[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz statek był wyraznie widoczny naplatformie lądowiska, oddzielonej od stoliwa i Poddasza na jego szczyciekilkoma kilometrami wody.Zgodnie z planem pasażerom statku pozwolono bez przeszkód zejść na ląd.Zpewnością zrobili to chętnie.Byllura była miejscem przyjemnym dla organicznegooka, chociaż Calician nie pamiętał już dlaczego.Zgodnie z projektem, któryzrealizował dla swoich młodych podopiecznych, Byllura miała stanowić planetarnyodpowiednik whinndoriańskiej rośliny gorsk - pięknego kwiatu z paraliżującymkolcem.Populacja, produkcja przemysłowa, potencjał militarny - wszystko to wciągu minionych ośmiu lat nieustannie się rozwijało, ponieważ kiedy ktośodwiedzał Diarchię, zostawał tu na stałe - czy tego chciał, czy nie.A wkrótce dzięki jego wysiłkom Quillan i Dromika będą mogli wprowadzić tenrodzaj gościnności na innych światach, w obrębie należącej do nich przestrzenii nie tylko.Planety już kontrolowane przez bliznięta powinny jeszcze ściślej przestrzegać ich rozkazów, przygotowując dla Diarchii grunt pod dalsząekspansję.Teraz Calician w końcu wiedział, w jakim kierunku ta ekspansja podąży.Diarchia miała kilku Sithów za sąsiadów - od czujnego Arkadianatu popretendentów z Chagrasiańskich Szczątków.%7ładna z granic nie była jednak równiedługa jak ta, która oddzielała bliznięta od tego przeklętego Lorda Daimana.Podobnie jak inni sąsiedzi, Daiman nie chciał się z nimi sprzymierzyć aniwypowiedzieć otwartej wojny ich Diarchii.Calician rozmawiał z nim kilka razy,zawsze za pośrednictwem hologramu.Narcystyczny Lord Arogancji wydawał się nierozumieć swoich młodszych rywali, a to, czego nie rozumiał, ignorował.Zresztątak było dobrze, uważał Krevaaki; Quillan i Dromika nie mieli wystarczającychsił, żeby stanąć do otwartej walki.Teraz jednak Daiman popełnił poważny błąd, montując strategiczne posunięcieprzeciwko Lordowi Bactrze w porozumieniu z bratem Odionem.Calician doskonalewiedział, dlaczego to zrobili; on także odebrał wiadomość na specjalnym kanale.Jednak chociaż Diarchia była zbyt daleko położona, żeby brać udział w rozbiorzeterytoriów Bactry, to przylegała kusząco do wielu systemów na tyłach Daimanatu.Na tyłach, które teraz były niestrzeżone.Daiman zagarnął przestrzeń Bactry poto tylko, by stracić własną.Ten żałosny okręt w dole był tego zwiastunem.Wieści o ataku Daimana naBactrę dotarły już wcześniej, ale pojawienie się statku -  Gorliwości", jaknazwał go jego dowódca - stanowiło potwierdzenie.Zapytany najemnik podał nawetpowód przylotu na Byllurę - chodziło o ewakuację uchodzców z Gazzari.Calicianwiedział, że Daiman nigdy by nie pozwolił na ucieczkę choćby niewielkiej częściswojej siły roboczej, gdyby miał na miejscu statki mogące temu zapobiec.Tak, to było wystarczające potwierdzenie.Oczywiście Quillan już to wyczuł; akiedy Dromika wydała rozkaz, Calician potrzebował zaledwie paru chwil, żebywprowadzić plan w życie.Budowane przez lata okręty czekały gotowe w tajnychdokach.W ciągu jednego dnia - może nawet kilku godzin - operacja powinna sięzaczynać.Po raz pierwszy od wielu miesięcy Calician czuł, że naprawdę żyje.Nie jako jednostka, ale jako część czegoś wielkiego.Czegoś, co przewidzielijego władcy.Nie miało znaczenia, że to on opracował cały plan.To nieprawda, co głosiłKodeks Sithów. Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy"? To łańcuchy dawałyzwycięstwo.Krępując słabych, łańcuchy same stawały się zwycięzcami!W całej tej euforii do umysłu regenta wkradła się zabłąkana myśl, przekazanaprzez Celegianina na dole: ktoś zbliża się do Hestobylla od strony okrętu, auczniowie wracają na pokład.Calician zastygł w bezruchu.Nic z tego nie rozumiał.Kapitan  Gorliwości"zgłosił przecież gotowość wysadzenia pasażerów.Co mogło go skłonić do zmianyplanów? Nic.Chyba że nie byli tym, za kogo się podawali.Chyba że to jakiśpodstęp Daimana.Calician cofnął się gwałtownie.Nie tylko on słyszał myśli Jednego.Z łopotemmacek uderzających o szaty regent wbrew własnej woli popędził z powrotem naromboidalne podium przed blizniętami.Dromika zwróciła się do niego zbłyskiem w zielonych oczach.Wiedział, czego od niego oczekuje, zanim jeszczewydała rozkaz.Ale i tak posłuchał.Jak zawsze.Chodziło o sól? A może owiatr? Kerra nie wiedziała dlaczego, ale przybrzeżne osady z bliska nigdy niewyglądały tak ładnie jak z oceanu albo z góry.Budynki Hestobylla byłyprzeważnie białymi lub beżowymi konstrukcjami z piaskowca i innych miejscowych,jak domyślała się Kerra, materiałów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl