Pokrewne
- Strona Główna
- Murrell Taylor The Divided Family in Civil War America By Amy (2009)
- Bradford Barbara Taylor Głos serca
- Kress Nancy Zebracy nie maja wyboru
- Rodney L. Taylor Confucianism
- Kress Nancy Hiszpanscy zebracy
- Schulz B. Sklepy cynamonowe
- publicystyka otwiecenia
- Saylor Steven Roma sub rosa t Morderstwo na Via Appia
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Tolkien J R R Silmarillion
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- siekierski.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Masz, prowadź.– Po chwili spojrzała na niego bacznie i zapytała: – Mówisz prawdę? Umiesz prowadzić? Bo jak nie, to zginiemy.Po raz pierwszy zobaczyła uśmiech na twarzy syna swojej siostry.Poczuła się tak, jakby dostała Nagrodę Nobla.Nie ma znaczenia, że mogą oboje zginąć, pomyślała, ważne, że Josh nareszcie się uśmiechnął.Wyjechali zakosami z podziemnego tunelu, w ostatnim momencie unikając zderzenia z betonową ścianą.Lara omal nie zrobiła w majtki z wrażenia.Sprawdziła, czy ma dobrze zapięte pasy, i zaparła się rękami o deskę rozdzielczą.Była przygotowana na najgorsze.Katastrofa wydawała się nieunikniona.Oznaczało to koniec jedynej ekstrawaganckiej rzeczy, jaką Lara posiadała – jej ukochanego jaguara.Uśmiech na ustach Josha rozkwitł; chłopak ślinił się z przejęcia.– Jaguar.Nie mogę uwierzyć, że prowadzę jaguara.Niech no tylko moi koledzy zobaczą mnie za kierownicą.Ile taki wóz kosztuje?No to co, jeśli rozwali jaguara, myślała Lara.Miała przecież ubezpieczenie.Może nie obejmuje ono sytuacji, kiedy samochód prowadzi kierowca bez prawa jazdy, ale nie zamierzała się tym przejmować.W końcu to tylko samochód, kosztowna rzecz z metalu i szkła.Czasami przepisy trzeba łamać, robić odstępstwa od reguły.Tylko uśmiechaj się, chłopaku, mówiła sobie, a znajdziemy jakieś wyjście.Rozdział XDwie przecznice przed kompleksem biurowców, w których miały swoją siedzibę władze powiatowe, Lara kazała Joshowi zjechać na pobocze i przesiąść się na siedzenie dla pasażera.Przed chwilą chłopak przegapił czerwone światło i omal nie zderzył się z autem jadącym z przeciwka.– Dlaczego mieszkasz w takim miejscu? – zapytał Josh.– Przecież tu jest okropnie.Myślałem, że masz własny dom.– Mam – odparła Lara.Nie chciała go straszyć i opowiadać, że ktoś ją śledzi.Odchrząknęła, zanim skłamała po raz drugi.– Wiesz, Josh, w moim domu jest teraz remont, więc wynajęłam na ten czas mieszkanie.Stąd jest bardzo blisko do sądu.Zamilkł.Na razie to przełknął.Zadzwonił telefon.Lara pozwoliła, aby Josh podniósł słuchawkę.Zgłosił się Rickerson.– Pomyślałem, że trzeba się z tobą skontaktować.Sprawdzamy teraz kwity zastawne z lombardu.Potem przejrzymy księgi.Lara pragnęła zapytać o wyniki sekcji, ale nie chciała o tym rozmawiać w obecności Josha.– Zadzwoń do mnie wieczorem.A co z odciskami palców?Josh nie słuchał.Wyglądał przez okno.Jego uśmiech się ulotnił.– Ludzie z laboratorium właśnie nad tym pracują.Zebraliśmy mnóstwo odcisków, ale Bóg wie, do kogo należą.Chciałem ci zwrócić uwagę na co innego.Nie było włamania do domu, prawda? Oznacza to, że albo zabójca – lub zabójcy – już był w domu, albo ofiary go znały i wpuściły do środka.Nie sądzisz, że to wyklucza, aby sprawcą był jakiś klient z lombardu, ktoś, komu Perkins udzielił kredytu? Komuś takiemu nie otworzyłby nawet drzwi, nie mówiąc o zapraszaniu do środka.– Słuchaj, Ted, już mi to mówiłeś wczoraj w nocy.Zapewniłeś mnie, że weźmiemy pod uwagę wszystkie ewentualności.Chcę, aby sprawdzono każdy kwit zastawny.– Jest ich przynajmniej tysiąc.Niektóre są sprzed lat.Bierzemy pod uwagę tylko te, które zostały wystawione nie wcześniej niż pół roku temu, bo w przeciwnym razie będziemy siedzieć w tym gównie w nieskończoność.Jednocześnie musimy sprawdzić wszystkie rachunki telefoniczne.Lara spojrzała na Josha i zacisnęła dłoń na słuchawce telefonicznej, prowadząc samochód drugą ręką.– No to myślę, że będziecie dość zajęci.Chyba zgadzasz się z tym, że musimy zbadać ten lombard.– Lara – w głosie detektywa zabrzmiała nuta sarkazmu – tobie się pewnie wydaje, że mamy setki policjantów gotowych do tej roboty.Tymczasem jest nas trzech.Zabiegam o pomoc, ale to prawie niemożliwe.Jeśli zdarzy się jakieś inne poważne przestępstwo w naszym mieście, do tej sprawy zostanie nas dwóch, a z czasem ja sam.Musimy także wrócić do domu twojej siostry i przeczesać całą posesję w poszukiwaniu dowodów rzeczowych, jakie morderca mógł wyrzucić, na przykład zakrwawionego ubrania.– To ja mam następującą radę: każ któremuś z twoich ludzi zapakować do kartonu kwity zastawne i podrzucić je tutaj.Zajmę się nimi osobiście, co wam pozwoli na sprawdzenie rachunków telefonicznych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.– Masz, prowadź.– Po chwili spojrzała na niego bacznie i zapytała: – Mówisz prawdę? Umiesz prowadzić? Bo jak nie, to zginiemy.Po raz pierwszy zobaczyła uśmiech na twarzy syna swojej siostry.Poczuła się tak, jakby dostała Nagrodę Nobla.Nie ma znaczenia, że mogą oboje zginąć, pomyślała, ważne, że Josh nareszcie się uśmiechnął.Wyjechali zakosami z podziemnego tunelu, w ostatnim momencie unikając zderzenia z betonową ścianą.Lara omal nie zrobiła w majtki z wrażenia.Sprawdziła, czy ma dobrze zapięte pasy, i zaparła się rękami o deskę rozdzielczą.Była przygotowana na najgorsze.Katastrofa wydawała się nieunikniona.Oznaczało to koniec jedynej ekstrawaganckiej rzeczy, jaką Lara posiadała – jej ukochanego jaguara.Uśmiech na ustach Josha rozkwitł; chłopak ślinił się z przejęcia.– Jaguar.Nie mogę uwierzyć, że prowadzę jaguara.Niech no tylko moi koledzy zobaczą mnie za kierownicą.Ile taki wóz kosztuje?No to co, jeśli rozwali jaguara, myślała Lara.Miała przecież ubezpieczenie.Może nie obejmuje ono sytuacji, kiedy samochód prowadzi kierowca bez prawa jazdy, ale nie zamierzała się tym przejmować.W końcu to tylko samochód, kosztowna rzecz z metalu i szkła.Czasami przepisy trzeba łamać, robić odstępstwa od reguły.Tylko uśmiechaj się, chłopaku, mówiła sobie, a znajdziemy jakieś wyjście.Rozdział XDwie przecznice przed kompleksem biurowców, w których miały swoją siedzibę władze powiatowe, Lara kazała Joshowi zjechać na pobocze i przesiąść się na siedzenie dla pasażera.Przed chwilą chłopak przegapił czerwone światło i omal nie zderzył się z autem jadącym z przeciwka.– Dlaczego mieszkasz w takim miejscu? – zapytał Josh.– Przecież tu jest okropnie.Myślałem, że masz własny dom.– Mam – odparła Lara.Nie chciała go straszyć i opowiadać, że ktoś ją śledzi.Odchrząknęła, zanim skłamała po raz drugi.– Wiesz, Josh, w moim domu jest teraz remont, więc wynajęłam na ten czas mieszkanie.Stąd jest bardzo blisko do sądu.Zamilkł.Na razie to przełknął.Zadzwonił telefon.Lara pozwoliła, aby Josh podniósł słuchawkę.Zgłosił się Rickerson.– Pomyślałem, że trzeba się z tobą skontaktować.Sprawdzamy teraz kwity zastawne z lombardu.Potem przejrzymy księgi.Lara pragnęła zapytać o wyniki sekcji, ale nie chciała o tym rozmawiać w obecności Josha.– Zadzwoń do mnie wieczorem.A co z odciskami palców?Josh nie słuchał.Wyglądał przez okno.Jego uśmiech się ulotnił.– Ludzie z laboratorium właśnie nad tym pracują.Zebraliśmy mnóstwo odcisków, ale Bóg wie, do kogo należą.Chciałem ci zwrócić uwagę na co innego.Nie było włamania do domu, prawda? Oznacza to, że albo zabójca – lub zabójcy – już był w domu, albo ofiary go znały i wpuściły do środka.Nie sądzisz, że to wyklucza, aby sprawcą był jakiś klient z lombardu, ktoś, komu Perkins udzielił kredytu? Komuś takiemu nie otworzyłby nawet drzwi, nie mówiąc o zapraszaniu do środka.– Słuchaj, Ted, już mi to mówiłeś wczoraj w nocy.Zapewniłeś mnie, że weźmiemy pod uwagę wszystkie ewentualności.Chcę, aby sprawdzono każdy kwit zastawny.– Jest ich przynajmniej tysiąc.Niektóre są sprzed lat.Bierzemy pod uwagę tylko te, które zostały wystawione nie wcześniej niż pół roku temu, bo w przeciwnym razie będziemy siedzieć w tym gównie w nieskończoność.Jednocześnie musimy sprawdzić wszystkie rachunki telefoniczne.Lara spojrzała na Josha i zacisnęła dłoń na słuchawce telefonicznej, prowadząc samochód drugą ręką.– No to myślę, że będziecie dość zajęci.Chyba zgadzasz się z tym, że musimy zbadać ten lombard.– Lara – w głosie detektywa zabrzmiała nuta sarkazmu – tobie się pewnie wydaje, że mamy setki policjantów gotowych do tej roboty.Tymczasem jest nas trzech.Zabiegam o pomoc, ale to prawie niemożliwe.Jeśli zdarzy się jakieś inne poważne przestępstwo w naszym mieście, do tej sprawy zostanie nas dwóch, a z czasem ja sam.Musimy także wrócić do domu twojej siostry i przeczesać całą posesję w poszukiwaniu dowodów rzeczowych, jakie morderca mógł wyrzucić, na przykład zakrwawionego ubrania.– To ja mam następującą radę: każ któremuś z twoich ludzi zapakować do kartonu kwity zastawne i podrzucić je tutaj.Zajmę się nimi osobiście, co wam pozwoli na sprawdzenie rachunków telefonicznych [ Pobierz całość w formacie PDF ]