Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Tolkien J.R.R Dwie Wieze
- Historyczne Bitwy Psków 1581 1582 Dariusz Kupisz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniusiaczek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba ostrożniej.Buty przywarły do odparzonych nóg.Teraz skarpety.A właściwie strzępy, które z nich zostały.Nogi Nastia ma obtarte do krwi, poobijane.Resztki skarpet przylepiły się do stóp.Trzeba by odmoczyć, inaczej nie da się usunąć.- Rozpalona jak martenowski piec w Magnitogorsku.- Zwilż ręcznik i wytrzyj jej twarz.Nastia rzuca się w malignie, jęczy.Wzywa towarzysza Stalina.Ciech Ciechowicz przetarł jej wargi mokrym ręcznikiem.Przyssała się do tej wilgoci chciwie.Gdzież mają głowy, trzeba jej przecież dać pić.- Towarzyszu Chołowanow, przynieście wody z lodem.Nastia pije.Zachłystuje się.Oblewa.- Towarzyszu Chołowanow, musimy dziewczynę rozebrać.Potem telegrafujcie do Moskwy, niech jaki profesor czeka, kiedy już zajedziemy.IIChołowanow zastanawia się, co zameldować Stalinowi.Czy dziewczyna wykonała zadanie, czy nie? Walizeczki ze sobą nie przyniosła.Co to znaczy? Zniszczyła ją, czy nie znalazła? Jeżeli moduł pozostał w rękach Jeżowa i jego ludzi, to czas rzucić karty.Partia została przegrana.Jeśli został zniszczony - to mamy impas: ani Jeżow, ani Stalin nie mogą kontrolować systemów łączności.Równie dobrze można przegrać, jak wygrać.Niewykluczone, że dziewczyna zdobyła walizkę i gdzieś ukryła.To już niemal zwycięstwo.Wystarczy tylko dziewczynę doprowadzić do przytomności i zapytać, gdzie.Gdyby choć częściowo nie wykonała zadania, nie przyszłaby do pociągu.Na wiele liczyć nie sposób, ale może coś zdziałała.IIIGna NACZSPECREMBUD.Wszystkie pociągi czekają na bocznicach.Ustępują mu drogi.Po całym Związku Radzieckim idą słuchy, że trockiści wysadzili w powietrze pociąg rządowy, na szczęście bez towarzysza Stalina.Na miejsce katastrofy ściąga się z całego kraju składy remontowe.Ekspresowo.IVNoc nad Moskwą.Stalin jest sam.Rządówką przyszła depesza zaszyfrowana specjalnym potrójnym kodem.Do wyłącznego użytku Stalina.Sekretarz, towarzysz Poskriebyszew, odczytał dwa pierwsze szyfry, podał Stalinowi dokument i wyszedł.Stalin znowu jest sam.Wyjmuje z sejfu książkę szyfrów.Odczytuje tekst: Moduł kontroli zneutralizowany.Gryf.Stalin wyrwał stronicę z wykorzystanym kluczem szyfru, przytknął zapałkę.To dobry papier, pali się lekkim płomieniem jak proch, błyskawicznie, nie zostawiając popiołu.Nawet palców nie zdąży sparzyć.Pach - i nie ma papierka.Chołowanow słusznie robi, przesyłając krótkie meldunki.Długie rozszyfrowuje się godzinami.A teraz w dodatku nie wiadomo, kto kontroluje kanały łączności.Depesza oznacza, że ani Jeżow, ani Frynowski, ani Boczarow, ani Berman nie są w stanie kontrolować całego systemu łączności kraju.Ale on, Stalin, też nie może.A więc równowaga sił.Uśmiechnął się.VNACZSPECREMBUD pędzi, a kierownik pociągu specjalnego Ciech Ciechowicz usiłuje karmić Nastię.- Towarzyszu Chołowanow, przytrzymajcie jej głowę.Dziewczyna się wykończy, nim dojedziemy do Moskwy.Istny szkielet.Gorzej niż u baletnicy.Sama skóra i kości.Wstyd pokazać towarzyszowi Stalinowi.Chciałem nakarmić rosołem z kury.Ale nie chce jeść.Nieprzytomna, a gębę wykręca.Widać, organizm nie przyjmuje.Spróbujmy dać kawioru.Bardzo pożywny.Trzymajcie mocniej, towarzyszu Chołowanow.Żeby nie odwracała głowy.Dobrze.No, parę ziarenek kawiorku? Dobra.Zasmakował jej.Jeszcze trochę.Gryzie, gryzie.Popatrzcie sami.Jak mały kotek.VIDługi czarny Lincoln o opływowych kształtach, z zielonkawymi szybami trzycalowej grubości, zajechał przed okazałe granitowe wejście.Wysiadł z wozu mężczyzna w butach z cholewami, rozpiętym szarym żołnierskim płaszczu i w zielonej czapce z daszkiem.Wbiegł po schodach i, napierając całym ciężarem ciała, bezgłośnie otworzył ważące wiele ton odrzwia.Drzwi powinni otworzyć sierżanci służby bezpieczeństwa, ale o czwartej w nocy, w dodatku zimnej, październikowej, pierwszy sierżant patrzył na drugiego, a drugi na pierwszego.W końcu zdecydowali: niech towarzysz sam sobie otworzy.Dookoła noc, ciemno choć oko wykol, o tej porze ważne osobistości opuszczają gmach, a nie do niego wchodzą.Z tego wniosek, że ten nie jest znów taki ważny.Więc niech sobie towarzysz otwiera sam.Szynel też ma na sobie byle jaki.Nie może to być nikt nadzwyczajny.Nocny chłód wdarł się do nagrzanego marmurowego westybulu.Sierżanci pełniący wartę skrzyżowali bagnety przed wchodzącym, a lejtnant o różowej twarzy, który pojawił się nie wiadomo skąd, wyciągnął rękę:- Przepustka! Kto was przysłał, towarzyszu? - Łejtnant służby bezpieczeństwa miał wojskowy stopień kapitana.Mężczyzna, który wszedł, powoli odwrócił głowę w lewo i spojrzał sierżantowi w oczy.Karabin sierżanta drgnął.Ledwo zauważalnie.Na karabinie tkwił długi cienki bagnet.Jego koniec przypominał wskazówkę jakiegoś precyzyjnego przyrządu.I właśnie ten koniuszek minimalnie się poruszył.Mógł to zauważyć tylko ten, kto stał obok i czujnie obserwował [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Trzeba ostrożniej.Buty przywarły do odparzonych nóg.Teraz skarpety.A właściwie strzępy, które z nich zostały.Nogi Nastia ma obtarte do krwi, poobijane.Resztki skarpet przylepiły się do stóp.Trzeba by odmoczyć, inaczej nie da się usunąć.- Rozpalona jak martenowski piec w Magnitogorsku.- Zwilż ręcznik i wytrzyj jej twarz.Nastia rzuca się w malignie, jęczy.Wzywa towarzysza Stalina.Ciech Ciechowicz przetarł jej wargi mokrym ręcznikiem.Przyssała się do tej wilgoci chciwie.Gdzież mają głowy, trzeba jej przecież dać pić.- Towarzyszu Chołowanow, przynieście wody z lodem.Nastia pije.Zachłystuje się.Oblewa.- Towarzyszu Chołowanow, musimy dziewczynę rozebrać.Potem telegrafujcie do Moskwy, niech jaki profesor czeka, kiedy już zajedziemy.IIChołowanow zastanawia się, co zameldować Stalinowi.Czy dziewczyna wykonała zadanie, czy nie? Walizeczki ze sobą nie przyniosła.Co to znaczy? Zniszczyła ją, czy nie znalazła? Jeżeli moduł pozostał w rękach Jeżowa i jego ludzi, to czas rzucić karty.Partia została przegrana.Jeśli został zniszczony - to mamy impas: ani Jeżow, ani Stalin nie mogą kontrolować systemów łączności.Równie dobrze można przegrać, jak wygrać.Niewykluczone, że dziewczyna zdobyła walizkę i gdzieś ukryła.To już niemal zwycięstwo.Wystarczy tylko dziewczynę doprowadzić do przytomności i zapytać, gdzie.Gdyby choć częściowo nie wykonała zadania, nie przyszłaby do pociągu.Na wiele liczyć nie sposób, ale może coś zdziałała.IIIGna NACZSPECREMBUD.Wszystkie pociągi czekają na bocznicach.Ustępują mu drogi.Po całym Związku Radzieckim idą słuchy, że trockiści wysadzili w powietrze pociąg rządowy, na szczęście bez towarzysza Stalina.Na miejsce katastrofy ściąga się z całego kraju składy remontowe.Ekspresowo.IVNoc nad Moskwą.Stalin jest sam.Rządówką przyszła depesza zaszyfrowana specjalnym potrójnym kodem.Do wyłącznego użytku Stalina.Sekretarz, towarzysz Poskriebyszew, odczytał dwa pierwsze szyfry, podał Stalinowi dokument i wyszedł.Stalin znowu jest sam.Wyjmuje z sejfu książkę szyfrów.Odczytuje tekst: Moduł kontroli zneutralizowany.Gryf.Stalin wyrwał stronicę z wykorzystanym kluczem szyfru, przytknął zapałkę.To dobry papier, pali się lekkim płomieniem jak proch, błyskawicznie, nie zostawiając popiołu.Nawet palców nie zdąży sparzyć.Pach - i nie ma papierka.Chołowanow słusznie robi, przesyłając krótkie meldunki.Długie rozszyfrowuje się godzinami.A teraz w dodatku nie wiadomo, kto kontroluje kanały łączności.Depesza oznacza, że ani Jeżow, ani Frynowski, ani Boczarow, ani Berman nie są w stanie kontrolować całego systemu łączności kraju.Ale on, Stalin, też nie może.A więc równowaga sił.Uśmiechnął się.VNACZSPECREMBUD pędzi, a kierownik pociągu specjalnego Ciech Ciechowicz usiłuje karmić Nastię.- Towarzyszu Chołowanow, przytrzymajcie jej głowę.Dziewczyna się wykończy, nim dojedziemy do Moskwy.Istny szkielet.Gorzej niż u baletnicy.Sama skóra i kości.Wstyd pokazać towarzyszowi Stalinowi.Chciałem nakarmić rosołem z kury.Ale nie chce jeść.Nieprzytomna, a gębę wykręca.Widać, organizm nie przyjmuje.Spróbujmy dać kawioru.Bardzo pożywny.Trzymajcie mocniej, towarzyszu Chołowanow.Żeby nie odwracała głowy.Dobrze.No, parę ziarenek kawiorku? Dobra.Zasmakował jej.Jeszcze trochę.Gryzie, gryzie.Popatrzcie sami.Jak mały kotek.VIDługi czarny Lincoln o opływowych kształtach, z zielonkawymi szybami trzycalowej grubości, zajechał przed okazałe granitowe wejście.Wysiadł z wozu mężczyzna w butach z cholewami, rozpiętym szarym żołnierskim płaszczu i w zielonej czapce z daszkiem.Wbiegł po schodach i, napierając całym ciężarem ciała, bezgłośnie otworzył ważące wiele ton odrzwia.Drzwi powinni otworzyć sierżanci służby bezpieczeństwa, ale o czwartej w nocy, w dodatku zimnej, październikowej, pierwszy sierżant patrzył na drugiego, a drugi na pierwszego.W końcu zdecydowali: niech towarzysz sam sobie otworzy.Dookoła noc, ciemno choć oko wykol, o tej porze ważne osobistości opuszczają gmach, a nie do niego wchodzą.Z tego wniosek, że ten nie jest znów taki ważny.Więc niech sobie towarzysz otwiera sam.Szynel też ma na sobie byle jaki.Nie może to być nikt nadzwyczajny.Nocny chłód wdarł się do nagrzanego marmurowego westybulu.Sierżanci pełniący wartę skrzyżowali bagnety przed wchodzącym, a lejtnant o różowej twarzy, który pojawił się nie wiadomo skąd, wyciągnął rękę:- Przepustka! Kto was przysłał, towarzyszu? - Łejtnant służby bezpieczeństwa miał wojskowy stopień kapitana.Mężczyzna, który wszedł, powoli odwrócił głowę w lewo i spojrzał sierżantowi w oczy.Karabin sierżanta drgnął.Ledwo zauważalnie.Na karabinie tkwił długi cienki bagnet.Jego koniec przypominał wskazówkę jakiegoś precyzyjnego przyrządu.I właśnie ten koniuszek minimalnie się poruszył.Mógł to zauważyć tylko ten, kto stał obok i czujnie obserwował [ Pobierz całość w formacie PDF ]