[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znowu się spotykamy, powiedziałam.Zwietnie, teraz mówiłam jak bohaterka jednej z powieści.Przechylił głowę na bok. Czy ja cię znam? spytał, po czym wysłał mi szeroki uśmiech.Ach tak, pamiętamcię.Ale tamtej nocy przybyłaś w swojej zwierzęcej postaci.Skinęłam głową. Przyszliśmy zająć się zmiennymi pająkami.Czy możesz nam pomóc? Nie mogę opuścić tego miejsca, odparł potrząsając głową.Zmiało moi przyjaciele,niech duchy będą z wami.Powiedziawszy to, zniknął. Co powinniśmy z tym zrobić? spytała Rhonda. Nic, odparłam.Nauczyłam się nie przejmować pewnymi rzeczami, były stratączasu.Chodzmy, musimy iść dalej.Gdy kierowaliśmy się przez gąszcz w kierunku jaskini, zaczął padać śnieg i wzmógłsię wiatr.Po wylądowaniu w pobliżu, Menolly na powrót się przemieniła. Nie mogę latać przy tym wietrze.Nie na wiele wam się zdam.Za to jeśli chodzi owspinanie się, nie ma problemu. Przynajmniej próbowałaś, rzuciłam.Nie widzę nikogo poza nami, a ty?  Moglibyśmy rozpalić ogień by zobaczyć czy w ciemności nie czają się jakieś oczy,ale to zdradziłoby naszą obecność (Chase stanął obok mnie, rozglądając się wokoło inie spuszczając wzroku z porastających cały obszar krzewów borówek).Do ciebienależy decyzja Delilah.Co robimy?Rzuciłam okiem na Camille która pokręciła głową. Chase ma rację.To twój sen, ty decydujesz.Na zdechłą mysz! Miałam nadzieję że mnie to minie.Camille wiedziałaby co robić,zawsze wiedziała jak postępować.Ja nie za bardzo.Jednak wyraz jej twarzywyraznie mówił, że nie zmieni zdania.Sama musiałam podjąć decyzję.Po wzięciugłębokiego oddechu, rozejrzałam się wokół. Nie powinniśmy iść wszyscy razem, jeśli mają broń dalekiego zasięgu, to już ponas. Na przykład AK-47?, zapytał Chase.Posłałam mu ponure spojrzenie. Myślałam raczej o zaklęciu, czymś w rodzaju pola ochronnego.Menolly, wiem, żenie możesz latać, ale za to potrafisz poruszać się bezszelestnie i nie masz ciepłotyciała.Czy mogłabyś zbliżyć się do skraju lasu i sprawdzić czy nikt nie kryje się pozajaskinią? W moim śnie było ich tam bardzo wielu. Jeśli zobaczę jakiegoś to co mam zrobić? Zajmij się nim tak cicho jak to możliwe, odpowiedziałam chłodno. Dobrze, powiedziała po czym odeszła.Zmarszczyłam brwi. Flam, ty pójdziesz z nami przodem, Trillian, Chase i Rhonda za nami.Morio? Czyznasz zaklęcie niewidzialności? W ten sposób moglibyście z Camille byćzwiadowcami.Morio podrapał się w głowę. Powinno mi się udać.Camille chodz, zobaczymy czy zadziała.Postarajcie się byćcicho do czasu aż zbliżymy się do jaskini.Zaklęcie nie potrwa długo, ale powinnopozwolić nam wejść bez problemu do jaskini. Morio wymamrotał zaklęcie, następnie oboje z Camille zniknęli.Uspokojonaczekałam z resztą by dać im czas na rozejrzenie się po jaskini.Po chwili dałam znaćinnym by ruszyli. Dobra chodzmy, powiedziałam.Nie zadawajcie pytań i nie bierzcie jeńców.Mamydo wykonania dwa zadania: uwolnić Venus - dziecko księżyca oraz zabić Kyoka,Lianela i demona Jansshi.Powoli, tak cicho jak to tylko było możliwe, zbliżyłam się z Flamem do jaskini.Jakdo tej pory nikt nie stanął nam na drodze.W miarę jak się zbliżaliśmy, zaczęłamnabierać podejrzeń.Nagle moją uwagę przykuł dochodzący z wnętrza hałas; dałamznać reszcie aby się zatrzymali.W wejściu do jaskini pojawiło się dwóch mężczyzn którzy wyglądem przypominalitych z rodziny Von Spynne'a.Byli wysocy i chudzi, wydawało się to być cechąMyśliwych Księżyca.Ujrzawszy nas, zatrzymali się przyglądając nam się, zupełnie jakbyśmy byliklaunami na przyjęciu lub nosili futra z własnoręcznie upolowanych zwierząt.Miałam zamiar wykorzystać ich zaskoczenie.Wyjmując nóż miałam właśnie zamiarpodejść do nich kiedy interweniował Flam: chwycił obu za gardła a następnie uderzyłgłowami o siebie.Po zbadaniu ich, zwrócił się do mnie: Są jedynie nieprzytomni.Powinnaś skończyć.Drżąc spojrzałam na nich.Trillian wydawał się dostrzegać moje wahanie, boodepchnął mnie i przykucnąwszy podciął im gardła.Obserwując upływ ich krwi, mój horror zaczął zamieniać się stopniowo w fascynacjęz powodu jej zapachu.Naszło mnie poczucie tęsknoty, ciemna moc tak stara niczymgóry.Przerażona, przyspieszyłam kroku doganiając Flama w jaskini.Wejście do tunelu było na tyle szerokie by pozwolić przejść koło siebie trzemmężczyznom i okrągłe jak wnętrze rury.Przypomniało mi to film dokumentalny zAnimal Planet o największych pająkach na świecie.Kyoka będąc potężnymszamanem, z pewnością bawił się też genetyką.Przejście było bardzo długie zotworami po każdej stronie.Nadal czułam krew na zewnątrz, ale teraz mieszała się ona z innymi zapachami.Zaskoczyła mnie unosząca się w powietrzu ostra mieszanina potu, moczu i kału.Mogłam dostrzec zapach seksu, gnicia i psującej się żywności. Starając się uspokoić poczułam mdłości,. Delilah? Wszystko w porządku? spytał Chase, łapiąc mnie za łokieć aby mniewesprzeć. Myślę że tak, odpowiedziałam.Zagłębiając się coraz bardziej do gniazda, starałam się skupić na stawianiu kroków.Prawie dotarliśmy do pierwszego skrzyżowania, gdy nagle rozległ się krzyk.Czującnagły ból podniosłam rękę do głowy i zobaczyłam że Rhonda robi to samo. Co to było? zapytał Trillian mijając mnie; Flam i Chase deptali mi po piętach.Miałam właśnie zrobić krok, gdy ktoś złapał mnie za łokieć. Delilah, to ja, szepnął mi do ucha głos. Camille? (biorąc pod uwagę brak odpowiedzi, zmarszczyłam brwi).Gdybyśzapomniała, to przypominam ci że cię nie widzę. A tak, to prawda! wykrzyknęła.Posłuchaj, zamierzamy z Morio się rozejrzeć.Morio wyczuł niedaleko magię kota.Chcesz do nas dołączyć? Nie mogę pójść za tobą nie widząc cię, odpowiedziałam.Nagle od ściany bliskomnie oderwał się cień, podskoczyłam.Cholera! Co jest?! Cicho, to ja, zapewniła mnie Menolly zbliżając się.Poprowadzę cię, mogę słyszećkroki Camille i Morio.Mój słuch jest lepszy niż twój.Rzuciłam okiem na Rhondę. Chcesz iść z nami? zaproponowałam.Mimo strachu który wyczytałam w jej oczach, odparła: Będę was kryła.Naraz doszły nas krzyki dochodzące z pasażu, gdzie byli Trillian, Flam i Chase.Nieznany głos wołający o pomoc.Wszystko co mogliśmy zrobić, to mieć nadzieję żenasi przyjaciele są bezpieczni.Minąwszy dwa inne wejścia, skręciliśmy w lewo. Przedtem ujrzałam mężczyzn pędzących z przeciwnego kierunku, prawdopodobnie wodpowiedzi na krzyk ich towarzysza.Zcieżka doprowadziła nas do dużej sali.Tu ściany były zaokrąglone, widać było iżzostały wykute ręcznie w skale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl