[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Witamy - powiedział wylewnie.- Może coś do picia?Alan odrzucił wspomnienia i podążył za nim poprzez zatłoczony parkiet w kierunku dystrybutora z napojami.Ściany jasno oświetlonego pomieszczenia były pomalowane na biało, betonowa podłoga na niebiesko.Większość młodzieży miała na sobie te same kombinezony i koszule, jakie nosili gospodarze, których różniły od miejscowej młodzieży przylepione uśmiechy i metalowe krzyże zawieszone na szyi.Sekciarze, w wielu miejscach na sali, byli zajęci rozmową z dzieciakami, roznoszeniem napojów i ciastek, łagodnym zachęcaniem podpierających ściany, aby przyłączyli się do zabawy.W odróżnieniu od opiekunów na zabawach szkolnych, zwracali się do każdego z osobna i wprowadzali go w wir imprezy.Muzyka grała głośno i brzmiała jak któraś z piosenek country, które Alan znał, aż do momentu, w którym usłyszał słowa.Brzmiały tak:Nie wiem jak ten prosty Krzyż mógł uwolnić świat od win, wiem, że zlitował się dobry Bóg bo wielka miłość w Krzyżu tym.Zwrotka mówiła o tym, że trzeba porzucić grzech na rzecz prawego życia; kiedy zaczął się refren, tańczący włączyli się w śpiew.Chwytając papierowy kubek z colą, Springer krzyknął:- Wygląda na to, że dobrze się bawią.- Cieszymy się, że pan przyszedł, doktorze Springer - odpowiedział człowiek, który go powitał.- To wola boża, że się pan tu akurat dzisiaj znalazł.- Co jest szczególnego dzisiejszego wieczora?- Będziemy mieli później dla pana niespodziankę.- Jaką niespodziankę?- Jeżeli powiemy, to nie będzie niespodzianki.- Młody człowiek uśmiechnął się.- Samantha to wspaniałe dziecko.Bardzo ją lubimy.- Gdzie ona jest?- Tańczy z przyjaciółmi.Czemu pan jej nie poszuka? Doktor powoli ruszył dookoła zatłoczonego pomieszczenia.Wielu nastolatków pozdrawiało go, a sekciarze przyglądali się z przylepionymi uśmiechami.Zauważył, że krzyże, które nosili, zdawały się oznaczać "rangę".Zauważył Samanthę, która tańczyła z Dickiem; jej twarz płonęła z radości.Zaciekawiony muzyką, podszedł do szafy grającej i zaczął czytać tytuły piosenek.Wszystkie były religijne.Wiele nosiło logo firmy nagraniowej o nazwie "Głos Błękitnego Bractwa".Samantha była teraz bliżej.Starał się, żeby go zauważyła, ale w tym momencie jeden z opiekunów, dwudziestoparoletni mężczyzna objął ramionami ją i Dicka i zaprowadził do rogu sali.Mówił coś poważnie, koncentrując uwagę na Samancie; od czasu do czasu zwracał się do jej kolegi.Najwyraźniej w oczekiwaniu na znak zgody.Chłopiec przytaknął i odezwał się do Samanthy.Springer dostrzegł, że jej ramiona drżą.Ruszył w kierunku córki, ale sekciarz, który go powitał, podszedł razem z rosłym mężczyzną, wzrostu Alana, ale znacznie potężniejszym, którego przedstawił jako instruktora.Springer zjeżył się.- Czy on ma jakieś imię?"Instruktor" miał wnikliwe spojrzenie i uśmiechniętą twarz, wyrażającą całkowity spokój.- Może pan mówić do mnie John.Czy słowo "instruktor" przeszkadza panu?- Tak.Zwierzęta mają instruktorów, treserów; ludzie nie.John uśmiechnął się z zadowoleniem.- Bóg działa na różne sposoby.Wszystkie praktyczne.Realizuje swoją wolę.Tylko to ma znaczenie, nieprawdaż?- Czy mogę pana o coś zapytać? - powiedział Springer, śledząc Samanthę kątem oka.- Oczywiście.- Fundamentaliści zazwyczaj krytykują korzystanie z przyjemności życia, takich jak muzyka rozrywkowa, taniec i bilard.Dlaczego wy nie?- Nie wdając się w debatę, czy Błękitne Bractwo jest czy nie sektą fundamentalistyczną - a nie jest - powiem, że stanowimy ruch - mogę powołać się na Biblię.Pierwszy list do Koryntian, rozdział dziewiąty, wers dwudziesty drugi: Dla słabych stałem się słabym, abym słabych pozyskał.Stałem się wszystkim dla wszystkich, aby wszystkich zbawić.Springer wskazał głową na tańczące pary.- Przyszliście do wszystkich.- Nie dawajcie zgorszenia.jako i ja wszystkim we wszystkim staram się dogodzić, nie szukając, co dla mnie jest pożyteczne, ale co do wielu, aby byli zbawieni.- Jeżeli już mówicie o ocalonych - powiedział Springer.- Czy macie tam na górze osobę o nazwisku Rose Barbar?- Ktoś, kogo pan zna?- Znajoma znajomej.- Tej niespokojnej młodej kobiety z drugstoru?- A więc wie pan, o kim mówię?- Nie, nie wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl