[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja raczej wolałbym spać w namiocie pod gwiazdami i jeść z drewnianego garnka.– Jestem pewien.– No, Krassus i Pompejusz zawarli pokój, na razie.Przecież co roku wybiera się dwóch konsulów, więc obaj mogą nimi być.Oczywiście to Pompejusz otrzymał prawo do triumfalnego wjazdu do Rzymu za pokonanie Sertoriusza w Hiszpanii, podczas gdy Krassusowi przysługiwała jedynie owacja za zwycięstwo nad Spartakusem.W końcu nie ma wielkiej chwały w pobiciu niewolnika.Tak więc kiedy Pompejusz wjeżdżał do miasta rydwanem przy dźwiękach trąb, Krassus ciągnął za nim konno, a grały mu tylko flety.Zdołał jednak przekonać senat, by pozwolił mu włożyć wieniec laurowy, a nie zwykły z mirty.– A ten wielki festyn?– Ku czci Herkulesa.Czemu nie, skoro Pompejusz poświęcił mu świątynię i zorganizował igrzyska w tym samym czasie? Obaj tak się podchodzą, usiłując odebrać drugiemu najmniejszy triumf.Ale Pompejusz nie może powiedzieć, że ofiarował Herkulesowi i rzymskiemu ludowi dziesiątą część swego majątku, jak zrobił to Krassus.W dzisiejszych czasach trzeba być bardzo bogatym, jeśli chce się robić karierę w polityce!Popatrzyłem na niego sceptycznie.– Jakoś nie mogę uwierzyć, Marku Mummiuszu, że przyszedłeś do mnie po tak długim czasie tylko po to, by plotkować o polityce, ani nawet by poinformować mnie o losie Faustusa Fabiusza.Odwzajemnił mi się równie przenikliwym spojrzeniem.– Masz rację, Gordianusie.Nie da się ciebie długo zwodzić.Choć muszę powiedzieć, że jesteś jednym z nielicznych ludzi w Rzymie, z którymi warto wymieniać polityczne plotki.Czuję, że mogę z tobą rozmawiać szczerze.Tak, przybywam z innymi wieściami, a także, by ofiarować ci dar.– Dar?W tej chwili weszła jedna z niewolnic.– Przyszli inni goście – oznajmiła.Mummiusz uśmiechał się od ucha do ucha.– Któż taki? – spytałem dziewczynę.– Dwóch niewolników, panie.Mówią, że należą do twego gościa.– Więc ich wpuść!W chwilę potem w perystylu pojawiły się dwie sylwetki.Pierwszy wpadł mi w oko Apoloniusz, jak zawsze uderzająco piękny.Zza jego pleców wypadła mniejsza sylwetka i runęła naprzód przez ogród, wpadając na mnie, zanim zdążyłem oderwać plecy od filara i usiąść prosto.Meto objął mnie za szyję i przewrócił z impetem na podłogę.Eko wybuchnął śmiechem.Mummiusz wstał i wyciągnął do mnie rękę, to samo zrobił Apoloniusz.Zauważyłem, że lekko utyka.Wspólnymi siłami podciągnęli mnie na nogi.Meto stał uśmiechnięty i przebierał nogami, nagle zawstydzony.Urósł sporo, odkąd go widziałem, ale wciąż był dzieckiem.– Marku Mummiuszu, nic nie rozumiem.Krassus powiedział mi.– Tak, powiedział, że rozproszy niewolników na wszystkie strony świata.Ale Marek Krassus nie jest najmędrszym z Rzymian, tylko najbogatszym.Mój agent odnalazł Apoloniusza w Aleksandrii.Jego nowy pan był okrutnym człowiekiem i nie miał zamiaru się z nim rozstawać.Pojechałem tam ubiegłego lata, kiedy skończyła się wojna, a przed rozpoczęciem jesiennej kampanii wyborczej.Żeby skłonić go do ustępstw, musiałem odwołać się do rzymskiej perswazji: trochę srebra, trochę stali, ot, miecz na pół wyciągnięty z pochwy.i odpowiedni ton, by tłusty Egipcjanin zadygotał ze strachu.Apoloniusz był osłabiony złym traktowaniem i w drodze do Rzymu zaniemógł.Chorował przez całą jesień i zimę, ale teraz już czuje się dobrze.– Mummiusz podrapał się w podbródek; oczy mu zabłysły.– Mówi, że lepiej mi bez brody.– Bo lepiej.– potwierdził Apoloniusz, uśmiechając się z uczuciem.– Chyba się w końcu do tego przyzwyczaję.– Krassus wie? – spytałem.– O mojej brodzie? Ha! Nie, masz na myśli Apoloniusza.Może wie, a może nie.Teraz nie widuję się z nim często, jedynie kiedy wymagają tego sprawy służbowe.W normalnych okolicznościach nie będzie miał okazji zetknąć się z mymi niewolnikami, a jeśli się dowie, powiem mu: „O cóż innego Rzymianie walczyli i umierali na wojnie ze Spartakusem, jeżeli nie w obronie prawa obywatela do posiadania niewolników według własnej woli?” Nie obawiam się Krassusa.Myślę zresztą, że jest zbyt zajęty wymianą ciosów z Pompejuszem, by się zajmować starymi sporami ze mną.– Sięgnął dłonią, by poczochrać Metona.– Wytropienie tego małego zajęło mi więcej czasu, choć był tylko na Sycylii.Całkiem sporo innych niewolników z willi tam trafiło, sprzedanych całą grupą.Głupi wieśniak, który go kupił, nie zwrócił uwagi na jego wyszkolenie i kazał mu pracować na polu.Prawda, Meto?– Kazał mi być strachem na wróble [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl