[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kapitan Sokolników przeniósł spojrzenie na stojącą na kotwicy „Mewę”.Jak się czuli na jej pokładzie ranni i czy najciężej ranni przeżyją tę noc i powrót do Morskiej Twierdzy? Zdawał sobie sprawę, że kilka następnych godzin zadecyduje o ich losie.Ta zacięta bitwa drogo ich kosztowała.Siedmiu wojowników poległo, czternastu niebezpiecznie raniono, dwóch zaś ciężko.Jego kompania nie przetrwa jako zdolna do walki jednostka, jeżeli nadal będzie ponosiła tak wielkie straty.Westchnął.Los im sprzyjał przynajmniej w tym, że przyjęli służbę u Pani Morskiej Twierdzy.Inni panowie nie traktowali tak dobrze najemników poległych lub rannych w swej sprawie, oni zaś nie musieli się obawiać, że ludzie Uny źle się z nimi obejdą.Nagle serce zabiło mu jak młotem, lecz potem zmarszczył brwi.Minie jeszcze kilka godzin, zanim świt rozleje się po niebie.Dlaczego więc tak wyraźnie widzi oba statki w zatoce? Dlaczego niebo pojaśniało na zachodzie?Ponura czerwona poświata pojawiła się w mroku ponad Kolebką, przekształciła się w światło, a potem w ogień, zły, martwy ogień, który zdawał się rzucać wyzwanie samej naturze i życiu.Inni również zauważyli to zjawisko, choć jeszcze nikt nie podejrzewał, że obserwuje zwiastuna zagłady.Nie wątpili wszakże, że łuna była oznaką wielkiej Mocy nie mającej nic wspólnego ze Światłem.Bali się, ale na razie wyciągnęli miecze i czekali.Nawet sokoły nie przewidywały jeszcze prawdziwych rozmiarów katastrofy, kiedy głośnym skwirem rzucały wyzwanie Ciemności.Wtedy Tarlach zobaczył Panią Morskiej Twierdzy kroczącą szybko w stronę morza.Zatrzymała się dopiero wówczas, gdy dotarła na sam skraj cypla i zwróciła się twarzą do płonącej bramy otwierającej się ponad Kolebką.— Uno, nie!Sokolnik nie zdawał sobie sprawy, że zaczął biec, dopóki nie zatrzymał się obok niej.— Co chcesz zrobić? — zapytał szorstko.— Co będę mogła.Moja siostra powiedziała mi.że mam magiczne zdolności i zapasy mocy…— Uśpionej i nie umiesz nią władać!— Muszę podjąć próbę, Tarlachu.Lepiej będzie, jeśli zginę próbując powstrzymać tego stwora niż płaszcząc się przed nim ze strachu.Na Pannę i Matronę!Dostrzegli we wnętrzu tego nienaturalnego ognia zarys wielkiej niekształtnej głowy, która zdawała się składać głównie ze szczęk wypełnionych rzędami zębów.Widzieli je nawet z tak wielkiej odległości.Kapitan zamknął oczy, ale otworzył je po chwili.Widok potwora przerażał go, nie mógł jednakże oderwać od niego wzroku.Pies Ciemności był jeszcze spętany.Szamotał się, próbując zerwać ostatnie cienkie zapory oddzielające go od świata żywych, który od tak dawna pragnął spustoszyć.Już wkrótce, może za kilka minut, odzyska wolność.Una z Morskiej Twierdzy spojrzała na Tarlacha.— Powinieneś być razem ze swoimi towarzyszami — powiedziała łagodnie.— Idź teraz do nich.— Złożyłem przysięgę tobie.— Zwalniam cię z niej, Tarlachu.To przekracza wszystko, czemu przysięgałeś stawić czoło.— Nie wierzyła, że przeżyje, ale mogła choć jemu przedłużyć życie o kilka sekund.— Nas łączy coś więcej niż przysięga.— Coś więcej — potwierdziła spokojnie.— Więc pozwól mi, jeśli mam umrzeć na tej plaży, żeby stało się to u twego boku.Odwrócił się ku morzu i zbliżającej się zagładzie.Zginie, lecz w sprawie Uny, próbując jej bronić do ostatniej chwili życia, jaka mu pozostała.Przede wszystkim zaś przysiągł sobie w duchu, że zapewni jej lżejszą śmierć od tej, którą zadałby uwięziony za bramą potwór, śmierć czystą i prawdziwą, żeby jej szlachetna dusza mogła odejść Ostatnią Drogą.Spróbował odesłać Syna Burzy i resztę sokołów, gdyż jeśli odlecą, ocalą życie, albo chociaż je przedłużą, ale żaden nie chciał porzucić swojego partnera.One również podejmą walkę z Psem Ciemności w obronie swojego świata.Brama otwiera się!Z zaskoczeniem spostrzegł, że Una skoczyła do przodu i nie rzucił się za nią tylko dlatego, że zdał sobie sprawę, iż Pani Morskiej Twierdzy wciąż stoi obok niego! Widmowa Una!Ta, którą jego pani nazywała siostrą, kroczyła wśród fal, po falach.Zatrzymała się dopiero w połowie drogi pomiędzy wybrzeżem a bramą.Przez chwilę stała nieruchomo jak kamienna kolumna, po czym wskoczyła do bramy w momencie, gdy ta się otwarła.To nie podobizna kobiety to zrobiła, lecz światło, strzała oślepiająco zielonego ognia, która wdarła się do tego straszliwego przejścia i uderzyła w wynurzającego się zeń stwora.Noc zmieniła się w dzień, kiedy zielony i czerwony płomień zmagały się ze sobą, starając się pożreć przeciwnika.Błyskawica rozdarła niebo i powietrze wokół nich zrobiło się przeraźliwie zimne.Wreszcie wszystko się skończyło i nikt, kto obserwował tę bitwę, nie umiałby powiedzieć, czy trwała kilka minut czy też wiele godzin.Nadprzyrodzone światła zniknęły, czerwone nagle, zielone zaś falowało łagodnie w powietrzu nad Kolebką, aż wreszcie rozpłynęło się w aksamitnym mroku nocy.Una oparła się o Tarlacha.Płakała cicho.— Nie chcieliśmy jej dać życia, którego tak pragnęła, a ona oddała takie, jakie miała, za nas.Sokolnik nic nie odpowiedział, tylko przytulił ją mocniej, lecz łez, które popłynęły mu z oczu, nie wywołał tamten oślepiający blask.Rozdział dwudziesty szóstyMinęło kilka minut, zanim opanował się na tyle, żeby spokojnie odwrócić się od oceanu.Podtrzymując ramieniem Unę, ruszył w stronę swoich towarzyszy.Elfthorn pośpieszył przejąć opiekę nad Panią Morskiej Twierdzy, ale Tarlach tylko spojrzał na niego, a żeglarz szybko cofnął się o krok.Dowódca Sokolników puścił Unę dopiero wtedy, kiedy się wyprostowała i mogła dalej iść o własnych siłach.Musieli teraz wszystko wytłumaczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl