[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem, gdy odleci w kosmos, Dex znaj­dzie się na jego pokładzie.Rodziny współpracujące ze Stocznią zostały wybrane według jednego z dwóch kryteriów: albo dlate­go, że ojciec czy matka wykonywali przydatny zawód, albo dla­tego, że miały dziecko, które dorośnie w chwili, gdy okręt bę­dzie gotowy do lotu.Ojciec Deksa, wysoki urzędnik rządowy, został tu przydzielony na własną prośbę.Tylko rosnąc razem z okrętem, który wznosił się jak trzyki­lometrowa góra, ludzie mogli zrozumieć go i poprowadzić w ko­smos.Skoncentrowano w nim sumę ludzkiej wiedzy inżynieryj­nej tak ogromną, że osobistości, które przybywały obejrzeć okręt, w oszołomieniu kontemplowały maszyny, zajmujące tysiące ty­sięcy metrów kwadratowych, detale wyposażenia technicznego, pulpity i instrumenty, a także jaskrawe oświetlenie, już zainsta­lowane na niższych poziomach.I on, Dex, znajdzie się na pokładzie, gdy okręt odleci.Drżąc na samą tę myśl, wstał - właśnie w chwili, gdy obaj rulle wyszli zza filaru.- Idziemy - powiedział Jackie.- Już dość tu zmarudziliśmy.Dex poczuł się tak, jakby go zrzucono z wysokiej góry.Ja­ckie wytrącił go ze stanu egzaltacji.- Dokąd? - spytał.- Do tej pory szliśmy za tobą - odparł Gil.- Teraz, dla od­miany, wybierzemy się tam, gdzie nam się spodoba.Co ty na to?- Dobrze - zgodził się Dex.Nawet nie przyszło mu do gło­wy, że może się sprzeciwić.Neon na ścianie budynku informował: DZIAŁ NAUKOWY.Dex zobaczył tu mnóstwo chłopców.Wydawało się, że kręcą się bez celu, niektórzy samotnie, inni w grupkach.Dalej było ich jeszcze więcej, ale też nie zdążali w żadne konkretne miejsce.To na pewno też mile, pomyślał.Ale aż tylu? To głupie.Nie powi­nien tak pozwalać szaleć wyobraźni.Dział Naukowy.Tak, to na pewno ich przyciągało.Właśnie tu ludzie stworzyli bakterie, które ich zabijają w barierze.Nie miał pojęcia, co mile chcą wie­dzieć.Może nawet niewielki fragment informacji pozwoli im zniszczyć materiał źródłowy albo i całe szczepy bakterii, i w ten sposób unieszkodliwić ludzką obronę? Nauczyciel wspominał, że istnieje taka możliwość.Wszystkie drzwi prowadzące do działu były zamknięte, w prze­ciwieństwie do tych, obok których do tej pory przechodzili.- Dex, otwórz - polecił Jackie.Chłopiec posłusznie sięgnął do klamki, ale nie nacisnął jej, bo zobaczył, że z korytarza wychodzą dwaj mężczyźni.Jeden z nich zawołał:- Mały, to znowu ty? Ciągle na siebie wpadamy, prawda?Dex puścił klamkę i odwrócił się do nich.Przypominali tych dwóch, którzy przyprowadzili go do bariery i zrobili mu badanie krwi.Ale to mógł być tylko pozór.Spośród wszystkich raili prze­bywających w Solar City, w Stoczni mogli znaleźć się wyłącznie ci, którzy zostali zaszczepieni przeciw bakteriom, jakie on dla nich zidentyfikował w tym jednym, jedynym miejscu bariery.Byłoby niezwykłym zbiegiem okoliczności, gdyby obaj fał­szywi policjanci należeli do tej grupy.Tak więc najprawdopo­dobniej nie byli to ci sami, co przy barierze.Zresztą nie miało to najmniejszego znaczenia.- Miło cię znowu zobaczyć - powiedział ten, który mówił za obu.- Chcemy wykonać jeszcze jedno doświadczenie.Zaraz ci wytłumaczę, co masz zrobić.Wejdź do tego budynku.Dział Na­ukowy jest na pewno chroniony wyjątkowo dobrze.Gdyby uda­ło nam się właśnie tutaj udowodnić słuszność naszego pomysłu, mile mieliby jeszcze bardziej utrudniony dostęp do Stoczni.Warto spróbować, nie uważasz?Dex skinął głową.Był tak zbity z tropu, że mimo całego swo­jego wyszkolenia nie ufał własnemu głosowi.- Wejdź - powiedział rull - i zostań tam kilka minut, potem zrób głęboki wdech i wracaj.To wszystko.Dex otworzył drzwi i wszedł do jasno oświetlonego, wiel­kiego budynku.Drzwi zamknęły się za nim automatycznie.Mógł­bym uciec, pomyślał.Nie odważą się tu wejść.Ale nie zobaczył żadnego człowieka, i to go powstrzymało.Dziwne, że budynek jest pusty.W Stoczni praca trwała przez całą dobę.Drzwi za nim znów się otworzyły.Dex odwrócił się.Zobaczył łąckiego i Gila, dość daleko od wejścia, i innych chłopców, w więk­szej odległości.Rull, który otworzył drzwi, również uważał, żeby nie otrzymać dawki czegoś, co uważał za niebezpieczne.- Możesz już wyjść - polecił mężczyzna, kryjąc się za ścia­ną.- Ale nie zapomnij wziąć głębokiego oddechu i wstrzymać go.Dex posłuchał.Gdy wyszedł z budynku, drzwi zamknęły się automatycznie.Obaj fałszywi policjanci już czekali.Jeden z nich trzymał butelkę zakończoną gumową rurką.Kazał Deksowi dmuchnąć w nią, a gdy chłopiec wykonał polecenie, przekazał ją koledze, który szybko się oddalił.- Nie zauważyłeś nic dziwnego? - spytał ten, który ciągłe mówił.Dex zawahał się.Teraz, gdy się nad tym zastanowił, powie­trze w budynku wydawało mu się dość gęste; było trochę trud­niej oddychać niż normalnie.Jednak pokiwał przecząco głową.- Chyba nie - odparł.- Ba - powiedział rull lekceważąco.- Pewnie i tak byś nie potrafił tego zauważyć.- I szybko dodał: - Chcielibyśmy jesz­cze raz sprawdzić twoją krew.Wyciągnij palec.Dex niechętnie poddał się badaniu.Podszedł Gil.- Mogę w czymś pomóc? - spytał służbiście.- Tak.Zanieś to mojemu koledze.Gil pobiegł tak zwyczajnie, jakby był normalnym chłopcem.Minęła minuta, potem druga.- O, już są - stwierdził mężczyzna.Dex ponuro patrzył na obu wracających rulli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl