Pokrewne
- Strona Główna
- Hobb Skrytobójca 3 Wyprawa Skrytobójcy
- Nowak Zdzislaw Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin (2)
- Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin Zdzislaw Nowak
- Szklarski Alfred 5 Tajemnicza wyprawa Tomka
- Hobb Robin Wyprawa Skrytobojcy
- Terry Pratchett 12 Wyprawa Cz
- Bezpieczenstwo Unixa w Internecie
- Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688) (4)
- Lady M Albena Grabowska
- Wolski Marcin Noc bezprawia oraz inne szalone (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frania1320.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Umieścił nas w Staroświeckim, zabawnym hoteliku, a potem wypadł do miasta, aby załatwić przewiezienie nas przez gór-y i dżunglę do Quivedo.Spotkaliśmy si^ wieczorem w starej hiszpańskiej kawiarni.Jorge zasypał nas złymi wieściami.Podróż' do Quivedo należy wybić sobie z głowy.Nie można dostać ani ludzi, ani wozu, który przetransportowałby nas przez góry, tym bardziej zaś przez dżunglę, gdzie rozpoczynają się już deszcze i grozi uwięźnięcie w błocie.Istnieje także niebezpieczeństwo napadów.W ubiegłym roku znaleziono dziesięciu amerykańskich inżynierów wiertniczych, zabitych zatrutymi strzałami we wschodniej części Ekwadoru, gdzie żyje jeszcze znaczna ilość leśnych Indian, którzy włóczą się nago po dżungli i polują posługując się tą śmiertelną bronią.— Niektórzy z nich są łowcami głów — powiedział Jorge głuchym głosem, widząc, że Herman niewzruszenie dolewa sobie wina i dokłada wołowiny.— Sądzicie pewnie, że przesadzam — dodał po chwili.— Chociaż jest to surowo wzbronione, są jeszcze w tym kraju ludzie zarabiający na życie sprzedażą spreparowanych głów ludzkich.Do dziś dnia Indianie z dżungli urzynają głowy swoim przeciwnikom z koczowniczych plemion — niesposób tego upilnować.Rozbijają kości czaszki, usuwają je, następnie zaś napełniają pustą skórę gorącym piaskiem tak, że cała głowa kurczy się do wielkości kociego łba, nie tracąc kształtu i nie deformując rysów twarzy.Spreparowane głowy wrogów były dawniej cennymi trofeami, teraz zaś są rzadkim przedmiotem przemytu.Pośrednicy — Metysi dostarczają ten towar przekupniom na wybrzeżu, którzy z kolei odprzedają je turystom za bajońskie sumy.Jorge spojrzał na nas triumfująco, nie wiedząc, że tego samego dnia wciągnięto mnie z Hermanem do klitki portiera i zaproponowano nam dwie głowy po tysiąc sucre za sztukę.Często głowy takie są dziś podrabiane i fabrykowane z małpich łbów, ale te dwa okazy były niewątpliwie autentyczne i należały do czystej krwi Indian.Były to głowy mężczyzny i kobiety, wielkości pomarańczy,, pełne życia dzięki dokładnie zachowanym rysom twarzy.Kobieta była naprawdę piękna, choć tylko rzęsy i długie, czarne włosy były naturalnej wielkości.Zadrżałem na to wspomnienie, lecz wyraziłem wątpliwość, czy łowcy głów przebywali na zachód od gór.— Nigdy nie wiadomo — rzekł Jorge ponuro.— Co byście powiedzieli, gdyby wasz przyjaciel znikł, a głowa jego zjawiła się w miniaturze na rynku? Przeżyłem już taką historię — dodał patrząc przenikliwie na mnie.— Opowiadaj — rzekł Herman, żując swój befsztyk powoli \ z umiarkowanym zadowoleniem.Odłożyłem przezornie na bok widelec, a Jorge zaczął opowiadać.Oto, co usłyszeliśmy:Mieszkał on kiedyś ze swoją żoną na odległej placówce w dżungli, przemywając złoto i skupując zdobycz innych poszukiwaczy.Przyjaźnili się oni w tym czasie z pewnym krajowcem, który regularnie przynosił swoje złoto i wymieniał je na towary.Pewnego dnia człowiek ten został zabity w dżungli.Jorge wytropił mordercę i zagroził mu, że go za karę zastrzeli.Morderca był właśnie jednym z Indian podejrzanych o handel preparowanymi ludzkimi głowami, więc Jorge obiecał darować mu życie pod warunkiem natychmiastowego wydania głowy przyjaciela.Morderca dostarczył głowę skurczoną do wielkości męskiej pięści.Jorge był wstrząśnięty.Postanowił zabrać głowę do domu.Żona zemdlała ujrzawszy ją i Jorge musiał schować “przyjaciela" do kufra.W dżungli jednak było tak wilgotno, że głowę pokryły zielonkawe plamy pleśni.Jorge musiał więc wydobywać ją od czasu do czasu, żeby przesuszyć na słońcu.Wieszało się ją za włosy na sznurku do suszenia bielizny.Żona Jorge mdlała za każdym razem, gdy tylko to zobaczyła.Lecz pewnego dnia do kufra dobrała się mysz i pocięła “przyjaciela" na kawałki.Jorge był bardzo zmartwiony i pochował go ze wszystkimi honorami w małym dołku na lotnisku.— Było to przecież mimo wszystko stworzenie ludzkie — zakończył Jorge.— Dziękuję za obiad — powiedziałem.Kiedy wracaliśmy o zmierzchu do domu, miałem nieprzyjemne złudzenie, że kapelusz Hermana zsunął mu się aż na uszy.W rzeczywistości Herman wepchnął go tylko głębiej, aby uchronić się od zimnego górskiego wiatru.Następnego dnia siedzieliśmy z naszym generalnym konsulem Bryhn i jego żoną pod eukaliptusami w ich wielkiej haejendzie za miastem.Bryhn nie przypuszczał, żeby nasza planowana podróż do Quivedo miała zakończyć się drastyczną zmianą wielkości numerów naszych kapeluszy, lecz w rejonach, które zamierzaliśmy właśnie przemierzyć, grasowali rabusie.Konsul pokazał nam wycinki z miejscowej prasy obwieszczające, że z nastaniem suchej pory roku będą wysłani żołnierze ula wytępienia bandidos grasujących w okolicach Quivedo.Byłoby czystym szaleństwem jechać tam teraz; nie dostalibyśmy zresztą przewodników i środków transportowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Umieścił nas w Staroświeckim, zabawnym hoteliku, a potem wypadł do miasta, aby załatwić przewiezienie nas przez gór-y i dżunglę do Quivedo.Spotkaliśmy si^ wieczorem w starej hiszpańskiej kawiarni.Jorge zasypał nas złymi wieściami.Podróż' do Quivedo należy wybić sobie z głowy.Nie można dostać ani ludzi, ani wozu, który przetransportowałby nas przez góry, tym bardziej zaś przez dżunglę, gdzie rozpoczynają się już deszcze i grozi uwięźnięcie w błocie.Istnieje także niebezpieczeństwo napadów.W ubiegłym roku znaleziono dziesięciu amerykańskich inżynierów wiertniczych, zabitych zatrutymi strzałami we wschodniej części Ekwadoru, gdzie żyje jeszcze znaczna ilość leśnych Indian, którzy włóczą się nago po dżungli i polują posługując się tą śmiertelną bronią.— Niektórzy z nich są łowcami głów — powiedział Jorge głuchym głosem, widząc, że Herman niewzruszenie dolewa sobie wina i dokłada wołowiny.— Sądzicie pewnie, że przesadzam — dodał po chwili.— Chociaż jest to surowo wzbronione, są jeszcze w tym kraju ludzie zarabiający na życie sprzedażą spreparowanych głów ludzkich.Do dziś dnia Indianie z dżungli urzynają głowy swoim przeciwnikom z koczowniczych plemion — niesposób tego upilnować.Rozbijają kości czaszki, usuwają je, następnie zaś napełniają pustą skórę gorącym piaskiem tak, że cała głowa kurczy się do wielkości kociego łba, nie tracąc kształtu i nie deformując rysów twarzy.Spreparowane głowy wrogów były dawniej cennymi trofeami, teraz zaś są rzadkim przedmiotem przemytu.Pośrednicy — Metysi dostarczają ten towar przekupniom na wybrzeżu, którzy z kolei odprzedają je turystom za bajońskie sumy.Jorge spojrzał na nas triumfująco, nie wiedząc, że tego samego dnia wciągnięto mnie z Hermanem do klitki portiera i zaproponowano nam dwie głowy po tysiąc sucre za sztukę.Często głowy takie są dziś podrabiane i fabrykowane z małpich łbów, ale te dwa okazy były niewątpliwie autentyczne i należały do czystej krwi Indian.Były to głowy mężczyzny i kobiety, wielkości pomarańczy,, pełne życia dzięki dokładnie zachowanym rysom twarzy.Kobieta była naprawdę piękna, choć tylko rzęsy i długie, czarne włosy były naturalnej wielkości.Zadrżałem na to wspomnienie, lecz wyraziłem wątpliwość, czy łowcy głów przebywali na zachód od gór.— Nigdy nie wiadomo — rzekł Jorge ponuro.— Co byście powiedzieli, gdyby wasz przyjaciel znikł, a głowa jego zjawiła się w miniaturze na rynku? Przeżyłem już taką historię — dodał patrząc przenikliwie na mnie.— Opowiadaj — rzekł Herman, żując swój befsztyk powoli \ z umiarkowanym zadowoleniem.Odłożyłem przezornie na bok widelec, a Jorge zaczął opowiadać.Oto, co usłyszeliśmy:Mieszkał on kiedyś ze swoją żoną na odległej placówce w dżungli, przemywając złoto i skupując zdobycz innych poszukiwaczy.Przyjaźnili się oni w tym czasie z pewnym krajowcem, który regularnie przynosił swoje złoto i wymieniał je na towary.Pewnego dnia człowiek ten został zabity w dżungli.Jorge wytropił mordercę i zagroził mu, że go za karę zastrzeli.Morderca był właśnie jednym z Indian podejrzanych o handel preparowanymi ludzkimi głowami, więc Jorge obiecał darować mu życie pod warunkiem natychmiastowego wydania głowy przyjaciela.Morderca dostarczył głowę skurczoną do wielkości męskiej pięści.Jorge był wstrząśnięty.Postanowił zabrać głowę do domu.Żona zemdlała ujrzawszy ją i Jorge musiał schować “przyjaciela" do kufra.W dżungli jednak było tak wilgotno, że głowę pokryły zielonkawe plamy pleśni.Jorge musiał więc wydobywać ją od czasu do czasu, żeby przesuszyć na słońcu.Wieszało się ją za włosy na sznurku do suszenia bielizny.Żona Jorge mdlała za każdym razem, gdy tylko to zobaczyła.Lecz pewnego dnia do kufra dobrała się mysz i pocięła “przyjaciela" na kawałki.Jorge był bardzo zmartwiony i pochował go ze wszystkimi honorami w małym dołku na lotnisku.— Było to przecież mimo wszystko stworzenie ludzkie — zakończył Jorge.— Dziękuję za obiad — powiedziałem.Kiedy wracaliśmy o zmierzchu do domu, miałem nieprzyjemne złudzenie, że kapelusz Hermana zsunął mu się aż na uszy.W rzeczywistości Herman wepchnął go tylko głębiej, aby uchronić się od zimnego górskiego wiatru.Następnego dnia siedzieliśmy z naszym generalnym konsulem Bryhn i jego żoną pod eukaliptusami w ich wielkiej haejendzie za miastem.Bryhn nie przypuszczał, żeby nasza planowana podróż do Quivedo miała zakończyć się drastyczną zmianą wielkości numerów naszych kapeluszy, lecz w rejonach, które zamierzaliśmy właśnie przemierzyć, grasowali rabusie.Konsul pokazał nam wycinki z miejscowej prasy obwieszczające, że z nastaniem suchej pory roku będą wysłani żołnierze ula wytępienia bandidos grasujących w okolicach Quivedo.Byłoby czystym szaleństwem jechać tam teraz; nie dostalibyśmy zresztą przewodników i środków transportowych [ Pobierz całość w formacie PDF ]