Pokrewne
- Strona Główna
- PoematBogaCzlowieka k.1z7
- PoematBogaCzlowieka k.6z7
- PoematBogaCzlowieka k.3z7
- PoematBogaCzlowieka k.4z7
- Darwin Charles O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego
- Âśw. Jan Od Krzyża Dzieła
- Chmielewska Joanna Zlota mucha
- Lumley Brian Nekroskop IV
- Pieklo Gabriela (2)
- Rowling J K Harry Potter i wiezien Azkabanu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radioclubhit.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.»«Ależ, Panie, czy wiesz, że masz już tylko trzy szaty? Jeśli się jednej pozbawisz, cóż Ci pozostanie? Nie ma tu Łazarza jak wtedy, gdy dałeś Swój płaszcz trędowatej!» – mówi Piotr.«Pozwól Mi to zrobić.Pozostaną dwie szaty.To zbyt wiele dla Syna Człowieczego.Weź, Mario.Jutro o zachodzie zaczniesz pracę i Prześladowany będzie miał tę radość, że wspomógł biednego, którego troski rozumie.»15.JUDASZ GANI POSTĘPOWANIE JEZUSANapisane 12 stycznia 1947.A, 9850-9863Wstańcie i chodźmy wzdłuż strumienia.Jak Hebrajczycy poza ojczyzną i w miejscach, gdzie nie ma synagogi, będziemy świętować szabat w naszym gronie.Chodźcie, Moje dzieci.» – mówi Jezus do apostołów próżnujących w ogrodzie przy domu i wyciąga rękę do trojga biednych dzieci stojących na uboczu.Biegną z nieśmiałą radością na swych twarzach dziecięcych, lecz przedwcześnie zamyślonych, które widziały przerastające je rzeczy.Najstarsze ujmują Jezusa za ręce.Najmłodsze chce, żeby je niósł, więc On zadowala je, mówiąc do najstarszego:«Zostaniesz przy Mnie i będziesz trzymać Moją szatę, jak wczoraj.Izaak jest zbyt zmęczony i zbyt mały, aby iść sam.»Dziecko syci się uśmiechem Jezusa i zgadza się, zadowalając się maszerowaniem przy Nim jak mały mężczyzna.«Daj mi dziecko, Nauczycielu.Musisz być jeszcze zmęczony po wczorajszym dniu, a Ruben cierpi, że nie mógł podać Ci ręki.» – mówi Bartłomiej i chce wziąć od Niego chłopca, który przywiera do szyi Jezusa.«Jest uparty jak wszyscy z jego rasy!» – wykrzykuje Judasz.«Nie.Jest zmęczony.Nie rozumiesz dzieci.One takie są.Kiedy są zasmucone lub przerażone, szukają schronienia u pierwszego, kto się do nich uśmiechnął i pocieszył je» – odpowiada mu Bartłomiej.I nie mogąc wziąć na ręce najmłodszego, podaje dłoń starszemu po pogłaskaniu go po głowie i uśmiechnięciu się po ojcowsku.Wychodzą z domu, w którym zostaje niewiasta i idą za osadę, wzdłuż potoku.Piękne są jego brzegi porośnięte świeżą trawą i pokryte polnymi kwiatami jak gwiazdami.Woda jest przejrzysta i szemrze pośród kamieni, a choć nie jest zbyt obfita, słyszy się w niej dźwięki harfy i szmer na największych kamieniach rozsianych na piaszczystym dnie, kiedy wpływa pomiędzy szczeliny kilku małych wysepek porośniętych trzciną.Z drzew nad brzegami zrywają się do lotu ptaki z radosnymi trelami lub siadają na gałęzi, w słońcu, i wyśpiewują swe pierwsze wiosenne piosenki.Inne schodzą pełne wdzięku i ruchliwe.Szukają owadów i robaków w ziemi lub piją wodę przy brzegu.Dwie dzikie turkawki kąpią się w zakolu rzeki i trącają się dziobami, a potem odlatują unosząc w swych dziobach kłaczek wełny porzucony przez jakąś owcę na gałęzi głogu, która ma już kwiaty na szczycie.«Robią tak, żeby zbudować gniazdo – mówi największe z dzieci – Na pewno mają już małe turkawki.»Chłopiec spuszcza głowę nisko, bardzo nisko.I choć przy pierwszych słowach lekko się uśmiechnął, teraz płacze cichutko ocierając dłonią łzy.Bartłomiej bierze go na ręce, pojmując ranę, jaką zadały dziecku dwie turkawki zajmujące się swym gniazdem, i wzdycha, mając dobre serce ojca rodziny.Dziecko płacze na jego ramieniu, a drugie widząc jego łzy też zaczyna płakać, po czym wtóruje im trzecie, wołając ojca swym głosem dziecka, które ledwie zaczyna mówić.«Dziś to będzie nasza szabatowa modlitwa! Mogłeś zostawić dzieci w domu! Niewieście łatwiej niż nam przychodzi zajmować się takimi przypadkami i.» – stwierdza Iskariota.«Ale przecież ona też tylko płacze! Zresztą ja też mam ochotę to zrobić.Bo to są sprawy.które wywołują płacz.» – mówi Piotr biorąc na ręce drugie dziecko.«Tak, to sprawy, które skłaniają do płaczu, to prawda.I Maria, małżonka Jakuba, biedna zasmucona staruszka, nie jest zdolna pocieszyć dzieci.» – potwierdza Zelota.«Nam też, jak się wydaje, to zbytnio nie wychodzi.Jedynym, który mógłby je pocieszyć jest Nauczyciel, a nie uczynił tego» [– mówi znowu Iskariota.]«Nie uczynił tego? A cóż więcej miał uczynić? Przekonał rozbójników.Przeszedł wiele mil z dziećmi w ramionach i zajął się uprzedzeniem ich krewnych.»«To wszystko są sprawy drugorzędne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.»«Ależ, Panie, czy wiesz, że masz już tylko trzy szaty? Jeśli się jednej pozbawisz, cóż Ci pozostanie? Nie ma tu Łazarza jak wtedy, gdy dałeś Swój płaszcz trędowatej!» – mówi Piotr.«Pozwól Mi to zrobić.Pozostaną dwie szaty.To zbyt wiele dla Syna Człowieczego.Weź, Mario.Jutro o zachodzie zaczniesz pracę i Prześladowany będzie miał tę radość, że wspomógł biednego, którego troski rozumie.»15.JUDASZ GANI POSTĘPOWANIE JEZUSANapisane 12 stycznia 1947.A, 9850-9863Wstańcie i chodźmy wzdłuż strumienia.Jak Hebrajczycy poza ojczyzną i w miejscach, gdzie nie ma synagogi, będziemy świętować szabat w naszym gronie.Chodźcie, Moje dzieci.» – mówi Jezus do apostołów próżnujących w ogrodzie przy domu i wyciąga rękę do trojga biednych dzieci stojących na uboczu.Biegną z nieśmiałą radością na swych twarzach dziecięcych, lecz przedwcześnie zamyślonych, które widziały przerastające je rzeczy.Najstarsze ujmują Jezusa za ręce.Najmłodsze chce, żeby je niósł, więc On zadowala je, mówiąc do najstarszego:«Zostaniesz przy Mnie i będziesz trzymać Moją szatę, jak wczoraj.Izaak jest zbyt zmęczony i zbyt mały, aby iść sam.»Dziecko syci się uśmiechem Jezusa i zgadza się, zadowalając się maszerowaniem przy Nim jak mały mężczyzna.«Daj mi dziecko, Nauczycielu.Musisz być jeszcze zmęczony po wczorajszym dniu, a Ruben cierpi, że nie mógł podać Ci ręki.» – mówi Bartłomiej i chce wziąć od Niego chłopca, który przywiera do szyi Jezusa.«Jest uparty jak wszyscy z jego rasy!» – wykrzykuje Judasz.«Nie.Jest zmęczony.Nie rozumiesz dzieci.One takie są.Kiedy są zasmucone lub przerażone, szukają schronienia u pierwszego, kto się do nich uśmiechnął i pocieszył je» – odpowiada mu Bartłomiej.I nie mogąc wziąć na ręce najmłodszego, podaje dłoń starszemu po pogłaskaniu go po głowie i uśmiechnięciu się po ojcowsku.Wychodzą z domu, w którym zostaje niewiasta i idą za osadę, wzdłuż potoku.Piękne są jego brzegi porośnięte świeżą trawą i pokryte polnymi kwiatami jak gwiazdami.Woda jest przejrzysta i szemrze pośród kamieni, a choć nie jest zbyt obfita, słyszy się w niej dźwięki harfy i szmer na największych kamieniach rozsianych na piaszczystym dnie, kiedy wpływa pomiędzy szczeliny kilku małych wysepek porośniętych trzciną.Z drzew nad brzegami zrywają się do lotu ptaki z radosnymi trelami lub siadają na gałęzi, w słońcu, i wyśpiewują swe pierwsze wiosenne piosenki.Inne schodzą pełne wdzięku i ruchliwe.Szukają owadów i robaków w ziemi lub piją wodę przy brzegu.Dwie dzikie turkawki kąpią się w zakolu rzeki i trącają się dziobami, a potem odlatują unosząc w swych dziobach kłaczek wełny porzucony przez jakąś owcę na gałęzi głogu, która ma już kwiaty na szczycie.«Robią tak, żeby zbudować gniazdo – mówi największe z dzieci – Na pewno mają już małe turkawki.»Chłopiec spuszcza głowę nisko, bardzo nisko.I choć przy pierwszych słowach lekko się uśmiechnął, teraz płacze cichutko ocierając dłonią łzy.Bartłomiej bierze go na ręce, pojmując ranę, jaką zadały dziecku dwie turkawki zajmujące się swym gniazdem, i wzdycha, mając dobre serce ojca rodziny.Dziecko płacze na jego ramieniu, a drugie widząc jego łzy też zaczyna płakać, po czym wtóruje im trzecie, wołając ojca swym głosem dziecka, które ledwie zaczyna mówić.«Dziś to będzie nasza szabatowa modlitwa! Mogłeś zostawić dzieci w domu! Niewieście łatwiej niż nam przychodzi zajmować się takimi przypadkami i.» – stwierdza Iskariota.«Ale przecież ona też tylko płacze! Zresztą ja też mam ochotę to zrobić.Bo to są sprawy.które wywołują płacz.» – mówi Piotr biorąc na ręce drugie dziecko.«Tak, to sprawy, które skłaniają do płaczu, to prawda.I Maria, małżonka Jakuba, biedna zasmucona staruszka, nie jest zdolna pocieszyć dzieci.» – potwierdza Zelota.«Nam też, jak się wydaje, to zbytnio nie wychodzi.Jedynym, który mógłby je pocieszyć jest Nauczyciel, a nie uczynił tego» [– mówi znowu Iskariota.]«Nie uczynił tego? A cóż więcej miał uczynić? Przekonał rozbójników.Przeszedł wiele mil z dziećmi w ramionach i zajął się uprzedzeniem ich krewnych.»«To wszystko są sprawy drugorzędne [ Pobierz całość w formacie PDF ]