[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten zaś specjalnie nie chciał wcześniej odejść od stołu, ponieważ odmowa w przyjmowaniu poczęstunku była uważana przez Buriatów za obrazę.Tomek nachylił się ku Udadżalace i szeptem zapytał go, w jaki sposób można by, nie obrażając gospodarzy, zakończyć ucztę.– Musimy im okazać, że jesteśmy już najedzeni – cicho poinformował go Udadżalaka.– Dawno popuściłem pasa, lecz nikt na to nie zwrócił uwagi, a pan Smuga blednie coraz bardziej – odparł Tomek.– Pokażę ci, jak to się robi – szepnął Udadżalaka.Rozparł się wygodnie na ołbokach, po czym udał czkawkę i głośno beknął.Zafrasowany Tomek omal nie parsknął śmiechem, widząc wielkie zadowolenie na twarzach gospodarzy.Nie namyślając się wiele, zawtórował Udadżalace.Bosman natychmiast połapał się w sytuacji, albowiem ten sposób okazywania sytości znany był mu już z poprzedniej wyprawy do krajów Azji Środkowej.Toteż beknął tak potężnie,że omal nie spadł z poduszek.Wywołało to u Buriatów wielkie zadowolenie.Niskimi pokłonami dziękowali gościom za uprzejmość i sami również folgowali przeładowanym żołądkom.Smuga wsparty na ramionach przyjaciół dobrnął do chaty.Wkrótce leżał na miękkich baranicach opatulony kocem.W ślad za nim wszyscy udali się na zasłużony odpoczynek.Tej nocy tylko Udadżalaka dwukrotnie wstawał, by sprawdzić, czy straż czuwa przed domkiem, w którym więziono chunchuzów.Tomek postękiwał, przewracając się z boku na bok.Dręczyły go okropne sny.Od pierwszych dni tej niebezpiecznej wyprawy starał się ukrywać przed przyjaciółmi niepokój.Wiedział, że oni również nie zdradzają przed nim wszystkich swych obaw.Szczególnie głęboko utkwiła w jego pamięci noc przed wyruszeniem na mandżurski brzeg.Wtedy właśnie ojciec i Smuga pewni, że wszyscy śpią, poufnie naradzali się aż do świtu.Tomek jednak nie spał.Odwrócony do nich plecami, słyszał każde słowo.Teraz w podświadomości jego błąkały się dręczące widziadła.Ojciec, uwięziony przez Pawłowa w klatce z tygrysami, wołał do niego, by zawrócił z drogi i nie przekradał się do Nerczyńska.To znów Zbyszek, skuty kajdanami, błagał o jak najszybszą pomoc.Potem bosman gotował jeńców chunchuskich w wielkim kotle i przywoływał Tomka na wspaniałą ucztę; zanim jednak stał się ludożercą, Smuga zastrzelił nieszczęśników i zdzierał z nich skalpy.Tomek chciał mu w tym przeszkodzić, ale chunchuzi ożyli nagle.Z dzikim wrzaskiem wyskoczyli z kotłów.Bosman już czekał na nich z nożem w dłoni.Naraz ojciec zasłonił sobą nieszczęśników.KORZEŃ ZRODZONY Z PIORUNUTomek gwałtownie usiadł na posłaniu.Półprzytomny, ujrzał pochylonego nad sobą bosmana.Otrząsnął się z okropnego snu.Sprzed domu naprawdę dobiegały głosy ludzkie oraz rżenie i kwik koni.– Zbudziłem cię, boś skakał jak ryba w sieci – powiedział bosman.– Wstawaj, Buriaci już zaprzęgają konie do tarantasu.Zaraz jedziemy do tego buddyjskiego znachora.– Szkoda, że pan mnie wcześniej nie obudził! – rzekł Tomek, wzdychając z ulgą.– Miałem okropne sny.– Pewno zmory cię męczyły po przejedzeniu!– Być może, nieźle się wystraszyłem.– Ho, ho, sam wiem coś o tym! Pewnej nocy podczas rejsu do Kapsztadu[86] kumple musieli chlusnąć mi na łeb wiadro zimnej wody, bo myśleli, że szlag mnie trafi we śnie!– A cóż to takiego przyśniło się panu?– Jakaś Murzynka zawlokła mnie w celu matrymonialnym przed ołtarz.Tomek wybuchnął śmiechem.Bosman zawsze się obawiał nawet myśli o ożenku.– Nie śmiej się bratku z cudzego upadku, bo potem i ciebie nikt nie pożałuje! – burknął marynarz.– Przecież nic się panu nie stało! Jest pan kawalerem!– Niby tak, ale kto wie, czy to tylko nie dzięki temu, że na wszelki wypadek nie zlazłem w Kapsztadzie na ląd.– Nie wiedziałem, że jest pan aż tak przesądny!– Sen mara, Bóg wiara, ale strzeżonego pan Bóg strzeże! Widzisz, w Kapsztadzie jedna dzierlatka naprawdę ogniście robiła do mnie oko! Ile razy zawijałem, już czekała w porcie.Tomek rozchmurzył się na dobre, usłyszawszy nie znany mu dotąd epizod z bujnego życia przyjaciela.Pospiesznie narzucił ubranie.Wyjrzał przed dom.Smuga gotowy do drogi siedział na stopniach.Wyglądał bardzo mizernie.Synowie Batujewa kończyli zaprzęganie koni do tarantasu.– Myślałem, że pojedziemy bez ciebie.Spałeś jak suseł – odezwał się Smuga na widok Tomka.– Na szczęście bosman mnie obudził, zaraz osiodłam konie – odparł młodzieniec.– Udadżalaka już to zrobił, zjedz coś przed drogą – powiedział Smuga, blado się uśmiechając.– Wcale nie jestem głodny po wczorajszym obżarstwie.Tylko nałożę kurtkę i będę gotów!– Tomku, w podręcznej torbie znajdziesz młynek modlitewny, zabierz go ze sobą – polecił Smuga.– Dobrze, proszę pana.Niebawem Smuga wygodnie spoczywał w tarantasie.Batujew wskoczył na przód wozu, ujął lejce i syknął na konie.Trzej łowcy dosiedli wierzchowców.Pognali za pojazdem.Szybko mknęli wyboistym traktem.Nie zatrzymując się minęli ukrytą w dolince wioszczynę kozacką.Różniła się ona wyglądem od buriackich ułusów.Poszczególne gospodarstwa ogrodzone były wysokimi płotami, chaty posiadały po kilka okien i małe ganki wsparte na niskich słupach.W obejściach widać było zabudowania gospodarskie, których nie spotykało się w buriackich ułusach.Batujew wciąż ponaglał konie, toteż po krótkiej jeździe znaleźli się na skraju rozległej doliny.Tutaj na małym kopulastym wzgórzu stał wśród drzew buddyjski dacan[87].Łowcy byli zachwyceni malowniczym widokiem.Dacan zbudowano według wzorów architektury mongolskiej, cechującej się niezwykłą lekkością, oryginalnym kształtem i żywymi barwami.Trzypiętrowy klasztor stopniowo zwężał się ku szczytowi.Każda następna kondygnacja świątyni była znacznie mniejsza od poprzedniej oraz oddzielona od niej gankiem i zdobionym rzeźbą dachem, wysuniętym daleko nad ściany niższego piętra.Narożniki dachów były wygięte ku górze.Nad nimi, a także nad wejściem do świątyni, widniały pozłacane chorła – symboliczne buddyjskie koła wiecznego powrotu, z dwiema sarenkami klęczącymi po obydwóch stronach.Batujew powstrzymał konie przed bramą w murowanym ogrodzeniu okalającym dacan.Łowcy zsiedli z wierzchowców i przywiązali je do tarantasu.Pomogli Smudze zejść z wozu, a potem poprowadzili go w kierunku klasztoru [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl