że to dotyczy również kości?– A po co komu resztki truposza? – roześmiał się Nochal chrapliwie.– Lepiej zabrać więcej niż mniej – stwierdził Severin.– Zważywszy, że nigdy już tu nie wrócimy.– Świeć mi porządnie – rozkazał Josip szlachcicowi i pochylił się głęboko z narzędziami w rękach.Niemal całkiem zniknął w grobowcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl