Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Andre Norton Ksiezyc trzech pierscieni
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zsz5.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale z pewnością jest w nich coś pociągającego, wspaniali są w ogniu pracy, szczególnie w tej jak ta chwili wielkiego odkrycia.Gdy już po prostu nic innego dla nich nie istnieje.Umilkli, gdy się zbliżyła i przypatrywali się jej z oczekiwaniem.Liczby były akurat przenoszone z podstawy dwójkowej na dziesiętną.881, 883, 887, 907.każda znów niepodzielna.- Willie, proszę o mapę świata.Połącz mnie z Massachusetts, z Markiem Auerbachem w Cambridge.Powinien być teraz w domu.Podaj mu ten tekst telegramu IAU do wszystkich obserwatoriów i podkreśl, że zależy nam głównie na dużych obserwatoriach radiowych.Dopilnuj, żeby sprawdził nasz numer do Radioobserwatorium w Pekinie.A potem połącz mnie z Naukowym Doradcą Prezydenta.- Chce pani pominąć National Science Foundation?- Po Auerbachu połącz mnie, proszę z Naukowym Doradcą Prezydenta!W tej chwili zdało się jej, że w olbrzymim zgiełku wymieszanych głosów, usłyszała nagle jeden chóralny krzyk radości.Rowerami, miniciężarówkami, pieszo i kablami telefonów podążyła ku wszystkim centrom astronomicznym świata lakoniczna informacja.W kilku najważniejszych ośrodkach, jak w Chinach, Indiach, Związku Radzieckim czy Holandii, odebrano ją na teletypie.Gdy tylko wyklekotała ją drukarka i dostrzegł jakiś dyżurny (a może przechodzący tędy astronom), oderwana od wałka i obdarzona zdziwionym spojrzeniem zostawała zaniesiona do pobliskiego pokoju.Głosiła, co następuje:ANORMALNE PULSACYJNE ŹRÓDŁO FALI W PRAWEJ ASCENDENCJI 18 h 34 m, DEKLINACJA PLUS 38 STOPNI 41 MIN, WYKRYTE PODCZAS SYSTEMATYCZNEJ OBSERWACJI NIEBA W OŚRODKU ARGUS.FREKWENCJA 9,24176684 GIGAHERCÓW, PRZYBLIŻONE PASMO 430 HERCÓW.AMPLITUDY BIMODALNE OKOŁO 174 i 179 JANSKYCH.DOWIEDZIONE ISTNIENIE KODU AMPLITUD OPARTEGO NA NASTĘPSTWIE LICZB NIEPODZIELNYCH.PILNIE POTRZEBNA KOOPERACJA OŚRODKÓW W DŁUGOŚCI GEOGRAFICZNEJ.DLA KOORDYNACJI PRAC PROSIMY TELEFONOWAĆ „R”.E.ARROWAY, DYREKTOR PROJEKTU ARGUS, SOCORRO, NOWY MEKSYK, USA.ROZDZIAŁ 5Algorytm dekodującyO, mów jeszcze, jasny aniele.WILLIAM SHAKESPEARERomeo i JuliaWszystkie pokoje dla wizytujących profesorów zostały zajęte, choć raczej należałoby powiedzieć: zapchane, różnymi znakomitościami SETI, toteż kiedy zjechała oficjalna delegacja z Waszyngtonu, w Argusie nie było już ani jednego godnego ich pomieszczenia i trzeba było wynajmować pokoje w niedalekim Socorro.Wyjątek stanowił Kenneth der Heer, czyli Naukowy Doradca Prezydenta - przyjechał do Argusa zaraz następnego dnia po pilnym telefonie od Eleanor Arroway o odkryciu sygnału, wyprzedzając w ten sposób delegatów z National Science Foundation, z NASA, z Departamentu Obrony, z Prezydenckiego Komitetu Doradczego do spraw Nauki, z Rady Bezpieczeństwa i NSA.Zaczęli spływać ciurkiem przez kilka następnych dni, a z nimi również paru rządowych, ponad wszelką wątpliwość, przedstawicieli, choć ich instytucjonalna przynależność do końca została tajemnicą.Kilku z nich stało któregoś wieczora pod teleskopem 101 akurat w chwili, gdy Vega wyraźnie zajaśniała na niebie, mrugając ku nim uprzejmie swym białoniebieskim światłem.- No taaak, coś mi się zdaje - odezwał się jeden z nich - że już ją przedtem widziałem.Ale nigdy nie wiedziałem, jak to się nazywa.Vega owszem, błyszczy jaśniej od wielu gwiazd, ale już żadnych innych szczególnych cech nie posiada.Jest po prostu jedną z kilku tysięcy gwiazd, które na niebie widać gołym okiem.Tymczasem astronomowie odbywali nieustające sympozjum badawcze nad naturą, pochodzeniem i możliwym znaczeniem sygnału.Niższym rangą przedstawicielom dano do dyspozycji pokój recepcyjny, który w Argusie był większy niż w innych obserwatoriach, bo i zainteresowanie inteligencjami pozaziemskimi było zawsze spore.Każdemu z przyjezdnych trzeba było poświęcić na początku trochę czasu, choć Ellie obowiązana była zająć się osobiście tylko większymi znakomitościami.A musiała również doglądać prowadzonych nadal intensywnych badań nieba, i zachowywać trzeźwość i absolutną dokładność w ocenie danych przedstawianych jej z wielkim zapałem przez kolegów.Po prostu leciała z nóg, bo od chwili odkrycia sygnału całonocny sen stał się dla niej nieosiągalnym luksusem.Z początku próbowali nie robić szumu.Nie byli w końcu tak całkiem przekonani, czy sygnał pochodzi od istot pozaziemskich, a więc przedwczesne lub błędne poinformowanie opinii publicznej mogłoby prędko stać się ich pogrzebem.A jeszcze gorzej, gdyby okazało się, że ich dane kolidują z jakąś późniejszą szczegółową analizą - wtedy runęłaby na nich prasa, i nauka poniosłaby wielki uszczerbek.Waszyngton w pełni zgadzał się z Argusem, aby zachować najdalej idącą dyskrecję - ale co zrobić, gdy astronomowie już o wszystkim powiedzieli swym rodzinom i telegram Międzynarodowej Unii Astronomicznej obiegł świat.Toteż wszystkie obserwatoria zajmujące się podstawową inspekcją nieba w Europie, Ameryce Północnej i Japonii, zdążyły już posłać sobie systemem komputerowego przekazu danych, wiadomość o niezwykłym zdarzeniu.Mieli wprawdzie w Argusie - na wypadek, kiedy już koniecznie trzeba coś oświadczyć o jakimś znalezisku - rodzaj „taktyki wymijającej”.W tym jednak przypadku zawiodła na całej linii.Sporządzili więc na kolanie jakąś nieszkodliwą notatkę, którą wygłaszali na okrągło, lecz nawet ona starczyła, aby wywołać sensację.Zwracali się więc wielokroć do masmediów z prośbą o wstrzemięźliwość, starając się opóźnić frontalny atak prasy, który już był tylko kwestią dni.Jak mogli, starali się zniechęcić dziennikarzy tłumacząc, że Argus nie znalazł w sygnałach właściwie żadnej informacji, i że to jest tylko nudny szereg liczb podzielnych przez jedność lub przez same siebie.Prasa coraz bardziej niecierpliwiła się brakiem dziennikarskiej bomby.„Ile w końcu można nawijać na temat »Co to są liczby niepodzielne«?” - jeden z dziennikarzy poskarżył się Ellie przez telefon.Grupy telereporterów z kamerami zaczęły w helikopterach i w powietrznych taksówkach urządzać niskie rajdy nad Argusem, wytwarzając silną interferencję radiową bez trudu wchodzącą na teleskopy.Inni zaczajali się na gości z Waszyngtonu, gdy ci wracali na noc do motelu - a kilku najbardziej przedsiębiorczych podjęło próbę wdarcia się na teren Argusa w przebraniu.Jeden z wózkiem z lodami, inny na motorze, jeszcze inny próbował na oklep.W końcu poproszono Ellie, aby sprawdziła parametry wytrzymałości osłony przeciwcyklonowej.Ledwo der Heer przyjechał, zaraz usłyszał od Ellie pierwotną wersję tego, co teraz było już jej standartowym tekstem na powitanie: jak dziwna jest intensywność sygnału, skąd przybył i jaki jest jego charakter.- Być może jestem - powiedział - Naukowym Doradcą Prezydenta, ale też tylko biologiem.Więc proszę, niech pani mi to powie powoli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Ale z pewnością jest w nich coś pociągającego, wspaniali są w ogniu pracy, szczególnie w tej jak ta chwili wielkiego odkrycia.Gdy już po prostu nic innego dla nich nie istnieje.Umilkli, gdy się zbliżyła i przypatrywali się jej z oczekiwaniem.Liczby były akurat przenoszone z podstawy dwójkowej na dziesiętną.881, 883, 887, 907.każda znów niepodzielna.- Willie, proszę o mapę świata.Połącz mnie z Massachusetts, z Markiem Auerbachem w Cambridge.Powinien być teraz w domu.Podaj mu ten tekst telegramu IAU do wszystkich obserwatoriów i podkreśl, że zależy nam głównie na dużych obserwatoriach radiowych.Dopilnuj, żeby sprawdził nasz numer do Radioobserwatorium w Pekinie.A potem połącz mnie z Naukowym Doradcą Prezydenta.- Chce pani pominąć National Science Foundation?- Po Auerbachu połącz mnie, proszę z Naukowym Doradcą Prezydenta!W tej chwili zdało się jej, że w olbrzymim zgiełku wymieszanych głosów, usłyszała nagle jeden chóralny krzyk radości.Rowerami, miniciężarówkami, pieszo i kablami telefonów podążyła ku wszystkim centrom astronomicznym świata lakoniczna informacja.W kilku najważniejszych ośrodkach, jak w Chinach, Indiach, Związku Radzieckim czy Holandii, odebrano ją na teletypie.Gdy tylko wyklekotała ją drukarka i dostrzegł jakiś dyżurny (a może przechodzący tędy astronom), oderwana od wałka i obdarzona zdziwionym spojrzeniem zostawała zaniesiona do pobliskiego pokoju.Głosiła, co następuje:ANORMALNE PULSACYJNE ŹRÓDŁO FALI W PRAWEJ ASCENDENCJI 18 h 34 m, DEKLINACJA PLUS 38 STOPNI 41 MIN, WYKRYTE PODCZAS SYSTEMATYCZNEJ OBSERWACJI NIEBA W OŚRODKU ARGUS.FREKWENCJA 9,24176684 GIGAHERCÓW, PRZYBLIŻONE PASMO 430 HERCÓW.AMPLITUDY BIMODALNE OKOŁO 174 i 179 JANSKYCH.DOWIEDZIONE ISTNIENIE KODU AMPLITUD OPARTEGO NA NASTĘPSTWIE LICZB NIEPODZIELNYCH.PILNIE POTRZEBNA KOOPERACJA OŚRODKÓW W DŁUGOŚCI GEOGRAFICZNEJ.DLA KOORDYNACJI PRAC PROSIMY TELEFONOWAĆ „R”.E.ARROWAY, DYREKTOR PROJEKTU ARGUS, SOCORRO, NOWY MEKSYK, USA.ROZDZIAŁ 5Algorytm dekodującyO, mów jeszcze, jasny aniele.WILLIAM SHAKESPEARERomeo i JuliaWszystkie pokoje dla wizytujących profesorów zostały zajęte, choć raczej należałoby powiedzieć: zapchane, różnymi znakomitościami SETI, toteż kiedy zjechała oficjalna delegacja z Waszyngtonu, w Argusie nie było już ani jednego godnego ich pomieszczenia i trzeba było wynajmować pokoje w niedalekim Socorro.Wyjątek stanowił Kenneth der Heer, czyli Naukowy Doradca Prezydenta - przyjechał do Argusa zaraz następnego dnia po pilnym telefonie od Eleanor Arroway o odkryciu sygnału, wyprzedzając w ten sposób delegatów z National Science Foundation, z NASA, z Departamentu Obrony, z Prezydenckiego Komitetu Doradczego do spraw Nauki, z Rady Bezpieczeństwa i NSA.Zaczęli spływać ciurkiem przez kilka następnych dni, a z nimi również paru rządowych, ponad wszelką wątpliwość, przedstawicieli, choć ich instytucjonalna przynależność do końca została tajemnicą.Kilku z nich stało któregoś wieczora pod teleskopem 101 akurat w chwili, gdy Vega wyraźnie zajaśniała na niebie, mrugając ku nim uprzejmie swym białoniebieskim światłem.- No taaak, coś mi się zdaje - odezwał się jeden z nich - że już ją przedtem widziałem.Ale nigdy nie wiedziałem, jak to się nazywa.Vega owszem, błyszczy jaśniej od wielu gwiazd, ale już żadnych innych szczególnych cech nie posiada.Jest po prostu jedną z kilku tysięcy gwiazd, które na niebie widać gołym okiem.Tymczasem astronomowie odbywali nieustające sympozjum badawcze nad naturą, pochodzeniem i możliwym znaczeniem sygnału.Niższym rangą przedstawicielom dano do dyspozycji pokój recepcyjny, który w Argusie był większy niż w innych obserwatoriach, bo i zainteresowanie inteligencjami pozaziemskimi było zawsze spore.Każdemu z przyjezdnych trzeba było poświęcić na początku trochę czasu, choć Ellie obowiązana była zająć się osobiście tylko większymi znakomitościami.A musiała również doglądać prowadzonych nadal intensywnych badań nieba, i zachowywać trzeźwość i absolutną dokładność w ocenie danych przedstawianych jej z wielkim zapałem przez kolegów.Po prostu leciała z nóg, bo od chwili odkrycia sygnału całonocny sen stał się dla niej nieosiągalnym luksusem.Z początku próbowali nie robić szumu.Nie byli w końcu tak całkiem przekonani, czy sygnał pochodzi od istot pozaziemskich, a więc przedwczesne lub błędne poinformowanie opinii publicznej mogłoby prędko stać się ich pogrzebem.A jeszcze gorzej, gdyby okazało się, że ich dane kolidują z jakąś późniejszą szczegółową analizą - wtedy runęłaby na nich prasa, i nauka poniosłaby wielki uszczerbek.Waszyngton w pełni zgadzał się z Argusem, aby zachować najdalej idącą dyskrecję - ale co zrobić, gdy astronomowie już o wszystkim powiedzieli swym rodzinom i telegram Międzynarodowej Unii Astronomicznej obiegł świat.Toteż wszystkie obserwatoria zajmujące się podstawową inspekcją nieba w Europie, Ameryce Północnej i Japonii, zdążyły już posłać sobie systemem komputerowego przekazu danych, wiadomość o niezwykłym zdarzeniu.Mieli wprawdzie w Argusie - na wypadek, kiedy już koniecznie trzeba coś oświadczyć o jakimś znalezisku - rodzaj „taktyki wymijającej”.W tym jednak przypadku zawiodła na całej linii.Sporządzili więc na kolanie jakąś nieszkodliwą notatkę, którą wygłaszali na okrągło, lecz nawet ona starczyła, aby wywołać sensację.Zwracali się więc wielokroć do masmediów z prośbą o wstrzemięźliwość, starając się opóźnić frontalny atak prasy, który już był tylko kwestią dni.Jak mogli, starali się zniechęcić dziennikarzy tłumacząc, że Argus nie znalazł w sygnałach właściwie żadnej informacji, i że to jest tylko nudny szereg liczb podzielnych przez jedność lub przez same siebie.Prasa coraz bardziej niecierpliwiła się brakiem dziennikarskiej bomby.„Ile w końcu można nawijać na temat »Co to są liczby niepodzielne«?” - jeden z dziennikarzy poskarżył się Ellie przez telefon.Grupy telereporterów z kamerami zaczęły w helikopterach i w powietrznych taksówkach urządzać niskie rajdy nad Argusem, wytwarzając silną interferencję radiową bez trudu wchodzącą na teleskopy.Inni zaczajali się na gości z Waszyngtonu, gdy ci wracali na noc do motelu - a kilku najbardziej przedsiębiorczych podjęło próbę wdarcia się na teren Argusa w przebraniu.Jeden z wózkiem z lodami, inny na motorze, jeszcze inny próbował na oklep.W końcu poproszono Ellie, aby sprawdziła parametry wytrzymałości osłony przeciwcyklonowej.Ledwo der Heer przyjechał, zaraz usłyszał od Ellie pierwotną wersję tego, co teraz było już jej standartowym tekstem na powitanie: jak dziwna jest intensywność sygnału, skąd przybył i jaki jest jego charakter.- Być może jestem - powiedział - Naukowym Doradcą Prezydenta, ale też tylko biologiem.Więc proszę, niech pani mi to powie powoli [ Pobierz całość w formacie PDF ]