Pokrewne
- Strona Główna
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Nora Roberts Czas niepamięci [Księżniczka i tajny agent] DZIEDZICTWO 01
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Robert Cialdini Wywieranie wplywu na ludzi. Teoria i praktyka
- Robert Dallek Lyndon B. Johnson, Portrait of a President (2004)
- Stalo sie jutro Zbior 24
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- cukrzycowo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dzięki Bogu, nie mój statek.Był na nim kapitan, który wpadł w amok, wydawało mu się, że na statku jest spokojnie, chciał, żeby pasażerowie zaczęli się kręcić po pokładzie i zaczął ich budzić.Raebuck drgnął, zaskoczony.- Słyszałeś o tym? Myślałem, że to zostało wyciszone.- Wieści się rozchodzą.- Pedregal uśmiechnął się sztucznie.- Kapitan nazywał się Catania-Szu, jak mi się wydaje, facet ze Śródziemnomorza, ciągle w gotowości, jak to oni zwykle.Pracowałem wtedy na Valparaiso, podróżowaliśmy z Mendax Ninę do Scylii, Charybdy i okolic, i kiedy zatrzymaliśmy się, by wyładować część cargo w układzie Seneki, usłyszałem całą tę historię od pewnego urzędnika ze statku.- Byłeś wtedy na Valparaisol - spytał Fresco.- Czy to na tym statku była również wolna matryca, dziesięć czy jedenaście lat temu? Prawdziwy pochłaniacz dusz, jak podawał raport.- To było później.- Pedregal machnął od niechcenia ręką.- Ale słyszałem o tym.O wszystkim się słyszy podczas wyładunku cargo.Ten pochłaniacz dusz, jak mówisz, przypomina mi.I wdał się w jakąś straszliwą historię dziejącą się w stacji pędu w odległym kwadrancie Galaktyki.Ale mniej więcej w połowie tej opowieści przerwał ją Raebuck, wtrącając jakąś własną reminiscencję, a później Fresco, kipiąc z niecierpliwości, przerwał jemu z kolei, opowiadając o statku nawiedzonym równocześnie przez trzy uwolnione matryce.Nie miałem wątpliwości, że wszystko to zostało wyreżyserowane ku mojemu oświeceniu, aby ukazać mi, jak poważnie takie sprawy były oceniane przez Służbę i jak kapitanowie statków, na których się wydarzyły, przechodzą do legendy, naznaczeni niezmywalnym piętnem.Ich wysiłki - jeśli w istocie do tego zmierzały - nie uczyniły tego.Vox, milcząca, napełniała mnie dziwną pewnością pozwalającą ignorować ponure implikacje tych historyjek.Po prostu słuchałem, odgrywając moją rolę neofity zafascynowanego niesłychaną głębią doświadczeń z podróży kosmicznych, wynikających z ich opowieści.- Ile czasu uwolnione matryce mogą przebywać na swobodzie? - odezwałem się w końcu.- Na ogół godzinę lub dwie - odpowiedział Raebuck.- Ponieważ błąkają się po statku, tracą równocześnie związek z obwodem elektrycznym.Śledzimy je i zamykając za nimi drogi dostępu, wyłapujemy w zamkniętych pomieszczeniach.Nie jest trudno zamknąć je później do butli.- A jeśli podłączą się do któregoś z członków załogi?- Wtedy nawet łatwiej je znaleźć.- Czy kiedykolwiek zdarzył się przypadek, że uwolniona matryca podłączyła się do członka załogi i zdołała się w nim ukryć? - zapytałem bezczelnie.- Nigdy - odpowiedział nowy głos.Należał do Roachera, który właśnie wszedł do jadalni.Stał w przeciwległym końcu długiego stołu, wpatrując się we mnie.Jego dziwne, fosforyzujące oczy szorstko i badawczo wpiły mi się w twarz.- Nie ma znaczenia, jak sprytna jest matryca, prędzej czy później jej gospodarz znajdzie jakiś sposób zawołania o pomoc.- A jeśli gospodarz zaniecha wzywania pomocy? Roacher przyglądał mi się z wielką uwagą.Czyżbym był zbyt zuchwały? Czy poszedłem zadaleko?- Ależ to stanowiłoby naruszenie przepisów! - wykrzyknął tonem pozornego zdumienia.- To byłby akt przestępczy!11Poprosiła mnie, by ją wziąć na gwiezdny spacer i pokazać jej pełen widok Wielkiej Przestrzeni.Nastąpiło to trzeciego dnia jej ukrywania się we mnie.Życie na pokładzie Miecza Oriona powróciło do normy czy też - mówiąc dokładniej - przybył jej nowy czynnik: stały element obecności na pokładzie nie wytropionej i najwyraźniej niemożliwej do zlokalizowania matrycy.Vox sugerowała, że niektórzy szybko uwierzą, iż poszukiwana matryca musiała wyślizgnąć się w przestrzeń, jako że czujne informatory statku nie zdołały odnaleźć jej śladu.Byli jednak również i inni, którzy nie przestawali - dosłownie i w przenośni - patrzeć sobie na ramiona, jak gdyby się spodziewali, że uciekinierka będzie usiłowała wcisnąć się bez ostrzeżenia w rdzeniowe gniazdka, dające dostęp do ich systemów nerwowych.Zachowywali się dokładnie tak, jak gdyby statek został nawiedzony przez duchy.W celu zjednania podejrzliwych zarządziłem całodobowy przegląd obwodów, który winien wykazać każdy zabłąkany prąd i przypadkowy przepływ [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Dzięki Bogu, nie mój statek.Był na nim kapitan, który wpadł w amok, wydawało mu się, że na statku jest spokojnie, chciał, żeby pasażerowie zaczęli się kręcić po pokładzie i zaczął ich budzić.Raebuck drgnął, zaskoczony.- Słyszałeś o tym? Myślałem, że to zostało wyciszone.- Wieści się rozchodzą.- Pedregal uśmiechnął się sztucznie.- Kapitan nazywał się Catania-Szu, jak mi się wydaje, facet ze Śródziemnomorza, ciągle w gotowości, jak to oni zwykle.Pracowałem wtedy na Valparaiso, podróżowaliśmy z Mendax Ninę do Scylii, Charybdy i okolic, i kiedy zatrzymaliśmy się, by wyładować część cargo w układzie Seneki, usłyszałem całą tę historię od pewnego urzędnika ze statku.- Byłeś wtedy na Valparaisol - spytał Fresco.- Czy to na tym statku była również wolna matryca, dziesięć czy jedenaście lat temu? Prawdziwy pochłaniacz dusz, jak podawał raport.- To było później.- Pedregal machnął od niechcenia ręką.- Ale słyszałem o tym.O wszystkim się słyszy podczas wyładunku cargo.Ten pochłaniacz dusz, jak mówisz, przypomina mi.I wdał się w jakąś straszliwą historię dziejącą się w stacji pędu w odległym kwadrancie Galaktyki.Ale mniej więcej w połowie tej opowieści przerwał ją Raebuck, wtrącając jakąś własną reminiscencję, a później Fresco, kipiąc z niecierpliwości, przerwał jemu z kolei, opowiadając o statku nawiedzonym równocześnie przez trzy uwolnione matryce.Nie miałem wątpliwości, że wszystko to zostało wyreżyserowane ku mojemu oświeceniu, aby ukazać mi, jak poważnie takie sprawy były oceniane przez Służbę i jak kapitanowie statków, na których się wydarzyły, przechodzą do legendy, naznaczeni niezmywalnym piętnem.Ich wysiłki - jeśli w istocie do tego zmierzały - nie uczyniły tego.Vox, milcząca, napełniała mnie dziwną pewnością pozwalającą ignorować ponure implikacje tych historyjek.Po prostu słuchałem, odgrywając moją rolę neofity zafascynowanego niesłychaną głębią doświadczeń z podróży kosmicznych, wynikających z ich opowieści.- Ile czasu uwolnione matryce mogą przebywać na swobodzie? - odezwałem się w końcu.- Na ogół godzinę lub dwie - odpowiedział Raebuck.- Ponieważ błąkają się po statku, tracą równocześnie związek z obwodem elektrycznym.Śledzimy je i zamykając za nimi drogi dostępu, wyłapujemy w zamkniętych pomieszczeniach.Nie jest trudno zamknąć je później do butli.- A jeśli podłączą się do któregoś z członków załogi?- Wtedy nawet łatwiej je znaleźć.- Czy kiedykolwiek zdarzył się przypadek, że uwolniona matryca podłączyła się do członka załogi i zdołała się w nim ukryć? - zapytałem bezczelnie.- Nigdy - odpowiedział nowy głos.Należał do Roachera, który właśnie wszedł do jadalni.Stał w przeciwległym końcu długiego stołu, wpatrując się we mnie.Jego dziwne, fosforyzujące oczy szorstko i badawczo wpiły mi się w twarz.- Nie ma znaczenia, jak sprytna jest matryca, prędzej czy później jej gospodarz znajdzie jakiś sposób zawołania o pomoc.- A jeśli gospodarz zaniecha wzywania pomocy? Roacher przyglądał mi się z wielką uwagą.Czyżbym był zbyt zuchwały? Czy poszedłem zadaleko?- Ależ to stanowiłoby naruszenie przepisów! - wykrzyknął tonem pozornego zdumienia.- To byłby akt przestępczy!11Poprosiła mnie, by ją wziąć na gwiezdny spacer i pokazać jej pełen widok Wielkiej Przestrzeni.Nastąpiło to trzeciego dnia jej ukrywania się we mnie.Życie na pokładzie Miecza Oriona powróciło do normy czy też - mówiąc dokładniej - przybył jej nowy czynnik: stały element obecności na pokładzie nie wytropionej i najwyraźniej niemożliwej do zlokalizowania matrycy.Vox sugerowała, że niektórzy szybko uwierzą, iż poszukiwana matryca musiała wyślizgnąć się w przestrzeń, jako że czujne informatory statku nie zdołały odnaleźć jej śladu.Byli jednak również i inni, którzy nie przestawali - dosłownie i w przenośni - patrzeć sobie na ramiona, jak gdyby się spodziewali, że uciekinierka będzie usiłowała wcisnąć się bez ostrzeżenia w rdzeniowe gniazdka, dające dostęp do ich systemów nerwowych.Zachowywali się dokładnie tak, jak gdyby statek został nawiedzony przez duchy.W celu zjednania podejrzliwych zarządziłem całodobowy przegląd obwodów, który winien wykazać każdy zabłąkany prąd i przypadkowy przepływ [ Pobierz całość w formacie PDF ]