Pokrewne
- Strona Główna
- Makuszynski Kornel List z tamtego swiata (SCAN dal
- Andre Norton SC 1.4 Czarodziej ze Swiata Czarownic
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (3)
- Makuszynski Kornel List z tamtego swiata (2)
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (2)
- Norton Andre Czarodziejka ze Swiata Czarowni
- Parsons Tony Mezczyzna i chlopiec.WHITE
- Pierce Tamora Krag Magii [Tam Ksiega Daji
- Paul Williams Mahayana buddhism. The doctrinal foundations
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anndan.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nikt nie może być pewny, ale są szanse, że ją uratujemy. Pan coś wie i nie chce powiedzieć przerwała mi.Jeszcze chwila i pani Radwanowawyciśnie ze mnie obietnicę raju. Wierzę w to, a to nie to samo, co wiem sparowałem jej natarcie, bo robiło się zbytoptymistycznie. A już miałam nadzieję. uspokoiła się, choć nadal drżały jej dłonie. Musi pani nagrać rozmowy męża poleciłem, nie tracąc czasu. Dam pani trzy małedyktafony.Proszę zostawiać je w pokojach, gdzie przebywa pan Radwan. A jak je zobaczy? Pani Radwanowa miała głowę nie od parady.Jej ręce obejmowały wtym momencie kubek i prawie się nie poruszały.Na własne oczy zobaczyłem przykładnarodzin stalowych nerwów po wypiciu kawy. Dyktafony proszę przykrywać kartką, gazetą albo serwetką kontynuowałem. W raziewpadki niech się pani nie przyznaje, że to pani sprzęt.Musimy zaryzykować, bo inaczej Nanaz tego nie wyjdzie. Spróbuję zgodziła się, a jej usta wpiły się w kubek z kawą.Niezłe miała ssanie jak nafałszywą kalekę.Po chwili wstała, wyrzuciła naczynko i wzięła z krzesła torebkę, do którejwsunąłem dyktafony.Idz, babuniu, idz szybko do domu i nagraj, co trzeba, bo robię sięniecierpliwy.ROZDZIAA 21Trzy dni pózniej, kiedy za oknami pojawił się pierwszy śnieg, sytuacja skomplikowała siębardziej, niż przed drugą wojną światową.Wstałem właśnie z łóżka po udanym pocałunku zSusan, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Byliśmy w moim mieszkaniu, zatempofatygowałem się osobiście do wejścia.Nie muszę podkreślać, że narzuciłem na siebieszlafrok.Najciszej jak umiałem, podkradłem się do drzwi i zerknąłem przez wizjer.Walewskikiwał mi ręką w twarz, jakby wiedział, że właśnie go oglądam.Otworzyłem z irytacją.Instynkt podpowiadał mi, że dobrze zrobiłem.Mój współpracownik wszedł do środka,mruknąwszy na powitanie coś, co przypominało warknięcie bulteriera.Od razu zagłębił się wmoim ulubionym fotelu i sięgnął po papierosy.Dopiero kiedy zobaczył ruch mojego palcawskazującego, schował paczkę do kieszeni kurtki.Czapkę z daszkiem położył na stoliku iwymownie popatrzył na drzwi mojej sypialni.Chyba zwąchał płeć przeciwną, bo z uznaniempokiwał głową. Coś się stało? przerwałem milczenie.Zanosiło się, że facet zostanie do obiadu. Radwan dostał napisany na komputerze list od porywacza odpowiedział Walewski.Do aresztu, żeby było jasne.Gnój żąda miliona euro za uwolnienie dziewczyny. Namierzyli go? List? Było to pytanie z gatunku: czy ja wyglądam na idiotę.No i kłaniał się w pas panAlzheimer. Nie, porywacza wyjaśniłem cierpliwie. Nic nie mają westchnął. Radwana właśnie wypuścili.Ma dostarczyć pieniądze jutro oosiemnastej. Gdzie? Tamten zadzwoni i mu powie odpowiedział Walewski.Woda z jego butów spływaławprost na mój puszysty jasny dywan, a pieniędzy na pralnię jak nie widziałem, tak niewidziałem. Policja kogoś podejrzewa? zapytałem na wszelki wypadek.Walewski pokręciłprzecząco głową.Cały czas łypał na drzwi mojej sypialni.Niby nic, a wyczuwało się wpowietrzu hormony.Stałem koło okna, oparty o parapet i grzałem sobie siedzenie kaloryferem.Wtedy Walewski odebrał telefon, po którym w ciągu kilku minut znalezliśmy się w moimsubaru.Zadzwonił jeden z policjantów i nieoficjalnie poinformował, że są na tropieporywacza.Oniemiałem.Takie przełomy w śledztwie znałem do tej pory tylko z filmów.Jednak sprawy nie zbagatelizowałem.Okazało się, że właśnie szykowano obławę w okolicachZłotych Tarasów do akcji wkraczało kilkunastu tajniaków.Porywacz zadzwonił i kazałdostarczyć pieniądze do jednego ze sklepów.Podał nawet nazwisko sprzedawcy.Gotówkamiała być dostarczona w metalowej walizce z szyfrowym zamkiem.Kazał też Radwanowinatychmiast oddzwonić z telefonu stacjonarnego najbliższego sąsiada i osobiście potwierdzić,że wszystko jest jasne.Najwyrazniej chciał przeczołgać tatusia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Nikt nie może być pewny, ale są szanse, że ją uratujemy. Pan coś wie i nie chce powiedzieć przerwała mi.Jeszcze chwila i pani Radwanowawyciśnie ze mnie obietnicę raju. Wierzę w to, a to nie to samo, co wiem sparowałem jej natarcie, bo robiło się zbytoptymistycznie. A już miałam nadzieję. uspokoiła się, choć nadal drżały jej dłonie. Musi pani nagrać rozmowy męża poleciłem, nie tracąc czasu. Dam pani trzy małedyktafony.Proszę zostawiać je w pokojach, gdzie przebywa pan Radwan. A jak je zobaczy? Pani Radwanowa miała głowę nie od parady.Jej ręce obejmowały wtym momencie kubek i prawie się nie poruszały.Na własne oczy zobaczyłem przykładnarodzin stalowych nerwów po wypiciu kawy. Dyktafony proszę przykrywać kartką, gazetą albo serwetką kontynuowałem. W raziewpadki niech się pani nie przyznaje, że to pani sprzęt.Musimy zaryzykować, bo inaczej Nanaz tego nie wyjdzie. Spróbuję zgodziła się, a jej usta wpiły się w kubek z kawą.Niezłe miała ssanie jak nafałszywą kalekę.Po chwili wstała, wyrzuciła naczynko i wzięła z krzesła torebkę, do którejwsunąłem dyktafony.Idz, babuniu, idz szybko do domu i nagraj, co trzeba, bo robię sięniecierpliwy.ROZDZIAA 21Trzy dni pózniej, kiedy za oknami pojawił się pierwszy śnieg, sytuacja skomplikowała siębardziej, niż przed drugą wojną światową.Wstałem właśnie z łóżka po udanym pocałunku zSusan, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Byliśmy w moim mieszkaniu, zatempofatygowałem się osobiście do wejścia.Nie muszę podkreślać, że narzuciłem na siebieszlafrok.Najciszej jak umiałem, podkradłem się do drzwi i zerknąłem przez wizjer.Walewskikiwał mi ręką w twarz, jakby wiedział, że właśnie go oglądam.Otworzyłem z irytacją.Instynkt podpowiadał mi, że dobrze zrobiłem.Mój współpracownik wszedł do środka,mruknąwszy na powitanie coś, co przypominało warknięcie bulteriera.Od razu zagłębił się wmoim ulubionym fotelu i sięgnął po papierosy.Dopiero kiedy zobaczył ruch mojego palcawskazującego, schował paczkę do kieszeni kurtki.Czapkę z daszkiem położył na stoliku iwymownie popatrzył na drzwi mojej sypialni.Chyba zwąchał płeć przeciwną, bo z uznaniempokiwał głową. Coś się stało? przerwałem milczenie.Zanosiło się, że facet zostanie do obiadu. Radwan dostał napisany na komputerze list od porywacza odpowiedział Walewski.Do aresztu, żeby było jasne.Gnój żąda miliona euro za uwolnienie dziewczyny. Namierzyli go? List? Było to pytanie z gatunku: czy ja wyglądam na idiotę.No i kłaniał się w pas panAlzheimer. Nie, porywacza wyjaśniłem cierpliwie. Nic nie mają westchnął. Radwana właśnie wypuścili.Ma dostarczyć pieniądze jutro oosiemnastej. Gdzie? Tamten zadzwoni i mu powie odpowiedział Walewski.Woda z jego butów spływaławprost na mój puszysty jasny dywan, a pieniędzy na pralnię jak nie widziałem, tak niewidziałem. Policja kogoś podejrzewa? zapytałem na wszelki wypadek.Walewski pokręciłprzecząco głową.Cały czas łypał na drzwi mojej sypialni.Niby nic, a wyczuwało się wpowietrzu hormony.Stałem koło okna, oparty o parapet i grzałem sobie siedzenie kaloryferem.Wtedy Walewski odebrał telefon, po którym w ciągu kilku minut znalezliśmy się w moimsubaru.Zadzwonił jeden z policjantów i nieoficjalnie poinformował, że są na tropieporywacza.Oniemiałem.Takie przełomy w śledztwie znałem do tej pory tylko z filmów.Jednak sprawy nie zbagatelizowałem.Okazało się, że właśnie szykowano obławę w okolicachZłotych Tarasów do akcji wkraczało kilkunastu tajniaków.Porywacz zadzwonił i kazałdostarczyć pieniądze do jednego ze sklepów.Podał nawet nazwisko sprzedawcy.Gotówkamiała być dostarczona w metalowej walizce z szyfrowym zamkiem.Kazał też Radwanowinatychmiast oddzwonić z telefonu stacjonarnego najbliższego sąsiada i osobiście potwierdzić,że wszystko jest jasne.Najwyrazniej chciał przeczołgać tatusia [ Pobierz całość w formacie PDF ]