[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.a, witaj, Morrolan. Odezwałem się nie w porę, Vlad? Mogłeś gorzej trafić.Co się stało?132  Właśnie rozmawiałem z Alierą.Sprawdziła, kto brał udział w ponownymbadaniu lady Norathar.Możesz także poinformować swoją przyjaciółkę Cawti,że Rada wyznaczyła na jutro na szóstą po południu ponowne, oficjalne badaniegenetyczne. Powiem jej.I kto to był? Z Domu Lyorna hrabina Neorenti, a z Domu Athyry baronowa Tierella. Baronowa, tak? Słuchaj, ta baronowa Tierella to przypadkiem nie Adeptkaw Zieleni? Co?! Toż to absurd! Ona.! Jesteś pewien? Zupełnie pewien.Dlaczego pytasz? Właśnie szlag trafił teorię, która mi nader pasowała.Dobra, dzięki za wiado-mość. Proszę cię uprzejmie.Miłego wieczoru, szkoda, że nie mogłeś dłużej zostaćna przyjęciu. Innym razem, Morrolan.Przekazałem Cawti nowiny dotyczące Norathar, które, jak się należało spo-dziewać, pozbawiły ją radosnego nastroju, ale nie miałem innego wyjścia.Otwo-rzyłem butelkę wina, rozlałem do kielichów i połączyłem się telepatycznie z Fen-torem. Słucham, lordzie Taltos. Dom Lyorna  hrabina Neorenti.Dom Athyry  baronowa Tierella.Sprawdz, czy żyją, jeśli tak, to gdzie mieszkają.Jeśli nie, w jaki sposób zmar-ły.To pilne. Rozumiem, milordzie.Cawti westchnęła. Już skończyłem  zapewniłem ją. To był tylko. Nie o to chodzi.Po prostu żałuję, że nie mogę ci jakoś pomóc z Larisem.Problem w tym, że wszystko, co wiem, wiem od niego, a tego nie mogę ci zdra-dzić, nawet gdyby było ważne. Rozumiem  powiedziałem poważnie. Wiem, co obejmuje tajemnicazawodowa, i wiem, że musisz żyć w zgodzie z własnym sumieniem.Przytaknęła i dodała: A jeszcze tydzień temu wszystko było takie jasne i proste! Byłam szczęśli-wa.chyba.Byłyśmy bezpieczne.zabijam elfy z tych samych co ty powodów,a Norathar nienawidziła wszystkich.Poza mną, jak sądzę.Teraz.cóż, pewnieże się cieszę, że stała się tym, kim chciała, mimo że zdołała siebie przekonać, żejuż tego nie chce, ale.Umilkła i wzruszyła wymownie ramionami. Wiem  powiedziałem, starannie ważąc słowa.133 Miałem ochotę zapewnić ją, że teraz ja będę zawsze obok, a nawet że ją ko-cham, ale nie mogłem tego powiedzieć.A to z tego prostego powodu, że wszystkofaktycznie wskazywało na to, iż w niedługim czasie w ogóle mnie nie będzie.La-ris miał więcej środków niż ja, a co ważniejsze wiedział, gdzie mnie znalezć,o czym ja, jeśli chodzi o niego, nie miałem pojęcia.W tych warunkach nie mo-głem powiedzieć nic, co obudziłoby w niej nadzieje na przyszłość i wiązało ją zemną.Dlatego tylko potrząsnąłem głową i nic nie powiedziałem.Spojrzałem na nią i zauważyłem, że przygląda się czemuś ponad moim ramie-niem i leciutko kiwa głową. Loiosh! Co, szefie? Coś ty jej właśnie naopowiadał, gadzino? To, co sam powinieneś jej powiedzieć, gdybyś nie miał zakutego łba, szefie.Skoczyłem ku niemu, ale odleciał, cholernik, na żyrandol.Właśnie się rozglą-dałem za miotłą, żeby go strącić przy minimalnych stratach dla oświetlenia, gdypoczułem na ramieniu delikatny dotyk. Vladimir  zaproponowała spokojnie. Chodzmy do łóżka.Cóż, była to zdecydowanie atrakcyjniejsza propozycja niż skręcenie karku łu-skowatemu cwaniakowi o niewyparzonej gębie. Rozdział trzynasty A uważasz, że niby co zrobię? Pocałuję go czy co?! Lordzie Taltos? O co chodzi, Fentor?Przy okazji rozbudziłem się na dobre i przytuliłem mocniej Cawti. Odnalazłem hrabinę Neorenti. Dobra robota! A co z tą drugą? Milordzie, jest pan pewien, że to właściwe nazwisko? Baronowa Tierella? Tak mi podano.Mogę sprawdzić, ale w czym problem? Sprawdziliśmy wszystkie archiwa i to naprawdę dokładnie.W Domu Athyrynigdy nie było nikogo nazwiskiem Tierella [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl