[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na lotnisku Orly!LaFaurowi opadła szczęka.- Skąd ty to wiesz? - spytał ostrym tonem.- Tej informacji nie ujawniono.Grandig uśmiechał się łatwo i często.Miał szczerą okrągłą twarz i aparycję właściciela monachijskiej piwiarni.Poza tym błyskotliwy uporządkowany umysł, niski spokojny głos oraz duże poczucie humoru.- Dokąd idzie agent Mossadu, kiedy wpada w tarapaty?- Ale przecież.- Po prostu zgadłem, LaFaur! - Mówił łagodnym tonem.- Podobna rzecz zdarzyła się nam w zeszłym miesiącu w Bonn.- Z nieco żartobliwego tonu Grandig przeszedł na poważny i zaczął mówić o szerszym aspekcie problemu: - Ostatnio spotkały nas liczne demoralizujące fiaska.Zwiększyła się presja na naszych ludzi.Ten, którego wspomniałem, siedział na lotnisku już cztery dni, kiedy go znaleźliśmy.- Myśmy naszego znaleźli po dwu dniach - wtrącił LaFaur.- Powinni ci dać medal! - odparł Grandig i kontynuował opowieść: - Nasz człowiek schował swoje osobiste rzeczy w in­dywidualnej szafce przechowalni, golił się i mył w męskiej toalecie.Był na lotnisku, ponieważ wiedział, że jedynym przyjacielem zgubionego agenta Mossadu jest pilot El Al.Obecni pokiwali głowami.Wielu wpatrywało się w politurowany blat stołu.Wszyscy mieli za sobą lata pracy w terenie i wszyscy rozumieli samotność operacyjnego agenta.Donner z nimi sympatyzo­wał.W odróżnieniu od młodszych kolegów, był obywatelem brytyj­skim, Anglia była jego naturalną ojczyzną.Tamci to Sabra, urodzeni w Izraelu i tam wychowani.Trzeba ich było dopiero uczyć obyczajów kraju, do którego jechali.Donner urodził się w Anglii, w Anglii był wychowany.Tylko kilka chłopięcych lat spędził w Palestynie.Skończył historię w Cambridge i od trzydziestu lat mieszkał w Londynie.Donner był syjonistą.Kiedy w tysiąc dziewięćset czterdziestym pierwszym roku nastąpił podział Palestyny i Donner chciał wrócić do Izraela, aby go bronić, powiedziano mu, że więcej dobrego zdziała w Anglii.Na rozkaz przełożonych zaczął powoli odchodzić od swoich przyjaciół syjonistów.Często ludzie rozczarowani w ten naturalny sposób żegnają się z ruchem, w którym uczestniczyli.Powoli, powolut­ku zaczął budować zręby, szczegóły, kształt angielskiego życia.Po latach to sztuczne życie i jego własne stopiły się w naturalną całość.Czasami, gdy o tym myślał, doznawał przykrego uczucia człowieka zawieszonego w pustce między naturalną ojczyzną a ojczyzną z wyboru; człowieka, który zaczyna się starzeć, czekając na koniec oczekiwania bez końca.- Naszą najlepszą bronią była zawsze nasza reputacja.I fiaska, o których mówiłem, tę reputację podgryzły - ciągnął Grandig.- Zabicie tego kelnera w Norwegii.agenci aresztowani.w Brukseli wybuchające biurko szefa tamtejszej sekcji Mossadu.My jesteśmy za mali, aby na to wszystko odpowiadać: "poczekajcie, jeszcze wam pokażemy!" Tak mogą mówić wielkie mocarstwa.Dla nas każde takie wydarzenie niesie konsekwencje drugiej stronie.Natychmiastowe.- Dość dramatyzowania! - Donner uśmiechnął się.- Teraz im przekaż dobre nowiny.- Jakie dobre nowiny? - spytał LaFaur podejrzliwie.- Jak wiecie, Amerykanie planowo wycofują pocisk przeciwpan­cerny Smok model M-47.To znaczy NATO wycofuje.- To wcale nie jest dobra wiadomość - odezwała się kobieta, która kierowała sekcją rzymską.- Za sześć miesięcy te pociski będą waliły w nasze pograniczne patrole.- Poczekaj, posłuchaj, co Grandig ma do powiedzenia.- Pomógł mi Miles - odezwał się Grandig.Kobieta z Rzymu była bardzo piękna i znana też ze swojej wybuchowości.Używała czarnej kredki do oczu, kajalu stosowanego przez Arabki.Głęboka czerń wydobywała oczy, wydawały się pło­nąć.- Jeśli to ma być konkurs skromności, to ogłaszam Grandiga zwycięzcą i skończmy z tym.Idźmy dalej, jest bowiem jeszcze wiele rzeczy do omówienia.- Kiedy chodzi o to - ciągnął Grandig nie stropiony - że jest to dobra operacja.Rezultat dobrej współpracy mojej sekcji z holen­derską i z naszymi w Afryce Północnej.Odkryliśmy palestyńską operację szmuglu tą bronią.Kupują Smoki od amerykańskiego starszego sierżanta, płacąc synowi z firmy Kohler und Sohn, Landwirt-schaftliches Mechanismusaufnehmen.Synek ukrywa broń w trans­portach traktorów wysyłanych przez ojca.Traktory w zabitych skrzyniach są składowane w magazynach celnych w Rotterdamie, a więc nie podlegają inspekcji holenderskich służb celnych, gdyż idą na eksport.Dwa dni temu wysłano je do Tunisu rosyjskim frachtow­cem.W Tunisie broń ma być wyjęta ze skrzyń i wysłana na wschód przez kraje arabskie.- Jak ją zatrzymamy? - spytał LaFaur.Grandig uśmiechnął się do Donnera.- Miles zorganizował wysyłkę dużej skrzynki przez angielską firmę.Dostarczono ją na pokład tego samego statku w ostatniej chwili.Wyobrażam sobie, że w skrzynce jest coś grzmiącego.Na wszystkich twarzach pojawiły się uśmiechy.- Wspaniale! - powiedział nowy szef sekcji belgijskiej.- Wspaniale na ten jeden raz - dodał Grandig.- Zbyt wiele Smoków jest dostępnych dla każdego.Nawet obecnie Amerykanie mają kolejny problem ze Smokiem.Konkretnie, jednym Smokiem.- Jedna sztuka to sprawa Niemców - wtrącił LaFaur.- Odpalił nowego papierosa od niedopałka trzymanego w ręku.Przez głowę Donnera przemknęła myśl, że LaFaur sam jest w kłopotach.Stał się bardziej nerwowy od poprzedniego spotkania szefów sekcji.- Nawet jedna sztuka jest problemem izraelskim, dopóki nie udowodnimy, że przestała nim być - odezwał się Donner twardo.- Idźmy dalej! - powiedziała kobieta z Rzymu.- Dokonano nieporadnej kradzieży Smoka z magazynów drugiego pułku w Aschaffenburgu.Amerykanie potraktowali to zdawkowo, i być może skończyłoby się tylko na dyscyplinarce wobec winnego żołnierza, ale Niemcy podeszli do tego poważniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl