[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy zrozumiał, co się za tymwszystkim kryje, na jego twarzy wymalowało się wyrazne rozczarowanie.* * * Wybraliście złą wioskę  powiedział Bruenor do Bumpo, gdy wraz z pozostałą dwójkąwrócił na Denne Koryto.Dwaj krasnoludzcy bracia popatrzyli po sobie z zaciekawieniem, a Donat podrapał się pogłowie. To musiała być ta  stwierdził Bumpo. To znaczy, zgodnie z opisem waszego przyjaciela. Wieśniacy mogli nas okłamać  wtrącił się Regis. Więc są w tym dobrzy  rzekła Catti-brie. Każdy z nich. Cóż, znam sposób, by się upewnić  powiedział halfling z szelmowskim błyskiem w oku. Gdy Bruenor i Catti-brie, rozpoznając ton jego głosu, odwrócili się do niego, zauważyli, że huśtaswym hipnotycznym rubinowym wisiorkiem. Wracamy  powiedział Bruenor, znów schodząc z łodzi.Krasnolud przystanął i popatrzyłna czterech pobratymców. Jesteście pewni?  spytał.Wszystkie cztery głowy zaczęły się energicznie kiwać.Tuż przed tym jak wrócili do kępkidomów, wybiegł im na spotkanie mały chłopiec. Znalezliście swego przyjaciela?  spytał.Nie, nie znalezliśmy  odparła Catti-brie, machnięciem ręką zatrzymując Bruenora i Regisa. A ty go widziałeś? Może być w wieży  wysnuł domysł młodzik. Jakiej wieży?  spytał szorstko Bruenor, zanim Catti-brie zdołała się odezwać. Tam  odpowiedział chłopiec, niewzruszony kamiennym tonem krasnoluda. Z tyłu.Wskazał na wzgórze wznoszące się za wioską, a gdy przyjaciele podążyli tam wzrokiem,dostrzegli kilku wieśniaków wspinających się po zboczu.Chłopi mniej więcej w połowie drogizaczęli wzdychać ze zdumienia, niektórzy wskazywali palcem, inni padali na ziemię, a jeszczeinni wracali biegiem, skąd przyszli.Troje przyjaciół również ruszyło biegiem w stronę wzgórza i zaczęło się wspinać.Następniezatrzymali się gwałtownie, wpatrując z niedowierzaniem w wieżę Crenshinibona. Cadderly?  spytał niedowierzająco Regis. Nie sądzę  powiedziała Catti-brie.Schyliwszy się nisko, poprowadziła ich ostrożnie dalej.* * * Artemis Entreri życzy sobie, aby rywalizacja między wami dwoma w końcu sięrozstrzygnęła  potwierdził Jarlaxle.Nietypowy dla Drizzta wybuch uczynił dość oczywistym dla Jarlaxle a, jak bardzo pogardzałon Entrerim i jakże szczere były jego słowa, że nigdy więcej nie chciał już wystąpić przeciwkotemu człowiekowi. Nigdy mnie nie rozczarowujesz  powiedział Jarlaxle, chichocząc. Twój brak pychy jestgodzien pochwały, mój przyjacielu.Oklaskuję cię za to i żałuję, z całą szczerością, że nie mogęspełnić jakiegoś twego życzenia i odesłać wraz z twymi przyjaciółmi swoją drogą.Tego jednaknie mogę zrobić, obawiam się, i zapewniam cię, że musisz rozstrzygnąć swoją sprawę z Entrerim.Jeśli nie dla siebie, to dla twoich przyjaciół.Drizzt przetrawiał tę grozbę przez dłuższą chwilę.Jarlaxle natomiast zamachał dłonią przedlustrem obok swego fotela, które natychmiast się zamgliło.W końcu mgła się rozwiała,pozostawiając wyrazny obraz Catti-brie, Bruenora i Regisa, wspinających się do podstawy wieży. Catti-brie szła na czele, poruszając się zygzakami, starając się wykorzystać wszelkie dostępneosłony. Mógłbym ich zabić jedną myślą  zapewnił Drizzta najemnik. Ale po co miałbyś to robić  spytał Drizzt. Dałeś mi słowo. Więc go dotrzymam  odrzekł Jarlaxle. Tak długo, jak będziesz współpracował.Drizzt milczał, przetrawiając tę informację. Co z Wulfgarem?  zapytał nagle, sądząc, że Jarlaxle musi posiadać o nim jakiśinformacje, bowiem wykorzystał imię barbarzyńcy, by ściągnąć Drizzta oraz jego przyjaciół w tomiejsce.Teraz to Jarlaxle zamilkł i rozmyślał, lecz jedynie przez chwilę. %7łyje i ma się dobrze, z tego co zdołałem odkryć  przyznał najemnik. Nie rozmawiałemz nim, lecz obserwowałem go wystarczająco długo, by odkryć, co może mi dać jego aktualnasytuacja. Gdzie?  spytał Drizzt.Jarlaxle uśmiechnął się szeroko. Pózniej będzie czas na takie rozmowy  powiedział, spoglądając przez ramię na klatkęschodową. Odkryjesz, że twoja magia tu nie działa  ciągnął najemnik, a Drizzt zrozumiał, dlaczegostopy wydają mu się cięższe. %7ładna  ani twoje sejmitary, ani bransolety, które zabrałeśDantragowi Baenre po tym, jak go zabiłeś, ani też twoje wrodzone drowie moce. Kolejny nowy i cudowny aspekt kryształowego reliktu  stwierdził sarkastycznie Drizzt. Nie  przyznał Jarlaxle, uśmiechając się. Bardziej pomoc przyjaciela.Widzisz, byłokonieczne, aby zdusić wszelką magię, bowiem ostatnie spotkanie pomiędzy tobą a ArtemisemEntreri musi być całkowicie równe, bez nieuczciwej przewagi, którą mogłaby uzyskać któraś zestron. Jednak twoje lustro działa  rzekł Drizzt, w równym stopniu starając się zapewnić sobietrochę czasu, jak i będąc ciekawym. Czy to nie magia? To po prostu kolejna część wieży.Nie przyniosłem lustra tutaj, a cała wieża jest odporna napróby mojego wspólnika, by zdusić magię  wyjaśnił Jarlaxle. Jakiż wspaniały podarek mizrobiłeś  albo mojemu wspólnikowi  oddając Crenshinibona.Tak wiele powiedział mio sobie.jak wznosić wieże i jak manipulować nimi, by dostosowywały się do moich potrzeb. Wiesz, że nie mogę pozwolić, abyś go zatrzymał?  powtórzył Drizzt. A ty wiesz dobrze, że nigdy bym cię tu nie zaprosił, gdybyś był w stanie zrobić coś, byzabrać mi Crenshinibona  powiedział Jarlaxle ze śmiechem.Zakończył zdanie, znówspoglądając w lustro u swego boku.Drizzt podążył za jego wzrokiem do zwierciadła, aby ujrzeć swych przyjaciół idących wokół podstawy wieży w poszukiwaniu drzwi  drzwi, których, jak Drizzt wiedział, nie znajdą, dopókiJarlaxle nie będzie sobie tego życzył.Catti-brie znalazła jednak coś interesującego  śladyDrizzta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl