Pokrewne
- Strona Główna
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Nora Roberts Czas niepamięci [Księżniczka i tajny agent] DZIEDZICTWO 01
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Robert Cialdini Wywieranie wplywu na ludzi. Teoria i praktyka
- Robert Dallek Lyndon B. Johnson, Portrait of a President (2004)
- Kosinski, Jerzy Malowany ptak
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kiedy wrócę, chcę, by czekał na mnie dobry posiłek.Wstał, sięgnął po kubek z kośćmi i rzucił na szczęście tuż obok planszy do gry w kamienie.Łaciata kotka odskoczyła gwałtownie, wygięła grzbiet w łuk i zasyczała.Pięć kości zatrzymało się wreszcie, każda pokazywała jedno oczko."Oczy Czarnego."- To jest najlepszy rzut, ale może też być najgorszy - skonstatował Gill.- To zależy od rodzaju gry, nieprawdaż? Chłopcze, sądzę, że masz zamiar zagrać w niebezpieczną grę.Dlaczego zamiast tego nie weźmiesz tego kubka do wspólnej sali i nie stracisz paru miedziaków? Wyglądasz mi na człowieka, który lubi czasami sobie zagrać.Ja zajmę się tym, aby list dotarł bezpiecznie do Pałacu.- Coline chce, żebyś oczyścił dreny - uciął Mat i odwrócił się do Thoma, karczmarz zaś wciąż mrugał szeroko otwartymi oczyma i mruczał coś do siebie.- Chyba nie trzeba się zakładać o to, czy dostanę strzałą podczas próby doręczenia tego listu, czy nożem w plecy, gdy będę czekał na nie wiadomo co.Wychodzi sześć za i pół tuzina przeciwko.Przypilnuj po prostu, żeby ten posiłek na mnie czekał, Thom.Rzucił na stół złotą markę, pod sam nos Gilla.- Chciałbym, żeby moje rzeczy odniesiono do pokoju, gospodarzu.Jeżeli opłata za wszystkie usługi okaże się wyższa, otrzymasz ode mnie jeszcze kilka monet.Uważaj z tym wielkim zwojem, przeraził Thoma strasznie.Kiedy wychodził z pomieszczenia, posłyszał jeszcze, jak Gill mówi do Thoma:- Zawsze sądziłem, że z tego chłopaka jest niezły łotr.Skąd on zdobył złoto?"Zawsze wygrywam, oto w jaki sposób je zdobyłem pomyślał posępnie.- Muszę wygrać jeszcze raz i zakończyć sprawę z Elayne oraz z Białą Wieżą.Jeszcze tylko raz."ROZDZIAŁ 16WIADOMOŚĆ Z CIENIANawet wtedy, gdy już znalazł się w Wewnętrznym Mieście, wędrując tym razem pieszo, daleki był od całkowitego przekonania, że to, co sobie wymyślił, rzeczywiście sprawdzi się w praktyce.Wszystko powinno się udać, jeżeli prawdziwie go poinformowano, to właśnie jednak nie było do końca pewne.Ominął owalny plac, znajdujący się przed frontonem Pałacu i poszedł wokół ścian, chroniących ogromną budowlę oraz bezpośrednio przylegające do niej tereny, po ulicach, które zakręcały, dopasowując swoje krzywizny do konturów wzgórz.Złote kopuły Pałacu lśniły szydercze w swej niedosiężności.Właściwie obszedł Pałac niemalże dookoła, prawie docierając z powrotem na plac, kiedy wreszcie to zobaczył.Stromy stok, porośnięty gęsto płożącym się kwieciem, wznosił się od ulicy aż do białego muru z nierównych kamieni.Ponad szczyt muru wystawały obficie pokryte liśćmi gałęzie, wierzchołki kolejnych drzew mógł z łatwością dojrzeć, patrząc dalej, w głąb ogrodów Królewskiego Pałacu."Mur wykonano tak, aby przypominał skalne urwisko - pomyślał - z ogrodem po drugiej stronie.Być może Rand powiedział prawdę."Ostrożne spojrzenie w każdą stronę upewniło go, że w tej chwili znajduje się zupełnie sam na łuku ulicy.Powinien się pośpieszyć; kręte ulice ograniczały pole widzenia, w każdej chwili ktoś mógł nadejść.Na czworakach wspiął się po zboczu, nie dbając, że jego buty rozrywają poszycie z czerwonego i białego kwiecia.Nierówny kamień muru tworzył mnóstwo uchwytów dla palców, a liczne wypukłości i szczeliny w jego powierzchni stanowiły znakomite ułatwienie nawet dla obutych stóp."To kompletna beztroska z ich strony, że wszystko jest takie łatwe" - myślał, wspinając się.Na chwilę zapomniał, gdzie się znajduje, wspinaczka przywiodła mu na myśl odległe czasy, kiedy jeszcze mieszkał w Dwu Rzekach i wraz z Randem oraz Perrinem wyprawił się poza Piaskowe Wzgórza aż na skraj Gór Mgły.Po powrocie do Pola Emonda czekała na nich wprawdzie awantura, i to ze strony każdego, komu wpadli w ręce - jemu dostało się najbardziej, wszyscy bowiem sądzili, że był pomysłodawcą wyprawy - ale przez trzy dni wspinali się wówczas na urwiste zbocza, spali pod gołym niebem, jedli jajka wybierane z gniazd czerwonoczubów, polowali z łukiem i z procą na tłuste, szaroskrzydłe jarząbki, łowili króliki w sidła, rojąc o znalezieniu skarbów i śmiejąc się przez cały czas z tego, że w ogóle nie boją się nieszczęścia, które w opowieściach starszych zawsze spadało na śmiałków, zapuszczających się na te obszary.Z tej wycieczki przyniósł do domu dziwny kawałek skały, w której jakimś sposobem odcisnęła się czaszka sporej ryby, długie pióro ogonowe śnieżnego orła oraz biały kamień wielkości co najmniej jego dłoni, który wyglądał tak, jakby wyrzeźbiono go na kształt ludzkiego ucha.Przynajmniej on był przekonany, iż kamień przypominał ucho, nawet jeżeli Rand i Perrin byli innego zdania, ostatecznie wszak Tam al'Thor poparł właśnie jego opinię.Palce omsknęły się na płytkim wyżłobieniu, lewa stopa straciła oparcie, zachwiał się.Jęknął cicho i przylgnąwszy ściśle do kamieni, ledwie utrzymał się na murze.Resztę drogi pokonał pełznąc.Gdy dotarł na szczyt muru, przez chwilę leżał nieruchomo, dysząc ciężko.Wprawdzie spadając z tej wysokości, znalazłby się na ziemi dość szybko, jednak z łatwością mógł sobie przy tej okazji rozbić głowę."Ty głupcze, pozwalasz sobie na takie rozkojarzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Kiedy wrócę, chcę, by czekał na mnie dobry posiłek.Wstał, sięgnął po kubek z kośćmi i rzucił na szczęście tuż obok planszy do gry w kamienie.Łaciata kotka odskoczyła gwałtownie, wygięła grzbiet w łuk i zasyczała.Pięć kości zatrzymało się wreszcie, każda pokazywała jedno oczko."Oczy Czarnego."- To jest najlepszy rzut, ale może też być najgorszy - skonstatował Gill.- To zależy od rodzaju gry, nieprawdaż? Chłopcze, sądzę, że masz zamiar zagrać w niebezpieczną grę.Dlaczego zamiast tego nie weźmiesz tego kubka do wspólnej sali i nie stracisz paru miedziaków? Wyglądasz mi na człowieka, który lubi czasami sobie zagrać.Ja zajmę się tym, aby list dotarł bezpiecznie do Pałacu.- Coline chce, żebyś oczyścił dreny - uciął Mat i odwrócił się do Thoma, karczmarz zaś wciąż mrugał szeroko otwartymi oczyma i mruczał coś do siebie.- Chyba nie trzeba się zakładać o to, czy dostanę strzałą podczas próby doręczenia tego listu, czy nożem w plecy, gdy będę czekał na nie wiadomo co.Wychodzi sześć za i pół tuzina przeciwko.Przypilnuj po prostu, żeby ten posiłek na mnie czekał, Thom.Rzucił na stół złotą markę, pod sam nos Gilla.- Chciałbym, żeby moje rzeczy odniesiono do pokoju, gospodarzu.Jeżeli opłata za wszystkie usługi okaże się wyższa, otrzymasz ode mnie jeszcze kilka monet.Uważaj z tym wielkim zwojem, przeraził Thoma strasznie.Kiedy wychodził z pomieszczenia, posłyszał jeszcze, jak Gill mówi do Thoma:- Zawsze sądziłem, że z tego chłopaka jest niezły łotr.Skąd on zdobył złoto?"Zawsze wygrywam, oto w jaki sposób je zdobyłem pomyślał posępnie.- Muszę wygrać jeszcze raz i zakończyć sprawę z Elayne oraz z Białą Wieżą.Jeszcze tylko raz."ROZDZIAŁ 16WIADOMOŚĆ Z CIENIANawet wtedy, gdy już znalazł się w Wewnętrznym Mieście, wędrując tym razem pieszo, daleki był od całkowitego przekonania, że to, co sobie wymyślił, rzeczywiście sprawdzi się w praktyce.Wszystko powinno się udać, jeżeli prawdziwie go poinformowano, to właśnie jednak nie było do końca pewne.Ominął owalny plac, znajdujący się przed frontonem Pałacu i poszedł wokół ścian, chroniących ogromną budowlę oraz bezpośrednio przylegające do niej tereny, po ulicach, które zakręcały, dopasowując swoje krzywizny do konturów wzgórz.Złote kopuły Pałacu lśniły szydercze w swej niedosiężności.Właściwie obszedł Pałac niemalże dookoła, prawie docierając z powrotem na plac, kiedy wreszcie to zobaczył.Stromy stok, porośnięty gęsto płożącym się kwieciem, wznosił się od ulicy aż do białego muru z nierównych kamieni.Ponad szczyt muru wystawały obficie pokryte liśćmi gałęzie, wierzchołki kolejnych drzew mógł z łatwością dojrzeć, patrząc dalej, w głąb ogrodów Królewskiego Pałacu."Mur wykonano tak, aby przypominał skalne urwisko - pomyślał - z ogrodem po drugiej stronie.Być może Rand powiedział prawdę."Ostrożne spojrzenie w każdą stronę upewniło go, że w tej chwili znajduje się zupełnie sam na łuku ulicy.Powinien się pośpieszyć; kręte ulice ograniczały pole widzenia, w każdej chwili ktoś mógł nadejść.Na czworakach wspiął się po zboczu, nie dbając, że jego buty rozrywają poszycie z czerwonego i białego kwiecia.Nierówny kamień muru tworzył mnóstwo uchwytów dla palców, a liczne wypukłości i szczeliny w jego powierzchni stanowiły znakomite ułatwienie nawet dla obutych stóp."To kompletna beztroska z ich strony, że wszystko jest takie łatwe" - myślał, wspinając się.Na chwilę zapomniał, gdzie się znajduje, wspinaczka przywiodła mu na myśl odległe czasy, kiedy jeszcze mieszkał w Dwu Rzekach i wraz z Randem oraz Perrinem wyprawił się poza Piaskowe Wzgórza aż na skraj Gór Mgły.Po powrocie do Pola Emonda czekała na nich wprawdzie awantura, i to ze strony każdego, komu wpadli w ręce - jemu dostało się najbardziej, wszyscy bowiem sądzili, że był pomysłodawcą wyprawy - ale przez trzy dni wspinali się wówczas na urwiste zbocza, spali pod gołym niebem, jedli jajka wybierane z gniazd czerwonoczubów, polowali z łukiem i z procą na tłuste, szaroskrzydłe jarząbki, łowili króliki w sidła, rojąc o znalezieniu skarbów i śmiejąc się przez cały czas z tego, że w ogóle nie boją się nieszczęścia, które w opowieściach starszych zawsze spadało na śmiałków, zapuszczających się na te obszary.Z tej wycieczki przyniósł do domu dziwny kawałek skały, w której jakimś sposobem odcisnęła się czaszka sporej ryby, długie pióro ogonowe śnieżnego orła oraz biały kamień wielkości co najmniej jego dłoni, który wyglądał tak, jakby wyrzeźbiono go na kształt ludzkiego ucha.Przynajmniej on był przekonany, iż kamień przypominał ucho, nawet jeżeli Rand i Perrin byli innego zdania, ostatecznie wszak Tam al'Thor poparł właśnie jego opinię.Palce omsknęły się na płytkim wyżłobieniu, lewa stopa straciła oparcie, zachwiał się.Jęknął cicho i przylgnąwszy ściśle do kamieni, ledwie utrzymał się na murze.Resztę drogi pokonał pełznąc.Gdy dotarł na szczyt muru, przez chwilę leżał nieruchomo, dysząc ciężko.Wprawdzie spadając z tej wysokości, znalazłby się na ziemi dość szybko, jednak z łatwością mógł sobie przy tej okazji rozbić głowę."Ty głupcze, pozwalasz sobie na takie rozkojarzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]